31-03-2008 13:17
Karykatura rzeczywistości - poszukiwanie oryginalności
W działach: RPG, refleksje, pomysły, postacie | Odsłony: 31
Hmmm
Oglądałem ostatnio film. Tak, czasem mi się zdarza coś obejrzeć. Nawet dość często. Odkąd rodzice zaakceptowali fakt, że nie muszę chodzić spać zaraz po dobranocce i zgaszać światła o 22 w pokoju, coraz częściej siedzę w środku nocy i oglądam jakieś tam migoczące obrazki. Często szukam w filmach weny, jakiś pomysłów dobrych do wykorzystania na sesji. Czasem warto obejrzeć nawet największą szmirę, nie z powodu jej atrakcyjności, ale tylko i wyłącznie po to, by później wyciąć z niej kawałek i rzucić na sesji, a że inni szmiry oglądają rzadko, jest spore prawdopodobieństwo, że nie będą znali danego motywu.
Właśnie ostatnio obejrzałem taką szmirę. Los chciał, że dwa dni wcześniej po raz 6 oglądałem Przekręt. Zestawienie tych dwóch filmów wzbudziło moją refleksję, która raczej nie pojawiłaby się gdybym obejrzał te filmy oddzielnie. Chodzi o bohaterów.
Przekręt to jeden z nielicznych filmów akcji gdzie wszyscy, ale to kompletnie wszyscy, bohaterowie są charakterystyczni. W tym filmie nie ma ani jednej postaci, której widz by nie zapamiętał. Każdy ma swoją oddzielną, unikalną osobowość, dzięki czemu nawet szare płotki, postacie drugo albo i trzecioplanowe wyróżniają się czymś szczególnym.
Dla porównania w drugim filmie, który oglądałem (nawet z tym samym aktorem w roli głównej), nie było ani jednej charakterystycznej postaci. Ani jednej. Nawet główni bohaterowie byli mdli, szarzy - nijacy. Autentycznie szefowie mafii, najlepsi zabójcy, gangsterzy, przekupni gliniarze i cała reszta... wszyscy byli identyczni. Po obejrzeniu filmu nie jestem w stanie wymienić ani jednego bohatera, który czymś by się wyróżnił. Trzeba mieć talent, by nakręcić taki film.
Z porównania tych filmów wynika oczywisty wniosek. Oryginalni bohaterowie to podstawa. Dobry scenariusz musi bazować na ciekawych postaciach. Przekręt fabularnie ambitny nie jest, ale dzięki bohaterom film robi wrażenie. Drugi film, mimo znośnej fabuły, poprzez brak wyrazistych postaci, okazuje się totalną klapą. Warto, więc zapytać:
Jak stworzyć na sesji bohaterów na miarę Przekrętu?
Odpowiedź zawiera się w tytule notki. Tamte postacie są czystą karykaturą. Cechy wszystkich postaci dokładnie wyselekcjonowano i spotęgowano kilkukrotnie, by uzyskać taki a nie inny efekt. Dzięki temu Mickey jest bardziej cygański od cyganów, Tommy jest bardziej ciotowaty od cioty, Brick jest bardziej bezwzględny od najbezwzględniejszych gangsterów, Tony jest twardszy od najtwardszych twardzieli itp. itd. Wszyscy są przekarykaturowani, dzięki czemu zapadają w pamięci.
Czy postacie pojawiające się na naszych sesjach są oryginalne? Ilu NPCów w danej przygodzie można uznać za "osobowości"? Zwykle niewielu, a nawet ci, którzy powinni być oryginalni, bo wcześniej nad nimi pracowaliśmy, okazują się kalką jakiś tam starych postaci, które pojawiały się wcześniej. W moim przypadku dzieje się tak, ponieważ staram się na siłę "urealniać" otoczenie. Chcę by postacie były zwyczajne, przyziemne, normalne. By przygody dotyczyły zwykłych ludzi, przeżywających wzloty i upadki, roztrząsających problemy i sukcesy. A to się często nie sprawdza. Zwykli ludzie, nawet z oryginalnymi problemami, nie stają się oryginalni. Jeśli kupiec jest zamieszany w niespotykaną aferę i szmugluje jakieś unikalne narzędzia, to tak długo jak jest zwykłym kupcem, pozostaje szarym elementem tła. Oczywiście by nie był taki dodajemy mu jakieś drobiazgi odróżniające go od pozostałych kupców, ala rude włosy, przeciąganie "yyyy...", oraz śliczną młodą żonkę, ale to nadal nie czyni z niego bohatera. Nadal jest nijaki. Może jest już lepszy od tych mdłych bohaterów z drugiego filmu, ale daleko mu do pasjonujących kreacji z Przekrętu. Brakuje mu karykaturalnej cechy. Zamiast rudych włosów i pięknej żonki trzeba by mu dać coś co wybije go na pierwszy plan. Jest kupcem, może to więc być skąpstwo. Niech to nie będzie zwykły, normalny kupiec z nienormalnymi problemami, ale skąpy żyd, który owija buty w szmaty kiedy wychodzi na dwór, by ich nie zabrudzić. Niech ten kupiec zapala tylko jedną świece podczas spotkania, dla oszczędności. Niech podaje posiłek we wspólnej misce dla oszczędności wody potrzebnej do umycia kilku naczyń. Wtedy gwarantuje, że Gracze zapamiętają taką postać. A spotęgowaliśmy tylko i wyłącznie 1 cechę charakteru.
No dobrze, ale czy karykaturowanie bohaterów nie wypacza rzeczywistości?
Wypacza. I co z tego? Na sesjach dzieją się o wiele bardziej nierealne rzeczy, nawet gdy staramy się zachować w pełni realistycznie. Akurat przerysowani bohaterowie to najmniejszy problem. Po obejrzeniu Przekrętu ile osób uzna, że ci bohaterowie są sztuczni? Nierealni? Przerysowani? Gwarantuje, że mniej osób niż po obejrzeniu tego drugiego filmu, kiedy to wszyscy jednym chórem zakrzykną: "Boże, przecież ci ludzie są tak nienaturalnie nijacy! To niemożliwe!". Bo brak cech szczególnych jest bardziej nienaturalny niż najbardziej przerysowana obecność takiej cechy. Nie ma co się bać stosowania karykatury bohaterów. Warto, myśląc o jakimś NPCu, wybrać konkretną cechę osobowości albo styl bycia (jak np. mowa cyganów, albo karmienie świń) i spotęgować go do granicy wyobraźni. Taka jedna, nasilona cecha zagwarantuje nam większą oryginalność niż 100 innych, przeciętnych ale zgrabnie powiązanych ze sobą elementów, które mają nam zbudować bohatera.
Oglądałem ostatnio film. Tak, czasem mi się zdarza coś obejrzeć. Nawet dość często. Odkąd rodzice zaakceptowali fakt, że nie muszę chodzić spać zaraz po dobranocce i zgaszać światła o 22 w pokoju, coraz częściej siedzę w środku nocy i oglądam jakieś tam migoczące obrazki. Często szukam w filmach weny, jakiś pomysłów dobrych do wykorzystania na sesji. Czasem warto obejrzeć nawet największą szmirę, nie z powodu jej atrakcyjności, ale tylko i wyłącznie po to, by później wyciąć z niej kawałek i rzucić na sesji, a że inni szmiry oglądają rzadko, jest spore prawdopodobieństwo, że nie będą znali danego motywu.
Właśnie ostatnio obejrzałem taką szmirę. Los chciał, że dwa dni wcześniej po raz 6 oglądałem Przekręt. Zestawienie tych dwóch filmów wzbudziło moją refleksję, która raczej nie pojawiłaby się gdybym obejrzał te filmy oddzielnie. Chodzi o bohaterów.
Przekręt to jeden z nielicznych filmów akcji gdzie wszyscy, ale to kompletnie wszyscy, bohaterowie są charakterystyczni. W tym filmie nie ma ani jednej postaci, której widz by nie zapamiętał. Każdy ma swoją oddzielną, unikalną osobowość, dzięki czemu nawet szare płotki, postacie drugo albo i trzecioplanowe wyróżniają się czymś szczególnym.
Dla porównania w drugim filmie, który oglądałem (nawet z tym samym aktorem w roli głównej), nie było ani jednej charakterystycznej postaci. Ani jednej. Nawet główni bohaterowie byli mdli, szarzy - nijacy. Autentycznie szefowie mafii, najlepsi zabójcy, gangsterzy, przekupni gliniarze i cała reszta... wszyscy byli identyczni. Po obejrzeniu filmu nie jestem w stanie wymienić ani jednego bohatera, który czymś by się wyróżnił. Trzeba mieć talent, by nakręcić taki film.
Z porównania tych filmów wynika oczywisty wniosek. Oryginalni bohaterowie to podstawa. Dobry scenariusz musi bazować na ciekawych postaciach. Przekręt fabularnie ambitny nie jest, ale dzięki bohaterom film robi wrażenie. Drugi film, mimo znośnej fabuły, poprzez brak wyrazistych postaci, okazuje się totalną klapą. Warto, więc zapytać:
Jak stworzyć na sesji bohaterów na miarę Przekrętu?
Odpowiedź zawiera się w tytule notki. Tamte postacie są czystą karykaturą. Cechy wszystkich postaci dokładnie wyselekcjonowano i spotęgowano kilkukrotnie, by uzyskać taki a nie inny efekt. Dzięki temu Mickey jest bardziej cygański od cyganów, Tommy jest bardziej ciotowaty od cioty, Brick jest bardziej bezwzględny od najbezwzględniejszych gangsterów, Tony jest twardszy od najtwardszych twardzieli itp. itd. Wszyscy są przekarykaturowani, dzięki czemu zapadają w pamięci.
Czy postacie pojawiające się na naszych sesjach są oryginalne? Ilu NPCów w danej przygodzie można uznać za "osobowości"? Zwykle niewielu, a nawet ci, którzy powinni być oryginalni, bo wcześniej nad nimi pracowaliśmy, okazują się kalką jakiś tam starych postaci, które pojawiały się wcześniej. W moim przypadku dzieje się tak, ponieważ staram się na siłę "urealniać" otoczenie. Chcę by postacie były zwyczajne, przyziemne, normalne. By przygody dotyczyły zwykłych ludzi, przeżywających wzloty i upadki, roztrząsających problemy i sukcesy. A to się często nie sprawdza. Zwykli ludzie, nawet z oryginalnymi problemami, nie stają się oryginalni. Jeśli kupiec jest zamieszany w niespotykaną aferę i szmugluje jakieś unikalne narzędzia, to tak długo jak jest zwykłym kupcem, pozostaje szarym elementem tła. Oczywiście by nie był taki dodajemy mu jakieś drobiazgi odróżniające go od pozostałych kupców, ala rude włosy, przeciąganie "yyyy...", oraz śliczną młodą żonkę, ale to nadal nie czyni z niego bohatera. Nadal jest nijaki. Może jest już lepszy od tych mdłych bohaterów z drugiego filmu, ale daleko mu do pasjonujących kreacji z Przekrętu. Brakuje mu karykaturalnej cechy. Zamiast rudych włosów i pięknej żonki trzeba by mu dać coś co wybije go na pierwszy plan. Jest kupcem, może to więc być skąpstwo. Niech to nie będzie zwykły, normalny kupiec z nienormalnymi problemami, ale skąpy żyd, który owija buty w szmaty kiedy wychodzi na dwór, by ich nie zabrudzić. Niech ten kupiec zapala tylko jedną świece podczas spotkania, dla oszczędności. Niech podaje posiłek we wspólnej misce dla oszczędności wody potrzebnej do umycia kilku naczyń. Wtedy gwarantuje, że Gracze zapamiętają taką postać. A spotęgowaliśmy tylko i wyłącznie 1 cechę charakteru.
No dobrze, ale czy karykaturowanie bohaterów nie wypacza rzeczywistości?
Wypacza. I co z tego? Na sesjach dzieją się o wiele bardziej nierealne rzeczy, nawet gdy staramy się zachować w pełni realistycznie. Akurat przerysowani bohaterowie to najmniejszy problem. Po obejrzeniu Przekrętu ile osób uzna, że ci bohaterowie są sztuczni? Nierealni? Przerysowani? Gwarantuje, że mniej osób niż po obejrzeniu tego drugiego filmu, kiedy to wszyscy jednym chórem zakrzykną: "Boże, przecież ci ludzie są tak nienaturalnie nijacy! To niemożliwe!". Bo brak cech szczególnych jest bardziej nienaturalny niż najbardziej przerysowana obecność takiej cechy. Nie ma co się bać stosowania karykatury bohaterów. Warto, myśląc o jakimś NPCu, wybrać konkretną cechę osobowości albo styl bycia (jak np. mowa cyganów, albo karmienie świń) i spotęgować go do granicy wyobraźni. Taka jedna, nasilona cecha zagwarantuje nam większą oryginalność niż 100 innych, przeciętnych ale zgrabnie powiązanych ze sobą elementów, które mają nam zbudować bohatera.