Każda magia jest dobra - Kim Harrison

Autor: Małgorzata 'Schleppel' Tomaszek

Każda magia jest dobra - Kim Harrison
Po raz trzeci zawitałam na Zapadlisko, by ponownie spotkać się z rudowłosą wiedźmą i jej wesołą kompanią. Poprzednie tomy nastawiły mnie nieco sceptycznie co do umiejętności literackich Kim Harrison, ale pomyślałam, że do trzech razy sztuka. Niestety, wiem już jedno – nigdy więcej! Każda magia jest dobra zawiera wszelkie usterki i błędy obu poprzednich części, w dodatku nierzadko w dwa razy większej ilości. Przewidywalna fabuła, fatalnie prowadzeni bohaterowie, opisy strojów zamiast akcji, a także głupawe dialogi.

Problem zaczyna się w momencie, gdy stawiamy kardynalne pytanie: o czym właściwie jest ta książka? Szczera odpowiedź musi brzmieć – o niczym wartym naszej uwagi.

Wiemy już, że Morgan zawiązała pakt z demonem, by wsadzić za kratki potężnego wampira. Nadal mieszka z wampirzycą, czyhającą na jej szyję; połączyła ją także dziwna relacja z najpotężniejszym człowiekiem w mieście, a do tego trzeba dodać jeszcze problemy sercowe oraz niejasną przeszłość naszej bohaterki. Jak widać, z każdej strony coś dybie na Rachel. Spodziewać by się można prawdziwie wybuchowej mieszanki. Ale nie, nie… Zamiast tego otrzymujemy setki stron poświęconych rozważaniom: czy lepszy wampir w garści, niż człowiek na dachu, jakie stroje należy ubierać, by nie wyglądać jak tania wiedźma, oraz wieloakapitowe opisy westchnień, jęków i smutnego kiwania głową.

Trzeci tom cyklu Zapadliska poświęcony jest walce Morgan o ocalenie duszy, jednakże prawie tyle samo wysiłku nasza bohaterka poświęca próbie zmiany swojego statusu matrymonialnego. Jak mam się przejąć losami kogoś, kto wiąże się z wampirem, bo ten ładnie pachnie? Dramatyczne, w zamierzeniu autorki, ataki na Morgan sprawiały wrażenie przerw reklamowych: wszystkie da się opisać jako potyczki krótkie, regularne i łatwo dające się przewidzieć.

Harrison nadal nie dysponuje żadnym bohaterem, który byłby w stanie udźwignąć ciężar narracji. Rachel z tomu na tom nijak nie ewoluuje, stając się przez to personą nieciekawą, aczkolwiek usilnie kreowaną na mocną i pewną siebie. Inni bohaterowie ciągle funkcjonują ze stereotypowym zestawem cech, które dostali w pakiecie od autorki: mroczna i seksowna wampirzyca, dobroduszny czarodziej, irytujący pomocnik, uwodzicielski wampir. Tym razem zawiodła nawet moja ulubiona postać demona, któremu szczerze sekundowałam w próbach porachowania kości pannie Morgan.

Znakiem firmowym serii stało się koszmarne tłumaczenie i redakcja przepuszczająca zdania w rodzaju: "teoretyczne palce rąk i nóg wytworzone przez mój umysł". Niechlujny język wręcz kaleczy oczy: "gdybym przeżyła chciałam go wsadzić do więzienia", "Twarz miał ściągniętą ze zgryzoty i zimne palce".

Rozwlekła narracja pozwala nam "rozkoszować" się drobiazgowymi opisami wszystkich dokonywanych przez bohaterów czynności. Nie ma mowy o jakiejkolwiek dynamice, gdy zmuszeni jesteśmy brnąć przez relacje z otwierania drzwi, wychodzenia przez nie, stawania naprzeciw wroga, patrzenia mu głęboko w oczy, sięgania do kieszeni po broń itp.

Drugi tom przygód Rachel, Dobry, zły i nieumarły, to książka która dała mi nadzieję na tendencję zwyżkową, jeśli chodzi o twórczość Kim Harrison. Niestety, okazuje się, że autorka nijak nie wychodzi poza rozdęte romansidło, urozmaicone kiepskim fantasy. I w tym miejscu nasze drogi zdecydowanie się rozchodzą.