Jean Louis Arsac, zwany Moreau

Autor: Wojciech 'Gorath' Doraczyński

Jean Louis Arsac, zwany Moreau
"Piszę tylko o tym co widzę, słyszę, czuję - i o niczym więcej."
– Moreau

Oto postać, która choć bywa często obecna na dworze w Charouse, nie jest, o dziwo, wplątana w żadną intrygę. Jean-Louis Arsac, znany raczej pod pseudonimem Moreau, jest postacią powszechnie znaną wśród elit Montaigne - i nie tylko Montaigne. Jego sława dorównuje emocjom jakie on sam wzbudza - od skrajnego uwielbienia po zapiekłą nienawiść. Moreau bowiem jest chyba najłynniejszym filozofem i wolnomyślicielem swoich czasów. Swoją popularność zdobył głównie dzięki mecenatowi Imperatora Leona XIV, choć równie ważny był lekki styl jego książek. Zresztą, nie rozważał w nich skomplikowanych problemów metafizycznych, a raczej - krytykował i wyszydzał. Bohaterowie przebywający w stolicy Montaigne nie mogą nie usłyszeć o panu Moreau. Lecz natknąć się na niego można gdziekolwiek, także poza Charouse - jest on nader rozchwytywanym gościem, niezmiernie mile widzianym na arystokratycznych dworach. Jego sława sięga daleko poza granice Montaigne. Wielbicielką Moreu jest nawet sama synowa Gaiusa - Jekaterina. Specjalni, drogo opłacani posłańcy dostarczają jej do Ussuria każde najnowsze dzieło filozofa. Jekaterina może rozpocząć lekturę równie szybko jak mieszkańcy Charouse.

Jednakże na osobiste spotkanie z Moreau mogą liczyć także osoby nienależące do wyższych sfer. Filozof bowiem ceni sobie wesołe życie i dobrą zabawę - odwiedza zatem często, wraz ze swoimi przyjaciółmi, bardzo rozmaite lokale. Choć lubi kluby dla arystokratycznej elity, najlepiej bawi się w tych gorszych knajpach. Nie stroni też od niebezpiecznych spelunek czy palarni opium. Ryzyko związane z takimi wizytami bardzo go podnieca. Zresztą jest całkiem nieźle znany w przestępczych kręgach miasta. Wszyscy bandyci znają go i nie zaczepiają, gdy przyjdzie pohulać w "ich" knajpie. Pan Moreau ma naprawdę wielu bardzo nietypowych znajomych...

Gdziekolwiek nasi Bohaterowie spotkają owego filozofa, zawsze będę mieli szansę porozmawiać i lepiej zaznajomić się z nim. Moreau nie stroni od ludzi, nawet tych, którzy nie cieszą się dobrą opinią. Nie jest jednak on zamieszany w żadne ciemne, kryminalne sprawy, dworskie spiski czy bieżącą politykę. Co za tym idzie - może być mało pomocny w przygodach naszych Bohaterów. Zawsze może być jednakże wykorzystany jako element kolorytu świata Siódmego Morza. No i jeżeli Bohaterom uda się z nim zaprzyjaźnić może też służyć wymierną pomocą. Moreau ma szerokie znajomości i może załatwić spotkanie z wieloma różnymi ludźmi - od cesarskich ministrów po królów przestępczego podziemia.

Wśród arystokratycznych elit, przyznanie się do nieznajomości przynajmniej jednego dzieła z bogatego dorobku Moreau, nie należy do dobrego tonu. Można się z poglądami filozofa nie zgadzać - lecz ignorancja w tym temacie skutkuje zazwyczaj towarzyskim ostracyzmem. Zresztą natarczywa krytyka pana Moreau spotka się także z ostrym odparciem jego wielbicieli, będących zazwyczaj w większości. W końcu wyznawanie jego poglądów jest szalenie modne. Lecz krytyków Moreau ma też wielu - konserwatystów, oburzonych atakami na tradycyjne wartości, "szkolnych" filozofów - zwolenników starożytnej metafizyki, czy wreszcie, Kościół Watycyński sławiący potęgę rozumu.

Moreau w swoich pismach, bowiem głosi sceptycyzm i niewiarę w poznawcze zdolności człowieka. Naśmiewa się on z uroszczeń Rozumu, chcącego przeniknąć tajemnice przyrody i zapatrzonego wyłącznie we własne siły. Rozum człowieka, w swoim drapieżnym pędzie, stara się narzucić wypracowane przez siebie oceny i wartościowanie. Stąd, tak wielu ludzi, "racjonalnie" krytykuje poczynania innych, uważając, że "wiedzą lepiej" - a tak naprawdę wyrządzają komuś krzywdę, przypisując sobie mądrość, której posiadać nie mogą. Tak naprawdę o świecie wiemy bardzo niewiele i dlatego powinniśmy powstrzymywać się, od wartościowania, jasnego podziału na dobro i zło. Żaden człowiek nie ma podstaw, aby wygłaszać apodyktyczne sądy.

Rozum ma, zatem ściśle określone granice - i powinien się ich trzymać. Wszelkie próby wykraczania poza nie muszą skończyć się klęską. Moreau lubi przypominać jak wiele przekonań, których prawdziwość dowiedziona została w sposób racjonalny, okazało się w końcu fałszywymi. Lecz nim odeszły one w przeszłość, zdążyły zrodzić bezmiar ludzkiego cierpienia. I dzisiaj wiele obowiązujących doktryn to zwykłe bajki, a ich udowodnienie przekracza możliwości człowieka - choćby nawet ich zwolennicy twierdzili co innego. Tak właśnie jest z wiarą w to, że natura ludzi i świata jest dobra, że nauka jest w stanie opanować przyrodę, czy wreszcie z metafizyką Kościoła Watycyńskiego, który na racjonalnych dowodach opiera większość swoich nauk. Moreau twierdzi, iż tylko z owego fanatycznego (w jego mniemaniu) racjonalizmu wynika religijny zakaz praktykowania magii. Czyni ona wyłom w racjonalnym obrazie świata - a Rozum boi się tego, czego opanować nie potrafi i stara się to zniszczyć i skrępować. Najczęściej piętnując jako "złe" - tak się właśnie stało z zupełnie nieszkodliwa magią.

Moreau wychwala to, co irracjonalne w każdym człowieku - uczucie, intuicję, wolę. Według niego te strony natury ludzkiej zostały poddane w niewolę racjonalności i skrępowane poprzez jej wytwory - tradycyjne instytucje społeczne. Małżeństwo zabija miłość. która powinna być jedynym węzłem łączącym mężczyznę i kobietę. Wychowanie, oparte o funkcjonujące w społeczeństwie przekonania, niszczy uczuciowe więzi miedzy rodzicami a dziećmi. Moreau w swoich pismach daje jeszcze wiele innych przykładów.

Ostatnim atakiem, jaki dość niedawno przepuścił tenże filozof, jest atak na całą cywilizację - dziecko Rozumu. Technika która miała uczynić życie łatwiejszym, nauka, której zdobycze są mizerne i nieprzydatne, państwo, które zamiast chronić, staje się narzędziem ucisku, zorganizowane społeczeństwo i jego bezsensowne normy krępujące jednostkę - to wszystko jest jednym wielkim błędem, jednym wielkim źródłem nieszczęść. "Z pierwotnego Raju wygnała nas chełpliwa mądrość" - mawia Moreau. Człowiek cywilizacji nie jest szczęśliwy i nigdy takim nie będzie. Szczęście było osiągalne jedynie w stanie pierwotnej dzikości, gdy ludzie żyli zespoleni z przyrodą i w zgodzie z samymi sobą. Z tego naturalnego i najwłaściwszego stanu, ludzkość została wytrącona przez jakiegoś zadufanego mędrka, który ogłosił, iż rozum stanowi istotę człowieka i postawił go na piedestale. Od tej pory historia ludzkości to pasmo klęsk i cierpienia. Cywilizacja i kultura zadaje nam tylko ból - lecz do pierwotnej szczęśliwości powrotu już nie ma.

Nic dziwnego, iż poglądy takie, spotykają się często z krytyką czy wręcz oburzeniem. Pan Moreau jest jednak na tyle rozsądny, aby nie doprowadzać ich do jakiegoś ekstremum. Nie wzywa też do żadnych czynów, które miałyby posmak rewolucji. Przeciwnie - uważa, iż to, co pisze, prawdy które głosi, przeznaczone są dla elit. Gdyby niższe warstwy społeczeństwa poznały istotę instytucji państwowych, które utrzymują je w poddaństwie, następstwa byłyby nieobliczalne. Zresztą, w swoich tezach, Moreau robi też trochę innych wyłomów z zupełnie pozafilozoficznych względów. Np. jego łaskawy mecenas, Imperator Leon XIV, zawsze spotka się z pochwałą, często będzie wskazywany jako "chlubny wyjątek" itp.

Moreau ceni sobie wolność słowa i przekonań i darzy sympatią tych, którzy nie chcąc krępować się tradycyjnymi przekonaniami wyruszają na własne poszukiwania. Dlatego właśnie utrzymuje serdeczne stosunki z Nicklausem Trägue, choć są to kontakty jedynie listowne. Moreau ceni jego zapatrywania i doktrynę, choć sam nie jest ateistą i wierzy w istnienie jakieś Istoty Najwyższej - choć nie musi być nim wcale Theus, czczony przez wszystkie religie. Niemniej jednak podoba mu się odwaga i niezależność Nicklausa. Być może niedługo jednak przyjaźń tych dwóch filozofów zostanie zerwana - w ich poglądach jest zbyt dużo rozbieżności, spór będzie raczej nieunikniony. Ale to jeszcze przyszłość.

Pan Moreau jest także dowcipnym rozmówcą, błyszczącym w każdym towarzystwie. Ironia i sarkazm, którym nasiąknięte są jego książki, jest także obecna w każdej prowadzonej z nim dyskusji. Moreau uwielbia wyszydzać i wyśmiewać, szczególnie tych, którzy nie zgadzają się z jego poglądami. Nic dziwnego, iż wielu ludzi zraziło się już do niego. Trudno go zresztą pokonać w rozmowie, zawsze będzie miał na podorędziu jakiś przekonywujący - a przynajmniej złośliwy - argument. Nie cofnie się przed użyciem żadnego wybiegu, aby tylko "wyszło na jego". Biada Bohaterowi, którego ukąsi ostry język filozofa.

Czasami jednak rozmówca Moreau znajduje sposób na odparcie błyskotliwej argumentacji. Udaje mu się też, o dziwo, "zagiąć" swojego inteligentnego przeciwnika. Zdarza się tak bardzo rzadko - ale jednak zdarza się. Wtedy ironiczny nastrój pana Moreau ulatnia się momentalnie. Wpada on w gniew i zaczyna wyzywać swojego rozmówcę. Gorzej, że zazwyczaj wszyscy obecni, stają po stronie filozofa. W takie sytuacji obrażony Bohater, który zechciałby bronić swojego honoru na ubitej ziemi, raczej nie dopnie swego. Prędzej zostanie uznany powszechnie za gbura i chama, który swoim prostactwem doprowadził do pasji mądrego pana Moreau. W dobrym towarzystwie będzie też od tej pory traktowany niemal jak trędowaty. Nie ma co. Popularność filozofa daje mu spore przywileje.

Czy Bohaterowie go polubią czy znienawidzą - nie wiadomo. Być może potraktują go tylko jako ciekawostkę, interesującą osobę, bez większego znaczenia. Jakkolwiek się stanie - pan Moreau z pewnością może wnieść trochę zamętu w świat Siódmego Morza. Wykorzystaj go dobrze!