» Blog » [KB#53] Kobiety w świecie (RPG)
07-03-2014 10:18

[KB#53] Kobiety w świecie (RPG)

W działach: Karnawał Blogowy | Odsłony: 3332

[KB#53] Kobiety w świecie (RPG)
Kobiety w RPG to jak wszystkim wiadomo temat-rzeka. Poruszany w kółko i w kółko, co daje mi prawo przypuszczać, że jest to jeden z najbardziej interesujących tematów graczy. I trudno się dziwić. Od zarania dziejów to kobiety były właśnie ulubionym tematem mężczyzn. Nie inaczej jest tutaj.

Słowo wstępu

Wydaje mi się, że już sam temat kobiet w RPG okaże się być przyczyną wojny. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że już samo oddzielenie kobiet jako grupy, którą należy oceniać osobno okaże się być w wielu oczach dyskryminacją. Kobiety zaskakująco często pragną być częścią całości, częścią "ludzkości". Człowiekiem, a nie kobietą. Nie mam pojęcia skąd bierze się ten sposób myślenia, być może rzeczywiście historia ucisku kobiet przez patriarchalne społeczeństwo odbiła się echem na naszym sposobie myślenia. Miałam okazję poznać dawno już temu ciekawy przykład na to, że wpływ ten - choć niezauważalny w życiu codziennym - jest.

Eksperyment pierwszy
To była sesja. Mój prowadzący Mistrz Gry prowadził nam sesję szpiegowsko - detektywistyczną w klimacie dark fantasy. Szukaliśmy mordercy. Mniejsza o fabułę, jednak podczas rozgrywki kilka razy padło stwierdzenie "widzicie człowieka w ciemnym płaszczu". Jako, że nie dopytywaliśmy o dalsze szczegóły (jedyne pytanie jakie pamiętam było o broń), MG nie kontynuował opisu. I tak - bardzo dużo czasu minęło, zanim udało mi się zrozumieć dlaczego nie możemy go dopaść. "Człowiek w ciemnym płaszczu" automatycznie wizualizował mi się jako mężczyzna, choć nigdzie nie była zaznaczona jego płeć. Tak więc słowo "człowiek" przez formę męskoosobową naturalnie jest przez nas kojarzony z mężczyzną.
Co ciekawe, mimo że słowo "człowiek" jest odpowiednie dla każdej z płci i absolutnie nie wymaga jej precyzowania, to właśnie najczęściej kobiety walczące o równość domagają się podziału. Stąd w życiu codziennym takie określenia jak "ministra" a w erpegach "krasnoludzka kobieta". Kto tak mówi? Czy o sobie też mówicie "jestem ludzką kobietą"? Nie. Jestem człowiekiem. Kobietą albo mężczyzną, ale człowiekiem. Dzień dobry, jestem Paweł, jestem psychologiem. Dzień dobry, jestem Ania, jestem psychologiem. Nie psycholożką, nie kobietą - psychologiem. Jeżeli nie chcemy być alienowane - nie róbmy sobie tego. Nie jestem graczką w erpegi. Jestem graczem.

Eksperyment drugi
Jakiś czas temu pokazano mi jedno ze szkoleń dotyczących badania potrzeb. Przedstawiamy sytuację, a szkolony ma w 20 zamkniętych pytaniach i w ciągu czasu nie dłuższego niż 20 minut znaleźć odpowiedzi na zadane pytanie. Sytuacja - Marek jest człowiekiem absolutnie zdrowym na ciele i umyśle. Leży w łóżku. Jest noc, ale nie śpi. Nagle, przez okno włamuje się złodziej. Noc jest jasna, więc Marek widzi go wyraźnie ale nie podnosi się. Złodziej wchodzi, przeszukuje mieszkanie i zabiera z biurka cenną pamiątkę rodową. Patrzą na siebie przez chwilę, po czym złodziej wychodzi. Pytanie - dlaczego Marek nie zareagował na włamanie?

Dużo czasu zajęło mi zrozumienie, że Marek - nie sparaliżowany, nie przestraszony, nie znający złodzieja i nie układający się z nim wcześniej - jest po prostu małym dzieckiem. Brak zaznaczenia tego w opisie sprawił, że nie przyszło mi w ogóle do głowy, że może chodzić o dziecko. A przecież może. To zjawisko moim zdaniem bardzo podobne do tego, które występuje w eksperymencie pierwszym. Gdy słyszymy po prostu "człowiek" i nie jesteśmy nastawieni na szukanie równouprawnienie wobec kogokolwiek - widzimy mężczyznę. Zakładamy, że jest przeciętny, że nie jest dzieckiem, inwalidą, że żyje - choć żadna z tych rzeczy nie została powiedziana - a raczej PRZEZ to, że nie została powiedziana. 

Podział graczy ze względu na płeć - statystyka

Ten podział występuje chyba najczęściej, co nieco mnie dziwi. Bardziej naturalnym wydaje mi się podział ze względu na wiek, staż grania i preferowany system. Jeśli jednak zdecydowaliśmy się na taki właśnie podział, pozwoliłam sobie przeprowadzić pewne obliczenia. Jako grupę badanych uznałam facebookową grupę "Panie i Panowie, zagramy w RPG" jako, że liczy ona w chwili obecnej 1774 członków grających w erpegi, co na potrzeby małego badania w zupełności powinno wystarczyć. W całej grupie doliczyłam się 379 kobiet co daje 21,4% wszystkich osób. Pozostawiam sobie jednak margines błędu - doliczmy 50 kobiet z racji tego, że nie wszystkich płeć dało się odczytać z imienia, nazwiska bądź avatara, a mi też przecież jakaś osoba mogła umknąć. Uznajmy za liczbę właściwą 429 kobiet. To daje 24,2% wszystkich członków grupy. Tak czy siak, kobiety stanowią tu od 1/5 do 1/4 użytkowników grupy. Jest więc nas dość dużo, choć stanowimy zdecydowaną mniejszość. Jako porównania postanowiłam wykorzystać nominacje do Identyfikatorów Pyrkonu. Nominowane zostały 2 kobiety na 9 osób, co daje 22,2%. Patrząc na to pod tym kątem, została nominowana proporcjonalna ilość kobiet na wszystkich nominowanych do kobiet grających na osoby grające obu płci. Tyle, jeśli chodzi o dyskryminację w tym temacie.

Jak to jest być grającą kobietą

Bycie grającą kobietą nie różni się niczym od bycia po prostu kobietą. Nie zaobserwowałam żadnych przejawów dyskryminacji jeżeli chodzi o możliwości grania w konkretne systemy, żaden ze znanych mi settingów nie wymaga bycia mężczyzną aby grać. W żadnej grupie z którą grałam nie byłam też traktowana w żaden sposób inaczej ze względu na swoją płeć. Jedyna "inność", która mnie spotkała to ulgowe traktowanie podczas pierwszych sesji - co było naturalne wobec każdego nowego.

Jak to jest grać kobietą

To oczywiście może sprawdzić każdy z nas. Granie postacią kobiecą jest dostępne dla obu płci i żaden ze znanych mi systemów nie wymaga grania postacią o takiej samej płci co gracz. Jednak zagłębmy się nieco w ten temat, a szczególnie w temat równouprawnienia.

Równouprawnienie wdrażane jest niemal do każdego systemu, bez względu na jego ogólne założenia. Tak więc praktycznie w każdym podręczniku przeczytamy, że w opisanym uniwersum kobiety i mężczyźni są równi oraz mają takie same możliwości rozwoju . Oczywiście wyjątkami są miejsca, które odgórnie narzucony mają skrajny patriarchat lub matriarchat (jak choćby Menzoberranzan, które daje zresztą kobiecym postaciom prawdziwe pole do popisu). Przedstawione światy rzeczywiście sprawiają, że równouprawnienie jest możliwe.

Swojego czasu nie grywałam kobietami. Oto kilka powodów dlaczego:

  • Mają długie włosy, co może zostać użyte przez przeciwnika w walce
  • Nie mogą spokojnie przejść się po dzielnicy portowej
  • Mają miesiączkę i wszystkie wynikające z niej niedogodności
  • Trzykrotnie zdarzyła mi się sytuacja "jesteś w ciąży"
  • Nigdy nie mogłam znaleźć ciekawej profesji pasującej do kobiety

Więc grałam mężczyznami. Do momentu, w którym MG prowadził mi młodego chłopaka w przygodzie typu "od zera do bohatera". I nagle zderzyłam się ze światem, w którym mężczyzna boryka się z niemal identycznymi sytuacjami:

  • Ma długie włosy, co może zostać użyte przez przeciwnika w walce
  • Nie może spokojnie przejść się po dzielnicy portowej
  • Jego ciało aktywnie reaguje na wszystkie atrakcyjne lub zainteresowane nim kobiety, co utrudnia mu myślenie i podejmowanie świadomych decyzji
  • Dwukrotnie okazało się, że został ojcem
  • Nie było profesji, która do niego pasowała, był postacią, której charakter odgrywa główną rolę, a nie profesja

Podczas tej jednej kampanii przekonałam się, że granie mężczyzną nie tylko nie jest łatwiejsze, ale ma też wiele haków na gracza, o których nigdy wcześniej bym nie pomyślała. I wtedy wróciłam do grania również kobietami.

Okazało się, że dobrze poprowadzona i odegrana postać kobieca może być nie tylko szalenie realistyczna i ciekawa, ale również skuteczna. Nauczona tym, co spotkało mojego Royera podczas ostatniej kampanii zaczęłam wykorzystywać manipulację mężczyznami. Zaskakujące jak często nie widzimy tego, że mężczyźni są wobec nas po prostu pomocni. Odpowiednio użyty urok osobisty może zdziałać cuda. Młodego chłopca traktujemy jak matka, dorosłego mężczyznę uwodzimy, a starszemu przypominamy córkę. I wtedy rozgrywka nabiera nowej głębi. Takich intryg nie byłabym wstanie odegrać żadną z moich ukochanych męskich postaci. Niedomówienia, szepty, modulacja głosem, odpowiednie spojrzenie. Często to nie zadziała. Ale częściej, niż gdy grasz mężczyzną.

Archetypy i wątpliwości

Archetypy kobiecych postaci to temat o którym można by było napisać notkę. Mamy pełnię możliwości - od kochających matek, po okrutne władczynie czy nieletnie czarownice. Bardziej istotne jest tutaj przedstawienie graficzne tych archetypów. I tutaj zaczyna się główny ból grających feministek. Faktem jest, że większość kobiet przedstawionych w podręcznikach jest atrakcyjna, mimo że mężczyźni pokazani są w dużo bardziej zróżnicowanym typie. Warto sobie jednak postawić pytanie - czemu tak jest? Czy wynika to rzeczywiście z dyskryminacji czy z tego, że to my - gracze tego oczekujemy? Ręka do góry która z was w dzieciństwie marzyła, żeby być brzydka. Niemal każda z nas chciała być piękną, uwielbianą księżniczką/wojowniczką/czarodziejką. A z drugiej strony - panowie, ręka do góry który lubi patrzeć na brzydkie kobiety. Zdecydowana większość z nas chce patrzeć na piękno. Dlaczego postacie kobiece rzadziej mają blizny, dlaczego częściej te blizny są seksowne niż szpetne - to wszystko wynika z naszych oczekiwań. Tak samo, mało który mężczyzna stworzy sobie postać cherlawą czy chorowitą. Ponieważ większość mężczyzn chciałaby podobać się nam - kobietom. Chcieliby być wielcy, silni, męscy. Z blizną przez pół twarzy - bo przecież ta blizna, która nas by szpeciła, dla nich jest jak order na piersi. Byłem blisko śmierci, ale przeżyłem. Patrz jaki jestem męski. 

Podsumowując

Kobiety jako gracze w gry fabularno narracyjne nie różnią się zbytnio od mężczyzn. Można oczywiście przeprowadzić badania jakie sposoby gry i tematy fabularne wolą kobiety, ale nie jestem pewna czy będzie to aż tak bardzo różne od upodobań mężczyzn. Niemniej, gry RPG dają pełnię możliwości osobom obu płci.
Kobiece postacie w grach Role Play nie mają trudniej. Mają inaczej. Sposób prowadzenia rozgrywki zależy tylko od tego na czym skupi się MG. Oczywiście może pokazać kobiety jako słabe i bezużyteczne - jednak tak samo można przedstawić mężczyzn.

Komentarze


carnehan
   
Ocena:
+3

To tylko próba pokazania Ci innego punktu widzenia, którego prawdopodobnie nie załapiesz i tak, dopóki sama swojego nie przeżyjesz. 

Why don't you start talking about yourself, then? Chętnie posłucham o Twoich doświadczeniach i nie wyśmieję Cię. Dotąd wypowiadasz się o rzeczach, których nie przeżyłeś, albo cię bezpośrednio nie nie dotyczą. Biały facet, który twierdzi, że w tej dzielnicy nie biją Murzynów, bo on tu cały czas chodzi i jemu się nic nie stało. Telling other people how they should live their life.

Fajnie mi się czytało  tekst Aurego "Dlaczego kobiety nie są i nie będą równe na moich sesjach". Był uczciwy i osobisty. Pokazywał mi inną perspektywę i podawał praktyczne powody takich, a nie innych decyzji. Nawiązywał rozmowę. Nie twierdził, że problem nie istnieje. Tłumaczył "dlaczego ja, Aure, robię X" a nie "dlaczego ty, carnehan, powinnaś Y (bo jak nie to nikt cię nie zechce, pasztecie)".

11-03-2014 22:18
Malaggar
   
Ocena:
+5

carnehan,

Masz strasznie irytującą manierę nadużywania angielskiego w postach.

11-03-2014 22:26
carnehan
   
Ocena:
0

Choroba zawodowa. Postaram się hamować.

 

11-03-2014 22:29
KRed
   
Ocena:
+4

@carnehan

Przecież nic wam nie ubędzie, jak poszerzy się asortyment odzieży sportowej dla kobiet.

No właśnie... Nam i wam, towarzyszko, nie ubędzie. Ale czy ubędzie towarzyszom kapitalistom, którzy inwestują w ten interes czas chińskich dzieci kupiony za prywatne dolary, to już nie wiadomo. Może niech oni decydują? Co prawda pewne przesądy - ekonomia, ryzyko biznesowe, szacunek zysków i strat - mogą być im przeszkodą. Ale z waszego wywodu jasno wynika, że biznes jest pewny!

11-03-2014 22:34
31137

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+2

a nie "dlaczego ty, carnehan, powinnaś Y (bo jak nie to nikt cię nie zechce, pasztecie)".

O widzisz, i tu się chyba zaczyna ból dupy, a właściwie troskliwie hodowane przez pokolenia rodziców poczucie winy córek. Plus, skąd pomysł, że uważam Cię za "paszteta"? I w ogóle skąd pomysł, że Twoja atrakcyjność ma w naszej rozmowie jakiekolwiek znaczenie? 

Niczego Ci ani jedną wypowiedzią nie narzuciłem, poza próbą narzucenia punktu widzenia. Ani razu nie napisałem, że powinnaś coś zrobić. Dopowiedziałaś to sobie sama, jak większość gorliwych aktywistek pokazując prawdziwe oblicze tego bólu dupy - presję swojego najbliższego środowiska na konkretne zachowania ekstrapolowaną na obcych w sieci. I generalnie na mężczyzn w ogóle.

Różnica między tekstem o kobietach w RPG a kobietach w życiu jest taka, że RPG to RPG i można się napinać o "narrację zmaskulinizowaną", ja nawet się chętnie przychylę do postulatu, że należy inaczej prowadzić takie gry. Gdybyś grała u mnie i mnie poprosiła o zmianę narracji, bez wahania bym się dostosował (ale szybko bym się spocił wymyślając kolejne konstrukcje językowe). Ale kiedy zaczynasz prezentować ten problem jako problem życiowy to odpowiadam Ci - nie ad personam i nie jadowicie i nie paternalizując - są inne, poważniejsze problemy. 

11-03-2014 22:37
carnehan
   
Ocena:
+3

Ale kiedy zaczynasz prezentować ten problem jako problem życiowy to odpowiadam Ci - nie ad personam i nie jadowicie i nie paternalizując - są inne, poważniejsze problemy. 

Ależ cny wojowniku, ja ci jak najbardziej wierzę, że to nie jest problem Twojego życia. 

W sumie rpg to całkiem dobra analogia. Jak gracze/ki ci mówią, że coś im nie leży, że ten wątek źle odbierają a w takiej scenie czuły/li się dziwnie, i zgłasza ci postulaty, to jak mówisz traktujesz to poważnie i starasz się coś z tym zrobić. Innymi słowy, przyjmujesz informację zwrotną. Ekstrapoluj tę reakcję na świat realny i problem rozwiązany.

I naprawdę proszę, przestań obsesyjnie teoretyzować na temat mojego życia przeszłego, przyszłego, psychiki, aspiracji, doświadczeń, poglądów, preferencji kolorystycznych, wieku, wagi, wzrostu, stanu cywilnego, stanu majątkowego, numeru buta i innych niezmiernie istotnych szczegółów tej dyskusji.

11-03-2014 22:49
31137

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0

I naprawdę proszę, przestań obsesyjnie teoretyzować na temat mojego życia

Oczywiście, już się zamykam.

11-03-2014 22:57
jakkubus
   
Ocena:
0

W sumie rpg to całkiem dobra analogia. Jak gracze/ki ci mówią, że coś im nie leży, że ten wątek źle odbierają a w takiej scenie czuły/li się dziwnie, i zgłasza ci postulaty, to jak mówisz traktujesz to poważnie i starasz się coś z tym zrobić. Innymi słowy, przyjmujesz informację zwrotną. Ekstrapoluj tę reakcję na świat realny i problem rozwiązany.

Czyli według Twojej logiki, jeśli ktoś powie Ci, że piszesz brednie i powinnaś przestać bo się ośmieszasz, to jesteś zobligowana usłuchać?

11-03-2014 23:54
Siman
    @KRed
Ocena:
+1

Wybieramy zawsze to co uznajemy za optymalne w relacji między naszą potrzebą a zasobami. Prawie zawsze (poza skrajnościami) mamy wybór. Czasami musimy iść na kompromis ze światem, bo on nie istnieje aby spełniać nasze zachcianki. Ale to nie jest problem, to rzeczywistość - pewna reguła funkcjonowania. Można się obrażać na rzeczywistość, ale zapewniam, że dla rzeczywistości to nadal nie będzie problem.

Cieszę się, że się rozumiemy, bo napisałem praktycznie to samo co ty, co najwyżej na co innego położyłem akcent. :)

I, o czym też pisałem, dostosowanie się do rzeczywistości jest oczywiście normalne. Problem zaczyna się, gdy ta rzeczywistość  (konkretnie: społeczna) przybiera patologiczne kształty.

Prawdziwy problem zaczyna się gdy trzeba zdefiniować "patologie" :)

A to już jest problem innego rodzaju, ale pewnie, lewica i prawica prześcigają się w znajdowaniu patologii  tam, gdzie rzeczywistość nie dopasowuje się do ich linii ideologicznej (czyli w przypadku odłamów skrajnych: wszędzie). Ale taka praktyka nie sprawia, że takich patologii w ogóle nie ma. Co najwyżej, że są instrumentalnie diagnozowane.

12-03-2014 00:08
KRed
   
Ocena:
+2

Dobra, dobra, Siman. Właśnie w akcentach sedno. Ty nie uciekaj w tereny ogólnie słuszne. My wszyscy wiemy, że:

- problem zaczyna się gdy pojawia się patologia, bo inaczej to raczej nie ma problemu.

- gdy ludzie chcą się dostosować to robią to co inni, a jak nie chcą to raczej robią inaczej niż inni. Ale raczej chcą.

Ty nam konkretnie mów: jaki jest problem?

A to już jest problem innego rodzaju, ale pewnie, lewica i prawica prześcigają się w znajdowaniu patologii  tam, gdzie rzeczywistość nie dopasowuje się do ich linii ideologicznej (czyli w przypadku odłamów skrajnych: wszędzie). Ale taka praktyka nie sprawia, że takich patologii w ogóle nie ma. Co najwyżej, że są instrumentalnie diagnozowane.

Na szczęście ludzkość ma jeszcze takich, którzy wiedzą jak siedzieć okrakiem!

Różnica jest. Prawica zmienia rzeczywistość gdy jest zmuszona - gdy problem jest nabrzmiały, gdy jakieś rozwiązanie tak się sprawdziło, że grzech nie skorzystać. Lewica najpierw umyśla piękny plan eliminacji zła i realizuje go na czuja (a na końcu tłumaczy dlaczego znowu nie wyszło). Dlatego prawica walczy z patologią minioną ale rzeczywistą ("wyeliminowaliśmy kiedyś i było dobrze"), a lewica z domniemaną ("jak to wyeliminujemy to już na pewno będzie dobrze, teoretycznie").

Gdy pytam o "patologie" to chciałbym wiedzieć czy mówimy o sytuacji rozpoznanej, czy o lewicowym planie "imagine there's no PATOLOGIA and carry on rozstrzeliwanie wrogów klasowych" albo czymś równie logicznym i nieprecyzyjnie wymierzonym.

No i w ogóle chciałbym wiedzieć o czym mówisz.

@jakkubus

Czyli według Twojej logiki, jeśli ktoś powie Ci, że piszesz brednie i powinnaś przestać bo się ośmieszasz, to jesteś zobligowana usłuchać?

Logika. Feministka.

Jedziesz po bandzie.

12-03-2014 02:06
Squid
   
Ocena:
+4

Kret69, rany, o co chodzi?

Twoim głównym problemem przytoczonym jako przykład dyskryminacji kobiet jest niemożność dobrania odzieży specjalistycznej.

Czy moje wnioski to też tylko głupie stereotypy? Masz prawo do lewicowych poglądów, ale zastanów się, czy ich głoszenia nie będziesz się za kilkanaście lat wstydzić.

Argument "problem A jest bez sensu, bo istnieje problem B" nie działa. Gdyby go przyjąć, można by 1) kończyć każdą dyskusję o RPG / książkach / fantastyce, bo ludzie giną na wojnach i umierają z głodu; i 2) olewać ofiary przemocy, bo wszystko jest OK, napastnik pobił i okradł, a mógł zabić.

OK, możesz uważać, że brak sensownych strojów sportowych to mało istotny problem, ale to, co napisałeś potem:

Zajdziesz w ciążę, urodzisz, będziesz próbować połączyć utrzymanie domu, dziecka i pracy z byciem kobietą - WTEDY zastanów się, czy "maskulinizacja domyślna narracji" to jest rzeczywisty problem kobiet w Polsce. Tylko doceń też po drodze, jeśli Twój małżonek wytrzyma Twoje ustawiczne zmiany nastrojów i problemy emocjonalne, które zaczną się w ciąży i zależnie od szczęścia będą się ciągnąć mniej lub bardziej. Doceń, że przynajmniej przez jakiś czas, a czasami przez wiele lat wytrzyma z nieatrakcyjną (w swoim przynajmniej mniemaniu), grubą, rozhisteryzowaną babą. Doceń to, bo dźwiganie bachora samodzielnie w ramach programu mentalnego "silna kobieta" (a w razie czego uciekająca do Mamy) to proszenie się w okolicy po pięćdziesiątce o takie atrakcje  jak wypadnięcie pochwy czy macicy, co statystycznie dotyka co dziesiątą z Was.

...to jest zgroza.

O ile rozumiem główną linię argumentu, chodzi o to, że kobiety sprawiają tyle kłopotów facetom, że wymaganie od facetów czegokolwiek więcej to fanaberie. Tylko że związek to nie wymiana usług - zaangażowanie i zrozumienie drugiej osoby to obowiązek, a nie jakaś łaska dawana kobiecie przez faceta. A strategia w dyskusji polegająca na wywoływaniu u przeciwnika poczucia winy, bo zachodzi w ciążę i ma wahania nastrojów, na mówieniu, że zostanie rozhisteryzowaną babą (powiedziałbyś to do swojej żony w ciąży?) oraz na wróżeniu rozwodu jest wredna.

Doceń to, póki programowe pedalenie społeczeństwa nie zatoczyło jeszcze zbyt szerokich kręgów i zdarzają się mężczyźni, którzy - jest szansa - przy Tobie wytrzymają. Mimo niezrozumiałej dla Ciebie jeszcze konstrukcji psychicznej, którą tak rada byłabyś zmieniać na ideologicznie słuszną.

Nowe modele roli mężczyzny w rodzinie, te "ideologicznie słuszne", podkreślają wspieranie kobiety i udział w wychowaniu dziecka, a stare, tradycyjne - tyle co nic. Może i tradycyjny model zawiera w sobie honor, żeby przecierpieć z tą straszną kobietą, kiedy rodzi dzieci i się starzeje - ale nowy zakłada zrozumienie i pomoc; odrzuca nie siłę (w co drugim tekście feministycznym masz terminy w stylu empowerment), tylko chamstwo i przemoc. A takie podejście brzmi jakby bardziej fair, i wątpię, żeby prowadziło do rozpadu związków.

12-03-2014 05:47
31137

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1

Squid, czemu wciskasz mi cos, czego nie napisalem?

Przedstawilem w formie drugiej osobowej zdarzenia typowe dla wiekszosci kobiet i malzenstw, zadne patologie ani ekstrema ktorych tez w zwiazkach jest pelno. Nigdzie nie napisalem o rozwodzie, ba - ja uwazam, ze ta instytucja jest obecnie rownie naduzywana co aborcja w latach 70-90, na nieszczescie dzieci. A czy bedzie stara, rozhisteryzowana albo gruba? Prawdopodobnie tak, jak wiekszosc z nas. Zycie nie zatrzymuje sie na 30tce.

Uzywam drugiej formy, zeby probowac przebic moj punkt widzenia, nie zeby zmieszac z blotem obca mi osobe. Czy powiedzialbym tak komukolwiek? Nie - ja przytaczam slowa samych kobiet na swoj temat. One tak sie czuja.

Nowe modele roli mężczyzny w rodzinie, te "ideologicznie słuszne", podkreślają wspieranie kobiety i udział w wychowaniu dziecka, a stare, tradycyjne - tyle co nic. Może i tradycyjny model zawiera w sobie honor, żeby przecierpieć z tą straszną kobietą, kiedy rodzi dzieci i się starzeje - ale nowy zakłada zrozumienie i pomoc; odrzuca nie siłę (w co drugim tekście feministycznym masz terminy w stylu empowerment), tylko chamstwo i przemoc. A takie podejście brzmi jakby bardziej fair, i wątpię, żeby prowadziło do rozpadu związków

Mozesz zrozumiec kazdy kobiecy problem. Mozesz przyjac kazdy kobiecy punkt widzenia, po odpowiedniej ilosci tlumaczen i prezentacji. Mozesz nawet zmienic plec i udawac kobiete.

Ale wiara, ze jako mezczyzna mozesz ja zrozumiec, i dorabianie do tego pokreconej ideologii to zwykla naiwnosc mlodych ludzi, obecna w kazdym pokoleniu. Nie na darmo slubowanie malzenskie brzmi "slubuje Ci milosc, wiernosc i uczciwosc malzenska oraz, ze Cie nie opuszcze az do smierci". Wskaz prosze, gdzie tam mowa o rozumieniu. 

Zrozumienie i wsparcie dla zony to koncepcje sprzed feminizmu...

12-03-2014 07:35
Obca
   
Ocena:
0

"tu wstawis koncòwke poprzedniego posta, nie chcial mi sie skopiowac"

dlatego  wole  przysiegi  ktore sami sobie ukladaja małzonkowie typu : "Obiecuje kupic ci toyote,  sprobowac kochac sie tak dlugo jak starczy mi sili wspierac najlepiej jak bede umial" przynajmniej nie wychodza nakłamcow jak okazuje sie ze jednak nie wyszlo.

12-03-2014 09:34
31137

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1

Akurat osobiste preferencje każdy ma własne, ale dla porządku, ponieważ nie każdy musi akceptować katolicką naleciałość - to jest "przysięga" (a raczej oświadczenie woli z przyrzeczeniem ;) ) uregulowana prawnie w naszym państwie:

"Świadomy praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny, uroczyście oświadczam, że wstępuję w związek małżeński z (imię Panny Młodej) i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe." 

"Świadoma praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny, uroczyście oświadczam, że wstępuję w związek małżeński z (imię Pana Młodego) i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe." 

Znacznie bardziej asekuracyjna, jak widzisz.

12-03-2014 09:47
Obca
   
Ocena:
0
Powiedziałabym że poprawny dla świeckiego państwa. Asekuracyjne? Mhm jak uważasz, nie będę wdawać się w dyskusję bo temat rzeka i znowu z kobiet w RPG pójdziemy tematem hen daleko.
12-03-2014 11:50
31137

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0

Porównaj np. z rotą przysięgi wojskowej:

Ja żołnierz Wojska Polskiego przysięgam
służyć wiernie Rzeczypospolitej Polskiej,
bronić jej niepodległości i granic.
Stać na straży Konstytucji,
strzec honoru żołnierza polskiego,
sztandaru wojskowego bronić.
Za sprawę mojej Ojczyzny,
w potrzebie krwi własnej ani życia nie szczędzić.
Tak mi dopomóż Bóg.

Z czego ostatnie zdanie nie jest obowiązkowe.

No jak dla mnie państwowa deklaracja przysięgi małżeńskiej - może mniej spektakularna ale równie trudna do realizacji i tak samo pełna poświęceń z obu stron - jest jednak znacznie bardziej asekuracyjna. Nawet nie pojawia się słowo "przysięgam".

Ale fakt, OT jak stąd do wieczności.

 

12-03-2014 12:05
Obca
   
Ocena:
0
Musiałam z edytować bo mnie wykład patrioci.

Fajnie że ty masz ideały ale to są tylko słowa. Zawsze będą jednostki dla których jakiekolwiek przysięgi nic nie znaczą.

Chyba ze grasz praworządności lub dobrym charakterem na sesji. No to sorry płacz i krwaw próbując spełnić obietnice daną npc.
12-03-2014 12:13
31137

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0

Ale ja nie napisałem nic o swoich ideałach Obca. :) To tylko spostrzeżenia dotyczące treści przysięg. Kim ja jestem, żeby się stawiać za wzór i mówić "popatrz na mnie, ja na przykład..."? Na pewno nie dwudziestoparoletnią feministką ;)

Czy mi się wydaje, czy masz włączoną jakąś autokorektę tekstu? Bo przeczytałem kilka Twoich wcześniejszych komentarzy i wcześniej łatwiej mi było zrozumieć, o co Ci chodzi.

12-03-2014 12:32
Obca
   
Ocena:
0

Tak cie zaszufladkowałam do ideałcow bo  szatasz przysiegami tu i tam i siam.

i tak z okazji odpisywania z innych rzeczy niz laptop to zmienia mi wyrazy.

 

 

poporawiam jak do domu wroce,  wieczorem moze jutro, jak mi sie zechce.

12-03-2014 12:41
31137

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0

"szastasz przysięgami" - zabrzmiało jakbym je tu publicznie składał... ;)

Nic z tych rzeczy, jedynie zwracam publicznie uwagę na ich zawartość. Jak to mówią, warto przeczytać kontrakt przed podpisaniem ;)

12-03-2014 12:43

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.