Kod Lyoko: Podziemny zamek - Jeremy Belpois
Kod Lyoko to tytuł serialu animowanego, w Polsce dość popularnego wśród najmłodszych widzów kanału Zig-Zap. Często na fali powodzenia książki powstają filmowe adaptacje, ale bywa też, że proces ten przebiega odwrotnie. Tak właśnie jest w przypadku Podziemnego zamku, literackiej wersji kreskówki dla dzieci.
Główny bohater, informatyczny geniusz Jeremy Belpois, odkrywa w pobliżu swojej szkoły wojskowy superkomputer. Wraz z przyjaciółmi – Ulrichem, Yumi i Oddem – przenosi się do wirtualnego świata Lyoko, gdzie spotykają Aelitę. Dziewczynka ta jest jedyną osobą, która może zagrozić Xanie, złemu władcy sztucznego świata, pragnącemu przejąć kontrolę nad tym realnym.
Kreacja bohaterów jest poprawna, ale nic ponadto. W ilu młodzieżowych powieściach widzieliśmy już grupkę zaradnych dzieciaków, w której obowiązkowo znajduje się zakochany w koleżance uzdolniony okularnik oraz fajtłapowaty optymista? Przykładem niech będzie chociażby polski cykl Felix, Net i Nika. W tej kwestii Kod… nie wychodzi poza standard. "Poprawność" jest zresztą słowem, które idealnie opisuje książkowy Kod Lyoko. Fabuła, sztampowa do bólu, nie porywa. Po adaptacji nie należało spodziewać się fajerwerków, jednak mogło być lepiej – wystarczyłoby kilka ciekawszych opisów, trochę więcej akcji (tej zaś w kreskówce nie brakowało), a otrzymalibyśmy ciekawą pozycję dla młodych czytelników.
Przydałoby się także mniej swobodnego podejścia do świata realnego. Przykłady? Kwestie związane z komputerami potraktowane są w Podziemnym zamku nieco po macoszemu, nieznające ich dzieciaki (a wbrew pozorom istnieją takie!) mogą pomyśleć, że dostęp do Internetu daje wszechmoc. Główny bohater kradnie pieniądze ze szkolnego konta (zostaje potępiony przez kolegów, ale taka scena nie powinna mieć miejsca w książce dla najmłodszych!) czy nagrywa na telefonie wiadomości wprowadzające w błąd rodziców. Jest to kolejna cecha dzisiejszych książek młodzieżowych, którą trudno mi zrozumieć: coraz częściej pojawiają się sceny dzieciaków kombinujących na potęgę, łamiących prawo lub oszukujących rodziców-nudziarzy. Nie wspominając o ukazywaniu beznadziejności nauki i nauczycieli, bo to staje się powoli standardem. Jedną z najważniejszych funkcji powieści dla młodszych czytelników jest według mnie rola dydaktyczna, do której niezbyt pasują wyżej wymienione elementy.
Zatem czy warto polecić Kod Lyoko: Podziemny zamek? Nie wszystkim, gdyż płytka fabuła oraz sztampowi do bólu bohaterowie sprawiają, że książka uraduje i zaciekawi tylko największych fanów telewizyjnego serialu.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
Główny bohater, informatyczny geniusz Jeremy Belpois, odkrywa w pobliżu swojej szkoły wojskowy superkomputer. Wraz z przyjaciółmi – Ulrichem, Yumi i Oddem – przenosi się do wirtualnego świata Lyoko, gdzie spotykają Aelitę. Dziewczynka ta jest jedyną osobą, która może zagrozić Xanie, złemu władcy sztucznego świata, pragnącemu przejąć kontrolę nad tym realnym.
Kreacja bohaterów jest poprawna, ale nic ponadto. W ilu młodzieżowych powieściach widzieliśmy już grupkę zaradnych dzieciaków, w której obowiązkowo znajduje się zakochany w koleżance uzdolniony okularnik oraz fajtłapowaty optymista? Przykładem niech będzie chociażby polski cykl Felix, Net i Nika. W tej kwestii Kod… nie wychodzi poza standard. "Poprawność" jest zresztą słowem, które idealnie opisuje książkowy Kod Lyoko. Fabuła, sztampowa do bólu, nie porywa. Po adaptacji nie należało spodziewać się fajerwerków, jednak mogło być lepiej – wystarczyłoby kilka ciekawszych opisów, trochę więcej akcji (tej zaś w kreskówce nie brakowało), a otrzymalibyśmy ciekawą pozycję dla młodych czytelników.
Przydałoby się także mniej swobodnego podejścia do świata realnego. Przykłady? Kwestie związane z komputerami potraktowane są w Podziemnym zamku nieco po macoszemu, nieznające ich dzieciaki (a wbrew pozorom istnieją takie!) mogą pomyśleć, że dostęp do Internetu daje wszechmoc. Główny bohater kradnie pieniądze ze szkolnego konta (zostaje potępiony przez kolegów, ale taka scena nie powinna mieć miejsca w książce dla najmłodszych!) czy nagrywa na telefonie wiadomości wprowadzające w błąd rodziców. Jest to kolejna cecha dzisiejszych książek młodzieżowych, którą trudno mi zrozumieć: coraz częściej pojawiają się sceny dzieciaków kombinujących na potęgę, łamiących prawo lub oszukujących rodziców-nudziarzy. Nie wspominając o ukazywaniu beznadziejności nauki i nauczycieli, bo to staje się powoli standardem. Jedną z najważniejszych funkcji powieści dla młodszych czytelników jest według mnie rola dydaktyczna, do której niezbyt pasują wyżej wymienione elementy.
Zatem czy warto polecić Kod Lyoko: Podziemny zamek? Nie wszystkim, gdyż płytka fabuła oraz sztampowi do bólu bohaterowie sprawiają, że książka uraduje i zaciekawi tylko największych fanów telewizyjnego serialu.
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Kod Lyoko: Podziemny zamek
Cykl: Kod Lyoko
Tom: 1
Autor: Jeremy Belpois
Autor ilustracji: Iacopo Bruno
Wydawca: Olesiejuk
Data wydania: 22 września 2010
Liczba stron: 272
Oprawa: twarda z obwolutą
Format: 150 x 210 mm
Cena: 21,90 zł
Cykl: Kod Lyoko
Tom: 1
Autor: Jeremy Belpois
Autor ilustracji: Iacopo Bruno
Wydawca: Olesiejuk
Data wydania: 22 września 2010
Liczba stron: 272
Oprawa: twarda z obwolutą
Format: 150 x 210 mm
Cena: 21,90 zł
Tagi:
Jeremy Belpois | Kod Lyoko