» Blog » Kobita, a może....
28-04-2010 23:17

Kobita, a może....

W działach: Baba i piłka, eintopf | Odsłony: 0

 Baba i piłka nożna to niecodzienne połączenie. Baba jest skazana na pożarcie w temacie, gdy przyjdzie jej rozmawiać ze "znawcą" płci przeciwnej, gdyż większość z nich zakłada, ze baba:

 -  podziwia panów zawodników ( są i takie, niekiedy przypadki ciężkie), li i jedynie, a cała reszta jej umyka. 

 - nie ma prawa się znać, bo jak to wygląda ( pogląd rzadki, acz spotykany), że się interesuje tak męskim sportem. 

 - baba kłóci się o pilot, gdyż woli serial plugawy, co samo w sobie jest bluźnierstwem.

 -  baba z założenia nie lubi, bo nie. I nie wie, co to jest spalony ( chociaż mężczyzna tez nie zawsze wie, kiedy mamy spalony), o innych niuansach nie wspominając.

I wiele innych.  

 

 Po dzisiejszym półfinale LM ja, baba - kibic piłkarski od lat 10, mogę iść i powiedzieć znanym mi rodzinnym znawcom, że fundują mi nowy szaliczek czarno- biały, albowiem dokładnie przewidziałam, co się na boisku odbędzie.  

  Nie lubię zwycięskiej drużyny, ale słusznie wygrała i mam nadzieję, że w finale LM  zanotuje podobny wynik. Faworyt mnie zawiódł, mimo wygranej przegrali bardzo dotkliwie. U siebie, z przewaga jednego gracza, z przewaga w posiadaniu piłki, z lekką przychylnością sędziego ( tylko przy nieuznanym golu sie wstrzymuję, transmisja się zacięła, nie widziałam).  To, co Inter uczynił, to kwintesencja futbolu po italiańsku w moim pojęciu, przykład wręcz wzorcowy. Widowisko może niezbyt porywające, ale cel osiągnięty w stu procentach.  

 

  A finał z Monachium będzie ciekawy, co najmniej ciekawy.  Przede wszystkim dlatego, że zaskakujący już samym składem ( zwłaszcza dla admiratorów futbolu angielskiego oraz fanów Barcelony). I po raz pierwszy od lat kilku szczerze życzę Interowi zwycięstwa, a moim piłkarskim ulubieńcom, aby przestali być Damą upadłą. 

 

 I tak przez wydarzenia piłkarskie lista lektur na kwiecień zdewaluowała sie totalnie. Upadła także przez wizytę w bibliotece, gdzie  autorka niniejszych słów dorwała kolejne "dzieła" Deavera oraz "Historię świata dl pesymistów" i zamierza czytać przy wtórze podwójnej kociej rui. 

 

1
Notka polecana przez: Morel
Poleć innym tę notkę

Komentarze


baczko
    Bu!
Ocena:
0
Katalończyk ze mnie, a sędzia piłkarski oglądający ze mną mecz (kibicował Interowi), mówi że bramka na 2:0 powinna być uznana - szkoda, że mecz rozstrzygnęła pomyłka sędziego.

A z drugiej strony geniusz taktyczny Mourinho, antyfutbol to jedyne co może powstrzymać Barcę na Camp Nou (patrz też zeszłoroczny półfinał z Chelsea).

Guardiola musi jakoś nauczyć zespół nie tylko grać pięknie i długo mieć piłkę, ale również wygrywać z takimi 'drwalami'.
28-04-2010 23:28
Chamade
   
Ocena:
+1
Tak też myślałam, że sędzia się pomylił, pomylił sie już przy doliczeniu 4 minut, ale jego wola. Inter zasłużył na zwycięstwo- u siebie zagrał bardzo dobrze, a na wyjeździe wybrano jedyna słuszną taktykę ( chyba każdy, kto choć troszkę poznał włoski styl, mógł mniemać, że nie będzie niczego innego jak narodowa tradycja). Trener Interu się spisał, trener Barcy nie.
28-04-2010 23:39
raskoks
   
Ocena:
0
powiem tak - gol powinien być ale .. byłem fanem interu kiedyś i mourinho umie grac w szachy - tym razem wygrał :)
28-04-2010 23:45

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.