Kolejny fantastyczny rok
W działach: Życie jest nowelą | Odsłony: 587
Na końcu mały konkurs, jak na hobbickie zwyczaje przystało.
Listopad 2013
- Grałem w Arkham City. Zupełnie inne doświadczenie niż Asylum, ale niezmiennie wspaniałe. Kolejną część - za namową znajomych - ominąłem szerokim łukiem batarangu.
- Byłem na Imladrisie. Krótko, bo krótko, ale byłem (za to na interesujących prelkach Piotra Sterczewskiego). Fajnie, że do Krakowa powróciła ta marka (kolejna edycja właśnie się odbyła). Stała frekwencja jest. Oby jeszcze byli ludzie, którzy to pociągną dalej. Stara gwardia nie bez przyczyny nazywa się "starą".
- Byłem też na Falkonie, czyli najbardziej socjalizującym konwencie w Polsce. Blok "U szewca" jak zawsze na propsie. Już nie mogę doczekać się najbliższej edycji, która prawdopodobnie w całości odbędzie się dla mnie w tym lokalu.
- Grałem w The Walking Dead od Telltale Games. Pierwszy sezon naprawdę dobry, pokazujący, jaki potencjał tkwi w tej marce. W sumie jedna z ciekawszych gier, w jakie grałem.
- Byłem na Grze Endera. Szału nie ma, ale jak na ekranizację klasyki, do której 99% fandomu podchodzi na klęczkach, a kolejny procent leży przed nią krzyżem, to było całkiem udanie.
Grudzień 2013
- Podobne zdanie mam o drugiej części Hobbita. Próbowałem ostatnio czytać książkę i utknąłem na gadających pająkach oraz psach chodzących na dwóch łapach. Film może nie zaspakaja oczekiwań tych od klęczek i leżenia krzyżem, ale tak książka jest tak "niefilmowa", że przed twórcami stoi trudne wyzwanie. Wygląda na to, że i tak całą minitrylogię będzie można odpowiedzialnie ocenić dopiero za dwa miesiące. Nie nastawiam się na Ktulu wie co, więc jestem dobrej myśli.
- Wnerwiony tym, jaką wodę z mózgu robią ludziom inni ludzie, odpaliłem na Facebooku profil Gender to nie ideologia. Efekt przerósł moje najśmielsze oczekiwania. Stronkę lajkuje ponad 3 tysiące osób, a za content odpowiada fantastyczna grupa ludzi. Ja w sumie tylko sobie czytam, co znacznie mądrzejsi ode mnie piszą. Czasem warto iść za
głosem sercawnerwem. - Zorganizowaliśmy na Poltku po raz trzeci Polterświęta. Kto brał udział, wie, jaka to frajda obdarowywać i być obdarowywanym. Kto nie brał udziału, niech weźmie (liczę na kolejną edycję).
- Jeszcze raz poprowadziłem sesję Legendy (więcej we wrześniu 2014). Wyszło bardzo fajnie. A ja przekonałem się, że zmiana 1-2 elementów w scenariuszu zmienia przygodę o elementów 10-20. Nie muszę dodawać, że spisywania tekstu scenariusza to nie skraca.
Rok 2014
Styczeń
- O serialach było w innej notce. Ale warto zaznaczyć, że to właśnie w styczniu zaczęła się ogólnosieciowa zajawka na True Detective. Dla mnie w tym roku lepsze było Fargo, ale trzeba przyznać, że dawno nic nie narobiło takiego szumu jak TD właśnie.
- Latem 2013 rzuciłem (póki co na dobre) WoWa. Zimą zacząłem grać w Hearthstone. Póki co dalej casualowo bawię się w czochranie murloków i odpalanie Leeeeeeeroya. Gra przemyślana, oferująca dokładnie to, co obiecuje. Blizzardzie, robisz to dobrze.
- W jeszcze nieotwartym Hexie zorganizowaliśmy turniej regionalny w Warhammera: Inwazję. Wyszło dobrze, ale było groźnie, bo przez pewien czas walczyliśmy z...zatkanymi kiblami. Osobisty wynik taki sobie, ale radocha z obecności prawie 50 osób - bezcenna.
- W styczniu stery organizacji konkursu GRAMY! przejął nimdil. I była to decyzja dobra, godna i sprawiedliwa.
- W kinach Frozen, jedna z ciekawszych kreskówek ostatnich lat (nawet jeśli fabularnie słabiutka). Czekam na chwilę, gdy zrobię młodej maraton z Zaplątanymi i Meridą.
- No i ostatni dzień stycznia był też ostatnim dniem działania na Polterze w charakterze rednacza. Oczywiście, jak widać, z Poltera tak łatwo się nie odchodzi.
Luty
- Na koniec rednaczowania karp machnął ze mną wywiad. Gdy patrzę na niego z perspektywy roku (i innego miejsca siedzenia), pewne rzeczy nieco się zmieniły w moich oczach. Może dziś byłoby ostrzej, choć zazwyczaj, jak mam pisać coś niemiłego, to wolę nic nie pisać. Tak czy siak - dla mnie to było ciekawe podsumowanie w rozmowie z osobą, która też na Poltku swoje spędziła.
- Zagrałem w To the Moon. Trudno to nazwać w sumie grą, ale przyznaję, że historia mnie wciągnęła. Warto sięgnąć, jeśli ktoś lubi niestandardowe podejście do tematu gier PC.
Marzec
- Marzec to przede wszystkim Pyrkon i jego kosmiczna frekwencja w okolicach 24 tys. uczestników. Pytanie brzmi już tylko, czy "sky is the limit"?
- Ale Pyrkon to także "szczucie kostkami", a dla fandomu jeszcze nieodległy w czasie artykuł w DF o "Gwałcie w grze" Chyba największy flejm zeszłego roku, do którego dołożyłem swoją nocię. Mam
bardzo małą i płonnąnadzieję, że wszyscy wyszliśmy z tego mądrzejsi. - Pyrkon to w końcu dla mnie, czysto prywatnie, zwieńczenie organizacji i wręczenie Identyfikatorów Pyrkonu (i Poltera). Wyszło fajnie, ale jest potencjał na fajniej. Parę rzeczy trzeba poprawić, część przemyśleć, dodać kilka nowych. Wszystko zależy - jak zawsze - od ludzi i od tego, ile serducha w to włożą.
- 14 marca miało miejsce jeszcze jedno fantastyczne wydarzenie, drugie najważniejsze dla mnie w tym roku. Po długich bojach i przebojach odpalił się lokal Hex, w którym od ponad pół roku działam jako kaowiec. Jeszcze miesiąc, dwa przed otwarciem znajomi pukali się w czoło, słysząc o tym pomyśle. Ale wypaliło, codziennie jest full ludzi, trzeba rezerwować miejsca z wyprzedzeniem, właśnie rusza remont powstającej filii we Wrocku, a to jeszcze nie koniec... Ale Hex to temat zasługujący na osobną notkę.
Kwiecień
- Odpaliłem Skyrim: Legendary Edition. Pograłem w sumie sporo, gra zacna (tylko interface absurdalny). I cały czas obiecuję sobie, że kiedyś siądę i przynajmniej skończę jakiś główny wątek. Albo dojdę do wniosku, że to nie jest do końca ten rodzaj droidów, których szukam.
- Zwłaszcza, że chwilkę wcześniej skończyłem Deus Ex: Bunt ludzkości. To zdecydowanie bardziej moja para cyberkaloszy. Wygląda na to, że pozostaje czekać na Wieśka...
- Ukazała się też gra planszowa, którą z Ninem zrobiliśmy dla CMJP2, czyli Ta Ziemia. Zanim tytuł w ogóle dotarł do kogokolwiek (a do tej pory są z tym problemy), został już zaocznie zrecenzowany i sflejmowany. Na szczęście później znaleźli się dzielni ludzie, którzy postanowili wiedzieć, zanim się wypowiedzą. Ostatnio recka ukazała się na GamesFanatic.
Maj
- Przeczytałem Amerykańskich bogów. Na pewno nie znacie. Polecam.
- Conchita wygrywa Eurowizję.
- Digital Dragons w Krakowie. Świetna impreza dla branży, masa pomysłowych jednostek, nieoczekiwane spotkania z dawno niewidzianymi ludźmi.
Czerwiec
- Razem z M wystartowaliśmy w konkursie Karczmarza (Kufel) i nawet zostaliśmy docenieni. Scenariusz pisało się i składało bardzo przyjemnie. W sumie przy okazji zdałem sobie sprawę, że - poza Sercem Zimy, ale to inna bajka - mój scenariusz ujrzał światło sieci i został wystawiony na ocenę. Ciekawe doświadczenie.
- Nadrobiłem Niesamowitego Spider-Mana 2. Filmy z uniwersum Marvela w sumie mnie piramidalnie nudzą, ale akurat Pajączek w tej nowej odsłonie bardzo daje radę. Czekam na więcej, ale - błagam - nie w jakichś krosołwerach z mutantami czy innymi awendżersami.
Lipiec
- Na Poltku ukazał się scenariusz Jigoku autorstwa M. Sporo się przy nim nasiedziałem od strony redaktorskiej, więc wspaniale było go zobaczyć online.
- Niemcy wygrywają mistrzostwo świata. 24 lata na to czekałem.
- Przeszedłem The Wolf Among Us od Telltale Games. Asthariel musiał mi potem tłumaczyć zakończenie, ale gra świetna, miodna i bardzo Baśniowa. Znajomość komiksu minimalnie psuła mi potencjalny suspens, ale trzeba przyznać, że adaptacja udała się doskonale. Na drugi sezon czekam nawet bardziej niż na trójkę TWD (dwójka nieco rozczarowała).
- Ale i tak w tym miesiącu było tylko jedno fantastyczne wydarzenie, które nie pozwoli mi o sobie zapomnieć do końca życia. W końcu oficjalnie stałem się Repkiem.
Sierpień
- W końcu ukazuje się Doomtown: Reloaded, czyli najlepsza karcianka ever. Premiera przebiega z perturbacjami, w Polsce jest problem z egzemplarzami. Ale jakoś idziemy do przodu i strzelamy się w samo południe. W Krakowie powoli rozkręca się scena, latają strzały znikąd i pozostaje mieć nadzieję, że AEG nie pokpi w jakimś momencie sprawy. O ile w Stanach gra będzie się trzymać, powinno być dobrze.
- Po latach poszukiwań, udało mi się wreszcie zdobyć legendę z erpegowej młodości, czyli Liczmistrza. Lektura potwierdziła, że pewne rzeczy należy zostawić w przeszłości, a ewentualne rimejki dobrze przemyśleć.
- Miałem okazję zagrać online w betę planszówki Witcher. Niestety, podobnie jak 99% grających, zachwycony nie byłem. Być może wersja drukiem będzie bardziej interaktywna, a masa żetonów i innego amerykańskiego trashu od FFG podniesie miodność. Chciałem napisać nawet notkę o tej grze, ale nie chciałbym oceniać niekompletnego produktu. Póki co idea gry, w której Geralt, Tiss, Yarpen i Zamachowski rywalizują między sobą o punkty zwycięstwa jakoś mi umyka.
Wrzesień
- Ukazuje się Magia i Miecz, czyli pismo, na którego pierwowzorze się erpegowo wychowałem. Nie żałuję tych 27 zł, bo fajnie jest wspierać takie akcje i innych pasjonatów. Co do zawartości, to... nawet jeszcze do końca nie przeczytałem. Wspominki fajne, bo miło się wraca do młodości. Podobał mi się tekst Anathemy dla początkujących (chyba powinien być na początku pisma, a nostalgie dziadków na końcu). Lektura almanachów też miła, napawająca optymizmem, że są ludzie, którym się chce takie rzeczy wymyślać i dzielić z innymi. Co do mnie niestety, jak mawia trener Piechniczek, "nie nauczysz krowy nowych no look passów". Ale mam nadzieję, że znajdą się odbiorcy na nMiMa.
- Polacy zdobyli mistrzostwo świata. Całe życie na to czekałem.
- Po eonach dłubania się i prokrastynacji wrzucam wreszcie na Poltka scenariusz do Tredycji, czyli Legendę. Spisywanie dało masę frajdy, zupełnie innego rodzaju niż ta wynikająca z prowadzenia tej przygody. Ale jedno jest pewne - spisywanie do publikacji obszernych scenariuszy to jest zabawa dla ludzi z bardzo dużą ilością wolnego czasu. Co gorsza, jak teraz myślę o wymyśleniu czegoś nowego (dla graczy), to bez spisywania (do publikacji) wydaje mi się to jakieś takie niepełne... Tak źle i tak niedobrze.
- Jakoś z publikacją zbiegł się też udział w Mistrzostwach Polski w Warhammera: Inwazję. Przez ponad trzy lata turniejowego grania udało mi się zwyciężyć raptem w trzech lokalnych turnieikach. A tutaj jakimś cudem zdołałem powalczyć z najlepszymi i w efekcie załapałem się na trzecie miejsce (ex aequo z Piotrem 'Keilem' Pędzikiem). Ponieważ Inwazja w sumie zdechła, będzie to miłe wspomnienie.
- Przeczytałem po latach Neuromancera. O, matryco, jakie to wciąż dobre.
Październik
- Wygraliśmy z Niemcami. Całe życie na to czekałem. Poza tym nie pamiętam, by w tym miesiącu działo się cokolwiek istotnego. No, chyba że ostatnie dwa dni nas czymś niezwykłym zaskoczą...
Konkurs
W stosunku do ubiegłego roku nic się nie zmienia. Zadanie konkursowe jest proste. Wystarczy napisać w komentarzu o jakimś pozytywnym fantastycznym wydarzeniu, które miało miejsce w ostatnich kilku-, kilkunastu miesiącach. Wybór proszę uzasadnić. Może to być coś prywatnego (jak udana sesja), jak i coś, w czym mogli brać udział inni (jak świetny film). Liczy się to, by było to coś dla Was ważnego.
Zwycięzca lub zwyciężczyni (oceniam sam, subiektywnie i nieczuły na przekupstwo) będzie miał/a do wyboru:
- Mapę Arabii (format A3) z fanowskiego dodatku do Warhammera, który ukazał się dzięki Hassanowi.
- Książkę Włócznia przeznaczenia dla koneserów pulpy.
- Opowiadanie Męty końca śmiechu dla fanatyków Eriksona.
Wysyłka na mój koszt. Na propozycje czekam do 2 listopada (niedziela) do godz. 23:00.
Tak naprawdę każdy rok jest fantastyczny. Czasem wydaje się, że tak nie jest, ale wystarczy przejrzeć archiwum Facebooka, by przekonać się, że jest inaczej. - Paolo Coelho