23-11-2007 14:44
Kąpiel w zimnej wodzie
W działach: rpg, felietony | Odsłony: 50
Wiecie czym jest casus kultystów w Warhammerze? Tym, że w niemal każdym scenariuszu (szczególnie oryginalnym, wydanym przez Wydawcę) pojawiali się kultyści: karczmarz okazywał się sprzymierzeńcem kultów, burmistrz wyznawcą Chaosu, bogaty szlachcic pod toną perfum ukrywał znamiona Chaosu, szef gildii oddawał po kryjomu cześć mrocznym bóstwom, a miejski żebrak był ukrywającym się mutantem.
Podniosły się głosy krytykujące casus kultystów, że to spłycenie gry, że przecież Warhammer oferuje tak barwny świat, że już rzygać można od ciągłych kultystów i Chaosu.
Ale przecież tematem Warhammera jest właśnie walka z Chaosem i idealnie nadaje się do prowadzenia wątków związanych z kultystami. To świetny system, właśnie by bawić się tropieniem i zwalczaniem kultystów.
I wiecie w czym jest problem?
Zamiast zaakceptować specyfikę systemu, gracze silą się za wszelką cenę na oryginalność i przełamanie schematów. Zamiast skupić się na walce z Chaosem, do którego otrzymali świetny podręcznik RPG, zaczynają się bawić np. w udawanie średniowiecza - do czego taki Warhammer nie został stworzony. Po wyeksploatowaniu motywu przewodniego, gracze i mistrz gry, zamiast zmienić system na taki, który świetnie sprzyja prowadzeniu innych wątków, zaczynają przerabiać obecny pod swoje oczekiwania, na siłę ciągną pewne motywy, jak intrygi, realizm walk, śledztwa, wprowadzają techniki, które w połączeniu ze starym systemem dają średnie rezultaty.
Przecież wiadomo, że MG pociągnie wszystko w każdym systemie. Zatem niemal każdy temat, każdą techniką poprowadzę w swoim starym systemie. Filmowośc w D&D? Łatwizna! Imitacja Cybera na serial? Ba, ja nie zrobię? Kto pierwszy napomknie o zmianę systemu, przełamuje pewne tabu drużynowe, daje sygnał, że coś jest nie tak. Pojawia się zgrzyt w symfonii. Chce grac w coś innego! Oszalał? A co, źle mu ze starym? Nie spełnia jego oczekiwań? A może jest słabym Mistrzem Gry i nie potrafi pociągnąć sesji piracko - muszkieterskiej w starym dobrym Warhammerze? Cienias.
Bo przecież stary dobry system, w który gramy nadaje się do wszystkiego. Potwierdzają to artykuły i scenariusze w sieci. Eksperci i eliciarze mojego systemu, zgodnie twierdzą, że można pociągnąć w nim każdy watek ze znakomitymi rezultatami. Skoro oni tak potrafią grać, to ja też. W końcu chce być dobrym mistrzem Gry i doświadczonym graczem.
Nie lubimy zmieniać systemu. Wyartykułowanie chęci zmiany naszym towarzyszom gry, zadziała jak zaproszenie do zimnej kąpieli w przerębli. Nie po to poznawaliśmy świat i mechanikę starego, by w końcu, kiedy już jesteśmy w niej obcykani, słyszeć, ze inny system realizuje coś lepiej, niż nasz stary.
Agiciarzom nowości też należy sie kubeł zimnej wody. Oczywiście, że wspaniałą intrygę da się pociągnąć w D&D, a sesję nienazwanej , sluzowatej i kosmicznej grozy w Crystalicum. Wymaga to mnóstwo przygotowań, wysiłku kopania łyżeczką studni, ale można. Agitator zapyta - po co tyle męczyć się by zaimplementować mechanizmy śledztwa do D&D, zamiast sięgnąć od razu po system ze śledztwem w konwencji (np. Esoterrorist)? Wole kopać studnię łopatką.
Czy Agitator czasem może wyłączyć tryb retora i entuzjasty, a włączyć wyrachowanego analityka?
Stary dobry system, mamy opanowany. Znamy świat. Znamy mechanikę. Nie tylko mistrz Gry, lecz również gracze (ewenement). Stare dobre lubimy, bo się do niego przyzwyczailiśmy i znamy je na wylot. Bawi nas eksperymentowanie i odkrywanie nowych ścieżek, ale w ramach naszego starego systemu.
O wiele mniej wysiłku kosztuje przystosowanie kampanii w naszym starym dobrym systemie do nowego tematu i obszaru (powiedziałbym, ze to nawet bawi graczy, a nie trudzi), stworzenie takiego minisettingu, a nawet driftu mechaniki pod nową kampanię niż sięgnięcie po nowy system. Może i w nowym systemie ten temat da się zrealizować błyskawicznie i sprawnie, ale kosztuje to znacznie więcej wysiłku niż zwykły drift:
- przekonanie współgraczy, ze po nowy system warto sięgnąć i jest fajny.
- zdoycie nowego systemu trudnością jakaś jest, szczególnie gdy jest sprowadzany dla nas z zagranicy i płacimy zań ok. 100 zł.
- na nowo poznanie mechaniki przez wszystkich (a nie tylko przez Mistrza Gry);
- poznanie świata, realiów gry, załapanie konwencji, nastroju;
Najczęściej siadamy do nowego systemu nie znając dobrze mechaniki, albo zna ja tylko jedna osoba, która próbuje wyjaśnić i zasady i rys świata. Nie mając oparcia w mechanice nie wiemy, co nasz postać może, a czego nie, jakie ma szanse w konfrontacji ze światem gry. Zatem nie czujemy się komfortowo. Bezpieczeństwo daje nam oparcie się trochę na schematach znanych ze starego systemu, ale unikamy tego, bo w końcu chcemy grac w nowe. Po pierwszej sesji - skoro graliśmy nie znając zasad, może przyjść rozczarowanie. Przecież w stare dobre RPG grało się fajniej.
Jaka jest konkluzja dzisiejszego strumienia świadomości?
Eksploatujmy system jaki mamy póki daje nam to radochę, a gdy zacznie nam się nudzić (poznamy to, że zamiast bawić się jego kluczowymi motywami, zaczniemy go sami udziwniać), razem z graczami zmieńmy go na inny.
Przestańmy pieprzyć, ze zmiana systemu jest łatwiejsza niż drifty starego, bo wcale nie jest.
Poznając nowy system, podchodźmy do niego z cierpliwością, gdyż sama zmiana wymaga wysiłku. Pierwsza sesja (szczególnie jak prowadzi nam nasz stary MG, wychowany na dobrym starym,) nie musi być od razu rewolucją i przełomem życia.
Bawmy się kultystami w Warhammerze, a tych, którzy mówią, że jest to passe, obrzucajmy jpgowymi pomidorami i drętwymi linkami funny.
Podniosły się głosy krytykujące casus kultystów, że to spłycenie gry, że przecież Warhammer oferuje tak barwny świat, że już rzygać można od ciągłych kultystów i Chaosu.
Ale przecież tematem Warhammera jest właśnie walka z Chaosem i idealnie nadaje się do prowadzenia wątków związanych z kultystami. To świetny system, właśnie by bawić się tropieniem i zwalczaniem kultystów.
I wiecie w czym jest problem?
Zamiast zaakceptować specyfikę systemu, gracze silą się za wszelką cenę na oryginalność i przełamanie schematów. Zamiast skupić się na walce z Chaosem, do którego otrzymali świetny podręcznik RPG, zaczynają się bawić np. w udawanie średniowiecza - do czego taki Warhammer nie został stworzony. Po wyeksploatowaniu motywu przewodniego, gracze i mistrz gry, zamiast zmienić system na taki, który świetnie sprzyja prowadzeniu innych wątków, zaczynają przerabiać obecny pod swoje oczekiwania, na siłę ciągną pewne motywy, jak intrygi, realizm walk, śledztwa, wprowadzają techniki, które w połączeniu ze starym systemem dają średnie rezultaty.
Przecież wiadomo, że MG pociągnie wszystko w każdym systemie. Zatem niemal każdy temat, każdą techniką poprowadzę w swoim starym systemie. Filmowośc w D&D? Łatwizna! Imitacja Cybera na serial? Ba, ja nie zrobię? Kto pierwszy napomknie o zmianę systemu, przełamuje pewne tabu drużynowe, daje sygnał, że coś jest nie tak. Pojawia się zgrzyt w symfonii. Chce grac w coś innego! Oszalał? A co, źle mu ze starym? Nie spełnia jego oczekiwań? A może jest słabym Mistrzem Gry i nie potrafi pociągnąć sesji piracko - muszkieterskiej w starym dobrym Warhammerze? Cienias.
Bo przecież stary dobry system, w który gramy nadaje się do wszystkiego. Potwierdzają to artykuły i scenariusze w sieci. Eksperci i eliciarze mojego systemu, zgodnie twierdzą, że można pociągnąć w nim każdy watek ze znakomitymi rezultatami. Skoro oni tak potrafią grać, to ja też. W końcu chce być dobrym mistrzem Gry i doświadczonym graczem.
Nie lubimy zmieniać systemu. Wyartykułowanie chęci zmiany naszym towarzyszom gry, zadziała jak zaproszenie do zimnej kąpieli w przerębli. Nie po to poznawaliśmy świat i mechanikę starego, by w końcu, kiedy już jesteśmy w niej obcykani, słyszeć, ze inny system realizuje coś lepiej, niż nasz stary.
Agiciarzom nowości też należy sie kubeł zimnej wody. Oczywiście, że wspaniałą intrygę da się pociągnąć w D&D, a sesję nienazwanej , sluzowatej i kosmicznej grozy w Crystalicum. Wymaga to mnóstwo przygotowań, wysiłku kopania łyżeczką studni, ale można. Agitator zapyta - po co tyle męczyć się by zaimplementować mechanizmy śledztwa do D&D, zamiast sięgnąć od razu po system ze śledztwem w konwencji (np. Esoterrorist)? Wole kopać studnię łopatką.
Czy Agitator czasem może wyłączyć tryb retora i entuzjasty, a włączyć wyrachowanego analityka?
Stary dobry system, mamy opanowany. Znamy świat. Znamy mechanikę. Nie tylko mistrz Gry, lecz również gracze (ewenement). Stare dobre lubimy, bo się do niego przyzwyczailiśmy i znamy je na wylot. Bawi nas eksperymentowanie i odkrywanie nowych ścieżek, ale w ramach naszego starego systemu.
O wiele mniej wysiłku kosztuje przystosowanie kampanii w naszym starym dobrym systemie do nowego tematu i obszaru (powiedziałbym, ze to nawet bawi graczy, a nie trudzi), stworzenie takiego minisettingu, a nawet driftu mechaniki pod nową kampanię niż sięgnięcie po nowy system. Może i w nowym systemie ten temat da się zrealizować błyskawicznie i sprawnie, ale kosztuje to znacznie więcej wysiłku niż zwykły drift:
- przekonanie współgraczy, ze po nowy system warto sięgnąć i jest fajny.
- zdoycie nowego systemu trudnością jakaś jest, szczególnie gdy jest sprowadzany dla nas z zagranicy i płacimy zań ok. 100 zł.
- na nowo poznanie mechaniki przez wszystkich (a nie tylko przez Mistrza Gry);
- poznanie świata, realiów gry, załapanie konwencji, nastroju;
Najczęściej siadamy do nowego systemu nie znając dobrze mechaniki, albo zna ja tylko jedna osoba, która próbuje wyjaśnić i zasady i rys świata. Nie mając oparcia w mechanice nie wiemy, co nasz postać może, a czego nie, jakie ma szanse w konfrontacji ze światem gry. Zatem nie czujemy się komfortowo. Bezpieczeństwo daje nam oparcie się trochę na schematach znanych ze starego systemu, ale unikamy tego, bo w końcu chcemy grac w nowe. Po pierwszej sesji - skoro graliśmy nie znając zasad, może przyjść rozczarowanie. Przecież w stare dobre RPG grało się fajniej.
Jaka jest konkluzja dzisiejszego strumienia świadomości?
Eksploatujmy system jaki mamy póki daje nam to radochę, a gdy zacznie nam się nudzić (poznamy to, że zamiast bawić się jego kluczowymi motywami, zaczniemy go sami udziwniać), razem z graczami zmieńmy go na inny.
Przestańmy pieprzyć, ze zmiana systemu jest łatwiejsza niż drifty starego, bo wcale nie jest.
Poznając nowy system, podchodźmy do niego z cierpliwością, gdyż sama zmiana wymaga wysiłku. Pierwsza sesja (szczególnie jak prowadzi nam nasz stary MG, wychowany na dobrym starym,) nie musi być od razu rewolucją i przełomem życia.
Bawmy się kultystami w Warhammerze, a tych, którzy mówią, że jest to passe, obrzucajmy jpgowymi pomidorami i drętwymi linkami funny.