22-01-2012 17:02
Kingdoms of Amalur: Reckoning Demo
W działach: Własna Recenzja, Gry Komputerowe | Odsłony: 24
Jakoś tak nie wiedzieć czemu, postanowiłem sobie z ciekawości ściągnąć demo KoA:R ze Steama. I chciałbym podzielić się moimi spostrzeżeniami o tej produkcji. Jednakże spostrzeżenia dotyczą dema, więc niekoniecznie muszą się te spostrzeżenia i wrażenia pokryć z grą właściwą.
Czym jest ta gra? Najprościej powiedzieć, że jest to Dragon Age 2 + Mass Effect + Devil May Cry + Tekken + Thief + dowolne MMORPG fantasy + Darksiders. Plus pewnie jeszcze parę innych tytułów by się znalazło.
Instalacja przebiegła bez zgrzytu, ale już uruchomienie gry wiąże się z rejestracją w kontrowersyjnym Origin (nie każdy lubi, gdy ktoś zbiera twoje dane). Warto więc zwrócić uwagę na ten aspekt przed zakupem gry.
Po odpaleniu dema pojawia się komunikat, że odblokowaliśmy dodatkowe premiowe przedmioty do wersji pełnej.
Sama gra zaczyna się dosyć mocno. Po wprowadzeniu, w którym to dowiadujemy się o nierównej walce jaką prowadzą młodsze rasy z siłami Gadflow'a, przechodzimy do dwóch gnomów, którzy wywożą na wózku trupa. Czyli naszą postać. Gnomy wypełniają papiery, co pozwala stworzyć nam naszego bohatera (lub bohaterkę).
Edytor postaci jest dosyć prosty - wybieramy jedną z 4 ras (dwie ludzkie nacje i dwie elfopodobne), wybieramy bóstwo (co wiąże się z dodatkowymi małymi premiami - przy czym można być postacią niewierzącą), wybieramy odgórnie jedną z pięciu twarzy (którą można zmodyfikować, ale nie ma tutaj tak dużych możliwości jak w grach Bioware czy Simsach), i na samym końcu wpisujemy imię.
Po tych wszystkich czynnościach w końcu gnomy zrzucają nas do szybu na zwłoki, a my budzimy się wśród sterty zgniłych trupów. Pojękując (i tutaj warto zwrócić uwagę, ze to jedyne odgłosy jakie wydaje nasz bohater - jest niemy tak jak bohaterowie KotOR'a czy Jade Empire) nasza postać wydostaje się spod sterty trupów i rusza na podbój świata. Ale najpierw przygląda się otaczającemu ją światu - grafice.
Grafika jest ładna i komiksowa, ale nie jest to jakieś arcydzieło zapierające dech w piersi. I pewnie przez to na moim słabym sprzęcie gra nawet na średnich ustawieniach działała płynnie. Nasza postać zaś kojarzy mi się z modelem wykorzystanym w Dragon Age 2.
Nasz bohater, ubrany w pogrzebowe łachmany dosyć szybko zdobywa pierwszą broń. Jest to zardzewiały długi miecz, który gabarytami przypomina miecz Longinusa Podbipięty lub Daiklaive z Exalted. Miłośników realizmu i przeciwników mangi/anime niewątpliwie ten element odrzuci.
Uzbrojony w oręż ruszam dalej, z ciekawości atakując napotkane beczki i skrzynki. Te się rozwalają, a ja dostaję +18 gold coins. Diablo podobne. Chwilę później mogę jednak poćwiczyć walkę z żywym przeciwnikiem i u moich stóp padają dwa ogromne szczury. Tradycji erpegowej stało się zadość (szczur - twój pierwszy przeciwnik).
Z ciekawości przyglądam się bardziej co tam się znajduje w menu. Questy (podział na wątek główny, frakcje, questy poboczne), ekwipunek, umiejętności (których wizualizacja wygląda jak w Mass Effect 1), drzewko technik (wygląda jak w Titan Quest) które dzieli się na Sorcery, Might i Finesse, oraz ataki specjalne (tutaj ich wizualizacja przypomina mi Devil May Cry 4 - działanie każdego ataku jest pokazywane w małym okienku). Zapamiętuję więc kombinację to jedynego specjalnego ataku jaki posiadam, i idę dalej.
A idzie się naprawdę szybko. Postać w każdym trybie porusza się żwawo, więc nawet podczas skradania przypominamy ninja na sterydach. Szybko więc dochodzę do następnych przeciwników, którzy okazują się wojownikami Fae. Wyprowadzam więc z ciekawości mój atak specjalny i pierwszy przeciwnik wylatuje do góry. Nim upadnie na ziemię, atakuję go jeszcze 4 razy - miłośnicy mordobić (takich jak Tekken) nazywają to Juggle Combo. Dowiaduję się też, że mogę robić unik (przypisany pod space bar).
Po rozprawieniu się z przeciwnikami zdobywam lepszy pancerz oraz tarczę. Przy pomocy tarczy mogę blokować ciosy przeciwników (a to niespodzianka), jednak wygląda to trochę śmiesznie - tarcza jest niewidoczna cały czas, ale w czasie blokowania pojawia się znikąd, tak jakby bohater wyciągnął ją z kieszeni. Z drugiej strony, nie koliduje to z łukiem, który zdobywam chwilę później.
Posiadając miecz i łuk, okazuje się że mogę posiadać dwa wyekwipowane zestawy broni, które mogę szybko zmieniać przy pomocy kółka. Patrząc na reklamę z końca dema, można zauważyć, że szybka zmiana broni dobrze komponuje się z różnymi wymyślnymi combosami.
Następną bronią jaką zdobywam, są sztylety (raczej dwa przeogromne tasaki kuchenne). Ta broń jest o tyle specyficzna, że można przy jej pomocy zakradać się do przeciwników (jak Thief czy Hitman) i jednym ciosem (zazwyczaj jest to jakaś krwawa pokazówka) zaszlachtować (bo trudno to nazwać finezyjnym zasztyletowaniem) wroga.
Kolejnym elementem jakim poznaję jest mana i ataki uzależnione od magicznej energii. Dostaję do dyspozycji Storm Bolt, który przypisany zostaje do prawego przycisku myszy. To jeszcze bardziej zwiększa możliwości kombinowania i łączenia ataków. Zdobywam też ognistą laskę (taką drewnianą), z którą to bohater równie pięknie walczy (IMO), jak z pozostałą bronią.
Gdy już poznajemy wszystkie podstawy gry, czeka nas ostateczna walka w tym samouczku. Naszym przeciwnikiem zostaje kamienny troll, ale walka z nim jest raczej łatwa. Tego przeciwnika jednak musimy wykończyć inaczej - zapożyczono tutaj element z Darksiders, kiedy to odpowiednio "zmiękczonego" przeciwnika wykańczało się "finisherem". Podobnie tutaj - stojąc przy osłabionym trollu wciskam "F". Zaczyna się animacja finishera, a komputer do tego chce, bym szybko naciskał lewy klawisz myszy. Naciskanie zwiększa poziom pewnego paska, a ten przekład się na ilość zdobytych punktów doświadczenia. Troll pada martwy, my zaś możemy wyjść na światło dzienne i zaliczyć pierwszy przeskok. Oraz odblokować kolejny przedmiot do pełnej wersji.
Przeskok pozwala nam inwestować punkty umiejętności (jak Alchemia, Kowalstwo, Przekonywanie) oraz punkty technik Sorcery / Might / Finesse. Te ostatnie pozwalają nam skuteczniej używać odpowiednich broni, czy uczyć się nowych ataków (jak np. Harpoon, który działa dokładnie tak samo jak sławna sznurówka Scorpiona z Mortal Kombat). Dodatkowo ma to też wpływ na nasze Przeznaczenie (Destiny).
Destiny to coś w rodzaju klasy postaci. Można być wojownikiem, magiem lub łotrzykiem - i każde Destiny dodaje jakieś dodatkowe moce / statystyki. Destiny odblokowujemy poprzez inwestowanie w drzewko S/M/F. Są też osobne Destiny dla dwuklasowców, oraz nawet dla tych, którzy chcą równomiernie rozwijać trzy ścieżki. I najważniejsze, Destiny można zmieniać, w zależności od sytuacji.
W ogóle Destiny i Fate powoduje, że jesteśmy wyjątkowymi bohaterami. Zabijając przeciwników, zbieramy Fate Points. Te się kumulują, aż będziemy mogli je wyzwolić. Po wyzwoleniu okazuje się, ze jesteśmy szybsi, silniejsi i bardziej morderczy. Wchodzimy w stan, który jest fantasy odpowiednikiem bullet time z Max Paine. Naparzamy gości, po czym ostatniego wykańczamy efekciarskim finisherem (znowu trzeba coś szybko klepać). Wszystko umiera, a my zdobywamy pedeki.
Najmniej mogę powiedzieć o systemie tworzenia (crafting), bo jest to element który za bardzo mnie nigdy nie pociągał w grach MMORPG. A najwyraźniej został on zaimplementowany do KoA:R. Ot, podchodzimy do świecącej roślinki i zbieramy ziółko.
Demo osobiście mi się spodobało, chociaż trudno mi określić, komu mógłbym polecić grę. W jakimś tam stopniu przypadnie do gustu miłośnikom chodzonych mordobić. Miłośnicy klasycznego CRPG powinni sięgnąć po demo, bowiem szybka akcja nie ma nic wspólnego ze starymi grami jak Fallout czy Baldur's Gate. Nie da się ukryć, że to gra specyficzna, która z innych produkcji pościągała jak najwięcej. IMO połączyła to jednak w nader zgrabny produkt.
Dla niezdecydowanych (i dla tych którym nie przeszkadza polityka EA i Origin) polecam zagrać w demo (dosyć długie - po zakończeniu długiego tutoriala mamy 45 minut na zwiedzanie świata).
Czym jest ta gra? Najprościej powiedzieć, że jest to Dragon Age 2 + Mass Effect + Devil May Cry + Tekken + Thief + dowolne MMORPG fantasy + Darksiders. Plus pewnie jeszcze parę innych tytułów by się znalazło.
Instalacja przebiegła bez zgrzytu, ale już uruchomienie gry wiąże się z rejestracją w kontrowersyjnym Origin (nie każdy lubi, gdy ktoś zbiera twoje dane). Warto więc zwrócić uwagę na ten aspekt przed zakupem gry.
Po odpaleniu dema pojawia się komunikat, że odblokowaliśmy dodatkowe premiowe przedmioty do wersji pełnej.
Sama gra zaczyna się dosyć mocno. Po wprowadzeniu, w którym to dowiadujemy się o nierównej walce jaką prowadzą młodsze rasy z siłami Gadflow'a, przechodzimy do dwóch gnomów, którzy wywożą na wózku trupa. Czyli naszą postać. Gnomy wypełniają papiery, co pozwala stworzyć nam naszego bohatera (lub bohaterkę).
Edytor postaci jest dosyć prosty - wybieramy jedną z 4 ras (dwie ludzkie nacje i dwie elfopodobne), wybieramy bóstwo (co wiąże się z dodatkowymi małymi premiami - przy czym można być postacią niewierzącą), wybieramy odgórnie jedną z pięciu twarzy (którą można zmodyfikować, ale nie ma tutaj tak dużych możliwości jak w grach Bioware czy Simsach), i na samym końcu wpisujemy imię.
Po tych wszystkich czynnościach w końcu gnomy zrzucają nas do szybu na zwłoki, a my budzimy się wśród sterty zgniłych trupów. Pojękując (i tutaj warto zwrócić uwagę, ze to jedyne odgłosy jakie wydaje nasz bohater - jest niemy tak jak bohaterowie KotOR'a czy Jade Empire) nasza postać wydostaje się spod sterty trupów i rusza na podbój świata. Ale najpierw przygląda się otaczającemu ją światu - grafice.
Grafika jest ładna i komiksowa, ale nie jest to jakieś arcydzieło zapierające dech w piersi. I pewnie przez to na moim słabym sprzęcie gra nawet na średnich ustawieniach działała płynnie. Nasza postać zaś kojarzy mi się z modelem wykorzystanym w Dragon Age 2.
Nasz bohater, ubrany w pogrzebowe łachmany dosyć szybko zdobywa pierwszą broń. Jest to zardzewiały długi miecz, który gabarytami przypomina miecz Longinusa Podbipięty lub Daiklaive z Exalted. Miłośników realizmu i przeciwników mangi/anime niewątpliwie ten element odrzuci.
Uzbrojony w oręż ruszam dalej, z ciekawości atakując napotkane beczki i skrzynki. Te się rozwalają, a ja dostaję +18 gold coins. Diablo podobne. Chwilę później mogę jednak poćwiczyć walkę z żywym przeciwnikiem i u moich stóp padają dwa ogromne szczury. Tradycji erpegowej stało się zadość (szczur - twój pierwszy przeciwnik).
Z ciekawości przyglądam się bardziej co tam się znajduje w menu. Questy (podział na wątek główny, frakcje, questy poboczne), ekwipunek, umiejętności (których wizualizacja wygląda jak w Mass Effect 1), drzewko technik (wygląda jak w Titan Quest) które dzieli się na Sorcery, Might i Finesse, oraz ataki specjalne (tutaj ich wizualizacja przypomina mi Devil May Cry 4 - działanie każdego ataku jest pokazywane w małym okienku). Zapamiętuję więc kombinację to jedynego specjalnego ataku jaki posiadam, i idę dalej.
A idzie się naprawdę szybko. Postać w każdym trybie porusza się żwawo, więc nawet podczas skradania przypominamy ninja na sterydach. Szybko więc dochodzę do następnych przeciwników, którzy okazują się wojownikami Fae. Wyprowadzam więc z ciekawości mój atak specjalny i pierwszy przeciwnik wylatuje do góry. Nim upadnie na ziemię, atakuję go jeszcze 4 razy - miłośnicy mordobić (takich jak Tekken) nazywają to Juggle Combo. Dowiaduję się też, że mogę robić unik (przypisany pod space bar).
Po rozprawieniu się z przeciwnikami zdobywam lepszy pancerz oraz tarczę. Przy pomocy tarczy mogę blokować ciosy przeciwników (a to niespodzianka), jednak wygląda to trochę śmiesznie - tarcza jest niewidoczna cały czas, ale w czasie blokowania pojawia się znikąd, tak jakby bohater wyciągnął ją z kieszeni. Z drugiej strony, nie koliduje to z łukiem, który zdobywam chwilę później.
Posiadając miecz i łuk, okazuje się że mogę posiadać dwa wyekwipowane zestawy broni, które mogę szybko zmieniać przy pomocy kółka. Patrząc na reklamę z końca dema, można zauważyć, że szybka zmiana broni dobrze komponuje się z różnymi wymyślnymi combosami.
Następną bronią jaką zdobywam, są sztylety (raczej dwa przeogromne tasaki kuchenne). Ta broń jest o tyle specyficzna, że można przy jej pomocy zakradać się do przeciwników (jak Thief czy Hitman) i jednym ciosem (zazwyczaj jest to jakaś krwawa pokazówka) zaszlachtować (bo trudno to nazwać finezyjnym zasztyletowaniem) wroga.
Kolejnym elementem jakim poznaję jest mana i ataki uzależnione od magicznej energii. Dostaję do dyspozycji Storm Bolt, który przypisany zostaje do prawego przycisku myszy. To jeszcze bardziej zwiększa możliwości kombinowania i łączenia ataków. Zdobywam też ognistą laskę (taką drewnianą), z którą to bohater równie pięknie walczy (IMO), jak z pozostałą bronią.
Gdy już poznajemy wszystkie podstawy gry, czeka nas ostateczna walka w tym samouczku. Naszym przeciwnikiem zostaje kamienny troll, ale walka z nim jest raczej łatwa. Tego przeciwnika jednak musimy wykończyć inaczej - zapożyczono tutaj element z Darksiders, kiedy to odpowiednio "zmiękczonego" przeciwnika wykańczało się "finisherem". Podobnie tutaj - stojąc przy osłabionym trollu wciskam "F". Zaczyna się animacja finishera, a komputer do tego chce, bym szybko naciskał lewy klawisz myszy. Naciskanie zwiększa poziom pewnego paska, a ten przekład się na ilość zdobytych punktów doświadczenia. Troll pada martwy, my zaś możemy wyjść na światło dzienne i zaliczyć pierwszy przeskok. Oraz odblokować kolejny przedmiot do pełnej wersji.
Przeskok pozwala nam inwestować punkty umiejętności (jak Alchemia, Kowalstwo, Przekonywanie) oraz punkty technik Sorcery / Might / Finesse. Te ostatnie pozwalają nam skuteczniej używać odpowiednich broni, czy uczyć się nowych ataków (jak np. Harpoon, który działa dokładnie tak samo jak sławna sznurówka Scorpiona z Mortal Kombat). Dodatkowo ma to też wpływ na nasze Przeznaczenie (Destiny).
Destiny to coś w rodzaju klasy postaci. Można być wojownikiem, magiem lub łotrzykiem - i każde Destiny dodaje jakieś dodatkowe moce / statystyki. Destiny odblokowujemy poprzez inwestowanie w drzewko S/M/F. Są też osobne Destiny dla dwuklasowców, oraz nawet dla tych, którzy chcą równomiernie rozwijać trzy ścieżki. I najważniejsze, Destiny można zmieniać, w zależności od sytuacji.
W ogóle Destiny i Fate powoduje, że jesteśmy wyjątkowymi bohaterami. Zabijając przeciwników, zbieramy Fate Points. Te się kumulują, aż będziemy mogli je wyzwolić. Po wyzwoleniu okazuje się, ze jesteśmy szybsi, silniejsi i bardziej morderczy. Wchodzimy w stan, który jest fantasy odpowiednikiem bullet time z Max Paine. Naparzamy gości, po czym ostatniego wykańczamy efekciarskim finisherem (znowu trzeba coś szybko klepać). Wszystko umiera, a my zdobywamy pedeki.
Najmniej mogę powiedzieć o systemie tworzenia (crafting), bo jest to element który za bardzo mnie nigdy nie pociągał w grach MMORPG. A najwyraźniej został on zaimplementowany do KoA:R. Ot, podchodzimy do świecącej roślinki i zbieramy ziółko.
Demo osobiście mi się spodobało, chociaż trudno mi określić, komu mógłbym polecić grę. W jakimś tam stopniu przypadnie do gustu miłośnikom chodzonych mordobić. Miłośnicy klasycznego CRPG powinni sięgnąć po demo, bowiem szybka akcja nie ma nic wspólnego ze starymi grami jak Fallout czy Baldur's Gate. Nie da się ukryć, że to gra specyficzna, która z innych produkcji pościągała jak najwięcej. IMO połączyła to jednak w nader zgrabny produkt.
Dla niezdecydowanych (i dla tych którym nie przeszkadza polityka EA i Origin) polecam zagrać w demo (dosyć długie - po zakończeniu długiego tutoriala mamy 45 minut na zwiedzanie świata).