» Blog » Klient nasz pan (i władca)
06-07-2013 22:03

Klient nasz pan (i władca)

W działach: praca | Odsłony: 107

Klient nasz pan (i władca)

Z moich poprzednich postów mogliście dowiedzieć się, że pracuje w zawodzie grafika komputerowego. Postanowiłem przybliżyć Wam temat, który bardzo mnie irytuje.

 

Chodzi mianowicie o klientów. Większość z nich to całkiem sympatyczni ludzie, z którymi można porozumieć się bez problemu. Niestety wyjątki zdarzają się zawsze.

Przybliżę Wam kilka typów "złego klienta".

 

 

1. Znawca, specjalista - ten typ klienta jest w zasadzie niegroźny. "Znawca" to człowiek przychodzący do Ciebie z chęcią wykonania dla niego projektu. Rozmowy przebiegają normalnie aż do... właśnie... aż do momentu przedstawienia mu konkretnej wizji.

 

On ZAWSZE widzi to inaczej, on wie że:

-  żółty i czerwony to najlepsze kolory,

-  nie można zostawiać pustego miejsca (przestrzeni negatywnej), trzeba tam nawstawiać tekstu,

- czcionki muszą być grube, powiedzmy Arial Black. Dodatkowo należy je rozciągnąć na całą szerokość (patrz punkt wyżej)

 

Można by wymieniać w nieskończoność. Taki klient zna się lepiej nieważne kim by nie był. Oczywiście nie kończył żadnych szkół, nie wie nic o temacie.

 

 

2. Burza mózgów (instytucje państwowe itp.) - Niech piekło pochłonie ten typ klientów. Osoba prowadząca projekt - pani nauczycielka, pani sekretarka, nieważne kto, przychodzi do mnie z tematem powiedzmy ulotki i pozwala przedstawić sobie moją wizję. Ba! Ta wizja jej się podoba.

Jest nowocześnie, jest fajnie. Zróbmy to dla konkretnego targetu - młodzież. "Dobrze Panie Michale! Zabieram do dyrektora, przekonam go, że jest fajnie". I tu kończy się magia!
Następnego dnia telefon "dyrektorowi nie podoba się. On chce żółte z czerwonym..."

 

Oczywiście dyrektor nie jest sam.  Ma wparcie w postaci ludzi z punktu pierwszego. Finalnie wychodzi nam projekt, który podoba się 70-letniej Pani od matematyki.

 

 

3. Jestem Twoim szefem!!! - jeden z najgorszych typów. Człowiek traktujący firmę świadczącą dla niego usługi  jako jego własną. Wpada do biura jak burza, ON CHCE, ON MUSI, MA BYĆ!

Ten typ nie szanuje ani ludzi ani ich czasu. Ty masz robić bo on za to zapłacił i masz robić już, a nie później. Jakoś nie może do niego dotrzeć , że można mieć kilka zleceń na raz i każdy z tych klientów jest tak samo ważny.

 

 

4. Sklerotyk - Chciałby ale nie wie czego. Pomysłu nie ma, wizji nie ma, pieniędzy chyba też nie ma. Facet wisi na telefonie "bo on ma czas i ma darmowe" i nie mając pojęcia o tym czego chce, rozmyśla co by jeszcze na siłę zmienić. Pewne jest to, że gdy mówi do nas "niech Pan coś przygotuje, ja nie mam pomysłu" możemy być pewni, że solidnie się napracujemy zanim coś mu się spodoba. Praca z takim typem to strata naszego cennego czasu.

 

 

Stres w pracy

 

Poza klientami stres jest generowany przez szefa, zarząd, dyrekcję itp.

Nie chodzi mi tu o to, że ktoś się nie lubi z szefem, czy ten krzyknie na niego. Są o wiele bardziej skomplikowane sprawy, o których z pewnością słyszycie. Monitoringi, stalking,  mobing i inne takie. Dzieje się to szczególnie w małych firmach. W tych większych z reguły szef ma Ciebie i Twoje sprawy w głębokim poważaniu jeśli jesteś jednym ze 100 pracowników.

Inaczej dzieje się w małych firemkach. Opowiem Wam na przykładzie mojego znajomego.

Pracuje on w małej firemce prowadzonej przez dwie osoby. W biurze pojawiają się powiedzmy co pół roku. Wszelkie rozmowy przeprowadzane są przez internet. Powiecie "SUPER ALE MAJĄ LUZIK!" Nic bardziej mylnego. Garstka pracowników pracuje za najniższą krajową albo coś wyżej - w zależności od stażu pracy. Mają podpisane lojalki zamykające im drogę do jakiegoś dodatkowego dochodu. W biurze są kamery - nie po to aby nie kraść softu ale po to żeby przez 8h lampić się na Ciebie. Jakby było mało mają podgląd ekranu. Widocznie kamera to za mało.

Jak widzicie takie warunki pracy to prawie jak stalking. Z niewolnika nie ma pracownika. Niestety, jest wiele takich przypadków w naszym kraju.

 

 

Podsumowanie

 

Mogę wymienić jeszcze kilka typów ale nie o to tu chodzi. Chciałem przybliżyć Wam jak bardzo zły jest nasz rynek. Klienci są nieświadomi  trudu jaki każdego dnia wkładamy w naszą pracę.

Najgorsza jest pewna zależność: im mniej klient płaci i czym więcej się targuje tym mniej szanuje naszą pracę. Nie mówię, że każdy kto płaci dużo nie stwarza problemów, ale z reguły jest bardziej świadomy tego, że mamy terminy, mamy innych klientów, którzy też czekają itp.

Pozostaje nam naiwnie liczyć, że kiedyś ludzie się zmienią.

 

Komentarze


Overlord
   
Ocena:
+8
A propos klientów, taki żarcik branżowy:

klient: panie, chciałbym 30 sek. spoty do radia i TV, animowane bannery do netu, folder 12-stronnicowy i 5000 ulotek, asap !

pracownik agencji: i może to wszystko na jutro ?

klient: panie, jak bym chciał na jutro, to bym przyszedł jutro...
06-07-2013 22:15
Reckles
   
Ocena:
0
Hehe znałem w nieco innej wersji :)
@Overlord ten żart trafnie obrazuje ten temat.
06-07-2013 22:20
Kamulec
   
Ocena:
0
"Nie mówię, że każdy kto płaci dużo nie stwarza problemów, ale z reguły jest bardziej świadomy tego, że mamy terminy, mamy innych klientów, którzy też czekają itp."
Może zwykle mniej go sprawa interesuje, a w razie czego i tak wie, że stać go, by zamówić jeszcze u innego źródła.
07-07-2013 00:15
kbender
   
Ocena:
+1
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Biedaczki mają gdzie pracować. Naprawdę współczuję
07-07-2013 14:50
Furiath
   
Ocena:
+3
Jak to powiedziano w MadMenach "Ta praca byłaby świetna, gdyby nie ci klienci".

Grzechy usługodawców można wymieniać dłużej. Szczególnie polskich i sądzących, że są kreatywni.

Mnie najbardziej wkurzają usługodawcy, którzy zamiast własnych propozycji opartych na znawstwie tematu, doświadczeniu i umiejętności obrony tej propozycji, liczą, że ja za nich wszystko wymyślę a oni będą tylko przedłużeniem mojej ręki.

Dodatkowo łapią każdego klienta obiecując mu złote góry, a potem nie mają dla nich czasu, bo wzięli za dużo zleceń na raz. Więc dla każdego robią tani szybki syf, aby wyrobić się z terminami.

Cena nie gra roli, tłukłem się z takimi i za 700 tysi, i za darmo.
07-07-2013 19:23
Reckles
   
Ocena:
0
@Furiath temat usługodawców to osobna sprawa i w sumie na osobny artykuł bo można by dużo złego o nich napisać.
Wiesz to też jest tak: człowiek nie mający pojęcia o temacie zakłada firmę, wynajmuje młodych i naiwnych, za najniższą krajową i zasypuje ich zleceniami od klientów naciągniętych na piękne słowa. Pracownik chce być kreatywny, chce się przykładać do konkretnego zlecenia... A szef na to "masz na to 20 minut i następne bo już czeka".
07-07-2013 19:58
Overlord
   
Ocena:
0
Na szczęście nic nie działa tak motywująco jak deadline. Szczególnie wtedy, kiedy był wczoraj ;)
07-07-2013 21:12
Z Enterprise
   
Ocena:
+1
Pracownik chce być kreatywny, chce się przykładać do konkretnego zlecenia...

Myślę, że pracodawca nie jest od tego, żeby folgować wolności artystycznej pracowników, tylko po to, by na ich pracy zarabiać.
Jesli oczywiście taki kreatywny ma z tym problem, zawsze jest własna działalność i freelancing, gdzie już tylko klient będzie mu stał nad głową.

I warto zwrócić uwagę, że jednak tak - klient to pan i władca. Można na to sarkać, ale to klient daje papierki, za które potem artysta kupuje sobie bułkę w sklepie. Nie musi szanować twojego czasu - on za niego ZAPŁACIŁ. I lepiej, żebyś ty szanował JEGO czas, i nie truł mu swoimi problemami - za to, żebyś marnował jego czas ci wszak nie płaci.
Szef zaś jest tylko ogniwem ośrednim, przejmującym część (większą) tych papierków, zasada jednak pozostaje ta sama.

I oczywiście, można być kreatywnym i się przykładać, ale to oznacza więcej czasu poświęconego na jeden projekt, a zgodnie z maksymą "czas to pieniądz" takie przykładanie się wychodzi drożej.
Jako klient mam więc problem - zrobić lepiej i drożej, czy zobić normalnie, ale taniej?

Biorąc pod uwagę, że dzisiejsi graficy robią głównie layouty wizytówek i ulotki pizzerii i szkół języków obcych, przeciętny klient raczej nie ma kasy ani potrzeby, by jego ulotki ozdabiały jakieś modzone w bólach twórczych dzieła sztuki DTP.
Klient ma jutro początek promocji, i na jutro potrzebuje ulotki. Najlepiej jak najtańszej. Za tydzień i droższej nie potrzebuje.
Warto to mieć na uwadze.

Przypominają mi się też narzekania polskich wydawców RPG na grafików, nawet takich freelancerów, którzy nie wyrabiają się z terminami, rozkładając terminy wydania np, swoim olewackim podejściem do pracy, którą zobowiązali się wykonać.
Fakt, to zwykle ludzie młodzi, zaczynający karierę, ale utrwalanie w nich przekonania, że artyście wszystko wolno, a pieniążkodawca powinien się cieszyć, że akurat ich wynajął, jest przejawiem dość dużej naiwności.
Którą na szczęście dość szybko plewią prawa ekonomii.

Ja np. zabieram swoje pieniądze z firmy w której nie dotrzymuje się terminów, obietnic, a osoba której płacę za wykonanie zadania krzywi się i wydziwia i naciąga na dodatkowe koszty, po czym pracę wykonuje opieszale i z błędami.
Natomiast chetnie przynoszę je tam, gdzie moje zlecenia traktue się dobrze, gdzie moje zlecenie jest konsultowane przez fachowca, który wskazuje słabe punkty i proponuje poprawki i rozwiązania,na które z braku wiedzy fachowej nigdy bym nie wpadł.
I nie mam problemu ze zleceniobiorcami.
08-07-2013 01:17
Rag
   
Ocena:
+1
Zdarzają się zarówno usługodawcy partacze, jak i zleceniodawcy - skończeni debile. To są ludzie, a wśród ludzi różne ułomne egzemplarze to nie jest rzadkość.

Miałem do czynienia ze zleceniodawcą, który pieklił się o dotrzymywanie przez firmę w której pracowałem warunków umowy (tzn. pieklił się, że firma dotrzymuje warunków, które okazały się dla niego niezbyt wygodne), miałem też do czynienia z firmą outsorcingową, w ktorej trzeba było "specjalistów" uczyć jak rozwiązywac najbardziej podstawowe problemy, pomimo, że byli podobno doświadczeni i w pełni gotowi do pracy w danym środowisku.

Pozdrawiam
Rag
08-07-2013 21:54

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.