Zrezygnuję z ogólnie znanej formy recenzji. Oddzielę wyraźnie plusy i minusy. Werdykt wydajcie sami.
Jestem na tak.
Nie ma, co ukrywać, figurka ozdobiona tak małym, acz charakterystycznym elementem nabiera nowego życia, staje się wiarygodna i zbliżona do pojęcia 'modelu’, (co uznaję za komplement). Szkoda, że na moich czołgach nie było miejsca na numery, z pewnością uzupełnione nimi pojazdy prezentowałyby się rewelacyjnie.
Podoba mi się szeroki wybór kolorów numerów (białe, czarne, czerwone) oraz ich trwałość po wyschnięciu. Kalkomanie wielokrotnie były narażone na ścieranie się przez gąbkę z pudełka, przetrwały jednak próbę z wysoką oceną. Warto podkreślić również ilość krzyży, jaką zakupiłem – w jednym opakowaniu znajduje się 200 znaków. Ilość wystarczająca do oklejenia każdej armii.
Jestem na nie.
Moje uwagi dotyczące kalkomanii oscylują wokół jakości wykonania znaków. Na niemal połowie krzyży w samym środku znajduje się biała kropeczka, która w moich oczach sprowadza wartość tej akurat naklejki do zera. Za cenę 22 złotych, (co uważam za dość wysoką) otrzymujemy kartonik o wymiarach 2 x 4 centymetry, który jest tak gęsto zadrukowany oznaczeniami, że wycięcie ich bez uszkodzenia części jest bardzo trudne. Wydaje mi się, ze przy tej cenie GHQ stać jest na luźniejsze rozmieszczenie znaków. Niestety bez tej dodatkowej powierzchni, po wycięciu, tak maleńkie i lekkie znaczki lubią się gubić (odlatywać). Klej również nie zachwyca. Mówiąc kolokwialnie jest dość kapryśny – nie każda nałożona kalkomania wiąże się z modelem. Od czego to zależy, nie wiem. Jako modelarz jestem pewien, że nie popełniłem błędów technicznych.