Klient nasz pan (i władca)
W działach: praca | Odsłony: 107Z moich poprzednich postów mogliście dowiedzieć się, że pracuje w zawodzie grafika komputerowego. Postanowiłem przybliżyć Wam temat, który bardzo mnie irytuje.
Chodzi mianowicie o klientów. Większość z nich to całkiem sympatyczni ludzie, z którymi można porozumieć się bez problemu. Niestety wyjątki zdarzają się zawsze.
Przybliżę Wam kilka typów "złego klienta".
1. Znawca, specjalista - ten typ klienta jest w zasadzie niegroźny. "Znawca" to człowiek przychodzący do Ciebie z chęcią wykonania dla niego projektu. Rozmowy przebiegają normalnie aż do... właśnie... aż do momentu przedstawienia mu konkretnej wizji.
On ZAWSZE widzi to inaczej, on wie że:
- żółty i czerwony to najlepsze kolory,
- nie można zostawiać pustego miejsca (przestrzeni negatywnej), trzeba tam nawstawiać tekstu,
- czcionki muszą być grube, powiedzmy Arial Black. Dodatkowo należy je rozciągnąć na całą szerokość (patrz punkt wyżej)
Można by wymieniać w nieskończoność. Taki klient zna się lepiej nieważne kim by nie był. Oczywiście nie kończył żadnych szkół, nie wie nic o temacie.
2. Burza mózgów (instytucje państwowe itp.) - Niech piekło pochłonie ten typ klientów. Osoba prowadząca projekt - pani nauczycielka, pani sekretarka, nieważne kto, przychodzi do mnie z tematem powiedzmy ulotki i pozwala przedstawić sobie moją wizję. Ba! Ta wizja jej się podoba.
Jest nowocześnie, jest fajnie. Zróbmy to dla konkretnego targetu - młodzież. "Dobrze Panie Michale! Zabieram do dyrektora, przekonam go, że jest fajnie". I tu kończy się magia!
Następnego dnia telefon "dyrektorowi nie podoba się. On chce żółte z czerwonym..."
Oczywiście dyrektor nie jest sam. Ma wparcie w postaci ludzi z punktu pierwszego. Finalnie wychodzi nam projekt, który podoba się 70-letniej Pani od matematyki.
3. Jestem Twoim szefem!!! - jeden z najgorszych typów. Człowiek traktujący firmę świadczącą dla niego usługi jako jego własną. Wpada do biura jak burza, ON CHCE, ON MUSI, MA BYĆ!
Ten typ nie szanuje ani ludzi ani ich czasu. Ty masz robić bo on za to zapłacił i masz robić już, a nie później. Jakoś nie może do niego dotrzeć , że można mieć kilka zleceń na raz i każdy z tych klientów jest tak samo ważny.
4. Sklerotyk - Chciałby ale nie wie czego. Pomysłu nie ma, wizji nie ma, pieniędzy chyba też nie ma. Facet wisi na telefonie "bo on ma czas i ma darmowe" i nie mając pojęcia o tym czego chce, rozmyśla co by jeszcze na siłę zmienić. Pewne jest to, że gdy mówi do nas "niech Pan coś przygotuje, ja nie mam pomysłu" możemy być pewni, że solidnie się napracujemy zanim coś mu się spodoba. Praca z takim typem to strata naszego cennego czasu.
Stres w pracy
Poza klientami stres jest generowany przez szefa, zarząd, dyrekcję itp.
Nie chodzi mi tu o to, że ktoś się nie lubi z szefem, czy ten krzyknie na niego. Są o wiele bardziej skomplikowane sprawy, o których z pewnością słyszycie. Monitoringi, stalking, mobing i inne takie. Dzieje się to szczególnie w małych firmach. W tych większych z reguły szef ma Ciebie i Twoje sprawy w głębokim poważaniu jeśli jesteś jednym ze 100 pracowników.
Inaczej dzieje się w małych firemkach. Opowiem Wam na przykładzie mojego znajomego.
Pracuje on w małej firemce prowadzonej przez dwie osoby. W biurze pojawiają się powiedzmy co pół roku. Wszelkie rozmowy przeprowadzane są przez internet. Powiecie "SUPER ALE MAJĄ LUZIK!" Nic bardziej mylnego. Garstka pracowników pracuje za najniższą krajową albo coś wyżej - w zależności od stażu pracy. Mają podpisane lojalki zamykające im drogę do jakiegoś dodatkowego dochodu. W biurze są kamery - nie po to aby nie kraść softu ale po to żeby przez 8h lampić się na Ciebie. Jakby było mało mają podgląd ekranu. Widocznie kamera to za mało.
Jak widzicie takie warunki pracy to prawie jak stalking. Z niewolnika nie ma pracownika. Niestety, jest wiele takich przypadków w naszym kraju.
Podsumowanie
Mogę wymienić jeszcze kilka typów ale nie o to tu chodzi. Chciałem przybliżyć Wam jak bardzo zły jest nasz rynek. Klienci są nieświadomi trudu jaki każdego dnia wkładamy w naszą pracę.
Najgorsza jest pewna zależność: im mniej klient płaci i czym więcej się targuje tym mniej szanuje naszą pracę. Nie mówię, że każdy kto płaci dużo nie stwarza problemów, ale z reguły jest bardziej świadomy tego, że mamy terminy, mamy innych klientów, którzy też czekają itp.
Pozostaje nam naiwnie liczyć, że kiedyś ludzie się zmienią.