Kamień na szczycie - Ewa Białołęcka

Autor: Szymon 'neishin' Szweda

Kamień na szczycie - Ewa Białołęcka
Gdy dostałem do recenzji książkę Kamień na szczycie Ewy Białołęckiej, stwierdziłem, że trzeba się zaopatrzyć w poprzedni tom (ten jest drugi z kolei). Pytam znajomych czy może mają – nie mają. Szukam w zasobach bibliotecznych – mają albo tylko jedną kopię na wyjściu, albo w ogóle. Zmuszony byłem kupić Tkacza iluzji za własne ciężko zarobione pieniądze – i wiecie co? Bez wątpliwości stwierdzam, że wydatek ten się opłacił.

Najpierw ocena techniczna. Zmienił się wydawca (z SuperNOWEJ na RUNĘ), co książce wyszło tylko na lepsze. Porównanie okładek wypada dość jednoznacznie – RUNA znów pochwaliła się rysunkiem pani Stephanie Pui – Mun Law, podczas gdy z okładki pierwszego tomu straszy dziwna męska głowa, która w zamierzeniu miała chyba nawiązywać do tytułu.

Mamy więc znaczną poprawę - okładka Kamienia na szczycie mile przyciąga oko kupującego, w przeciwieństwie do okładki poprzedniego tomu, która wręcz od zakupu odstręcza. Na początkach rozdziałów także zamieszczono zgrabne ilustracje, malutkim minusem jest jednak brak mapki – małe to to, ale cieszy oko.

Książka zaczyna się dokładnie tam, gdzie skończył się pierwszy tom – młodzi magowie z Drugiego Kręgu, po opuszczeniu szkoły oraz organizacji skupiającej magów, żyją spokojnie na wyspie dalekiej od kontynentu. Jednak coraz bardziej dokucza im nuda, a po pewnym czasie zostają odnalezieni przez swoich niedoszłych mistrzów. Muszą uciekać z powrotem na kontynent, gdzie czeka ich długa podróż w poszukiwaniu nowego schronienia. W myśl zasady "Najciemniej jest pod latarnią" wracają do Zamku Magów. Przy okazji młodzi magowie odwiedzają swoje rodziny, a z tych spotkań czytelnicy mogą dowiedzieć się więcej o członkach Drugiego Kręgu. Okazuje się, że nigdzie nie mogą czuć się bezpiecznie. A to dopiero początek ich przygód.

Książkę czyta się szybko, bo wciąga jak wir rzeczny. Przez panią Białołęcką miałem kłopoty z rodzicielką, bo zamiast pomóc w świątecznych obowiązkach tłukłem Tkacza iluzji, a potem Kamień.... Fabuła może nie powala, ale im bliżej końca drugiego tomu, tym bardzie staje się zakręcona. Jednak wszystko jest dokładnie przemyślane, a niektóre pomysły aż wołają, by wykorzystać je na jakiejś sesji. Dobrze widać, że autorka ma skonstruowany koncept świata, który opisuje. Kultura, religia czy obyczaje – są bardzo dopracowane i niekiedy powalają z nóg.

Podsumowując – książka zalecana wszystkim fanom fantasy, zwłaszcza rodzimego. Kolejny tom pod tytułem Piołun i miód ma się ukazać w roku bieżącym, czyli 2003.