» Blog » KATHARSIS RPG!
30-03-2011 13:28

KATHARSIS RPG!

W działach: Ad absurdum | Odsłony: 5

KATHARSIS RPG!
KATHARSIS RPG!

Nie chwaliłem się jeszcze, ale noszę się z wydaniem dodatku do starego Świata Mroku. Będzie to opowieść z życia krakowskiego dworu, mroczna saga o wampirach i innych potworach.

 

Uwaga, poniższy tekst przeznaczony jest dla czytelnika dorosłego.

Jest formą zajawki nadchodzącej gry KATHARSIS RPG!

 

- Na Kaina, pogoda pod szczurem! - syknął z bezbrzeżną odrazą Lord Radagast, dziewiątego pokolenia Regent Domu Hashem klanu Tremere, astor regionu krakowskiego. Heniek Nosferat, pozostając wciąż pod osłoną Niewidoczności, aktywował piątokropkową Akcelerację i całkowicie bezgłośnie, z szybkością myśli, wyssał z Tremera krew wraz duszą. Pozostali siedzący w furgonetce zaparkowanej w cieniu zdobiących fasadę gargulców obejrzeli się na pakę. Z niedowierzaniem wpatrywali się w powoli rozpadający się w pył ponury zezwłok Lorda Radagasta, dziewiątego pokolenia Regenta Domu Hashem klanu Tremere, astora regionu krakowskiego, nad którym złowieszczo przycupnęła owinięta w podarty skórzany płaszcz uszata sylwetka Heńka Nosferata.

- On nie miał aby być przynętą dla Lupinów? - zapytała nieśmiało śliczna, lecz głupiutka Toreadorka Kasia, skrzętnie sprawdzając, czy aby ani kropla krwi nie prysnęła na jej nowy gorset. Siedzący na przednim miejscu pasażera Ventrue Vincent Valis uniósł tylko pytająco kształtną brew.

- Tylko by nam nabruździł - warknął Heniek - Trzymał z Sabatem, swołocz.

- A, ok. - zreflektowały się pozostałe wampiry. Sabatnicy mogli być wszędzie o tej porze roku.

 

Heniek władował się za kółko, a Narrator szybko przeskoczył do następnej sceny, więc Toreadorka i Gangrel Roderick Rampage wysiedli z auta w zwolnionym tempie, przy akompaniamencie pulsującej muzyki, eksponując jej kształtne łydki i jego rozwiane włosy. Pierwsza krew polała się zaraz za drzwiami wojewódzkiego banku krwi, gdy strażnik wpatrzony w dekolt Kasi dostał plaskacza za bezczelność i stracił wskutek tego dla niej głowę. Cóż, raz aktywowana Potencja nie wybiera! Drugiego ze strażników Roderick rozdarł Wilczymi Pazurami. Niedawno wykupił drugą kropkę Transformacji i wciąż się nie mógł nią nacieszyć.

- WsZyScY jEsTeŚcIe Na UlIcY sEzAmKoWeJ i LiCzYcIe KaSę DlA lIcZyHrAbIeGo! - zachrypiał do tej pory ukryty w cieniach recepcji Malky Maniek, najlepszy raper między Kazimierzem a Nową Hutą. Śmiertelni z obłędem w oczach i śliniąc się niemożebnie rzucili się w kierunku lodówek na zapleczu, wywlekając zeń dziesiątki opakowań z krwią i pakując je w torby sportowe.

- Szybciej, maleństwa! Nie chcecie chyba, by mama się zniecierpliwiła? - zatrajkotała Toreadorka Kasia, dla podkreślenia wagi swych słów kołysząc biodrami.

 

Wtem wszyscy poczuli przytłaczającą presję Prezencji. W progu stanął nikt inny, a Black Cross Brujah, książęcy Szeryf. Nie musiał nic mówić, wystarczyło, że skrzyżował ręce na piersi i spojrzał na pozostałe wampiry ze słabo skrywaną pogardą. W tym momencie stanął jednak obok niego Ventrue Vincent Valis.

- Wiesz, Cross, Książę ma właśnie gości. Całe krajowe Konklawe. Jedna sala gimnastyczna, dwieście wampirów. Wyobraź sobie, co by się stało z reputacją Razjela von Richthofsteina, księcia krakowskiego, gnieźnieńskiego, warszawskiego, lubelskiego, Regenta poznańskiego, trójmiejskiego, et caetera, et caetera, gdyby nagle zabrakło świeżej krwi do drinków? - wspierając się odpowiednią dozą Dominacji, poufale zasugerował Vincent. Nie zmyło to pogardy z twarzy Szeryfa Black Crossa, chrząknął wręcz z odrazą, lecz jednocześnie skinął głową przyzwalająco.

 

W oddali słychać było już skowyt watah Lupinów, których Krewniacy z pewnością tu pracowali. Pierwsze wilkołaki pojawiły się u stóp zalanych księżycowym blaskiem schodów wojewódzkiego banku krwi w chwili, gdy wampiry właśnie go opuszczały. Heniek opuścił gardę Niewidoczności stojąc za najbliższym Lupinem, wpakował mu cztery srebrne pociski z Desert Eagle'a prosto w plecy, po czym rzucił się w stronę furgonetki.

- Ewakuacja, panie i panowie! Co tak długo? - wrzasnął wskakując przez otwarte boczne drzwi i pakując się za kierownicę.

- Nic wielkiego. Znalazł się służbista jeden. A na futra to następnym razem przyniosę moje srebrne katany - rzucił od niechcenia zblazowany jak zwykle Valis, lecz w jego oczach lśniło osobiste i dojmujące brzemię oczekującej go wtedy KATHARSIS!

Komentarze


Kastor Krieg
   
Ocena:
+3
Zioło, na twoje zamówienie ;)
30-03-2011 13:30
nerv0
   
Ocena:
+2
Skoro już wszyscy tak się chwalą to ja pochwalę się, że myślę o wymyśleniu swojej autorki. Będzie to albo szpiegowski cyberpunk, albo jakieś SF z elementami fantasy, albo coś w stylu Cthulhu, albo zwykłe fantasy. A może po prostu zrobię samą mechanikę. Nie wiem, nie mogę się zdecydować. :)
30-03-2011 13:40
de99ial
   
Ocena:
0
No to trzeba wilkołaczą wersję spisać jak nic...
30-03-2011 14:16
lucek
   
Ocena:
+1
@de99ial
SZAŁ RPG! ;-)


@Kastor
Przykro mi, że odszedłeś od oryginału tak mocno. Nie ma kolorowych bohaterów, nie ma dźwięku jeżdżenia, odliczania "dwie minuty, minuta". Szczególnie rozczarowuje ostatni wers, który winien zawsze być w formie "oznajmił X, a w jego oczach iskrzył/a/o się Y."
Bardzo daleko posunięte zmiany to oczywisty minus, lecz mimo to dam Twojej publikacji 6.5 i polecankę.


l.
30-03-2011 14:33
Kastor Krieg
   
Ocena:
0
6.5! Innej oceny nie mogłem sobie wymarzyć! :P
30-03-2011 14:38
Ziolo
   
Ocena:
0
Ha, nie spodziewałem się tak szybkiej reakcji. Dzięki wielkie, zgodnie z zapowiedzią idę szukać jakiegoś fajnego miejsca na cmentarzu, bo po tym, co tutaj przeczytałem nic na mnie już w życiu ciekawego nie spotka.

Trochę odszedłeś od oryginału, jeśli chodzi o treść, ale forma odpowiednia dla "settingu" jak najbardziej zachowana. Myślę, że TRU RPGowcy mogliby się z tego tekstu uczyć.

Dzięki wielkie :)
30-03-2011 14:38

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.