» Blog » Shadow of The Colossus
03-01-2013 11:11

Shadow of The Colossus

Odsłony: 28

Shadow of The Colossus

INFO:

Gatunek:Przygodówka 3D

Firma:Team Ico

Rok Produkcji:2005 r. (PAL:2006 r.)

Platforma:PS2

Liczba graczy:1

Muzyka : 9/10

Grafika : 9/10

Długość gry : 7/10

Grywalność (miód) : 9/10

Klimat : 9/10

Fabuła : 6/10

Filmiki FMV (ilość/jakość) : Brak

Bajery (sekrety,mini gierki itp.) : 4/10

Rozbudowanie : 7/10

Poziom trudności : 7/10

Ocena: 9/10

Miejsce na liście:35 +/-

GŁÓWNE POSTACIE:

Wanda, Argo

 

 

Recenzja:

 

        Gdy pierwszy raz zasiadłem do Shadow of the Colossus słyszałem o nim już dosyć sporo. Ludzie z mojego otoczenia polecali mi ten tytuł, mówiąc o przełomie i wyjątkowości. Wówczas nie miałem pojęcia nawet o istnieniu jego pierwowzoru, czyli ICO. Szykując się na faktyczny szok ze strony SotC potraktowałem ICO jako swoistą „rozgrzewkę” przed „daniem głównym”. O tym, jak bardzo gry potrafią być zaskakujące, przeczytamy w dalszej części recenzji. ;)

 

Pamiętając cudowną wędrówkę małego chłopca z rogami i jego olśniewającą towarzyszkę po ogromniastym zamczysku fani tytułu (który notabene nie okazał się hitem kasowym;) oczekiwali po kontynuacji (bo takowa została zapowiedziana) czegoś podobnego. Dlatego z początku spekulowano po prostu o „ICO 2”. Następnie owy tytuł przerodził sie i nabrał kształtów o nazwie „Wanda and the Colossus”. Ostateczna nazwa tytułu nie ma tu już większego znaczenia, gdyż ten poprzedni (oraz ujawniane pierwsze screeny z gry) sporo nam już nakreślił.

 

Naszym protagonistą bowiem jest tu właśnie Wanda, pewien młody mężczyzna, którego historia nie jest wcale bardziej zagmatwana niż biednego Ico. Poznajemy go, gdy wiezie na koniu swoją martwą ukochaną do pewnej świątyni. Tam składa jej ciało. Wtedy odzywa się głos z niebios, mówiący o możliwości jej wskrzeszenia. Aby to się stało, Wanda odbędzie niezwykłą krucjatę: będzie musiał pokonać i zabić 16 niezwykłych istot, którymi są ogromnych rozmiarów Kolosy. Wanda właśnie po to przybył do tejże krainy. A rozciąga się ona we wszystkie strony świata, gdzie giganty mają swoje żerowiska.

 

We wszystkie strony, gdyż świątynia okazuje się tu miejscem centrycznym, gdzie po każdorazowym pokonaniu Kolosa będziemy się budzić. Wówczas jeden z 16 posągów runie w gruzy, symbolizując upadek giganta. Nasz bożek z niebios wówczas wskaże nam kolejną misję, w których za zadanie mamy nie tylko pokonać bestię, lecz przede wszystkim ją odnaleźć! Wydawać by się mogło, iż Wanda ma wręcz przesrane, gdyż tereny mamy tu do eksploracji ogromne. Na szczęscie wkracza tutaj do akcji nasz jedyny przyjaciel jakiego mamy - niestrudzony koń Argo o czarnej maści, z którego możemy zsiadać i dosiadać w każdej chwili. Pomoże nam także nasz miecz, który podniesiony dzięki niezwykłemu blasku słońca wskaże nam kierunek, w którym musimy się udać poszukując Kolosa. Po za mieczem którym możemy także walczyć posiadamy jeszcze łuk, którym strzela się bardzo sprawnie i wygodnie. I z tym właśnie orężem mamy mieć szansę z przeciwnikiem, z którym z pozoru nie mamy żadnych szans…

 

Ale zanim o tym, rzecz istotna, czyli sterowanie w grze. A wypada ono w podobnym stylu co w ICO. Czyli jest wygodnie, bez żadnych frustracji. Analogi spisują się tu znakomicie. Obracać kamerą rzecz jasna przyjdzie nam dane, a i włączyć mapę całej krainy także możemy. A na niej zachmurzone, nieodkryte tereny, oraz symbole Kolosów, które już dzięki naszej determinacji dokonały żywota. ;) Mieczem Wanda wymachuje „normalnie”, o łuku tyle, iż możemy nim celować gdzie tylko chcemy, a strzały nie stanowią problemu (nie kończą się;). Jedynie sterowanie koniem może sprawiać problem, gdyż zachowuje się on strasznie naturalnie. Wierzga się, ciężko się nim zakręca w miejscu i też ma swoje kaprysy nie chcąc np. wskoczyć w przepaść zatrzymując się. ;) Spaść za to z niego nie możemy i rozpędzamy go bijąc piętami w jego bok na „X”. Tym klawiszem także przywołujemy wierzchowca. „Świecimy” mieczem za to na „O”. Atak pod „kwadrat”, a dosiadanie Argo pod „trójkąt”. Możemy również patrzeć kamerą na Kolosa pod L1. Ciekawym patentem jest tu możliwość jazdy konno…na stojąco! To taki raczej żart od deweloperów. ;) Kończąc klawiszologiczny bełkot pozostaje jeszcze R1, którego przytrzymanie spowoduje zaczepienie się Wandy o element otoczenia (jeżeli jest taka możliwość). Dzięki temuż klawiszowi (plus przytrzymany „kwadrat”) możemy nacelowywać także miecz w kierunku podłoża. Po co to? Czytaj dalej…;)

 

A dalsza część tekstu to już sama esencja gry, czyli walka z Kolosami! Wpierw może nieco o aspektach wizualnych, bo Kolosi to absolutny majstersztyk design’owy i twórcy naprawdę się postarali. Naprawdę ogromnych rozmiarów istoty, składające się ze sporych pokładów stali, kamienia czy innych bardzo twardych surowców. Ich świecące oczy także budzą respekt. I jak tu biedny Wanda ma sobie z takowymi poradzić? Ano już pierwszy Kolos zdradza nam, iż owe bestie posiadają także swoje czułe punkty, które musimy odnaleźć! Punkty te to świecące znaki na ciele potworów, wielkości człowieka. ;) Możemy sobie także tu pomóc świecąc mieczem, który wskaże nam, gdzie mamy szukać. I tu dochodzimy do najbardziej widowiskowego elementu gry, czyli wspinaczka na Kolosa! Każdy z nich bowiem posiada poza tonami żelastwa własne włosie, po którym za pomocą R1 możemy się wspinać! Sam design bestii pozwala na wspinaczkę także po elementach budowy ich ciała. Czasem natrafimy nawet na jakąś półkę. Po znalezieniu odpowiedniego miejsca pozostaje nam już tylko wbić miecz i delektować się spadkiem energii oponenta (patent z końca poprzedniego akapitu). ;) Takich ataków trzeba wykonać kilka, a i czułych punktów do „zabicia” jest tu od 1 do 3, gdzie tym ostatnim najczęściej jest czubek głowy. Jak dla mnie to i tak mało. Same wbijanie miecza i wspinaczka nie są takie proste, gdyż Kolosi lubią się wierzgać i zrzucać bohatera ze swojego ciała. Chwyt o włosie co prawda załatwia sprawę, lecz jest tu jeszcze jedna przeszkoda. W odróżnieniu od Ico, Wanda ma pasek energii, oraz „kółko” staminy, które zmniejsza się gdy się czegoś trzymamy, czy nalecowujemy z łuku. Więc trzeba tu z tym uważać. ;) O punktach jeszcze tyle, iż bywają nieźle poukrywane i spadniesz z Kolosa sporo razy, zanim padnie. Różnorodność bestii i samo zaprojektowanie walk z nimi to kolejny niesamowity patent. Mogą to być po prostu człekokształtne, wielkie stwory, czy też Kolosy przypominające zwierzęta. Stoczymy walkę nie tylko na lądzie. W środowisku wodnym, w powietrzu czy też w bardziej wymyślnych lokacjach. Wszystko to zasługuje na uznanie i nie jeden pomysł wywarł na mnie ogromne wrażenie. Takiego czegoś jeszcze nie było! Starcia są tu tak wykonane, iż wręcz tryskają widowiskowością i polotem, a brawurowa muzyka wprawia po prostu w zachwyt podczas tych monumentalnych i wręcz epickich batalii! Wbijanie miecza w Kolosa także powoduje szybsze bicie serca i głęboki oddech. Czad i odlot!

 

Tereny jak już pisałem rozciągają się po horyzont. Już z mapki możemy się przekonać, ile dane nam będzie podróżować. Góry, doliny, wąwozy, stepy, pagórki, jaskinie, zbiorniki wodne, lasy, dziwne budowle. Wszystko to przyjdzie nam zwiedzić i wędrówka wydaje się jeszcze bardziej realistyczna. Tym bardziej, iż poprzez ukształtowanie terenu Argo potrafi reagować w specyficzny sposób. Wszystko to przedstawia się iście malowniczo, jednak zauważyłem tu pewien minus. Biorąc pod uwagę poczciwego już ICO liczyłem na większą ilość elementów zręcznościowo-wspinaczkowych podczas samego poszukiwania bestii. Tutaj niestety podróż sprowadza się głównie do galopu Argo z Wandą na grzbiecie. Oczywiście wspinaczkę także tu odczujemy, jednak mimo wszystko pokonuje się obszary nieco prosto i rozczarowałem się trochę na tym. Podobnie jak na samym rozmieszczeniu Kolosów. Chodzi o to, że znaczna większość z nich znajduje się…bardzo blisko naszej „bazy”, i bardzo szybko odnajdujemy giganta. Szkoda, bo wyprawy mogłyby być bardziej zawiłe i dłuższe. Odnośnie terenów to także po części wydają się strasznie puste i sterylne. To także pewien minus, bo pustką tu wieje nawet często i czujemy się poprzez to strasznie samotni. Spodziewałem się po prostu większych zagwózdek z elementami otoczenia w roli głównej. Mało jakiś wspinaczek czy łamigłówek w stylu właśnie ICO.

 

Lecz nic to, gdyż same krajobrazy potrafią zachwycić i wszystko wygląda tu po prostu pięknie. Nie mówiąc już o Kolosach, których design i wygląd są wprost obłędne. Twórcy wykazali się tutaj niebywałą pomysłowością. Grafika zatem podniosła ówczesną PS2-kową poprzeczkę nieco wyżej swoim rozmachem i wykonaniem. Podobnie sprawa wygląda z OST. Po pierwsze ścieżek jest więcej niż w poprzedniku. Znacznie więcej! Dwa to to, iż znakomicie kontynuują klimat ICO. Wrażenie robi przede wszystkim sama kompozycja utworów i ich profesjonalne wykonanie. Po za serią klimatycznych kawałków ze wszelakich intr (choć scenek jest tu niewiele) są tu spokojne, niepokojące motywy poprzedzające walkę z bestiami. Jednak gdy rozpoczniemy już wspinaczkę na giganta nagle ma początek jeden ze wspaniale skomponowanych kawałków „bojowych”, które zadziwiają polotem i unikatowym brzmieniem. Walka przy takich cudach jak „Revived Power” czy „In Awe of The Power” podnosi totalnie dynamikę i rajcowność batalii. Wg mnie pierwsze skrzypce gra tu zdecydowanie kapitalny „The Opened Way”, który możemy usłyszeć już podczas pierwszego starcia. Cała oprawa zatem to istne cudo, bez kunsztu którego ta gra nie była by tak wspaniała i niezwykła.  

 

Gwoli fabuły jeszcze tyle, iż tak samo jak w ICO rozkręca się ona dopiero pod sam koniec gry, gdzie podczas samego jej trwania nie ma jej w ogóle! Sama końcówka okazuje się całkiem zaskakująca, a jej przebieg nietypowy. Trzeba jeszcze nieco o minusach wspomnieć, gdyż pozycja zalatuje tu nieco schematycznością i opiera się tylko na zasadzie „znajdź i zabij kolejnego Kolosa”, co psuje nieco gameplay. Poprzez taki zabieg popada on w pewną powtarzalność, którą da się odczuć już po paru walkach. Także same walki mimo całej spektakularności nie są wcale takie ciężkie. Po odgadnieciu sposobu na wspinaczkę reszta wydaje się już tylko formalnością niestety. Bo ogółem poziom trudności do najbardziej wygórowanych nie należy. Jest co prawda nie raz ciężko, lecz często odnosiłem wrażenie, że „jakoś za łatwo poszło”. Głównie poprzez czasami zbyt szybki spadek energii bestii po pojedynczym wbiciu miecza. Także przez to, iż podobnie jak w Ico zakres możliwości szybko spotyka tu kres. Ułatwieniem jest tu także nasz bożek, który podpowiada nam strategię na bossa, gdy kompletnie nie wiemy jak się do niego zabrać. To akurat pomogło mi wiele razy, ale taki już ze mnie amator. ;) Czas gry nie przekracza wcale długości ICO. 10 godzin spokojnie starcza na pokonanie 16 przeciwników.

 

Na koniec pierdołki. Save’ować możemy na 2 sposoby: po pokonaniu Kolosa, a także przy specjalnych posążkach, na które możemy się wspinać i obserwować całkiem niezłe widoczki. ;) Sporo dodatków Colossus przygotował dla graczy, bowiem mamy tu krótki „Making of…”, galerie szkiców i grafik z gry, a nawet znalazł się tu trailer poczciwego poprzednika. A zatem super. ;) Po ukończeniu gry uzyskujemy natomiast dodatkowy tryb Hard, który będę miał okazję jeszcze przetestować. ;)

 

Shadow of the Colossus okazał się jednak Kolosem. A zaskoczenie o którym na początku dotyczy tylko tego, iż Colossus nie okazał się wcale jakiś „dużo dużo” lepszy, niż ICO. Głównie za sprawą lepszego gameplay’u tego poprzedniego, który tutaj zalatuje nieco powtarzalnością. Z kolei w ICO zabrakło właśnie tak spektakularnych i epickich walk, którymi Colossus jest naszpikowany do granic. Team Ico zatem znów stworzyło giganta. Takiego którego się pamięta. Bo ja takiej gry jeszcze nigdy nie widziałem. I pewnie długo nie zobaczę. I wybaczyć temu tytułowi jestem w stanie wszystko. Znowu skromną fabułę, totalne zero wstawek (nie licząc prezentacji Kolosów;), puste tereny, schematyczność…bo jak sobie przypomnę te epickie walki z niesamowitymi istotami i znakomity, mistyczny klimat wraz z fenomenalną muzą, to od razu wiem, że ukończyłem grę wielką niczym ten właśnie Kolos, którym SotC bez wątpienia jest!

 

 

PIERWSZY KONTAKT:

Grudzień 2011

 

ULUBIONE POSTACIE:

Wanda - Nasz heros ma nie lada wyzwanie i przeogromną determinację w kwestii ożywienia swojej ukochanej. Romantyczny to bohater. Jak się zakończy jego wyprawa? I kim on tak naprawdę jest? ;)

Argo - Niestrudzony wierzchowiec to najlepszy środek transportu w tej krainie. Bywa nieznośny, ale strasznie go polubiłem ;)

Colossus’y - Niezła rzeźnia z nimi! Chodzą, latają, pływają, depczą, miażdżą, strzelają pociskami…biedny ten Wanda…;)

 

TOP 10 OST:

1. The Opened Way

2. Revived Power

3. Creeping Shadow

4. Silence

5. In Awe of The Power

6. A Violent Encounter

7. Counterattack

8. Liberated Guardian

9. The End of The Battle

10. Demise of The Ritual

 

PLUSY:

+ Niezwykła widowiskowość walk i koncepcja ich przebiegu

+ Utrzymany, unikatowy klimat w stylu Ico

+ Niesamowite pomysły i nowatorskie rozwiązania

+ Cudowny OST! Znów Team Ico dało czadu! I jest ich więcej niż w prekursorze!

+ KOLOSY!! Ich wygląd i wszechobecny Power!! Mistrzostwo!!

 

MINUSY:

- Mimo wszystko nieco tu pustki. Ty, koń i Kolosy…sterylne to środowisko poprzez puste przestrzenie

- Na powrót uboga w diabli fabuła. Ocena mocno naciągana

- Po kilku Kolosach wkrada się jednak schemat, powtarzalność i głód czegoś więcej

- Kolosy nieco miejscami za łatwe. Za mało czułych miejsc!

- Miejscami gubiąca się kamera

 

SCREENY:

 

 

2
Notka polecana przez: Thronaar
Poleć innym tę notkę

Komentarze


   
Ocena:
0
ICO?
03-01-2013 12:41
~Chaos Spawn

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Uwielbiałem tą gierkę! Podobno jest reedycja na ps3, ale póki nie mam tej konsoli mogę tylko oblizać wargi... No, znaczy USTA! ;)
03-01-2013 13:45

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.