» Blog » Parasite Eve
28-10-2012 13:31

Parasite Eve

Odsłony: 83

Parasite Eve

INFO:

Gatunek:Przygodówka/Survival Horror 3D

Firma:Squaresoft

Rok Produkcji:1998 r.(PAL:1998 r.)

Platforma:PSX

Liczba graczy:1

Muzyka : 7/10

Grafika : 7/10

Długość gry : 8/10

Grywalność (miód) : 7/10

Klimat : 8/10

Fabuła : 7/10

Filmiki FMV (ilość/jakość) : 8/9/10

Bajery (sekrety,mini gierki itp.) : 5/10

Rozbudowanie : 8/10

Poziom trudności : 8/10

Ocena:7/10

Miejsce na liście:70+/-

GŁÓWNE POSTACIE:

Aya Brea, Daniel, Maeda, Eve

 

 

Recenzja:

 

         Strasznie późno zabrałem się za PE. A to z tego względu, iż zawsze traktowałem tą serię jako kolejny, niepotrzebny klon niedoścignionego Residenta. To w sumie jednak dziwne, że unikałem tej gry, gdyż stworzyła ją moja ulubiona firma Squaresoft!

 

No i w końcu przyszedł czas na zapoznanie się z tytułem. W sumie nie pokładałem w nim jakiś specjalnych nadziei, gdyż „nie-RPG-owe” tytuły wychodzą „kwadratowym” zazwyczaj ze średnim skutkiem (vide „gra ciekawostka” Ehrgeiz). Tym razem „finalowcy” zabrali się za Survival Horror, chcąc stworzyć konkurencje dla świecącego wówczas triumfy RE2! Jednak porównywanie tu obu gier jest rzeczą zbędną, gdyż Parasite Eve ustanowił swoim debiutem kompletnie nowy tytuł, nie bazujący na „survivalowych” schematach prawie że w ogóle! Co prawda sam wygląd i engine gry przedstawia się podobnie, jednak postawiono tutaj głównie na rozwiązania prosto ze znanych „fajnalowych” systemów! Tak więc nie tylko kamera podąża za protagonistą w charakterystyczny sposób, ale także sama walka przedstawia się równie „rolplejowo”! Ale o tym za moment.

 

Historia ta zaczyna się bowiem bardzo współcześnie i realistycznie, gdyż nasza główna bohaterka: nowojorska policjantka Aya właśnie wybrała się na spektakl do opery. Jest Boże Narodzenie, pada śnieg i nic nie wskazuje na to, co się zaraz wydarzy. A wydarzeniem okazuje się niewytłumaczalne spłonięcie niemal wszystkich widzów poprzez pewną tajemniczą kobietę ze sceny o imieniu Eve! Aya postanawia schwytać tajemniczą istotę, która niebawem okaże się być prekursorką groźnego, zmutowanego genu, który ma za zadanie rozprzestrzenić się i stworzyć istotę (potwora;) doskonałą. Aya ma przed sobą cieżką dolę, tym bardziej iż sama okaże się mieć powiązania z Eve! W misji tej pomagać będzie jej własny partner, czarnoskóry Daniel, a także pewien azjata Maeda. Fabuła okazuje się tu więc nawet ciekawa, a same dialogi (także jak w ówczesnych Finalach) przeprowadzane są tylko przez „chmurki” co powoduje, iż samej gadaniny mamy tu dosyć sporo. Wg mnie trochę tu tego nawet za dużo.

 

Mówiąc wcześniej o powiązaniach Aya’i z Eve miałem na myśli głównie to, iż jako chyba jedyny człowiek w tym realistycznym świecie posiada specjalne moce! Wiąże się to ściśle właśnie z w/w systemem walki opierającym się na tym z FF7. Czyli nasza Aya posiada tutaj własny pasek ATB, po naładowaniu którego może ona wykonać atak na wroga. Mamy tu do czynienia także z nieco Vagrantowym rozwiązaniem, czyli bańką tworzącą zasięg. Właściwie to raczej Vagrant mógł podpatrzeć tenże zabieg od Parasite’a, który przecież jest grą starszą! ;) Tak więc nasza Aya podczas starcia może biegać po ściśle określonym polu i atakować kiedy tylko może. Tutaj muszę od razu zaznaczyć spory tego minus, gdyż przeciwnicy atakują nas głównie parami czy nawet 4-kami i robią to sobie kiedy chcą. Aya tutaj okazuje się strasznie ślamazarna ze swoim paskiem, który ładuje się straaasznie powoli! Także biega ona koszmarnie wolno, podczas walki jak i podczas normalnej gry. Jest to niestety straszny minus i wkurzało mnie to na maksa! Co ciekawe same starcia odbywają się za każdym razem w tych samych, określonych miejscach (te same lokacje) i są typowo narzucane przez grę.

 

Nasza policjantka posiada rzecz jasna swój oreż, a są to oczywiście bronie palne! I jak to bywa u Square, każda broń (a jest ich dosyć sporo do znalezienia!) posiada swoje indywidualne statystyki (ilość wystrzelonych kul podczas tury, siła rażenia czy zasięg), które mogą się nawet zmieniać podczas gry! A wszystko dzieki możliwości tuningowania/łączenia ich ze sobą. Odbywa się to dzięki specjalnemu itemowi „Tool”. Kwestia ekwipunku to także typowo RPG-owa kwestia, lecz nieco mniej rozbudowana, czyli spora kieszeń i wiele rodzajów bajerów leczniczych i znajdywanych kluczy. Aya posiądzie także zbroje, które może dowolnie przywdziewać i także tuningować.

 

No i wreszcie w/w wspomniane moce Aya’i, a mianowicie Parasite Energy, czyli dodatkowy pasek podczas walki. Dzięki niemu nasza bohaterka będzie mogła korzystać z wszelkiego rodzaju czarów defensywnych oraz ofensywno-statusowych. Same czary wymagają oczywiście innej ilości energii i zdobywamy je poprzez nowe levele doświadczenia. Ten zabieg był wręcz oczywistym posunięciem kwadratowych. ;) Aya zatem zdobywa tu swoje doświadczenie i uczy się cennych skillów, bez których nie dało by się tu „ujechać” (znaczne ograniczenia „itemowe”). Najcenniejszymi z nich (i chyba jedynymi naprawdę przydatnymi;) okazały się Medicine’y oraz oczywiście Haste, dzięki któremu Aya na krótką chwilę porusza się tak, jak powinna normalnie, czyli szybko!! Oczywiście wraz ze wzrostem LV rośnie także Aya’i energia życiowa, która jest rzecz jasna określana przez punkty HP. I to tyle w kwestii systemowej gry.

 

Kolejną nietypową ciekawostką okazuje się tu sama konstrukcja gry, gdyż rozgrywka została podzielona na chaptery (podział na dni, w sumie 6) i przedstawia się to nadwyraz interesująco (jak na rok ’98;). Lokacje w grze prezentują się nienagannie. Nawet ich sporo i idzie je sobie porządnie pozwiedzać. Posterunek, muzeum, szpital, czy inne zakamarki ciekawią nie raz swoja głębią i designem. Ciekawym jest też fakt samego urealnienia gry, gdyż została tu stworzona swoista mapa 3D Manhattanu, czyli nasza jak gdyby mapka świata, gdzie możemy płynnie przemieszczać się między lokacjami! Fajny patent, jednak piksele rażą tu strasznie po oczach. ;)

 

Po za samym wykonaniem miasta reszta grafiki wypada już w sumie standardowo. Poziom ten w sumie nie przebija ówczesnych RE2 i FF8, ale mimo to szata graficzna prezentuje się schludnie. Renderowane lokacje oraz polygonalne postacie współgrają ze sobą i nie zaniża to poziomu w żaden sposób. Zawyża go natomiast znacznie obecność w grze sporej ilości filmików FMV, które wykonane są super i potrafią zadziwić swoją brawurą i rozmachem (np. obrzydliwe przepoczwarzanie się Eve, walka jednostek F16 z potworem, czy upadek Statuy Wolności!). Ten element zasługuje tu na uznanie i taki choćby pierwszy RE niestety wypada tu znacznie gorzej. Na pochwałe zasługuje tu także ścieżka dźwiękowa, która zaskoczyła mnie swoją oryginalnością i polotem. Square i tym razem pokazało na co ich stać i jedynie nieustające i wkurzające operowe wycie Eve’y powoduje frustracje.

 

Na koniec o bestiariuszu, gdyż jest on nawet rozbudowany. Pełno jakiś gadów, dziwnych potworów i przeróżnych obleśnych stworzeń. ;) Bossów też tu sporo i są nawet fajni, jednak towarzyszy im kilka bolesnych minusów, które po prostu popsuły mi tą grę znacznie (o tym w minusach). Powiem tu tylko tyle, że gra po prostu bywa strasznie trudna i wkurzająca swoimi rozwiązaniami i niektórymi momentami.

 

Parasite Eve jest więc dla mnie grą…no właśnie…jaką? Bo niby jest fajna, ma niezły system, interesującą, oryginalną fabułę (świat rzeczywisty pomieszany z klimatami Sci-fi), oraz pozytywną muzykę. Ale jednak posiada ona kilka istotnych wad i ostatecznie nie ma takiego pokładu klimatu i polotu jak choćby konkurencyjny RE. Dlatego nie uważam tej gry za godnego konkurenta dla owego niczym Silent Hill, ale za gatunkowego średniaka w pełni tego słowa znaczeniu. Bo nic tak nie wychodzi Square jak RPG-i, a eksperymentowanie kończy się takim oto właśnie średnim Parasitem. Ale dramatu nie ma. ;)

 

 

PIERWSZY KONTAKT:

Wiosna 2011

 

ULUBIONE POSTACIE:

Aya - Ciekawa, atrakcyjna policjanteczka. Jest bardzo odważna i bywa całkiem zdeterminowana w pogoni za...

Eve - Mimo tego swojego wkurzającego śpiewu ma ona w sobie coś tajemniczego, pieknego, ale jednocześnie obrzydliwego ;)

 

TOP 5 OST:

1. Missing Perspective

2. The Omission of The World

3. Wheel of Fortune

4. Kyrie

5. U.B.

 

PLUSY:

+ Ciekawe połączenie konwencji z RE i FF. Nawet udane

+ Fabuła w iście filmowej konwencji! Nowy Jork, Boże Narodzenie…

+ Nowatorskie elementy typu mapka miasta

+ Dużo broni i sporo możliwości przy manewrowaniu z nimi

+ OST pozytywnie zaskakuje (wyjątek-wkurzająca i natrętna „operetka” Eve’y!). Myślałem że będzie gorszy. Tutaj widać gołym okiem że to Square. ;)

+ Zdrowy czas gry (około 10 h)

 

MINUSY:

- Aya strasznie wolno się porusza!! Z początku się wydaje jakby biegła prawie w miejscu! Wkurzające!

- Nie raz zbytni natłok przeciwników. Ciężko wtedy, a walka turowa wcale nie ułatwia i czujemy się strasznie od niej zależni. A co za tym idzie…

- …Zbytni trud! Dzięki temu dostajemy strasznie wkurzające momenty (bossowie!) w których giniemy czasem wręcz co chwilę, gdyż napierają na maxa, a ty czekasz aż ci się pasek naładuje! Po za tym nie raz musimy stoczyć istny maraton bossowy zanim będzie nam dane zapisać stan gry!

- Prawdziwe nazwy broni. Utrudnia to strasznie rozróżnianie ich od siebie!

- Nieco za dużo gadaniny. Nuży to czasem

- Gra na której się jednak nieco zawiodłem

 

SCREENY:

 

Komentarze


Bielow
   
Ocena:
0
Grałem - świetna gra!
28-10-2012 14:15
~Beamhit Banita

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Gra powstała na podstawie książki, wiec pewnie dlatego ma lepszą fabułę, niż kolejne finale ;)
28-10-2012 15:24
Petersburg
   
Ocena:
0
To była świetna gra. Jedna z moich ulubionych na PSX.
28-10-2012 16:28

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.