» Blog » Kobietą grać chcę
12-04-2012 14:45

Kobietą grać chcę

Odsłony: 888

Kobietą grać chcę
Niedawno zakończyłam przygody z dwoma potężnymi seriami komputerowych cRPG-ów: trylogią Mass Effect oraz dwoma częściami Dragon Age. Jak to zwykle bywa, po przejściu jednej świetnej gry, człowiek nakręca się na zagranie w inną. Nie inaczej było w moim przypadku - nie dotarłam jeszcze do końca DAII, a już zastanawiałam się, co wybrać następne. Biorąc pod uwagę dodatkowy fakt, że z grami komputerowymi niechętnie rozwiodłam się parę lat temu, aktualnie mam do dyspozycji niby cały szereg tytułów, które mogłabym nadrobić. Skąd jednak to "niby"? Sięgając po recenzje najlepiej ocenianych tytułów, moim pierwszym odruchem jest sprawdzenie, czy da się grać postacią kobiecą. I w ten sposób niestety uświadomiłam sobie, że w większość z najlepiej ocenianych tytułów po prostu grać mi się odechciało.

Nie ma co ukrywać, jestem kobietą. Zachowuję się jak kobieta, myślę jak kobieta, wyglądam jak kobieta. Pełny zestaw. Kobietą się urodziłam i nigdy nie miałam ochoty przekonywać się, jak to jest być mężczyzną - a biorąc pod uwagę fakt, że gram w RPG, mogłam spróbować przynajmniej w zabawie. Definiuję siebie, jako człowieka, poprzez bycie kobietą i z kobiecej perspektywy świat, wraz z wszystkim, co się w nim znajduje, jest dla mnie prawdziwy. Proste - tak proste, że w zasadzie ciężko mi ubrać to w słowa. Jako taka właśnie kobieta, mam również swoje hobby - zazwyczaj takie, które interesują mnie, bo jestem jaka jestem. Skoro jednak płeć ma wpływ na definicję mnie samej, wpływa również na moje hobby. Pewnie z tego właśnie powodu lubię się przebierać, robić zakupy i obrastać w biżuterię. Lubię także oglądać filmy, czytać książki i grać w gry komputerowe, a na wszystko to patrzę właśnie kobiecymi oczami. Najbardziej jednak lubię, gdy serwowana mi opowieść, czy to w filmie, książce czy grze, do mnie przemawia. Dzieje się to najczęściej, gdy odnajduję w bohaterach coś, co mi się podoba. I o ile z książkami i filmami sprawa jest prosta, bo w nich bezpośrednio nie uczestniczę, to gdy dostaję do sterowania postać, która ma mnie przeprowadzić przez całą kilkunastogodzinną fabułę, to chciałabym, żeby ta postać również do mnie przemawiała. Ale jak ma to zrobić, kiedy każe mi się "być" facetem?

Większość gier, w jakie gram, to cRPG. To mój ulubiony growy gatunek, bo daje mi możliwość kształtowania przebiegu fabuły. Do mnie należą decyzje, czy najpierw pójść zabić smoka, uratować wioskę, czy odbić zakładników. Ja też steruję dialogami i nastrojami w drużynie. Decyduję, kim będzie moja postać, co zrobi i w jaki sposób do tego dojdzie. Wszystko oczywiście w ograniczonym stopniu, ale na pewno w większym niż w grach o ściśle określonej strukturze. Dzięki tym możliwościom znaczniej łatwiej jest mi zatopić się w wirtualny świat, bo mogę formować swoją postać tak jak tego chcę. Dzięki nim wybory, które podejmuję, podejmuję jako kobieta - ta siedząca przed monitorem, i ta, która żyje w świecie gry. Z tego właśnie mam frajdę. Nie wyobrażam sobie natomiast czerpania takiej samej przyjemności - jakiejkolwiek przyjemności - jeśli przez całą grę miałabym wcielać się w postać faceta. Nie jestem facetem, nie zachowuję się i nie myślę jak facet, więc nawet, jeśli gra miałaby mnie prowadzić za rączkę podstawiając kilka opcji dialogowych, byłoby to dla mnie zupełnie nienaturalne. Nawet nie wiem, czy zależałoby mi wtedy na pieczołowitym kształtowaniu fabuły - skoro postać i tak nie odbijałaby mojego "ja". A o to mi właśnie w cRPG-ach chodzi, o możliwość stworzenia swojej własnej spersonalizowanej wersji wydarzeń. Czy nie o to chodzi w cRPG-ach w ogóle? Poczynając od rasy, klasy (i płci), przez rozmowy, członków drużyny i przebieg questów, cRPG-i oferują wybory. Gdy odmawia mi się wyboru dla mnie elementarnego, już jestem na nie.

I niby nie ma się czym przejmować, to przecież tylko gra. Niestety - a może "stety" - dla mnie gra to też jakaś historia. Traktuję ją jak opowieść, rzecz o wyjątkowych postaciach dokonujących wyjątkowych czynów. Jak w książce czy w filmie. Różnica poleca na zaangażowaniu. Grając w grę, angażuję się w to, co się w niej dzieje, bo to ode mnie zależy, co się w niej dzieje. Angażuję się jako ja - gracz, uczestnik, kobieta. Zależy mi nie tylko na tym, co zrobię, ale jak to zrobię; zależy mi na ukształtowaniu tej historii pod siebie. Stąd też wybór płci tak naprawdę nie jest dla mnie żadnym wyborem, a oczywistością.

Co ciekawe, cała ta niechęć tyczy się tylko gatunku cRPG. Nie mam takich samych problemów grając np. w różne odsłony Final Fantasy, gdzie główną postacią jest tradycyjnie facet (w FFXIII nie grałam jeszcze w ogóle). Gdy się jednak zastanowić, od zawsze traktowałam Finale bardziej jako interaktywne filmy. Nie ma tam czegoś takiego jak opcje dialogowe dla głównej postaci, a personalizacja bohatera dotyczy zasadniczo tylko broni i wyposażenia. Wszystkie cutscenki są z góry zaplanowane i identyczne dla każdego gracza, którego rola, w dużym skrócie, sprowadza się do prowadzenia bohaterów od scenki do scenki. Nie ma questów, które można wykonywać w dowolnej kolejności, wszystko idzie bardzo liniowo, nie ma się wpływu na kształt historii. I żeby było śmieszniej - w Final Fantasy taka liniowość wcale mi nie przeszkadza. Podobnie jak nie przeszkadza mi ona w grach akcji takich jak Resident Evil czy Prince of Persia. Wtedy nie mam też problemu z prowadzeniem postaci męskiej - właśnie dlatego, że traktuję je, te gry i historie w nich zawarte, jak film, który oglądam. Frajdę mam za to z gameplaya, klimatu i ogólnej, przemawiającej do mnie fabuły. Nie ma problemu, bo nie ma cRPG-a i jego podstawowej właściwości: tworzenia wydarzeń według siebie.

Nie wiem, jaki jest obecnie procent kobiet graczek, ale mam wrażenie, że coraz większy. Być może niektórym producentom jeszcze nie opłaca się tworzyć drugiej warstwy gry specjalnie dla płci żeńskiej - ale kiedy się opłaci, jeśli graczki takie jak ja (a wiem, że takie są) nie będą grać w gry z narzuconym męskim bohaterem? Pytanie mogę sobie rzucić w kosmos. Nie wiem też, czy kiedykolwiek najdzie mnie ochota, by sięgnąć po Gothic, Risen czy Deus Ex. Nawet rodzimy Wiedźmin odpycha mnie na kilometr, choć płeć bohatera rozumie się sama przez się. Po prostu, zwyczajnie, denerwuje mnie lekceważenie żeńskiej części odbiorców i odbieranie im przyjemności z dokładnie tego, z czego cRPG słyną - tworzenia swojej własnej historii. Też jestem graczem i też chcę, żeby gra mi się podobała.

I tym optymistycznym akcentem kończę powtarzanie się jak zacięta płyta - z nadzieją, że mój punkt widzenia nie zostanie odebrany jako atak na brak "feminizmu" w grach ;)

[Wpis oryginalnie opublikowany na domwiedzmy.blogspot.com]

Komentarze


gower
   
Ocena:
+4
O ile faktycznie mogę się zgodzić z tym, że wiele gier jest silnie targetowana na mężczyzn, o tyle kompletnie nie trafia do mnie argumentacja "A o to mi właśnie w cRPG-ach chodzi, o możliwość stworzenia swojej własnej spersonalizowanej wersji wydarzeń".

Skoro mówisz, że niemożliwa jest immersja w grze, w której kierujesz czynami postaci o odmiennej niż Twoja płci, to w jaki sposób można nawet myśleć o graniu elfem, orkiem czy jakąś jeszcze bardziej egzotyczną rasą? Albo o zrozumieniu istoty wychowanej w zupełnie innej od naszej kulturze, o innym światopoglądzie i postrzeganiu świata. Uważam, że te rzeczy wpływają na naszą osobowość w równym stopniu co płeć, a jakoś nie dostrzegam, żebyś miała z tym problem.
12-04-2012 16:44
Bielow
   
Ocena:
+7
Ale miałem taaaaaaaakiego posta...normalnie jak słynne kontrnotki Zigzaka ;) Ale się komp zwiesił więc na obiad idę.
12-04-2012 16:45
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
fajna erpegówka z krakowa obwiesi się biżuterią za doładowanie
12-04-2012 16:50
Aeth Queen
   
Ocena:
+2
@paralaktyczny - o żadną dyskusję mi też nie chodziło, bo nie bardzo widzę możliwość dyskutowania o tym, że coś odczuwam tak a nie inaczej ;)

Peace :)

@gower - dopóki moja postać w RPG jest kobietą, będę mogła ją odegrać, bo wiem jak i mam z tego frajdę. Pozostałe kwestie - rasy, kultury, światopoglądu, etc. - to już kwestia wyobraźni, którą posiada każdy gracz RPG. Tak uważam :)

12-04-2012 16:54
~Aria Giovanni

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Ej siostro, a grasz chociaż lezbami?
12-04-2012 17:09
Aesandill
   
Ocena:
0
Myślę że to w dużej mierze kwestia osobiistych preferencji.

Ja jakoś też zwykle jeśli mam wybór wole grać paniami. Choćby dlatego że są często bardziej estetyczne ;)
12-04-2012 17:09
gower
   
Ocena:
+6
@Aeth
I tego właśnie nie rozumiem. Dlaczego granie podwodnym jaszczurem wychowanym w teokratycznej kulturze czczącej rzęsę drobną (taka luźna myśl;)) jest kwestią wyobraźni, a granie ludzką kobietą (ludzkim mężczyzną) już nie?
12-04-2012 17:12
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+3
T-menie, akurat Aeth jest idealnym przykładem tego, że kobieta może dobrze się czuć będąc kobietą, a nie "gorszą płcią", jak wmawiają światu stereotypowe feministki. :)

Co zaś do całej dyskusji - walicie przykładami, jak to w Tormentach czy innych Gothicach ciężko by było grać kobitką - no ale chyba wlasnie o to chodzi autorce, że gry są tematyką tak zorientowane, że nie ma za bardzo jak odczuc w nich bycia kobietą. Nawet gdyby byla taka opcja.
Z pewnoscia wymagałoby to nieco innego scenariusza.
Ale te sa robione przez panów dla panów, "męskie monopole" itd. Nie ma sie co dziwić że jest jak jest. Jedyny sposob zeby to zmienic to lobbować kolezanki zeby pisaly i grały :) od pań dla pań.
12-04-2012 17:33
Kamulec
   
Ocena:
+1
@gower
adresowane

W znanych mi grach gracz wciela się w istotę, której zachowania są typowe dla mężczyzn ze względu na uwarunkowania biologiczne, a często też kulturowe, odpowiednie dla realiów, w których toczy się rozgrywka. Im bardziej postać jest niezwykła, tym mniej staje się wiarygodna.

Po drugie, przynajmniej znaczna część kobiet, które podejmują działania typowe dla mężczyzn, wciąż inaczej patrzy na świat.

Podsumowując, chcąc stworzyć solidnie postać kobiecą trzeba (*jeżeli realia tego wymagają):
- zmienić wygląd (notabene, jeżeli ma być realistycznie, potężne muskuły kobiecie uroku nie dodadzą)
- dodać adekwatne do kobiecego punktu widzenia zachowania
- dodać adekwatną reakcję otoczenia
- dodać adekwatną historię*
- uwzględnić zdziwienie budzone przez fakt, iż bohaterka zachowuje się w sposób nietypowy dla kobiet*

Ograniczenie zmian do wyglądu wychodzi zwykle groteskowo.
12-04-2012 17:40
Aeth Queen
   
Ocena:
+2
@Aria Giovanni - nie, a co? :)

Niezidentyfikowanej tyldzie dziękuję za propozycje, ale nie :)

@gower - dla każdego pewnie jest inaczej; są faceci, którzy lubią grać kobietami, są pewnie kobiety, które lubią grać facetami. Ja do nich nie należę, bo granie płcią przeciwną to dla mnie coś więcej niż kwestia wyobraźni. To tak jakbym musiała darować sobie bycie sobą - moją fundamentalną "ja" - tylko po to, żeby się pobawić. A to dla mnie tak jakby zaprzeczenie istnienia ^^ Każdy szuka w grach tego, co lubi, a ja wiem, że granie facetem przyjemności mi nie sprawia. I to w zasadzie całe sedno :)
12-04-2012 17:41
37965

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+2
@gower
Wszakże Aeth wyżej napisała. Nie interesuje jej dyskusja. Ma problemy ze swoją osobą, tak je postrzega, chciała się nimi jedynie podzielić.
@Kamulec
W znanych mi grach gracz wciela się w istotę, której zachowania są typowe dla mężczyzn ze względu na uwarunkowania biologiczne, a często też kulturowe odpowiednie dla realiów, w których toczy się rozgrywka.
Akurat w grach wideo płeć męska jest bardziej stereotypowo przedstawiona, a jednocześnie bardziej spłycona niż kobieca. Twoje podsumowanie nijak się ma do tego medium.
12-04-2012 17:43
~Troll Slayer

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+2
"To tak jakbym musiała darować sobie bycie sobą - moją fundamentalną "ja" - tylko po to, żeby się pobawić. A to dla mnie tak jakby zaprzeczenie istnienia"....

Trochę to wyegzaltowane. I mało wiarygodne, biorąc pod uwagę iż jako gracz/czka setki razy wcielałaś się zapewne w role krasnoludów, elfów, tsrangów, wampirów i innych których od Twego "Fundamentalnego JA" dzieli znacznie więcej niż paróweczka i nabiał zamiast bimbałków...
12-04-2012 17:48
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Przepraszam za kolokwializm ale terminy medyczne są znacznie gorsze...
12-04-2012 17:50
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+4
Fajna erpegówka ze śląska daruje sobie bycie sobą i zagra samczym jaszczurem za doładowanie.
12-04-2012 17:55
~Aria Giovanni

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
No i wyjaśniło się siostro. Ty po prostu nietolerancyjna jesteś.
12-04-2012 17:55
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Fajna erpegowko, to chyba nie ze śląska? Ludzie jaszczury żyli gdzieś indziej.
12-04-2012 17:59
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+6
Fajna erpegówka z Wrocławia dokształci zigzaka za doładowanie.
12-04-2012 18:22
Kot
   
Ocena:
+4
@Aeth: Problem jest taki, że we wszystkich grach z serii Mass Effect i Dragon Age ciężko jest wczuć się w postać. Przede wszystkim ze względu na strasznie drewnianą i sztywną fabułę i mało wiarygodne postaci... To słabe, zachodnie konsolowe rpg skrzyżowane z pół-interaktywnym filmem. Szczególnie w obu najnowszych odsłonach zarówno ME jak i DA na większość istotnych wydarzeń nie ma się praktycznie żadnego wpływu. Nie będę więcej pisał, bo mnie za spoilery zakrzyczą...

Z gier, które brały pod uwagę kim się gra, pamiętam tylko naprawdę stare tytuły... Najnowszym z nich jest bodajże Fallout 2. Mam wrażenie że ten 'konsolowy unisex' nastawiony tak czy inaczej na facetów, będących miażdżącą większością potencjalnych klientów ma na celu właśnie utrzymanie męskiej części 'widowni'. Przemysł gier nadal opiera się na płci brzydkiej i tak zostanie, dopóki panie nie wykroją sobie sporej niszy w tej branży - a to już się dzieje na szczęście. Powoli, ale jednak...

Śmieszny jest fakt, iż ja jako mężczyzna też nie jestem zadowolony z tego, jak przebiegała fabuła tych gier... Może problem jest poważniejszy, niż tylko jednostronny punkt widzenia?
12-04-2012 18:24
Kot
   
Ocena:
+1
@anonimowa reklamowa tylda: To może ja doładuję? :P
12-04-2012 18:25
Aeth Queen
   
Ocena:
0
@Aria Giovanni - nietolerancyjna wobec czego? Grania lesbijkami czy grania postacią męską? Nie bardzo rozumiem, skąd ten wniosek i czego ma dowieść, bo nietolerancyjny to na pewno jest każdy z nas ;)

@Troll Slayer
Trochę to wyegzaltowane
Zdaję sobie z tego sprawę, ale jak pisałam - ciężko mi wyjaśnić coś, co jest dla mnie oczywiste. Może jestem kiepska w słowach ;)
12-04-2012 18:25

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.