» Recenzje » Jonathan Strange i pan Norell. Tom 1 - Susanna Clarke

Jonathan Strange i pan Norell. Tom 1 - Susanna Clarke


wersja do druku

Czyli magiczna przepaść kulturowa


Jonathan Strange i pan Norell. Tom 1 - Susanna Clarke
Książka Susann Clarke Jonathan Strange i pan Norell reklamowana jest jako jeden z największych hitów wydawniczych ostatniego roku. Ma być dorosłą odpowiedzią na modny ostatnio temat opowieści magicznych w stylu Harrego Pottera. Jak przystało na ten podgatunek, opowiada o Anglii, napisała ją Angielka i od razu zostały zakupione prawa autorskie do ekranizacji. Obecnie pozycja ta ukazała się w Polsce i u nas także lansuje się ją jako bestseller. Nie będę jednak uprzedzał jeszcze faktów, potwierdzając lub zaprzeczają tu tej opinii.

Wydano ją w skromnej szacie graficznej, ot czerwona książeczka licząca sobie tylko 300 stron, na okładce brak jakiejkolwiek ilustracji poza małą sylwetką ptaka (chyba kruka). Wyglądać ma zapewne jak typowe broszurowe wydanie powieści angielskiej z okresu wojen napoleońskich. To ostatnie jest moim podejrzeniem, ponieważ nie miałem do czynienia z oryginalnymi wydaniami powieści z tej epoki, ale sugeruję się stylizacją samej książki. Tutaj znów uderza coś, co może w Wielkiej Brytanii jest standardem wydań broszurowych, mianowicie dzielenie na części i dawanie zapowiedzi kolejnej części w typowo zachęcającym stylu, czyli w pytaniach "czy bohater sobie poradzi?, czy gdzieś dotrze?", etc. Mnie osobiście takie wydania w stylu nawiązującym do tanich powieści niezbyt przypadło do gustu. Zwłaszcza, że książka kosztuje już normalnie, a nie jak tani brulion. Ma to być w końcu powieść popularna, niech więc cena idzie z tym w parze.

Fabuła jej rozgrywa się w początkach XIX wieku na angielskiej prowincji i w samym Londynie. Jest to jednak Brytania trochę inna od naszej. Tutaj magia rzeczywiście istniała, ale została zapomniana. Zaś w czasach opisywanych stała się już tylko przedmiotem badań, a nie działającą siłą. Większą część akcji tomu pierwszego poświęcona jest tajemniczemu panu Norellowi, który planuje znów wprowadzić magię do użytku w Anglii i pomóc swej ojczyźnie w walce z Francuzami, czyli samym Napoleonem Bonaparte. Ów angielski dżentelmen stara się również dyskredytować wszystkich domorosłych "magów-badaczy", którzy umieją rozprawiać godzinami o magii, ale jej użycie uważają za faux pas, tym bardziej, że całkowicie nie umieją się nią posługiwać. Za kreację pana Norella, autorce należą się wielkie gratulacje. Dawno nie spotkałem się w literaturze tak antypatycznego bohatera, który nie jest zły, ani okrutny, ale wzbudza ewidentną niechęć, swoją sztywnością i swoistą "świętoszkowatością". Dodać zaś należy, że sama tytułowa postać Jonathana Strange, przewija się na kartach powieści, ale tak naprawdę nie odgrywa jeszcze wielkiej roli. Więcej jest tu fragmentów o tajemniczym Królu Kruków, który wraz ze złowrogimi elfami (faeries) stara się również powrócić do Anglii i kreowany jest na głównego adwersarza.

Warto jeszcze wspomnieć o licznych przypisach, które ukazują encyklopedyczne informacje ze świata i jego historii, nadając fabule formę obyczajowej powieści z wyższych sfer, tak typowej dla kultury brytyjskiej początku XIX wieku (wspomnijmy np. Dickensa, Austin etc.).

Tutaj właśnie dochodzimy do przepaści kulturowej, która może działać na niekorzyść dla tej pozycji. W polskiej tradycji literackiej i systemie oświatowym niewiele jest miejsca dla XIX-wiecznej powieści angielskiej, tak naprawdę dla całej kultury anglosaskiej, w której przypadku, przedstawia się tylko podstawy.

Po pierwsze, okres opisywany w powieści Sussan Clarke, u nas łączony jest nie z powieścią, ale poematem i to stricte romantycznym. Nic nie mówią nam nazwiska William Pitt Młodszy (choć kto oglądał trzeci sezon Czarnej Żmii, rozpozna go bez trudu). Nawet obyczajowość Anglii z okresu wojen napoleońskich nie jest nam bliska, ponieważ nigdy nie mieliśmy kultury arystokracji krwi, ani mieszczańskiej burżuazji. Oczywiście część osób zna (zapewne głównie w wersji filmowej) twórczość Jane Austen i czytało pewnie trochę więcej Szekspira niż tylko lektury, ale dalej jest to cudzoziemszczyzna i trudno nam wyłapywać wszelkie "smaczki".

Kolejną kwestią jest sama magiczność opisywanej Brytanii, pełnej faeries i ułudy tworzonej przez elfy. Mało kto poznał w Polsce jako dziecko opowieści o celtyckich duchach, o Świetlistym i Ukrytym Dworze, o tajemniczym Innym Świecie, gdzie Lordowie i Damy zabawiają się w swój nieludzki, ale jakże czarowny, sposób. Czytelnicy fantasy są oczywiście w lepszej pozycji, ale czytali już o tej mitologii w formie przetworzone przez pisarzy, a nie w ich podstawowej bajkowej postaci z opowiastek dla dzieci.

Czyta się więc tą powieść jak "magicznego Dickensa", zapewne nie wyłapując wszelkich tropów literackich i elementów stylizacji. Dodatkowo przez to, że ma to być taka niby XIX-wieczna powieść angielska z wyższych sfer, wydają się ona trochę rozwlekła, nudnawa, czyli ciągłe bale, rauty i dialogi, a prawdziwej szybkiej akcji jest tu niewiele. Ma to swój urok, ale zdecydowanie różni się od tego co dziś nazywamy powieścią popularną.

Co do samej opisanej obyczajowości, to jeśli ktoś czytał Jane Austen, to zapewne wie, że często krytykowała ona sztuczność i marność tzw. "Societe", a tu jest to pokazana w całej krasie. Jest tu także dużo zapewne ironicznych treści na temat samej polityki Anglii początku XIX wieku, ale nie znam na tyle dobrze historii Wielkiej Brytanii by na ten temat dyskutować.

Mam więc trudności z oceną tej książki, gdyż wiem, że nie do końca wszystko w niej jest dla mnie jasne, nie jestem także znawcą filologii i kultury anglosaskiej by oceniać ją stylistycznie. Jako zwykły czytelnik, mogę powiedzieć tylko tyle, że nie czytało mi się jej źle, choć jak dla mnie, była zbyt mało porywająca, a akcja odrobinę się ślimaczyła. Dodatkowo jest to pozycja podzielona na części, co powoduje, że znowu muszę czekać na kolejne tomy.

Z powodu żartobliwie propagowanej dziś poprawności politycznej muszę zaznaczyć, że kobiety są tu tylko papierowymi postaciami z drugiego planu, wygląda, że magia istnieje tylko w Anglii (tradycja Wielkiego Imperium jak nic), ale Francuzi zdają się jeszcze pamiętać co znaczy "atak". Przeczytajcie i oceńcie sami. Na pewno warto się z tą książką zapoznać, jako ciekawym przykładem stylizacji głęboko zakorzenionej w mało nam jednak znanej kulturze. Ja osobiście chcę przeczytać drugi tom i dowiedzieć się co dalej z Jonathanem Strangem i Królem Kruków.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
6.5
Ocena recenzenta
8.19
Ocena użytkowników
Średnia z 8 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Jonathan Strange i pan Norrel
Tom: 1
Autor: Susanna Clarke
Tłumaczenie: Małgorzata Hesko-Kołodzińska
Wydawca: Wydawnictwo Literackie
Miejsce wydania: Kraków
Data wydania: wrzesień 2004
Liczba stron: 304
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
ISBN-10: 83-08-03634-I
Cena: 29,99 zł



Czytaj również

Komentarze


JoAnna
   
Ocena:
0
Dobra, to teraz kilka uwag od kogoś, kto się zna troche bardziej ;).
Primo: książka wydana jest w takiej samej szacie graficznej jak w Wielkiej Brytanii. Drugi tom - wyszedł przed Świętami - ma okładkę białą i jest grubszy, natomiast trzeci, wielkie czarne bydlę w twardej oprawie, własnoręcznie ustawiałam na półkach dublinskiej księgarni. I schodził jak świeże bułeczki. Ciesz się, że do nas tradycja hardbacku jeszcze nie dotarła.
Do treści zaś mam mieszane uczucia. Pierwsze sto pięćdziesiat stron pierwszego tomu męczyłam z obowiązku, a potem się zachwyciłam. Kupiłam drugi i co? I nie wybrnęłam na razie poza setną. Jak wybrnę, napiszę.
Stylizacja stylizacją, ale mam wrażenie, że autorka tak się nią zachwyciła, że zagubiła treść. Nie wiem, czy to jest: pastisz? fantasy? steampunk? I ten brak określonej formy bardzo mnie irytuje. Oczywiście, bardzo podoba mi się pan Murray, wydawca Byrona (ponoć sam lord tez się ma pojawić, a ja jestem jego wielbicielką), ale to jest postmodernizm dla postmodernizmu. No nic, dam drugiemu tomowi szansę.
08-01-2005 14:07
Streider
   
Ocena:
0
Recenzja bardzo dobra, nie moge się z nią niezgodzić w żadnym punkcie. Wady tej ksiązki zostały wyliczone dokładnie. Co do zalet, to dla mnie jest nią właśnie ten klimat wiktoriański, panienki śpiewające po obiedzie po włosku przy dźwiękach pianina itp. To, co dla innych może byc tej ksiązki najwiekszą wada, dla mnie jest największą zaletą. Nieco męczące jest powolne tempo akcji, ale akurat mnie to nie przeraziło. Niecierpliwie czekam na sposobnosc od przeczytania 2 tomu.
08-01-2005 17:35
~Wolvie

Użytkownik niezarejestrowany
    Drugi tom
Ocena:
0
Drugi tom już jest w sprzedaży. Tam akcja postępuje nieco szybciej. Trzeci tom ma być jeszcze w styczniu.
08-01-2005 17:42
Calix
    Czas kupic 2 tom
Ocena:
0
Pierwszy niezachwycil wrecz znudzil...
Moze drugi bedzie lepszy...
Oby...
09-01-2005 23:26
PSJ
   
Ocena:
0
Powiem tak - czytałem zarówno 1 t. po polsku, jak i całość po ang (wydanie jednotomowe, sofcover - 90 PLN w American Bookstore, wiec można sobie od razu nabyć- cenowo wyjdzie niczym 3 tomy po polsku). No i jakie wrażenia?

1) książka jest doskonała zarówno fabularnie - od czasów "Gwiezdnego Pyłu" Gaimana nie czytałem równie dobrej fantastyki o faeries, jak i pomysłowo (stylizacja na powieść Dickensa czy Jane Austin), jak i JĘZYKOWO - ale niestety tylko w oryginale.
2) tłumaczenie polskie jest poprawne, tzn. bez błędów, ale brak mu polotu i pewnej nieoodawalnej urody stylizacji na XIX wieczny angielski. Jednocześnie nie jest to język przesadnie trudny. Czytawszy 1 t. PL czytałem to bez większych emocji, natomiast przeczytawszy ten sam fragment powieści w oryginale kilkukrotnie wpadłem w zachwyt wobec autorki. Ta kobieta pisze fenomenalnie!!!
3) polecam, ale od razu całość - po lekturze 1 t. można faktycznie odnieść wrażenie, że "nic się nie dzieje", podczas gdy po kilkunastu stronach t.2 akcja rozpędza się jak Dragoni księcia Walii we frontalnej szarży...
10-01-2005 12:20
JoAnna
   
Ocena:
0
Tak podejrzewałam...
10-01-2005 18:19
   
Ocena:
0
hm.. Uważam , iż błędem było recenzjowanie jedynie pierwszej częsci tej trylogii. W tym wypadku to tak jakby, ocenić tylko jedna"wersje zdarzeń" filmu Przyczajony Tygrys, Ukryty Smok, czy dwa akty "romea i Juli". Postać J.Strange jest bardziej rozwinięta w dalszych częściach. I niewątpliwie ta ksiażka tworzy zbyt zwięzłą całość by oceniac ja po tomach. Osobiście polecam, gdyż autorka przedstawia nam barzdo niekonwencjonalną wizję magii na wyspach brytyjskich.
09-02-2005 21:01
~Matrix

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Przeczytałam dwa tomy po polsku. Po pierwszym doszłam do wniosku że to taka przyjemna bajeczka dla trochę starszych dzieci. Podejście w ten sposób do drugiej części było błędem, który zakończył się niemalże łzami, co poradzę że się wczuwam jak czytam. A pan Norrell wcale nie jest taki bardzo antypatyczny. Na początku pierwszego tomu jego wredota sprawiła, że się prawie zakochałam;) Potem się pogorszył. Cóż, czycham na trzeci tom.
16-02-2005 12:03
Pancake
   
Ocena:
0
Dojrzałe, i bardzo dobre. A wciągające jak diabli - to naprawdę jest bardzo dobra trylogia! Tak niska ocena wynika z niezrozumienia, co jednak jest wspomniane przez samego recenzenta, więc rzucać się nie będę. :)
02-05-2010 17:01

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.