» Blog » Katana a sprawa polska
07-02-2013 16:11

Katana a sprawa polska

W działach: RPG, flejm, szermierka, WTF | Odsłony: 626

Katana a sprawa polska
Poczytałem sobie niedawno zakupioną na Zjavie "Honor i Krew". Nie ukrywam, że głównie pod wpływem prelekcji Nurglinga, który z pewnościa ma dar ciekawego opowiadania. Interesująca gra, ale ja nie o tym.

Na co zwróciłem uwagę, zarówno na prelekcji, jak i w podręczniku: na absolutne uwielbienie twórcy dla supermocy samurajskiej katany. W przeciwieństwie do noża, łuku, sztyletu i katapulty, jest to w grze broń, która nie zadaje ran, tylko od razu zabija. Zilustrowane jest to opowiastką o tym, jak przeciętna katana przecina jednym pociągnięciem pięciu ludzi, a dobra katana jeszcze kilku dodatkowo, o czym zaświadcza ponoć umieszczony na głowni raport z testów UAT. 

Zastrzegam - w grze zupełnie mi to nie będzie przeszkadzać. Nie bawimy się w historię, tylko w nieco mityczny obraz kraju i kultury, o której nie mamy głębszego pojęcia. Ok, niech będzie zatem, że każdy samuraj walczył skrzyżowaniem miecza świetlnego i piły z tartaku. Będzie fajnie.

Ale, tak w szerszej perspektywie... WTF?

Katana FTW!

Trochę googlania ukazuje zabawną prawidłowość - temat przewagi katany nad wszelką inną bronią białą, szczególnie europejską, jest flejmbejtem nie gorszym od feminizmu. Opisywane zaś całkiem poważnie właściwości tej broni, o których z pasją opowiadają wannabe-samuraje, robią wrażenie znacznie większe, niż głupie przecięcie siedmiu trupów jednym ciachnięciem.

Katana jest ponoć absolutną i niekwestionowaną bronią idealną. Jest tak ostra, że przecina spadające swobodnie włosy i jedwabne chustki. Jest tak lekka i dobrze wyważona, że tnie szybciej od szabli sportowej, ustępując zapewne jedynie najszybszej broni białej świata (miarce calowej Games Workshop). Utrzymuje swoją ostrość bez żadnej konserwacji przez kilka stuleci, przecięłaby jak papier lufę CKMu, miecz i zbroję średniowiecznego rycerza, samego rycerza, jego konia, giermka i jeszcze pobliską sosnę z rozpędu.

Przesadzam tylko odrobinkę. Ludzie serio piszą takie rzeczy. Zwykle dodając, że trenują kenjutsu już od dwóch lat i niedługo zostaną już dopuszczeni do rytualnego przecięcia wiązki bambusa, a za kolejne trzy lata mistrz zezwoli im może przejść do bezkontaktowych ćwiczeń w parach.

Katana tak naprawdę...

To doskonały miecz, niewątpliwie. Wykonany przez rzemieślnika pochodzącego z kultury perfekcjonistów, zgodnie z nieprawdopodobnie pracochłonną procedurą i z wykorzystaniem kilku świetnych patentów technologicznych. 

Nawiasem mówiac, proces ten był absolutną koniecznością, by z generalnie marnego materiału, jakim było występujące w japońskich złożach żelazo, powstała nadająca się do użytku stal. 

Efektem jest bardzo dobra klinga, zgodnie z zasadami sztuki płatnerskiej laminowana z miękkiego rdzenia i twardej, trzymającej ostrość krawędzi. Klinga zupełnie porównywalna z produktami dobrych rzemieślników z innych krajów (którzy jednak muszą się na podobny efekt mniej napracować).

Po dodaniu pięknej oprawy powstaje miecz dobrze przygotowany do swoich zadań. Na przykład radzący sobie ze śliczną, ale generalnie gorszą materiałowo i technologicznie od europejskich odpowiedników zbroją samurajską. 

Miecz mający przy tym zauważalne ograniczenia. Trochę przykrótki przede wszystkim - zasięg cięcia zdecydowanie mniejszy od europejskiego odpowiednika. Oprawiony w sposób słabo chroniący ręce szermierza. Jednosieczny, co zubaża nieco ilość dostępnych technik. Krzywizna ostrza zmniejsza też nieco przydatność do wykonywania pchnięć (choć wciąż są, oczywiście, możliwe). 

W każdym razie - uczciwie wykonana, prawdziwa katana to dzieło sztuki i świetna broń w swojej klasie. Tylko do miecza świetlnego jeszcze jej daleko.

I zupełnie to samo można powiedzieć o dobrze wykonanym mieczu europejskim. Lub szabli, rapierze i czymkolwiek innym. 


Tniemy stal?

Zadziwiające, jak często jest to przywoływane. Zwłaszcza przecięcie lufy CKMu powtarza się często jako przykład - nie przez przypadek. Owszem, jest taki archiwalny filmik, gdzie dokonuje tego japoński oficer. Filmik nakręcony przez przedwojenną, japońską propagandę. W skrócie - oczywista ściema.

Co nie znaczy, że dobrym ostrzem metalu przeciąć się nie da. Metal metalowi i stal stali nierówna. Ale przy tym zastrzeżeniu, katany do tego nie potrzeba. Jedna z ostatnich produkowanych na świecie prawdziwych broni bojowych, doskonała szabla kawaleryjska wz.34 przecinała stalowe pręty i przebijała stalową blachę w ramach standardowych testów przed wyjściem z fabryki, a głownia nie miała prawa się nawet wyszczerbić. Choć ani pręt, ani blacha specjalnie grube nie były.

Tniemy rycerza?

I to jest dopiero ultimate flamebait: samuraj z kataną kontra europejski rycerz z długim mieczem. Kto by kogo pozabijał?

Opowieści o tym, jak to katana przecięłaby europejską zbroję płytową to oczywiste bajki. Co żadną ujmą nie jest, generalnie cięcie zbroi czymkolwiek nie będącym szlifierką kątową jest słabym pomysłem.

Ale poza tą uwagą, nie ma oczywiście jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie i nawet nie będę próbował się wymądrzać. Są setki stron dyskusji "szermierzy" na forach (pióro mocniejsze od miecza?). Jest sporo filmików na youtube, gdzie najczęściej kendocy obijają lub są obijani drewnem przez zwolenników szermierki europejskiej. Nic z tego nie uprawnia do wyciągania jakichkolwiek wniosków. 


Musashi kontra Talhoffer, czyli moja szermierka jest lepsza od twojej

W bezpośrednim związku z przekonaniem o wyższości samego narzędzia pozostają twierdzenia o niekwestionowanej przewadze japońskiej techniki walki. Kilka zakorzenionych mitów przemieszanych z faktami przyczynia się do takiego stanu rzeczy.

Można, oczywiście, poteoretyzować. Już na pierwszy rzut oka, szybkość, precyzja i elegancja ruchów wyszkolonego w japońskich sztukach walki zawodnika robi spore wrażenie. Inne już znacznie gorsze, choćby zdecydowanie mniej użyteczna praca nóg. Ale szermierka słowno-internetowa to najgłupszy i słusznie wyśmiewany rodzaj szermierki, więc chyba nie warto sobie klawiatury strzępić.

Ale - teoretycznie to jest coś, co można by sprawdzić w praktyce. Wystarczy niby znaleźć współczesnego samuraja i umówić się na "pojedynek". Sam zresztą niedawno umówiłem się na sparring ze znajomym kendoką, spodziewam się kilku siniaków i dobrej zabawy. Ale szerszych wniosków już raczej nie.

Pierwszym problemem jest niedobór samurajów. Kendo to sport, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Ma swoją konwencję, zupełnie nieprzypominającą katany broń, ograniczone pole trafienia i powstające nieuchronnie przy narzuceniu zasad artefakty związane z ich nadużywaniem. Fajne to, ale realną walkę przypomina raczej odlegle.

Z kolei różne formy zabawy prawdziwą kataną to "sztuki walki" z naciskiem na "sztukę". Praktykowane jako wystylizowane formy, bez jakiejkolwiek namiastki pełnokontaktowego sparringu. I w tym sensie twierdzenie, że japońska sztuka posługiwania się mieczem zachowała ciągłość przekazu od czasów prawdziwych wojowników, jest zasadniczo fałszywe. Nie przekazuje się już sztuki skutecznego posługiwania się kataną. Uczy się estetycznych ruchów z mieczem, lub luźno z nim związanego sportu z użyciem bambusowego kija. 

Drugim problemem, dla równowagi, jest niedobór szermierzy po "naszej" stronie. Wprawdzie technika operowania długim mieczem jest znacznie lepiej udokumentowana od japońskiej w licznych traktatach z epoki, natomiast nie przetrwała zupełnie w formie przekazywanej "na żywo", nawet zdegenerowanej do "tańca z mieczem". Trzeba ją pracowicie odtwarzać przez interpretację źrodeł i testowanie wniosków w sparingach. ARMA robi tu świetną robotę, ale mnóstwo jeszcze pozostaje do odkrycia. A przede wszystkim, nikt tak naprawdę nie ma podstaw do twierdzenia, że umie walczyć właśnie tak, jak dawni mistrzowie. 

Co więcej, środowiska związane z europejską szermierką również nie są wolne od mylenia symulacji prawdziwej walki z jakąś formą "tańca z bronią". Mnóstwo osób nigdy nie trafiło przeciwnika na pełnej prędkości, bo na przykład ćwiczą bez ochraniaczy i zatrzymują broń przed trafieniem. Zupełne nieporozumienie.

Cudze chwalicie...

...nie, wróć. Nie będe nikogo pouczał, nawet w podtekście, że zainteresowanie i podziw dla jednej kultury jest niby właściwsze od zainteresowania inną. Geografia nie ma tu nic do rzeczy.

Ale przy każdej fascynacji odrobina krytycznego myślenia i zdrowego rozsądku z pewnością nie zaszkodzi.

Komentarze


Szczur
   
Ocena:
+7
Wick tak ma, na prelekcji na konwencie (Polcon chyba) potrafił się rozpływać w zachwytach nad zajebistością katany i w to wierzyć ;)

Co do katany - jak już ją punktujesz to warto zwrócić jeszcze uwagę na ryzyko rozwarstwienia się przy uderzeniu w katanę - na inżynierii materiałowej nawet takim właśnie przykładem potrafią ilustrować zjawisko ;)
07-02-2013 16:53
Siman
   
Ocena:
+3
Wnioski oczywiście z wszech miar słuszne. Mityczne możliwości katany wynikają z faktu, że w Europie wiedza o samurajach rozpowszechniła się już w dobie upadku rodzimego kowalstwa i płatnerstwa, a przy tym została wzmocniona przez zdumienie jestem-we-wszystkim-najlepszy-Europejczyka, że taki "prymitywny" lud dał w ogóle radę coś tak dobrego stworzyć. Plus skutecznie budowana mitologia i mistyka samych Japończyków wokół zjawiska.

A Wick wyraźnie ma w głębokim poważaniu wszelki realizm, odwołuje się do archetypu stworzonego przez japońską filmografię. A w filmach Kurosawy od katany się umiera i już.
07-02-2013 17:11
Xolotl
   
Ocena:
+2
"Miecz mający przy tym zauważalne ograniczenia. Trochę przykrótki przede wszystkim - zasięg cięcia zdecydowanie mniejszy od europejskiego odpowiednika. Oprawiony w sposób słabo chroniący ręce szermierza. Jednosieczny, co zubaża nieco ilość dostępnych technik. Krzywizna ostrza zmniejsza też nieco przydatność do wykonywania pchnięć (choć wciąż są, oczywiście, możliwe). "

Ech, tak się obawialem, że autor napisze trochę konkretnych bredni. Wpsi zbędny i nudny.
07-02-2013 17:12
Overlord
   
Ocena:
0
Broń jest tak dobra, jak jej operator.

A najlepszy snajper ever większość wrogów zabił przy pomocy pistoletu maszynowego Lahti, a nie karabinu wyborowego :)))
07-02-2013 17:14
Tyldodymomen
   
Ocena:
+12
Drugą edycję festiwalu "jestę bronioznawcę z internetę" uważam za otwartą.
a) zaloguj sie
b) wybierz frakcje
c) za każdy plus od przeciwnika zyskujesz jeden punkt.

wygrywa fakcja która zdobędzie więcej punktów od oponentów.Życzę udanej zabawy.
Pozdrawiam
07-02-2013 17:47
Hastour
   
Ocena:
+2
@Szczur, w zasadzie nie punktuję katany, tylko zjawisko bezkrytycznego fanbojstwa. Ale dzięki, dodatkowy punkcik i do tego się przyda.

@Xolotl, spoko, rozumiem, że tak naprawdę zatem mówimy o broni długiej, prostej, dwusiecznej i z rozbudowaną oprawą...

@T-men,
nie martw się, podobno femiflejm powróci już w najbliższą niedzielę :)
07-02-2013 18:07
Xolotl
   
Ocena:
+3
@Hastour

To co napisaleś równie dobrze można odnieść do np. szabli czerkieskiej, tylko po co? I co to jest "europejski odpowiednik"? Gladius, średniowieczne miecze(jak tak to który z nich??), rapier? Jak już masz mówic o mieczach, to mów konkretnie, jakieś datowanie może by się przydało. A nie, wybacz, to portal fantasy.

I po co to wartościowanie? Katana to katana, szabla to szabla, a rapier to rapier. Jak szukasz miecza bez wad, to weź miecz jedi. A nie, sory, słabo chroni ręce szermierza.

Dla mnie Twój wpis jest równie bzdurny co opowieści o przecinaniu czołgów.
07-02-2013 18:27
42017

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+5
(troll mode on) T-men wyłaź z kuchni. Widzę na Twoje miejsce zmiennika z krótszymi stopami. (troll mode off)
07-02-2013 18:43
Hastour
   
Ocena:
+6
Xolotl, czytaj ze zrozumieniem.nie szukam miecza bez wad, śmieję się z tych, co go znaleźli. Nie porównuję, a pisze, ze porównania nie mają sensu. I chwilowo nie komentuje, bo idę się pobawić rapierem :)
07-02-2013 18:54
gacoperz
   
Ocena:
+2
Jeden z najstarszych flejmów RPGowych: rapier vs katana.

Jak się komuś nudzi to niech zagra sesję.
07-02-2013 19:09
jesykh
   
Ocena:
+1
wydawało mi się, że nie chodzi tu o punktowanie tylko wylanie frustracji spowodowanej kultem katany jako broni absolutnej
zawsze to jakaś odmiana od "ave katana, ave katana, katana hare hare"

a miecze są fajne i już
07-02-2013 19:10
Z Enterprise
   
Ocena:
+1
To ja wam teraz dam temat do flejma.

Miecz, katana, szabla, siekiera - jeden pies.
Glock jest lepszy.

A prawdziwy gun nerd zaraz mi powie, że nieprawda, bo działko Vulcan jest lepsze, albo jakaś inna kosiarka do ludzi.
:)

A tak bardziej serio:
Drugim problemem, dla równowagi, jest niedobór szermierzy po "naszej" stronie.

To jest problem obu stron. Japończcy też mają z tym problem. Taki sam, albo i większy niż Europejczycy.
07-02-2013 20:01
Kumo
   
Ocena:
+2
Kilka miesięcy temu kolega, prowadzący sekcję szermierczą, uzyskał dla swojej grupy pozwolenie na bezpośrednie obejrzenie broni białej w magazynie muzeum. Była tam jedna katana, o której ów kolega powiedział dwie zasadnicze rzeczy:
1) ostrze było w kilku miejscach solidnie wyszczerbione, najprawdopodobniej po zetknięciu z europejską klingą. Zatem ostrze katany jest mimo wszystko kruche.
2) opiekunka ostrzegła wszystkich, żeby nie dotykać ostrza, bo jeden z pracowników jakiś czas wcześniej w ten sposób się skaleczył, przez zwykłą nieostrożność. To znaczy, że klinga nie ostrzona od co najmniej kilkudziesięciu lat była dość ostra, aby przeciąć skórę przy zwykłym dotyku. Zatem ten jeden mit mamy potwierdzony.

Poza tym: pamiętajmy, że samuraje uczyli się wykonywać cięcia z ogromną precyzją, celując przede wszystkim w główne arterie. Jeśli połączymy to z (załóżmy) wyjątkową ostrością miecza i brakiem porządnego pancerza, to celny cios kataną raczej nie dawał szans na przeżycie.
07-02-2013 20:09
earl
   
Ocena:
+1
To jest problem obu stron. Japończcy też mają z tym problem. Taki sam, albo i większy niż Europejczycy.
Ten problem pojawił się w zasadzie za czasów Meiji, kiedy to cesarz Mutsuhito kazał zniszczyć za pomocą broni palnej sprzeciwiających się jego reformom samurajów i daimyo. I tak Japończykom w ciągu kilku lat ubyło kilkanaście tysięcy szermierzy.
07-02-2013 21:32
oddtail
   
Ocena:
+7
Fanbojstwo katanowe jest rzeczywiście takie, że i śmieszno, i straszno...

...dodam jeszcze jedno na użytek ludzi nie interesujących się japońską sztuką wojenną, ale tak w ogóle. Katana nie jest bronią wojskową. Nigdy nie była. We współczesnej formie wykształciła się jako broń pojedynkowa, i to kiedy sytuacja w Japonii nieco się uspokajała. Na polu bitwy królowały cięższe, dłuższe miecze, broń drzewcowa typu naginata, łuki i strzały a także - i owszem - broń palna (Japończycy zaadaptowali na polu bitwy broń palną BARDZO wcześnie - kto nie wierzy, niech przeczyta Księgę Pięciu Kręgów, jest tam mowa o broni palnej).

Katana, tak jak europejski rapier, była bronią do pojedynku, a nie na wojnę. Przez ten pryzmat należy ją postrzegać. Nie była bronią idealną. Zaletą broni jest możliwość szybkiego jej dobycia oraz duża skuteczność na małym dystansie. Żadna z tych zalet nie jest bardzo istotna na polu regularnej bitwy. Za to bardzo przydaje się w domu, w gościnnej wizycie (u niegościnnego gospodarza) czy podczas podróży.

Jedno tylko małe "ale": z autorem notki się nie zgdzam jeśli chodzi o porównywanie jej z odpowiednikami z Zachodu. Miecz w Europie był bronią masową, a przynajmniej stał się nim z epoką żelaza. Katana była bronią elity, więc tworzoną o wiele bardziej pieczołowicie. Co odbijało się na jakości i jest pewnie źródłem legendy i mistyki, jaka narosła obok katany - w połączeniu z faktem, że stała się de facto symbolem kasty samurajów.

Trochę w sumie podobnie jak nasza, polska szabla, tak jak o tym myślę...

EDIT: @Kumo: odnośnie wyszczerbienia, kataną w ogóle nie paruje się ciosów w większości stylów kenjutsu. Jest zbyt kruchym narzędziem, by było to bezpieczne. Co dotyczy wszystkich mieczy, ale katany w szczególności. Zwłaszcza, że nie można jej łatwo przekuć by pozbyć się wyszczerbień, który to problem nie dotyczy analogicznych broni białych z podobnego okresu, wykonanych w Europie.
07-02-2013 21:50
earl
   
Ocena:
+1
@ oddtail
Rapier nie był tylko bronią pojedynkową - używano go również w bitwach (i to nieraz na szeroką skalę) przez oddziały rajtarów czy muszkieterów, co uwidoczniło się najlepiej m.in. w wojnie 30-letniej.
07-02-2013 21:55
oddtail
   
Ocena:
0
@earl: tak, ale na polu bitwy stosowany był w tamtym okresie również, chociażby, pałasz. Natomiast rapiery zrobiły prawdziwą furorę wśród cywilów, co zresztą upowszechniło pojedynek jako metodę rozwiązywania sporów. Czego nie można powiedzieć o wcześniejszych, średniowiecznych modelach mieczy, których szarzy obywatele raczej nie posiadali.
07-02-2013 21:58
Tyldodymomen
   
Ocena:
+3
trololo
Porównajmy
Rapier,broń żołnierska, 1k6, kłute,krytyk 18-20/x2
Katana,broń egzotyczna,1k10,sieczne,kryt 19-20/x2


Katana posysa.
Ba dum tss
07-02-2013 22:09
earl
   
Ocena:
+1
@ oddtail
A czy przypadkiem rapier, jako cięższy i mniej poręczny, nie został dość rychło w pojedynkach wyparty przez szpadę?
07-02-2013 22:12
Gerard Heime
   
Ocena:
+1
Ja tam mam niewyrafinowany gust, mi zamiast katany wystarczy to śmiechowe narzędzie zagłady: http://www.youtube.com/watch?v=itE 3_p7Fxwg

;-)
08-02-2013 00:58

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.