» Blog » Kingmaker [#2] - Centrum Obrony Olega i Koń-Kapłan [Raport z sesji]
29-03-2013 23:49

Kingmaker [#2] - Centrum Obrony Olega i Koń-Kapłan [Raport z sesji]

W działach: Kingmaker, RPG, Raport, Raport z sesji, Pathfinder | Odsłony: 45

Kingmaker [#2] - Centrum Obrony Olega i Koń-Kapłan [Raport z sesji]

 

 

 

  

Zanim przejdę do bezpośredniego raportu z sesji muszę wspomnieć o kilku rzeczach.

 

1. Panuje u mnie niepisana zasada, że gracze po pierwszej sesji nową postacią mogą ją dowolnie mechanicznie zmieniać tak długo jak nie wpływa to na historię i odgrywanie. Korzystając z niej Kejol Understone prowadzony przez Rafała przeklasyfikował się z Wyroczni na Alchemika (z archetypem rasowym gnomów głębinowych Deep Bomber)

 

2. Klaudia dołączy do nas dopiero od następnej sesji więc dzisiaj graczy było tylko troje.

 

3. Czasem jak się gorzej poczuje włącza się u mnie zacięcie kulinarne i mam potrzebę zrobienia czegoś graczom do jedzenia. Dzisiaj padło na pizze. Jeden z graczy przyniósł ser, inny pieczarki itp. Prawie wszyscy pomagali w kuchni przy krojeniu i tarkowaniu a trochę tego było. Tak czy inaczej pierwsze 2 godziny zeszły nam na zabawie w kuchni, dokańczaniu postaci Rafała i pałaszowaniu dwóch pizz domowej roboty i oglądaniu dziwnych rzeczy na youtube w czasie konsumpcji.

   


Skład drużyny:

 

Rafał jako Kejol Understone - głębinowy gnom alchemik.

Piotrek jaki Jasper Vangram - gnom czarownik

Rafał jako Vladimir Iwanowicz Borsukow - fetchling ninja.


 

Kiedy przygoda się rozpoczęła gracze stwierdzili, że chcą wyciągnąć trochę kasy od Lorda Lodovki na podróż. Po kilku udanych rzutach wyprosili 3 eliksiry wyleczenia z choroby, trochę mikstur leczących, powód oraz 2 konie (te ostatnie mieli na miejscu sprzedać Olegowi a pieniądze odesłać za pomocą posłańca Kozekowi). Znacznie to skróciło podróż do punktu docelowego. Seldon - postać Michała, który już z nami nie gra - zdecydował się zostać na dworze Lorda jako nadworny alchemik.

  

Kiedy dotarli na miejsce był 4 dzień Pharast. Na miejscu powitała ich Svetlana - żona właściciela tego miejsca. Sądząc po reakcji wzięła poszukiwaczy przygód za obiecanych żołnierzy z Brevoy. Okazało się bowiem, ze Centrum Handlu jest celem ataku bandytów od jakieś czasu i małżeństwo wysłało już sporo pism do Lordów z prośbą o pomoc. Gracze postawili sprawę jasno - wytłumaczyli, że nie są tymi których oczekują, ale z chęcią pomogą - pokazali dziewczynie pismo uprawniające ich do eksploracji terenów na południe stąd - była tam wzmianka i obowiązku walki z bandytami i przejawami łamania prawa. Vlad zaczął także podrywać mężatkę.

 

Po chwili pojawił się Oleg Laveton - mąż Svetlany - i zasiadł z graczami do stołu by porozmawiać a kobieta w tym czasie poszła przygotować wieczerzę. Mężczyzna opowiedział o tym jak jakiś czas temu przybył tu człowiek zwący siebie Rogatym Lordem i zarządzał pieniędzy "za ochronę". Zastraszone małżeństwo postanowiło płacić i od tej pory co miesiąc bandyci przychodzili odebrać haracz. Za każdym razem było ich coraz mniej a kolejny termin wypadał na najbliższy świt.

 

Gracze powiedzieli, że pomogą ale nie za darmo. Wytargowali darmowy nocleg, wyżywienie na czas ich pobytu w tych terenach oraz jedną miksturę leczniczą. Potem wzięli się do pracy - kilka rzutów kości zagoniło też Olega i Svetlanę do pomocy. Gracze mieli dokładną mapę okolicy - tą samą co w podręczniku "Stolen Lands" powiększoną do formatu A3. Przy planowaniu gdzie i jaką postawić pułapkę w pewnym momencie wszyscy wstali - takie były emocje że ciężko było usiedzieć.

 

Ostatecznie postanowiono wybudować zapadnię w bramie. Kilka testów pozwoliło opracować mechanizm zwalniający oparty na dźwigni. W środku wbito naostrzone pale, nasączone do tego naparem z belladony. Pozostała tylko resztka tego zielska, której ninja użył by zatruć swoje strzały. Gdy wszyscy skończyli do świtu pozostało około 5 godzin.

 

O świcie przyjęto pozycje obronne. Vladimir schował się na palisadzie praktycznie nad samą bramą, Jasper przy wejściu do stajni, a Kejol za tą samą stajnią. Było to o tyle dobrze pomyślane bo przestrzeń między stajnią a palisadą wypełniał wóz graczy co znacznie utrudniłoby wszelkie próby przedarcia się do Kejolo i Vladmira.

 

Przyjechało 4 bandytów. Na 6 koniach - 2 były nieosiodłane, widocznie miał być wieziony na nich łup. Kiedy pierwsza dwójka znalazła się na placu Kejol pociągnął za dźwignię aktywując tym samym zapadnie. Pechowe rzuty obronne zakończyły żywot pierwszego bandyty. Drugi przeżył, ale resztkami sił trzymał się krawędzi. Oczywiście zwierzęta których dosiadali nadawały się już tylko na suszoną koninę.

 

Rzuty na inicjatywę. Już w pierwszej rundzie dla Vlada wypadł krytyk na atak krótkim łukiem. Dociągnięcie karty z Critic Deck'a* pozwoliło na jednego z bandytów nałożyć status fatigued i zostawić go z jednym punktem życia. Jasper odpalił magiczny pocisk w drugiego zbuja a Kejol rzucił bombę to dołu. W efekcie w środku zrobiła się dziwna breja będącą połączeniem człowieka, konia i drewna.

 

Tura bandytów. Ten ranny z 1 hp próbuje wbiec na palisadę. Wchodzi za stajnię tylko po to by znaleźć ustawiony tam wcześniej wóz. Próbuje się na niego wdrapać byle tylko dostać się na górę.  Udaje mu się, ale nie jest w stanie nic więcej zrobić ze względu na status fatigued. Przywódca tej zgrai tymczasem - trafiony wcześniej magicznym pociskiem - zauważył małego czarownika i jednym strzałem sprowadził go na -2 HP. Piotrek poczuł się trochę zdołowany sytuacją, ale sam - mimo najmniejszej kostki wytrzymałości - ustawił się najbardziej na widoku.

 

2 Tura. Vlad oddaje kolejny strzał w lidera bandytów zadając średnie obrażenia. Kejol nie chcąc marnować broń postanowił dobić bandytę z 1 hp na wozie kamieniem. 1k2 obrażeń. Sukces. Jasperowi udało się ustabilizować. Wszyscy nagle przypomnieli sobie o jego chowańcu - orle. Oczywiście ten zaatakował chama, który śmiał podnieść dłoń na jego pana. Nie wiem czemu, ale Piotrek chciał by ptaszysko zapikowało prosto w krocze nieprzyjaciela. Wypadł krytyk. Ciągniemy kartę z Crit Decka - oślepienie. Wyszło, że ptak wzlatując do góry szponami wyrwał oczy nieszczęśnika. Jako, że miał już mało hp a ślepy łucznik to kiepski łucznik pozwoliłem graczom go pojmać.

 

Po tym jak Kejol wyszedł (wcześniej oczywiście opatrzył Jaspera) z dołu z mięsną breją - gdzie nurkował by wyzbierać cały ekwipunek wroga - rozebrał wszystkich pokonanych - w tym tego jednego żywego - do naga i rzucił cały zdobyty "skarb" na jedną stertę. W końcu rola kwatermistrza zobowiązuje. Potem zaczęło się przesłuchanie (czyt. tortury) w stajniach.

 

Po udanych testach blefu, zastraszania i dyplomacji Happs - bo tak łucznik się nazywał - powiedział, że ich obóz leży kilka dni drogi stąd na południe, ale gdzie znajduje się główna siedziba Rogatego Lorda nie wiedział. Opowiedział też o Kresli - babie, która rządzi ich obozem. Ponoć tak wywija dwoma toporami, że żaden chłop jej nie podskoczy. Happs stwierdził że nie widział by kiedykolwiek przegrała walkę.

 

Był 5 dzień Pharast i akruat wypadało święto zwane "Dniem Kości". By go uczcić wszyscy gracze postanowili dać pochówek poległym bandziorom. Piękne w  teorii. W praktyce wrzucili ich - bądź to co z nich zostało - do dołów by natura pozwoliła im w przyszłości robić za nawóz dla roślin. Oleg pomysł pochwalił a Svetlanie nikt o tym nie powiedział. Happsowi darowano życie bo zgodził się służyć graczom, gdy tylko Ci obiecali sprowadzić kapłana by uleczył jego oczy.

 

Gracze zamiast wyruszyć w dalszą podróż postanowili, że się zabarykadują. Zamówili sporo kamienia i wzięli się do pracy. Na początku naprawili wszystkie katapulty. Potem przebili się wnętrza wież na których stały ów katapulty formując dwa wnętrza na pokoje. W jednym z nich wykopali piwnicę 5x5x5.  Chyba mają zamiar budować tam własne lochy.

 

Następnie przez tydzień czasu gry użyli kamienia by wzmocnić umocnienia Centrum Handlu zamieniając je w miejsce naprawdę trudne do zdobycia. Zasugerowałem, że bandyci się na pewno połapią, że coś jest nie tak jeśli ich ludzie tak długo nie wracają, ale odparli że jeśli przyślą kolejny oddział to nawet nie podejdą do bramy - byli serio dumni z umocnień i katapult.

 

Na końcu wyceniliśmy cały zdobyty loot. Trochę to zajęło. Prawie 20 minut liczenia. Wyszło trochę ponad 200 sztuk złota. Jako, że Kejol nie chciał dźwigać wora wielkiego jak on sam Oleg wypisał mu pismo pozwalające podjąć pieniądze w dowolnej chwili a sam wziął złoto w depozyt.

 

Rozdano doświadczenie i wszyscy poszli do domu. 

 

Wnioski:

- Cały loot, którego gracze nie rozdzielają między sobą sprzedawać po sesji. Najlepiej przez Skype z aktualnym kwatermistrzem gdzie będzie można siąść na spokojnie z kalkulatorem.

- Mocno zasugerować nowej graczce by grała czymś wytrzymałym walczącym w zwarciu. Dla dobra wszystkich małych gnomich czarodziejów.

- Pizza mimo, że świetna zajęła za duuużo czasu. Następnym razem robić dużo wcześniej wsystko albo zamówić :). 

 


Kwiatki z sesji:

 

Vlad: Nie sra się do własnego gniazda.

Zdanie powtarzane za każdym razem kiedy ktoś chciał zrobić coś Svetlanie, Olegowi albo w jakiś sposób uszkodzić fort. Czyli dość często. 

 *** 

Kiedy Kejol dobijał bandytę na wozie rzucił kamieniem. Ten tylko musnął czoło zadając symboliczny 1 pkt obrażeń, ale bandzior zaczął pluć i kaszleć krwią wszystkimi otworami na ciele szarpiąc się przy tym spazmatycznie.

*** 

Stajnie - dialog zasłyszany podczar tortur mentalnych Happsa.

Kejol: Słyszałem że Oleg ma tutaj bardzo jurnego rumaka!

Jasper: Wiesz jaką to bydle ma pyte?! 

Vlad: Jeśli koń go zgwałci to nasienie będzie pod takim ciśnieniem, że mu nosem wyjdzie.

Happs: Obiecaliście, że mnie uleczycie!

Vlad: Spokojnie. Koński kapłan zaraz oczyści Twoje ciało. 

*** 

Przesłuchania/tortur ciąg dalszy.

Vlad: Mamy tutaj potężnego Maga, który wygraweruje runy na twoim ciele! Jeżeli nas zdradzisz, albo chociażby pomyślisz o zdradzie, one wybuchną i pożegnasz się ze swym życiem!

Happs: Tego maga którego przed chwilą zabiłem*?
Vlad: Tak, tego którego przed chwilą zabiłeś. Ale on żyje!
*Mowa oczywiście o Jasperze, którego Happs zjechał w czasie walki do -2 HP. Na szczęście przeżył jednak starcie.

***  

Oleg targując się z graczami położył na stół włócznie oferując ją drużnie. Kejol chcąc spytać czy broń jest magiczna rzekł.

-Jaka to włócznia?

Na co ja poważnym tonem: 

-No kawał drewna ze szpikulcem. 

Wszyscy poza Rafałem w śmiech :P 

 

  

* Korzystam z Critic i Fumble Decka wydanych przez Paizo. Dają trochę randomowości i stosunkowo ubarwiają grę. Zwykłe "podwójne obrażenia" robią się nudne  po jakimś czasie.

0
Nikt jeszcze nie poleca tej notki.
Poleć innym tę notkę

Komentarze


~Głębokie gardło fabuły xD

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Zigzak, bo Famir stawia na głębokie przeżycia i fabuły rodem z Martina, a Laveris jedynie na tępy hack and slash więc musiało dojść do konfliktu. Bueheehhehehehhehheeheheh :D
30-03-2013 11:55
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Ale Laveris grający zniewieściałym emoelfem czarodziejem artystą? Ksywa "Lucy" nie wzięła się znikąd.
30-03-2013 14:28
Famir
   
Ocena:
0
@Rafritz
Po to daję raport, że jak dopadnie mnie skleroza byście dopowiadali xD

@etcposzukiwacz
Co do linka do bloga Laverisa to się tam wypowiedziałem. Zapraszam pod tamten link bo nie ma sensu pisać tego samego w dwóch miejscach. I przestańcie pls po nim jeździć.

@KFC ja im tam tylko prowadzę :)
[to joke by potem nie było :P]

I nie zamierzam "ugrzecznić" raportów. Co najwyżej mogę cenzurować niektóre słowa, ale mam nadzieję że nie zajdzie taka potrzeba xD
30-03-2013 16:17
etcposzukiwacz
   
Ocena:
0
@ Famir
Twoj tekst jest tutaj więc tutaj zapytałem. Jak czytałem tamten tekst nie widzialem twoich komentarzy. A po kim niby tak jeżdze?
30-03-2013 16:48
Famir
   
Ocena:
0
@etcposzukiwacz
Bo swój komentarz tam napisałem jakieś 30 minut temu dopiero :P

A to o czepianie się go nie było do Ciebie tylko ogólnie. Niezarejestrowani odrobinę przesadzają wydaje mi się.
30-03-2013 16:53
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Zawsze to powtarzam tyldy sa zle i trzeba je blokować ~ dobra tylda
30-03-2013 17:02
Tyldodymomen
   
Ocena:
+1
Banał, ale RPG to sztuka kompromisu, bo nigdy nie jest idealnie tak, jak sobie życzymy.Jeśli Mansfeld naprawdę sesje sparametryzowaną pod swoje gusta, polecam pomysł z WMiGu- pewna warszawska grupa graczy jest w stanie płacić GMom za sesje. Wymagasz-płacisz.
30-03-2013 19:58
Rag
   
Ocena:
+5
@Tyldodymomen

Jeśli Mansfield rzeczywiście odmawia podania ręki współgraczom po sesji, która mu sie nie podobała, to trudno się po nim spodziewać kompromisów jakichkolwiek...
30-03-2013 20:17
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Czepiacie się blogera, a przeciez to nie jego wina że ma problemy w kontaktach z ludźmi!

30-03-2013 20:38
KFC
   
Ocena:
0
E tam Rag, Mansfeld się po prostu wczuwał przed sesją do nWodu - jak zagrać wrednego NPCa ja i takie tam ;)
30-03-2013 20:38
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Hehe, jakie to jest głupie :)
Ludzie, przecież nie od dziś wiadomo, że Laveris de Navarro of Lucy by Mansfeld jest jednym z bardziej aspołecznych ludzi grających w RPG o jakich słychać w internetach. Co samo w sobie jest już niezłym absurdem, bo co jak co, ale brak umiejętności społecznych w RPG to jak brak znajomości tabliczki mnożenia w matematyce.
Czy naprawdę tak trudno przewidzieć co się stanie gdy przyjdzie na waszą sesję? Przyznajcie, zapraszacie go jako maskotkę i generator zabawnych historyjek z sesji, prawda?
30-03-2013 22:02
Famir
   
Ocena:
0
Wyobraź sobie, że rzuciłem do graczy "chłopaki brakuje nam 4 osoby, popytajcie znajomych czy ktoś by nie chciał grać" (ogólnie trochę boję się szukać graczy przez neta - wolę spraszać znajomych znajomych bo można pograć w luźniejszej atmosferze i nie martwię się, że poznam kogoś przez kogo będę dwa razy sprawdzał czy dom zamknąłem na klucz) i tak Laveris do nas trafił. Widziałem go dopiero po raz pierwszy na sesji i nie wiedziałem, że prowadzi blog ani że ma jakąś reputację wśród rpg'owców itp. W sumie dowiedziałem się o tym dopiero jak ktoś zamieścił tu link do jego bloga.
30-03-2013 23:24
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Ludzie mamy świeta, zamiast krytykować słusznie czy nie słusznie Mansfelda, lepiej życzyć mu przełamania kołopotów w stosunkach z ludźmi.
A rpgowym sadystom i erotomanom, lub miłosnikom konia jak kto woli dużo może ciut bardziej kulturalnej zabawy.
Wesołego jajka życzy listonosz!
31-03-2013 09:20
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Famir, "reputację" to daj w cudzysłów. Bycie błaznem fandomu ośmieszającym się swoimi "teoriami RPG" trudno nazwać reputacją.
31-03-2013 09:27
etcposzukiwacz
   
Ocena:
+1
Może ten temat już zostawmy? W końcu mamy świeta, wypadałoby przynajmniej ograniczyć złośliwości, krytykanctwo i ataki personalne.
Alleluja :)
31-03-2013 09:35

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.