» Blog » Final Fantasy 8
07-03-2012 17:58

Final Fantasy 8

Odsłony: 20

Final Fantasy 8

INFO:

Gatunek:RPG 3D

Firma:Squaresoft

Rok Produkcji:1999 r. (PAL:1999 r.)

Platforma:PSX

Liczba graczy:1

Muzyka : 10/10

Grafika : 8/10

Długość gry : 9/10

Grywalność (miód) : 8/10

Klimat : 10/10

Fabuła : 9/10

Filmiki FMV (ilość/jakość) : 10/9/10

Bajery (sekrety,mini gierki itp.) : 8/10

Rozbudowanie : 9/10

Poziom trudności : 7/10

Ocena:9+/10

Miejsce na liście:6

GŁÓWNE POSTACIE:

Squall Lionheart, Rinoa Heartilly, Laguna Loires, Edea, Seifer Almasy

 

 

Recenzja:

 

          Po przeogromnym sukcesie FF7 wszyscy zastanawiali się, jak będzie wyglądać cześć kolejna i co też nowego ze sobą przyniesie. Według jednych część ta okazuje się lepsza, wg. innych gorsza od poprzedniczki. Nie należy jednak porównywać do bólu obu tych pozycji, gdyż różnią się od siebie znacznie.

 

Wszystko zaczyna się tym razem od cudownego filmiku początkowego, ze wspaniałą ścieżką „Liberi Fatali”, która stała się po prostu wizytówką ósmego już Finala! Intro okazuje się bardzo dynamiczne i zdradza niektóre wydarzenia z gry. Obserwujemy także jedno wydarzenie, które odbywa się „teraz”, a mianowicie walkę dwóch młodzieńców za pomocą dziwnych broni siecznych. Jednym z nich jest oczywiście nasz główny bohater: Squall Lionheart-nastoletni chłopak, który właśnie przegrał pojedynek treningowy ze swoim rywalem, Seiferem. Obaj oni należą bowiem do Balamb Garden, militarnej szkoły SeeD, w której uczy się młodych ludzi walki i korzystania z magii! Tu zatem rozpoczynamy grę, gdyż wkrótce Squall dostanie kilka ważnych zadań do wykonania i wyruszy w drogę! A wyruszą z nim dwoje towarzyszy: szkolny przyjaciel Zell, oraz nauczycielka Squalla: Quistis. Szybko na swej drodze nasz bohater spotka także pozostałych bohaterów: uczennice innej szkoły Selphie, lovelasa Irvine’a, a także piękną Rinoe, bojowniczkę ruchu oporu, z którą połączy go nieco więcej. Cała nasza brygada stanie niedługo naprzeciw spiskowi, w który zamieszany jest właśnie Seifer, a także tajemnicza czarownica Edea… 

 

Jak widać fabuła jak zawsze rządzi, a i nie raz nas zadziwi czy wzruszy! Pod tym względem „ósemeczka” się kapitalnie broni i nie ma tu mowy o „odcinaniu kuponów” od genialnego poprzednika. Jednym z najoryginalniejszych elementów fabularnych natomiast jest tutaj pewien wątek, w którym nasza paczka mdleje, a po chwili wcielamy się w zupełnie inną brygadę, dowodzoną przez najemnika o imieniu Laguna. Wówczas kierujemy przez jakiś czas jego poczynaniami, zwiedzając nim lokacje wówczas dla nas nieznane! Ale kim on jest? Czy Laguna istnieje naprawdę i łączymy się z nim telepatią, czy może jest on tylko zwykłym snem naszych bohaterów? Tego już nie zdradzę, lecz trzeba przyznać, iż wątek ten jest strasznie interesujący i wprowadza do gry mnóstwo miodu!

 

A teraz trochę o systemie walki, a mianowicie i tym razem, podobnie jak ostatnio, nasze postacie będą przenosiły się na osobne pole tocząc walkę turową, czyli w sumie nic nowego. Z tą różnicą, iż tutaj umiejętności naszych bohaterów uzależnione są tylko i wyłącznie od GF-ów, czyli po prostu tutejszych Summonów! Już na samym początku gry Squall dostaje aż 2 GF-y (czyli w skrócie Guardian Force): Quetzacoalt’a oraz nową Shive, którymi będzie on władał! Cały system został obmyślany zatem w taki sposób, iż tylko postać posiadająca „włożonego” GF-a będzie mogła korzystać z jakichkolwiek czarów i umiejętności. Trzeba przyznać, iż system zaskakuje swoją innowacją, i to bardzo! Czary natomiast tym razem nie polegają na zbieraniu kulek materii, ale na dosłownym wysysaniu pojedynczych, jednorazowych egzemplarzy czarów z przeciwników dzięki specjalnej opcji „Draw”, oraz ze specjalnych źródełek zwanych „Draw Point” rozsianych w przeróżnych miejscach po drodze, które wyssane regenerują się po jakimś czasie. Zatem czarów mamy tu ograniczoną ilość i trzeba z tym uważać i je oszczędzać, a i trzeba polować na nie ile się da! Najciekawsze okazuję się tu natomiast to, iż pojedynczego GF-a możemy użyć podczas walki wielokrotnie! O samych Guardianach słów kilka, gdyż zostały one tutaj nieźle odpicowane i rozbudowane. Nadal polegają na wywołaniu potworka, który w sposób iście spektakularny czyni łomot na arenie, gdy nasze postacie znikają. Jednakże tu nasze GF-y posiadają własne punkty HP, a także nawet levele doświadczenia! Polega to na tym, iż wezwany przez nas GF ładuje się nieco wolno, zakrywając swoim paskiem obrażenia dla swojego właściciela, obrywając za niego podczas ładowania! Wówczas po napakowaniu wykonuje on swój atak. Cały ten system wydaje się więc nieco uproszczony, jednak jest strasznie nowatorski i wciągający. Nasz GF poprzez stratę energii może także zginąć, lecz odżywa on sam po kilku walkach. Ponadto same zdobywanie Guardianów to także kapitalne rozwiązanie, gdyż niektóre z nich trzeba będzie po prostu pokonać w walce, zanim się do nas przyłączą! Jest to kolejna nowość, która prezentuje się szalenie nowocześnie! Także Guardiany umożliwiają postaciom manewrowanie w umiejętnościach w specjalnej, nowej opcji w inwentarzu o nazwie Junction. Możemy tu zatem wkładać postaciom co nam się żywnie podoba, czyli umiejętności typu Draw, Item czy nawet możliwość korzystania w ogóle z magii! Zostało to obmyślane bardzo sprytnie, gdyż miejsc na umiejętności do wyekwipowania mamy tu niestety bardzo mało i trzeba co chwila decydować, co się nam przyda w danym momencie najbardziej! System więc okazuje się tu strasznie nowatorski i daje nam to możliwość sporej ingerencji w samą grę, uczyniając ją strasznie plastyczną pod tym właśnie względem. Odlot!

Mamy tu także znowu levele doświadczenia, a także wszelkiego rodzaju uzbrojenia oraz itemy, więc tutaj norma. Nasze postacie posiadają także całkiem pokaźne uzbrojenie. Squall ma w/w „dziwny miecz”, czyli niezwykle nowatorski Gun Blade! Quistis wymiata batem, Zell walczy rękoma, Selphie ma pokaźne nunchaku, Rinoa strzela jakimś dziwnym czymś i pomaga sobie swoim psem, a Irvine naparza z gnata! Nieźle to wszystko rozbudowane i fajowo sie prezentuje podczas walki.

 

Nie zabrakło tutaj także Limit Breaków i teraz będzie o nich, a jest o czym pisać, gdyż zostały one tu nieźle rozbudowane! Każda z postaci posiada zatem zupełnie co innego do robienia, a wypada to wprost cudownie! Squall zatem posiada swój „Renzokuken”, czyli wykonuje takiego jakby Omnislasha (!) Gun Bladem, wklepując w odpowiedniej chwili R1 (nowy system Trigger!) kończąc czasem atak super wykończeniem! Quistis ma enemy Skille, Irvinem mamy możliwość postrzelania do oponenta w czasie rzeczywistym za pomocą specjalnych naboi (także Trigger!), a Zellem wykonujemy łańcuchy kombosów rodem z Tekkena! Tutaj gra na prawdę wymiata, a radocha z tego maksymalna! Niestety mamy tu dość spory minus, gdyż Limity możemy wykonywać tylko w przypadku, kiedy energia spadnie nam do minimum. Na szczęście w późniejszej fazie gry czar „Aura” wszystko nam rekompensuje. Ponadto nowe Limity zdobywamy poprzez nowe bronie, które pojawiają sie z sklepach. 

 

Przejdźmy teraz do grafiki, gdyż tym razem gra wygląda nieco inaczej. Chodzi tu głównie o wykonanie postaci, gdyż wyglądają tu już o wiele bardziej „ludzko” i nie ma tu kompletnie mowy o jakichś dziwnych karykaturach typu powiedzmy Cait Sith. Ważną nowością jest u także fakt, iż postacie z nami podróżujące nie „wchodzą” już w głównego bohatera, lecz biegają za nami! Także sama grafa uległa znacznemu poprawieniu. Mnóstwo tutaj efektownych miejsc nasączonych kolorami i jak ostatnio są to renderingi wśród wielobokowych postaci. Same postacie wyszły także nieco lepiej co sprawiło, iż bardziej uczłowieczone posiadają wiecej szczegółów. Na pochwałe zasługują tu przede wszystkim czary i GF-y, które są po prostu przepiękne, a same Guardiany odpowiednio zróżnicowane, a te stare odpowiednio dopakowane! Cudo! A mój faworyt w tej kategorii: Diablos pozostanie już chyba moim ulubionym Summonem ze wszystkich Finali! Co do czarów to warto zaznaczyć, iż zamieniono już tutaj nieco nazewnictwo wyższych ich poziomów z np. Fire-Fire 2-Fire 3 na Fire-Fira-Firaga! Jest to element, który pozostał już w serii na stałe. Filmików także uświadczymy tu mnóstwo i są również tutaj świetne!

 

Temat soundtracku to następny ważny element gry, gdyż po raz kolejny wypada on wręcz genialnie i zalicza się do najlepszych w tej dziedzinie! Wspaniałe ścieżki towarzyszą przez całą grę, a sporo z nich przewyższa nawet te z poprzednika! Warto zaznaczyć, iż nie został on stworzony na syntezatorze jak ostatnio, lecz grają tu już nam żywe instrumenty typu organy, gitary i inne! Nobuo Uematsu i tutaj pokazał klasę tworząc całkowicie nowy, znakomity klimat, i aż nie można wyjść z podziwu!

 

W grze niestety zrezygnowano jednak z większego rozbudowania, gdyż np. nie mamy tu aż takiego zagęszczenia mini gierek jak w 7-mce. Szkoda. Jest za to jedna, a mianowicie strasznie dopracowana gra karciana, w którą możemy grać ze sporą ilością ludków spotykanych po drodze! Karty z kolei będziemy mogli kolekcjonować, wygrywać i przegrywać! A różnią się one własnymi statystykami, siłą rażenia i przedstawianymi na nich potworkami z gry, GF-ami czy nawet postaciami! Karciankę tą uważam za jedną z fajniejszych i bardziej wciągających mini gierek w jakie grałem!

 

Na koniec kilka szczegółów, a mianowicie fakt, iż levele doświadczenia zdobywamy wyłącznie w normalnych walkach, natomiast za walki z bossami nie uświadczamy punktów wcale! Podobnie z pieniędzmi, które zdobywamy tylko i wyłącznie rozwiązując specjalne testy w Balamb Garden i awansując na wyższe rangi. Wówczas kasa wpływa nam na „konto” co jakiś czas sama, a testy do najprostszych nie należą, bo polegają na wiedzy z samej gry! Szok! I to by było na tyle, jeżeli chodzi o FF8. Puentując może to, iż gra tym razem umiejscowiona jest na aż 4 CD, lecz przez to gra wcale nie okazuje się dłuższa od poprzednika.

 

Ostatecznie rzecz biorąc Final Fantasy 8 stawiam bardzo wysoko, gdyż jest to gra piękna, niesamowicie nowatorska i posiadająca swój wyjątkowy klimat i fantastyczny system! Ale mimo to w mojej ocenie 8-ka zostaje nieco w tyle za 7-meczką. Zresztą jak każda inna gra. :)

 


ULUBIONE POSTACIE:

Squall Leonhart - Nieźle wygląda, fajnie walczy, ma ciekawą broń i niepokonanego Lionhearta!! Ma też fajny, zbuntowany charakterek

Zell Dincht - Śmieszna postać. Taki troche łobuz. :) Fajnie wywija girami.

Rinoa Heartilly - Ładna kobitka. Tworzy typowo miłosny wątek se Squallem.

Laguna Loire - Niezła postać. Fajnie się nim gra. Tworzy bardzo ciekawy wątek…też ze Squallem. Po za tym, podczas walk z nim leci chyba najbardziej dynamiczna muzyczka w grze!

Edea - Czarownica z piekła rodem!! No i z piekielna urodą!

Irvine Kinneas - Coś a’la Vincent, tyle że Lovelas :)

Seifer - Rywal Squalla i zdrajca SeeD!! Depcze po piętach, ojej depcze!

Ultimecia - Edea przy niej to mały pikuś! Ale kim ona tak naprawdę jest?

Griever - Główny boss gry, GF Ultimecii. Super wygląda i czaruje!

Diablos - Mój niezaprzeczalnie ulubiony Summon wśród wszystkich Finali! Rewelacja!

 

TOP 10 OST:

1. Don’t Be Afraid & Force Your Way

2. Find Your Way

3. The Man With The Machine Gun

4. Fisherman’s Horizon

5. Heresy

6. Truth

7. Compression of Time

8. Trust Me

9. Ultimecia’s Castle

10. The Legendary Beast & The Extreme

 

PLUSY:

+ Super fabuła (np. ciekawe wątki Laguny

+ Limity i GF-y wykonane na najwyższym poziomie! A w związku z tym nowatorstwa typu Trigger, system czy pokonywanie Guardianów!

+ Przegenialny OST! A niektóre ścieżki przebijają nawet te z FFVII!!

+ Karcianka!! Jedna z najbardziej wciągających mini gierek jakie widziałem!

 

MINUSY:

- Mało "czołowych" postaci

- Czasem klimat jak z brazylijskich seriali kompletnie nie pasujący do Finala (wątki Squalla i Rinoa’y, oraz mdławe „Eyes on Me”)

- Miejscami troche nudne wątki fabularne. 

 

SCREENY:

 

 

1
Notka polecana przez: Erpegion
Poleć innym tę notkę

Komentarze


Tyldodymomen
   
Ocena:
0
1.Najłatwiejsza gra serii- trzymasz Squalla na ok 25% HP i co ture klikasz zmiany kolejności postaci aby odpalił się limit. Tym sposobem co ture maskarujesz oponentów.
2. unikaj spoilerów fabularnych, psujesz ewentualną zabawę tym którzy by chcieli zagrać
07-03-2012 18:51
Kazuya86
   
Ocena:
0
1. Racja...8 nie należy do najtrudniejszych części Finala. Po za limitami GF-y także robią swoje. Są tu jednak starcia ciężkie (Omega Weapon czy sam finał chociażby), dlatego dałem 7 ;)

2. Co prawda niektóre szczegóły zdradziłem w recenzji, jednak nie są zbyt istotne i zawierają zaledwie sam zarys początku przygody, zatem nie uważam, że to spoiler. Sam zresztą jestem zagorzałym wrogiem spoilerowania, więc spoko ;)
07-03-2012 20:20
Salantor
   
Ocena:
0
Squall i Rinoa = serial brazylijski? E? Możesz rozwinąć?
07-03-2012 21:40
Kazuya86
   
Ocena:
0
Salantor, chodzi o te ich całe romansidło. Skojarzyło mi sie to z tymi wszystkimi kiczowatymi telenowelami, you know...Ale to tylko moje subiektywne odczucia :P
07-03-2012 21:51
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Fabuła niestey kuleje ilość logicznych błedów razi w oczy. Przykro pisać ale to infantylna gra, jest dziura na dziurze.
08-03-2012 20:01

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.