» Blog » KB #60: Czy Wiatyk nadaje się dla początkujących?
30-10-2014 13:40

KB #60: Czy Wiatyk nadaje się dla początkujących?

W działach: Wiatyk | Odsłony: 1174

KB #60: Czy Wiatyk nadaje się dla początkujących?

Pierwsza recenzja Wiatyku, jaka pojawiła się w sieci, została napisana przez Czarnotrupa i opublikowano ją na Polterze. Recenzja zawiera kilka krytycznych uwag, z którymi pozostaje się zgodzić – na przykład przed wydaniem gry w wersji papierowej zyskała ona kolejną redakcję i wyrzucono z niej sporo baboli językowych, przebudowano także część poświęconą mechanice. Jednak pewien fragment mnie zaciekawił szczególnie:

MG jest pozostawiony absolutnie samemu sobie. Nie ma mowy o temacie przewodnim czy rozbudowanej historii świata. Mocno podkreśla to pewną cechę Wiatyku: to gra dla doświadczonych MG.

Zastanawiam się nad tym i myślę, że nie jest to prawdą. Czy Wiatyk stworzyłem dla osób początkujących (jak to zrobił na przykład Andre ze swoim Diademem)? Nie. Nie zawiera on też fragmentów w stylu „co to są erpege” albo „kim jest mistrz gry” (chociaż napisałem o tym obszernie na stronie). Przy tym nie adresowałem też gry tylko do doświadczonych – adresat był uniwersalny, w oderwaniu od jego poziomu doświadczenia. Wyszedłem z założenia, że podobnie, jak w innych instrukcjach nie ma fragmentów w stylu „co to jest gra planszowa” albo „dlaczego gry video są fajne”, tak samo uznam, że osoba sięgająca po Wiatyk, nawet, jeżeli nie ma doświadczenia z grami fabularnymi, to znajdzie ogromną masę miejsc w sieci i nie tylko, gdzie może o tym poczytać, posłuchać, pooglądać, a pewnie i w jakiś zdeprawowany sposób pomacać.

Czarnotrup odnosi się jednak do historii świata i braku wątków przewodnich, twierdzi, że MG (wolę: prowadzący) jest „pozostawiony samemu sobie”. Moim zdaniem jest to prawdziwa obserwacja, jeżeli uznać, że Wiatyk zawiera świat scenariuszowy – wymagający napisania historii, określenia geografii, wymyślenia NPC-ów. Ale tak nie jest: sandboxowy świat Wiatyku został obarczony ogromną liczbą tabel by wspomóc prowadzącego w chwilach, gdy ma problemy z wymyśleniem ciekawego wątku lub zareagowaniem na poczynania graczy. Owszem, gra Wiatyk nie jest użytecznym narzędziem dla osoby, która chce go prowadzić niczym Warhammera, Diadem czy Kryształy Czasu. Posiada bowiem narzędzia, które nie ułatwiają przygotowania się do sesji, za to ułatwiają improwizację i reagowanie podczas samej zabawy.

Chcę wspomnieć o kilku pozornie oderwanych od siebie tematach, które wspólnie składają się na moją perspektywę na kwestię „pożądanego doświadczenia” prowadzącego. Nie jest to wywód (myśli są z sobą dość luźnie powiązane), jednak poszczególne punkty składają się na całość:

1) Gracze i prowadzący mogą być lepsi i gorsi, fantastyczni i denni. Podobnie jak gry zręcznościowe opierają się na refleksie, szybkości, sile i koordynacji ruchowej, tak samo RPG korzysta z różnych talentów i zdolności, które niektóre osoby posiadają, a inne nie. I owszem, każdy może (ale nie musi) rozwijać swoje „predyspozycje RPG-owe”.

2) Można nie być szczególnie uzdolnionym RPG-owcem, a mimo to świetnie pasować do swojej drużyny. Sesje w pełni opierają się na kontakcie z innymi ludźmi i czerpią z zaufania, koleżeńskiej atmosfery, całej otoczki pozasesyjnej. Ostatecznie można być nie najlepszym graczem, ale być świetnym dodatkiem dla swojej drużyny. To przykład „kompetencji RPG-owych”, których nie zmierzy Puchar Mistrza Mistrzów ani Gramy, a wydają mi się niezwykle istotne.

3) Bycie doświadczonym graczem („erpegowcem”) nie sprawia, że jest się dobrym prowadzącym. Wielokrotnie widziałem osoby, które uczestniczyły w wielu kampaniach w obrębie na przykład pięciu lat grania w RPG i larpy, jednak prowadząc miały ogromne problemy i z tego ostatecznie zrezygnowały (lub zostały porzucone przez drużyny). Widziałem także odwrotny przypadek: doświadczonego i dobrego prowadzącego, który był bardzo niewdzięcznym i niesympatycznym graczem. Zresztą przykłady mógłbym mnożyć.

4) Najlepszym sposobem, by stać się lepszym prowadzącym, jest, cóż, prowadzenie sesji i czytanie poradników, które pozwalają przemyśleć swoje metody prowadzenia. Niemniej są osoby, które lepiej będą spełniać oczekiwania, jakie pokłada się w funkcji prowadzącego: kreatywne, zaangażowane, aktywne, empatyczne, charyzmatyczne, wykształcone czy po prostu „bystre”. Atrybutów można podać więcej.

5) Wiatyk operuje na innych metodach prowadzenia, niż większość systemów głównego nurtu i wymaga niestandardowego podejścia. Posiadanie doświadczenia w prowadzeniu innych gier nie musi wcale działać korzystnie dla osoby, która chce prowadzić kampanię sandboxową. Przeciwnie: większość osób musi się przełamywać, zapominać o tym, czego nauczyły się wcześniej.

6) W ciągu ostatnich siedmiu lat miałem okazję grać z może dwudziestoma osobami, które przy mnie stawiały swoje pierwsze kroki przy RPG-ach, a także wieloma więcej, w jakimś stopniu doświadczonymi. I nie zauważyłem naturalnego genu scenariuszowego, innymi słowy: wiele z tych osób okazywało wiele kreatywności i ze spokojem rozgrywałem z nimi na przykład małe sandboxy w świecie Evernight (na prototypowej mechanice Wiatyku) lub sesje w InSpectres. Jako, że nie posiadały specyficznych przyzwyczajeń wyciągniętych z głównego nurtu, nie musiały „przełączać się” na tryb sandboxowo-indiański – dla nich był on czymś naturalnym i nie czuły się źle z tym, że nie znają historii świata czy głównych wątków. Podstawą RPG jest odgrywanie ról i współtworzenie historii, nie zaś scenariusze, a więc też nie „zahaczki na przygody”.

Doskonale rozumiem problem przełamywania własnych przyzwyczajeń. Sam miałem na przykład problemy z wkręceniem się w mechanizmy (get it?) Wolsunga – współtworzenie fabuły kartami było dla mnie, jako prowadzącego, trudne i wymagało złamania pewnych wcześniejszych przyzwyczajeń. Ale, jak się okazało, było warto. Tak samo trudno mi było ogarnąć, na czym polega granie sandboxowe i w ogóle stara szkoła.

8) Osoby, które kupowały pierwsze podręczniki do OD&D nie były doświadczonymi teoretykami – po prostu kupowały grę i wykorzystywały to, co w niej było zawarte, dopowiadając resztę i modyfikując to, co im nie odpowiadało.

Mogę przyznać Czarnotrupowi rację, że są osoby, które mogą nie być doświadczonymi prowadzącymi i zarazem mieć duży problem z prowadzeniem Wiatyku. Są to osoby, które a) nie są zbyt dobrym materiałem na prowadzących i potrzebują nabrać doświadczenia – na przykład prowadząc Wiatyk lub inną grę nawiązującą do sandboxu – by to wyrównać, b) są osobami, które miały kontakt jedynie z grami scenariuszowymi i próbują przenieść zaobserwowane przez nie schematy na kampanię sandboxową, co nie kończy się korzystnie.

Pozostali powinni mieć sporo funu. : )

(BTW: zbiórka na wydruk Wiatyku zaczyna się jutro. : ))

Dziękuję Devistofelesowi za prowadzenie tej edycji karnawału. Nie wiem, czy wpasowałem się w temat, ale próbowałem.

Komentarze


~Ten_Zły

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0

Jesteś pewna, że jako początkujący gracz wolałabyś grać w Wiatyk a nie Warhammera? Cholera, mi się wydaje, że początkujący gracz, to może zagrać we wszystko i nie ważny jest system, a mistrz gry. I skąd w ogóle pomysł, że Warhammer ogranicza wyobraźnie? Chyba tylko zadufanych w sobie twórców systemu, którzy [moderacja] sobie nie dadzą powiedzieć, że bufonada którą robią i wychwalanie swojej gry ponad wszystko co wyszło, to najgorszy pomysł jaki można mieć na promocję swojej gry. I to święte przeświadczenie, że macie racje, że wasze RPG jest lepsze od mojego i tym podobne. 

Chciałem tylko powiedzieć, że patrząc z waszego punktu widzenia, to Wiatyk też mnie ogranicza jako system. Jedynie granie bez systemu nie ogranicza. W innym wypadku zawsze mamy chociażby okowy konwencji... I to dla kogoś może być już za dużo. 

Komentarz moderowany – Kamulec

03-11-2014 08:27
Aure_Canis
   
Ocena:
0

@Nuriel

Pisałem o tym w innym miejscu (a przeczytać będzie o tym można w drugim numerze nMiM-a): przy projektowaniu świata nie trzeba wprowadzać nowych elementów tylko dlatego, że w innych systemach one funkcjonują. Nie trzeba być zapatrzonym w obce schematy i, na przykład, ja nie "zrezygnowałem" ze szlachty. Z mojej perspektywy szlachta nigdy w Wiatyku nie funkcjonowała, nigdy nie miała w tym świecie swojego miejsca. W świecie, gdzie każdego dnia wioski są atakowane przez krwiożercze bestie, gdzie pomiędzy każdą osadą toczy się dzicz, miasta są rzadkością, brak "państwowej" armii (są małe, niezależne oddziały), funkcjonuje religia podobna do chrześcijańskiej, historia jest znana jedynie wśród zakonników i duchownych. a magia krwii działa równie skutecznie, gdy wypatroszysz córkę młynarza, jak i cesarzową...

Zasadniczo - szlachta (i każdy element świata) nie jest czymś, z czego się rezygnuje, lecz czymś, co się wprowadza. Dla mnie jest pewne, że w grze o awanturnikach, którzy stają się wojownikami i magami i zdobywają wielkie wpływy i potęgę w świecie grzy, kwestia nieposiadania szlachectwa byłaby tylko utrudnieniem. Konieczność czołgania się przed lepiej urodzonymi prostakami, którzy padliby w konfrontacji z goblinem z kijem, jakoś mi nie pasuje. O znaczeniu postaci decyduje to, jak się odznaczy w świecie - jej bogactwo, czyny, sława. W jednej z moich kampanii gracz zaproponował, że z takiej paraszlacheckiej  rodziny będzie pochodził: z rodu Morren, który jest jednym z niewielu klanów z Gór Środka, które postanowiły dołączyć do armii Cesarstwa i w nagrodę otrzymały prawo do panowania nad jednym z południowych miast aż do wygaśnięcia ich linii. Niemniej jest to ród, który jest poważany nie ze względu na ich bycie rodem, tylko na historię i niesamowitą moc przejmowania sił od bestii, które zabiją w walce. 

BTW: w podręczniku jest wyraźna uwaga by unikać zakładania, że jeżeli podręcznik mówi jakoś, to nie można zrobić inaczej. Jeżeli tak bardzo jesteś przyzwyczajony do grania z szlachtą, że nie jesteś w stanie uznać fantasy bez szlachty za sensowne - wprowadź. : )

03-11-2014 08:52
Nuriel
   
Ocena:
+1

@Aure-Canis

Zasadniczo - szlachta (i każdy element świata) nie jest czymś, z czego się rezygnuje, lecz czymś, co się wprowadza

Nie zgadzam się. Systemy gier fabularnych (jak WSZYSTKIE teksty kultury: książki, filmy, gry itd.) nie istnieją w próżni. Zwykłe stwierdzenie: gramy w świecie fantasy może - i zapewne będzie - wywoływać skojarzenia z pseudo-średniowiecznym światem a'la Tolkien. To nie jest creatio ex nihilo - odwołujemy się do już istniejącego ciągu skojarzeń. Przecież tak działa np. Monastyr. Monoteizm, silny kler itd. wywołują - w przeciwieństwo do politeizmu z DnD. - odpowiednie skojarzenia u graczy i pozwalają na lepsze wczucie się w postać. Podobnie Legenda Pięciu Kręgów: jasne, Rokugan to nie Japonia, tylko popkulturowe wyobrażenie Japonii. I o to właśnie chodzi. O zestaw klisz, które pojawiają nam się przed oczami kiedy słyszymy nazwę Cesarstwo. Duże terytorium, centralna władza (mocna lub słaba - obojętnie), rozbudowana struktura "administracji" (namiestnicy, baronowie itd.).

Wprowadzanie "na pałę", "bo fajne" prowadzi do trójdywanów i toporomieczy z Kryształów Czasu. Może to jest i fajne, ale gracz że tak powiem, zamiast lecieć ze schematów (które zna chociażby z lekcji historii) musi zastanowić się i stwierdzić, aha tutaj nie ma szlachty. To może czemuś służyć, ale po co w takim razie używać nazwy: Cesarstwo z określonym bagażem znaczeniowym? ;)

Dla mnie jest pewne, że w grze o awanturnikach, którzy stają się wojownikami i magami i zdobywają wielkie wpływy i potęgę w świecie grzy, kwestia nieposiadania szlachectwa byłaby tylko utrudnieniem. Konieczność czołgania się przed lepiej urodzonymi prostakami, którzy padliby w konfrontacji z goblinem z kijem, jakoś mi nie pasuje. O znaczeniu postaci decyduje to, jak się odznaczy w świecie - jej bogactwo, czyny, sława

Ok, ja rozumiem, że nie o tym jest ta gra - ale jak funkcjonuje w takim przypadku rządzenie terenami Cesarstwa? Kto zajmuje się np. poborem podatków, dziesięcin? Czy też nie ma to znaczenia, zatem: a jak Ci się podoba czytelniku? ;)

EDIT:

 O znaczeniu postaci decyduje to, jak się odznaczy w świecie - jej bogactwo, czyny, sława

O właśnie, bogactwo. Czyli rozumiem, że system prawny świata Wiatyku nie przewiduje instytucji dziedziczenia? ;)  Bo inaczej to chyba akumulacja bogactwa zdobytego przez ojca, posłuch z autorytetu itd. powinny jednak raczej doprowadzić do powstania czegoś w rodzaju szlachty ;) Czy tak jak wyżej:  nie ma to znaczenia?;) 

03-11-2014 11:58
Aure_Canis
   
Ocena:
0

Sugerujesz coś, czego nie powiedziałem (wprowadzanie "na pałę", "bo fajne" to jest to, co Ty chcesz, żebym zrobił, nie to, co zrobiłem). Jeżeli nie umiesz sam zdecydować, jak wygląda system dziedziczenia w tym świecie (lub, na przykład, nie możesz po prostu wprowadzić szlachty by się dostosować do doświadczeń powarhammerowych), to znaczy, że w Twoim podejściu jest coś niewłaściwego. Kiedy mi (i ogólnie każdemu retrogammerowi) coś nie pasuje w jakiejś grze, zmieniam to. Podręcznik do Wiatyku zachęca, byś zrobił to samo. I ja też. ; ) 

Nie dostrzegam luk w moim postrzeganiu powodów, dlaczego w Cesarstwie nie potrzeba szlachty. Wiatyk jest wypełniony nawiązaniami do różnych tekstów kultury, gier, powieści i filmów (Cesarstwo jest podobne do Warhammerowego, cóż, Cesarstwa ; ), klany górskie to zrzynka z "Darów" Le Guin, bestiariusz jest pełny nawiązań do stworzeń zamieszkujących Ziemię w różnych dziejach - napiszę o tym wszystkim obszerniej innym razem). To nie znaczy, że muszę go psuć, żeby był bardziej sztampowy i jeszcze łatwiejszy do ogarnięcia. Wszystko, co jest niejasne, wyjaśnia sam podręcznik.

"Ok, ja rozumiem, że nie o tym jest ta gra - ale jak funkcjonuje w takim przypadku rządzenie terenami Cesarstwa? Kto zajmuje się np. poborem podatków, dziesięcin? Czy też nie ma to znaczenia, zatem: a jak Ci się podoba czytelniku? ;)"

Wszystko jest w podręczniku i wydaje mi się, że powinieneś wpierw się zapoznać z jego treścią, niż zaczniesz poszukiwać luk w kompozycji świata. Jak już Senthe wspominała - w podręczniku najwięcej miejsca poświęcam właśnie na życie codzienne, z którym gracze będą mieć nieustanny kontakt (o ile nie zejdą do dungeonu). Odpowiedź na Twoje "wątpliwości": Najważniejszą jednostką administracyjną w Cesarstwie są miasta rządzone przez namiestników, którzy to ściągają podatki i zarządzają milicją, wojskiem, także poborem podatków i utrzymywaniem niektórych karczm. Podatki nie mają nic wspólnego z urodzeniem - każdy płacić musi i drużyna często na poborców (obstawionych żołnierzami czy najemnikami) będzie się natykała lub sama otrzymywała zlecenia, by w tym akcie uczestniczyć. Cała idea namiestników jest rozplanowana tak, by gracze mogli stać się namiestnikami, gdyby do tego chcieli dążyć. Ba - podręcznik nie mówi, czy cesarzowie są elekcyjni, czy dziedziczni. W moich kampaniach są dziedziczni (jako ród wybrany przez Boga): ale w innych to gracze mogą dążyć do bycia cesarzami. Co IMO jest super.

Proszę, powiedz mi wprost, dlaczego gra fantasy nie może ostać się bez szlachty. Oczywiście świat Wiatyku był krytykowany za różne rzeczy, ale dotychczas nikt nie uskarżał się na ten element - dla nikogo nie był on istotny. Jestem bardzo ciekaw, czemu właśnie to zwróciło Twoją uwagę.

03-11-2014 12:28
Nuriel
   
Ocena:
+2

@Aure_Canis

Proszę, powiedz mi wprost, dlaczego gra fantasy nie może ostać się bez szlachty. Oczywiście świat Wiatyku był krytykowany za różne rzeczy, ale dotychczas nikt nie uskarżał się na ten element - dla nikogo nie był on istotny. Jestem bardzo ciekaw, czemu właśnie to zwróciło Twoją uwagę.

Zapewne z powodów o których wspomniałeś. Naleciałości Warhammerowe i Monastyrowe, przeczytane książki historyczne itd. Po prostu:w "naszym" XIV wieku szlachta istniała. Słowo-klucz Cesarstwo w pseudo-średniowiecznym świecie  wywołuje u mnie określone skojarzenia. Jednym z nich jest cała drabina feudalna: książeta, margrabiowie, baronowie. Podejrzewam, że u innych osób też tak jest. Program liceum generalnie się nie zmieniał aż tak bardzo. 

Poza tym: ja nie twierdzę, że nie może istnieć gra fantasy bez szlachty. Ja twierdzę jedynie, że Cesarstwo a la XIV wiek bez szlachty jest nieintuicyjne. I byłem ciekawy z jakich powodów odszedłeś od tych (dla mnie oczywistych) nasuwających się skojarzeń.  

Powyższy fragment odnosił się też raczej do samej "zasady" tj. jeśli czegoś nie wprowadzimy to nie istnieje. To nie działa w taki sposób. Działamy na podstawie skojarzeń które podsuwa nam kultura w której żyjemy. Mniej natomiast chodziło mi o zastosowanie tegoż w Wiatyku.

Sugerujesz coś, czego nie powiedziałem (wprowadzanie "na pałę", "bo fajne" to jest to, co Ty chcesz, żebym zrobił, nie to, co zrobiłem). Jeżeli nie umiesz sam zdecydować, jak wygląda system dziedziczenia w tym świecie (lub, na przykład, nie możesz po prostu wprowadzić szlachty by się dostosować do doświadczeń powarhammerowych), to znaczy, że w Twoim podejściu jest coś niewłaściwego.

Nie to, że nie umiem. Jestem ciekawy czy autor o tym pomyślał. Rozumiem różnice między settingiem klasycznym i "sandboxowym", ale nie do końca kupuję pomysł Cesarstwa w obecnym kształcie.

Dla mnie lepiej jest to rozwiązanie w 4 edycji Dungeons and Dragons - Points of Light. Tam mamy jasność: są pojedyncze miasta, reszta świata jest niezbadana, nie znamy nawet kształtu świata (bo kataklizm, bo upadek dawnego imperium itd.). To pasuje, to współgra. 

Wszystko jest w podręczniku i wydaje mi się, że powinieneś wpierw się zapoznać z jego treścią, niż zaczniesz poszukiwać luk w kompozycji świata.

Nic nie powinienem. To Ty chcesz moja kasę na wydanie swojego systemu.

Moim świętym prawem jest bycie leniwym konsumentem. Uważasz to za trolling? Fine by me.

Pamiętaj tylko, że na jednego trolla przypada z reguły dziesięciu lurkerów, którzy, być może uznają masakrowanie lew... przepraszam, udzielenie merytorycznej odpowiedzi trollowi za rozwiązanie wątpliwości których nie chcieli / wstydzili się przedstawić. A w ostateczności: generuje Ci ruch na blogu ;). 

Odpowiedź na Twoje "wątpliwości":

Fine by me. Dzięki ;)

03-11-2014 12:51
Aure_Canis
   
Ocena:
+1

Ah, no tak, Ty na "cesarstwo" patrzysz polakocentrycznie, za wytyczną biorąc WFRP i centralną Europę. Ja myślę o cesarstwie zbliżonym raczej do łacińskiego "imperium" (ang. empire), a przez to też kojarzę je ze zwrotami jak "imperium Azteków", "imperium Mongołów", "imperium akadyjskie". Przyjmując słowo "Cesarstwo" za nazwę odnosiłem się bardziej do tych terminów, niż do polskiego skojarzenia które Ty opisujesz. Zresztą jednym z dominujących języków gry jest łacina (stąd też nazwa gry).

Czy jeszcze jakoś mogę Ci pomóc?

03-11-2014 13:15
Senthe
   
Ocena:
0

@Nuriel

Ja tylko przypomnę, że nikt na sprzedaży tych podręczników nie zarabia. Zbiórka jest zrobiona w zasadzie na prośbę ludzi, którzy chcieli mieć na półce wydany Wiatyk (i trochę dla zaspokojenia ambicji autora ofc. : D). Chcę przez to powiedzieć, że podejście jestę konsumętę płacę wymagam w tej sytuacji trochę jest absurdalne - akcja jest truly od fanów dla fanów, nie od producentów dla konsumentów. Inny układ. Jako erpegowcy możemy sobie pogadać, czy Wiatyk jest fajny czy nie, ale to nie jest element kampanii marketingowej, która ma przynieść autorowi miliony dolarów.

03-11-2014 13:42
Aure_Canis
   
Ocena:
+1

"bez jego znajomości nie powinien się wypowiadać na temat gry"

To nie jest to, co powiedziałem. Powiedziałem

"wydaje mi się, że powinieneś wpierw się zapoznać z jego (podręcznika - aure) treścią, niż (miało być: nim : P - aure) zaczniesz poszukiwać luk w kompozycji świata"

To jest słabe? W sensie: uznanie, że podejście "nie znam się to się wypowiem" jest słabe - jest słabe? Jasne, że Nuriel może wypowiadać się na temat gry bez czytania podręcznika (np. "gra mnie nie zinteresowała bo cośtam" albo "przeczytałem recenzję i gra jest stanowczo nie dla mnie"). Ale bez przesady, niech nie snuje wielkiej teorii niespójności świata bez przeczytania opisu świata... To trochę jakby nie znając pojęcia "RPG" stwierdził, że RPG są słabe bo nie lubi teatru a tam też się odgrywa role (?).

03-11-2014 14:27
Tyldodymomen
   
Ocena:
+1

Szyndler też polemizował z wspierającymi i wiemy jak to się skończyło ...

03-11-2014 14:36
Tyldodymomen
   
Ocena:
+2

Żeby nie było że trolluje- wydaniem książki!

03-11-2014 14:56
Senthe
   
Ocena:
0

@Tymen

To... To ma sens... : O

03-11-2014 15:13
Senthe
   
Ocena:
0

@dzeme

No i otrzymał odpowiedź na swe tylkopytania, right? o__O

03-11-2014 15:36
Aure_Canis
   
Ocena:
+3

Ostatnio się przekonuję, że każdy ma jakieś porady dla mnie i każdy chętnie mnie pouczy w związku ze wszystkim, czego się podejmę. Cieszy mnie, że Internet jest takim przyjaznym, dobrodusznym miejscem.

A tak serio: Tmen ma rację pod tym względem, że niezależnie, jak się zachowam, wyjdę na tym źle. Mogę ignorować takie pytania Nuriela, ale wtedy powiecie, że unikam i uciekam od krytyki. Mogę odpowiadać możliwie jak najbardziej wyczerpująco i treściwie - wychodzę na Szyndlera. Jeżeli wierzę, że coś, co napisałem, jest spoko - wychodzę na ROL-a. Mógłym napisać "tak masz rację szlachta jest zawsze lepszym pomysłem po prostu pisząc tę grę byłem schlany yolo" - stałbym się kłamcą i byście mnie zaraz ocenili jako człowieka bez wizji, który nie przemyślał swojej gry i który dostosowuje się do krytyków, byle tylko zarobić swoje osiem milionów złotych na Wiatyku.

Zasadniczo nie jestem w stanie wygrać. Każdy ruch jest zły.

03-11-2014 16:00
dzemeuksis
   
Ocena:
0

Skoro tak stawiasz sprawę, to usuwam swoje wcześniejsze komentarze.

03-11-2014 16:40
Nuriel
   
Ocena:
+3

@Senthe

Ja tylko przypomnę, że nikt na sprzedaży tych podręczników nie zarabia.

Zarabia. Auerus nie musi wykładać środków z własnej kieszeni aby wydać swój system RPG. 

Chcę przez to powiedzieć, że podejście jestę konsumętę płacę wymagam w tej sytuacji trochę jest absurdalne - akcja jest truly od fanów dla fanów, nie od producentów dla konsumentów. Inny układ.

Nieprawda. Aureus chce aby ludzie pomogli mu wydać jego system. Ciężar dowodu - a właściwie ciężar przekonania "mnie" żebym wsparł zbiórkę na wydanie jego produktu - spoczywa na nim. Mi naprawdę jest bardzo wszystko jedno czy 45 zł przeznaczę na Wiatyk czy np. na 3 bilety do kina ;)


@Aureus

To jest słabe? W sensie: uznanie, że podejście "nie znam się to się wypowiem" jest słabe - jest słabe? Jasne, że Nuriel może wypowiadać się na temat gry bez czytania podręcznika. Ale bez przesady, niech nie snuje wielkiej teorii niespójności świata bez przeczytania opisu świata...

Szkoda, że dzemeuksis usunął swoje komentarze zanim zdążyłem odpowiedzieć, dostałby ode mnie plusika. Tak jak napisał: ja się tylko pytam. Nie zdołałeś mnie na tyle zachęcić żebym przeczytał coś na temat Wiatyku wcześniej (choć był darmowy). Przeczytałem Twoją notkę: Twój system mnie zaciekawił, czemu dałem wyraz w pierwszym komentarzu. Przejrzałem podręcznik, natknąłem się na fragment mówiący czego nie ma w systemie "Wiatyk". Nie mam ostatnio jakiejś ogromnej ilości czasu, a nawet gdybym miał, nie rozumiem, cóż jest złego w zapytaniu osoby najbardziej zainteresowanej - twórcy systemu organizującego crowdfoundingową zbiórkę?

Ona wie najlepiej, jeśli jest sensowna, zwietrzy okazję aby udzielić odpowiedzi na moje pytania i przy okazji załatwi sobie darmowe promo związane ze zwiększonym ruchem na blogu. Win-win.

Generalnie zarobiłeś plusika komciem "czy jeszcze mogę w czymś pomóc?" Pomyślałem sobie: fajna postawa, w odróżnieniu od np. takiego Ninetonguesa który na moje pytania: czym się różni Infusion od Numenery zaczął się obruszać, że to pytanie nie ma sensu, zamiast podchwycić okazje i zrobić fajną promocję swojego systemu. Summa summarum dalej nie wiem czym się różni Infusion od Numenery, bo, jakby to powiedzieć, zbiórka nie wypaliła.

Dlatego kompletnie nie rozumiem zacytowanego fragmentu. Ja nie "snuje wielkiej teorii niespójności świata" (sic!) tylko  grzecznie się pytam i wyjaśniam swoje wątpliwości. Które, jak pokazuje przykład dzeme nie są do końca nieuzasadnione - nie tylko ja, jak widać, mogę mieć takie  skojarzenia z Cesarstwem.  Przecież sama nazwa Twojego systemu pochodzi z łaciny, co raczej nie wskazuje na cesarstwo akadyjskie  czy azteckie, ale właśnie na skojarzenia średniowieczne czy rzymskie. To nie są tylko "polskie" skojarzenia. Ale nawet gdyby były: kaman, ile osób u nas wie co to jest Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego a ile kojarzy nazwę "imperium akadyjskie". 

Widzę niestety tą samą postawę co u większości twórców autorskich RPG. Oburzenie, że ktoś ma czelność ... no właśnie, nawet nie oburzać się i krytykować. Zadawać pytania. Z ciekawości. Bo zainteresował go system. Co to idiotyczny mechanizm: wszystko co nie jest peanem pochwalnym na cześć "Wiatyku" staje się  krytyką?  Łącznie z pytaniami które zmieniają się w "snucie wielkiej teorii niespójności świata"?

Życzę powodzenia, chociaż w sumie nie jest ono potrzebne, zebranych jest aktualnie 49% i zakładam, że do 100% dojdzie w niecały tydzień. Jeśli będziesz miał chwilę, to polecam jednak poświęcenie 10 minut na zastanowienie się dlaczego i moje 45 złotych nie znajdzie się na koncie projektu (chociaż mogło). 

Pozdrawiam.

03-11-2014 17:41
~Ten_Zły

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0

Dziwne, że twórcy np Wolsunga, nie muszą wcale tak agresywnie reagować na swoją wizję steampunkowego świata. Ale to pewnie spisek loży masońskiej... :]

03-11-2014 17:41
jakkubus
   
Ocena:
+1

Dziwne, że twórcy np Wolsunga, nie muszą wcale tak agresywnie reagować na swoją wizję steampunkowego świata. Ale to pewnie spisek loży masońskiej... :]

Głównym powodem takiego stanu rzeczy jest fakt, że niemal nikt już o Wolsungu nie pamięta. ;)

03-11-2014 17:48
~Ten_Zły

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0

Wiesz, żyję na tym świecie trochę dłużej i nie przypominam sobie, żeby w czasach gdy Wolsung był jednym z lepiej sprzedających się podręczników, twórcy musieli się agresywnie tłumaczyć z czegokolwiek. Najgorszą reklamą dla systemu zawsze jest bufonada twórców. ;]

03-11-2014 17:55
Tyldodymomen
   
Ocena:
+1

Plus za Nuriela za trolling o dobrych intencjach.

03-11-2014 18:53
Aure_Canis
   
Ocena:
0

Nuriel - zostało mi wyjaśnione po PW przez zaprzyjaźnioną osobę, że niepotrzebnie odebrałem Twoje wypowiedzi za atak i że nie wykazałeś złych intencji, tylko błędne podejście, które, masz racje, oburzyło mnie. Przepraszam. Nie umiem się przyzwyczaić, że ktoś potrafi nie przeczytać podręcznika i krytykować go tak, jakby go przeczytał i nie czuć wstydu w związku z tym, że ocenia bez podstaw (ja bym się wstydził, stąd myślałem, że jest to oczywisty atak bezpośredni). Jest to dla mnie trudne, ale rozumiem, że niektórzy tak robią i dla nich to jest normalne. Przepraszam, jeżeli Cię uraziłem. Szkoda, że nie chcesz kupić gry - mam nadzieję, że nie kierujesz się swoimi wrażeniami z moich materiałów (takich jak sama gra), lecz swoją chęcią zemsty i udowodnienia mi, że jako człowiek nie zasługuję na Twoje wsparcie (czyt. jak Petra).

03-11-2014 19:23

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.