» Blog » Lost: Via Domus
20-04-2013 18:14

Lost: Via Domus

Odsłony: 41

Lost: Via Domus

INFO:

Gatunek: Przygodówka 3D

Developer:Ubisoft Montreal

Wydawca:Ubisoft

Data Produkcji:Luty 2008 r. (PAL:Luty 2008 r.)

Platforma:PS3

Liczba graczy:1

Muzyka : 4/10

Grafika : 6/10

Długość gry : 3/10

Grywalność (miód) : 5/10

Klimat : 7/10

Fabuła : 5/10

Filmiki FMV (ilość/jakość) : Brak

Bajery(sekrety,mini gierki itp.) : 3/10

Rozbudowanie : 2/10

Poziom trudności : 7/10

Ocena: 4/10

GŁÓWNE POSTACIE:

Elliot, Jack, Kate, Ben

 

 

Recenzja:

 

          Przyznaję się bez bicia, że serial Lost jest jednym z moich ulubionych (o ile nie ulubionym;). Dlaczego, chyba nie muszę tłumaczyć. 6-sezonowa, niezwykła przygoda rozbitków lotu Oceanic 815 elektryzowała przez kilka lat telewidzów niezwykłą historią tajemniczej wyspy, świetnymi, zróżnicowanymi bohaterami (oraz ich nieprzeciętnymi osobowościami i przeszłością) oraz przede wszystkim tajemnicami i super pomysłami! Niezliczona ilość wątków, mnóstwo sekretów wyspy i odpowiedzi, które rodziły kolejne pytania. Skąd na wyspie niedźwiedź polarny i czym jest czarny dym to pierwsze zagadki serialu. I już tutaj Losty zdradzały swoją nieprzeciętność. Co się stanie, gdy okaże się, że rozbitkowie nie są jedynymi mieszkańcami wyspy? Jakim cudem w środku dżungli znalazł się XVII-wieczny statek „Black Rock”? Co kryje tajemniczy bunkier? Niesamowite to wszystko, i każdy niemal odcinek okraszony był sporą porcją niedomówień, zagadek oraz napięcia. Dowiadywaliśmy się także dużo o naszych bohaterach historii dzięki nowatorskim retrospekcjom pt. „co działo się przed rozbiciem na wyspie”. Nie zdradzę tu nic więcej, bo są tacy, którzy jeszcze nie oglądali. I co z tego, że trzy pierwsze sezony przewyższają trzy ostatnie? Serial i tak zamiótł strasznie swoim klimatem, wspaniałą, tropikalną scenografią i niezwykłą opowieścią przypadkowych ludzi.

 

Oczywistym było zatem, że któryś z Deweloperów szarpnie się w końcu na „eGRAnizację” Zagubionych i tym kimś okazał się Ubisoft czyniąc to już w trakcie czwartego sezonu. I to, co nam zgotował, przeszło wszelkie ludzkie pojęcie! Ale może o fabule wpierw. Bo skupia się ona o dziwo nie na rozbitkach, ale na zupełnie nowym bohaterze: pewnym mężczyźnie, który na skutek katastrofy utracił pamięć. Głównym wątkiem fabularnym będzie więc misja jej odzyskania. Pomogą w tym oczywiście znane osobistości serialu takie jak rzecz jasna Jack, Kate, Sawyer czy Locke. Gra ma charakter typowo przygodowy i śledzona jest z perspektywy TPP. I jeżeli myślicie, że w/w „ludzkie pojęcie” ma charakter pozytywny, to nawet nie wiecie jak bardzo się mylicie. Gra Lost: Via Domus to po prostu kicha jakich mało! „No co ty? Przecież to Losty!”…Dobra, dobra…po kolei.

 

Okazuje się bowiem, że cała gra opiera się na dziwnej konstrukcji, a właściwie na jej braku! Akcja pędzi tu jak oszalała i przez całą rozgrywkę jesteśmy przerzucani z lokacji do lokacji, totalnie gubiąć gdzieś po drodze swoją spójność. Pierwsza scena ukazuje nam miejsce katastrofy, po chwili błądzimy po dżungli, by za chwilę uświadczyć pamiętny właz z liczbami. Trochę za szybko, co nie? W ogóle można odnieść wrażenie, że gra pozbawiona jest jakiegokolwiek gameplayu i wygląda jak jakiś stek wycinek z gry niczym swego rodzaju przydługawy trailer. Straszna tu bida totalnie rujnująca całą rozgrywkę, bo niby na wyspie jesteśmy, ale jakoś ciężko się tutaj zasymilować z otoczeniem. I mówi to wam zagorzały fan serialu!

 

W związku z w/w masakrą scenograficzną lokacji również nie uświadczymy zbyt wiele, jednak tutaj akurat na pewno nie można narzekać na ich nieatrakcyjność. Jest plaża, skrawki dżungli, ciemne jaskinie czy przestrzenie zamknięte znane z serialu typu świetnie odwzorowany bunkier lub wymieniony już wyżej statek „Black Rock”. Bywa miodnie i ciekawie, no i przede wszystkim bardzo „Lost’owo”, bo owe miejsca odwzorowano wręcz z wyśmienita dokładnością. W kontekście typowo wizualnym wygenerowano je starannie i to dość silny element gry, ale na tym niestety koniec. Bo po za tym oraz starannie przygotowaną twarzą naszego protagonisty reszta postaci (czyli ci, na których nam najbardziej zależy!) wygląda nieco kieprawo. Dosyć niewyraźne i sztuczne buzie Lostowych bohaterów (nie ukrywam, są wyjątki;) i słabe sylwetki straszą nas przez całą grę i boli to fana, który spodziewał się fajerwerków (ja na szczeście nie należę do tej grupy;). Po za tym widać pewne niedociągnięcia w grafice takie jak strasznie widoczna, szarpiąca animacja (sic!) czy nienaturalne, dziwnie zachowujące się oczy „Lost’owiczów”. No nie robi to wrażenia niestety i wszystko sprowadza się do stwierdzenia „byle by było”. Całość oprawy ratuje odrobinkę OST, który jest czystym zapożyczeniem z serialu. Buduje to Lost’owy klimat, ale nie da się tym zamydlić graczowi oczu, prawda?  

 

Nieco jałowa, krótka i miejscami strasznie wkurzająca eksploracja (naziemne dziury w ciemnej jaskini!) to na szczeście nie jedyny element gry, bowiem zaimplementowano tutaj parę „rozbudowań” rozgrywki. Pierwszym z nich są zagadki logiczne, które dzielą się na dwa rodzaje. Są także banalne i służą jako „zapchajdziura”, ale można się tu trochę pobawić. Mowa o testach IQ w komputerach Dharmy oraz na pewnej minigierce polegającej na umieszczaniu trzech rodzajów wtyczek/bezpieczników w panelach ściennych. Polega to na przeprowadzaniu wiązki prądu w odpowiedni sposób manewrując wtyczkami. Nawet ciekawe, ale bardzo „na czuja”. Pobawimy się tak w każdej niemal lokacji, zatem pseudo-kreatywność znów sięgnęła tu zenitu. Inną atrakcją jest tu handel, bo nazbieramy się dupereli dosyć sporo. Jakieś owoce, butelki wody i inne puszki z piwem możemy zatem wymieniać u np. Sawyera, Charliego czy Michael’a na cenne drobiazgi typu pochodnia, wtyczki, a nawet pistolet! Wszystko ma tu swoją wartość i trzeba odpowiednio dobierać rzeczy do wymiany. Banalne i tyle. A właśnie, bo pistolet. Możemy oczywiście z niego strzelać, lecz tylko w wyznaczonych miejscach (what??). Ale to nie wszystko, bo ogólnie w grze możemy zdobyć do broni sporo amunicji, a podczas całego jej trwania musimy oddać zaledwie…kilka strzałów! Serio! No po prostu boki zrywać! Co to za tandeta? Na serio to zrobili? Po cholerę tyle tej amunicji? Żeby łudzić się, że gra będzie dłuższa i bardziej brawurowa? Bo sama długość gry to po prostu ostatni gwóźdź do trumny produkcji. Kilka godzin załatwia sprawę i jak zobaczyłem napisy końcowe w momencie dopiero rozwijania akcji, to po prostu wybuchnąłem śmiechem! „Już? Naprawdę już koniec?”. I ta eksploracja dżungli z podążaniem za jakimiś flagami i ukrywaniem się przed dymem w trzcinie. Niby znowu Lost’owo i z potencjałem, ale jego zmarnowanie to główny motyw gry. Aha, no i jednorazowa ucieczka przed dymem ze skakaniem i kucaniem…padaka.

 

Na szczeście jest tu element, który nieco ubarwia tą „pożal się boże” pozycję, bo retrospekcje! Bo aby odkryć prawdę o sobie, nasz bohater co jakiś czas będzie się cofał do zamazanych wydarzeń z przeszłości, gdzie możemy robić fotki, zoomować i poprawiać ostrość. Zadanie polega na zrobieniu idealnego zdjęcia, które prowadzi do scenki wyjaśniającej dalszą fabułę. Gdy nie uda nam się ustrzelić odpowiedniego ujęcia, akcja się przewija i leci od nowa, imitując przewijanie się taśmy. Fajne to i zmusza do koncentracji. W ogóle cała gra posiada dość wierne odwzorowania z filmu, takie jak podział na „odcinki” (z flashbackami i „previously on Lost” włącznie), oraz ciekawe scenki między nimi. Ostatnią pozytywną tu rzeczą jest gadanina z bohaterami serialu. Mają oni sporo do powiedzenia i możemy zadawać im przeróżne pytania. Głosów w większej mierze użyczyli aktorzy serialu i nienagannie to wyszło (mimo, iż dialogi są czerstwe). Śmieszy tutaj jeszcze dosłownie kilkusekundowy udział niektórych postaci. Desmond, Sun, Jin i Michael pojawiają się na ułamek sekundy i tu akurat śmiałem się z tej tandety, niż wkurzałem.

 

Adaptacja Lostów to istny policzek dla fanów serialu, bo zmasakrowano tutaj niemal każdy element. I naprawdę chciałem wystawić chociaż te symboliczne „5”, ale nie mogę! Te uproszczenia, brak rozbudowań, mydlenie oczu i przede wszystkim ten tragiczny czas gry! Tragedia. Sama licencja, muzyka czy znane postaci stanowczo nie wystarczą, a gracze widzą wszystko. Gra wyłącznie dla maniaków serialu, choć ci i tak się rozczarują. Ubi, why? :(

 

 

PIERWSZY KONTAKT:

Luty 2013

 

ULUBIONE POSTACIE:

(bardziej z serialu, uwaga na spoilery;)

Jack - Dzielny doktor Shephard to moim zdaniem jeden z fajniejszych głównych bohaterów jakich widziałem. Odważny, zaradny, z bagażem doświadczeń i traum. Świetnie zagrany bohater dzięki Matthew Fox’owi. ;)

Kate - Urocza, piękna i inteligentna, lecz także ze sporą dozą tajemnic. Do kogo należą znalezione kajdanki? ;)

Locke - Osoba najbardziej powiązana mentalnie z wyspą. Człowiek wiary, który odnajduje na wyspie wybawienie. Bardzo ciekawa i zdeterminowana postać. 

Sawyer - Nonszalandzki zawadiaka i strasznie przebiegły oszust. Jednak za tą maską kryje się skrzywdzony za młodu, ciepły facet.

Sayid - Były żołnierz Gwardii Republikańskiej także ma na koncie bogatą przeszłość. Złota rączka tutejszego składu i spec od…tortur ;)

Hurley - „Ziomalski” grubasek rzekomo przeklęty poprzez tajemnicze liczby. To w końcu nienormalny, czy na serio opętany, dude? ;)

Ben - Lider „innych”, czyli „rdzennych” mieszkańców wyspy. Strasznie bezwzględny, zdeterminowany, sprytny, niepozorny i nie raz epatujący swoimi zdolnościami manipulowania ludźmi. Świetny „bad guy”! ;)

 

TOP 5 OST:

Brak

 

PLUSY:

+ Losty!! ;)

+ Ciekawe retrospekcje i serialowa konstrukcja

+ Nienagannie wykonane, znane z serialu lokacje

+ Udział prawie wszystkich najważniejszych postaci

+ Klimat serialu dzięki zapożyczonej muzyce

 

MINUSY:

- Gra posiekana na plasterki i gameplay upchany na chama! WTF??

- Eksploracja i bajery spłycone do minimum! Po cholerę tyle naboi do zdobycia skoro wystrzelimy w grze kilka (dosłownie!) razy??  

- Wykonanie lostowych bohaterów

- Płycizna i miernota

- Czas gry! Czy ich pogięło?

- Wkurzający główny bohater! Na serio, nie lubię go! ;)

 

SCREENY:

 

0
Nikt jeszcze nie poleca tej notki.
Poleć innym tę notkę

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.