» Recenzje » Jazz Maynard

Jazz Maynard


wersja do druku
Jazz Maynard
W większości miast istnieją takie miejsca, gdzie, jak wieść gminna niesie, lepiej się nie zapuszczać. W Warszawie będzie to Stara Praga, w Budapeszcie Józsefváros, w Barcelonie zaś El Raval. Takie miejsca odciskają na ludziach w nich urodzonych piętno, którego nie sposób się pozbyć. Jazz Maynard coś o tym wie. Posłuchajcie jego opowieści.

Jazz Maynard dorastał w El Raval, ale pragnąc zerwać z przeszłością wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Dzielnica jednak nie zapomina o swoich wychowankach i przeznaczenie dopada Jazza nawet za Wielką Wodą, zmuszając utalentowanego trębacza i wybitnego złodzieja do powrotu do Barcelony, gdzie natychmiast wplątany zostaje w intrygę dalece wykraczającą poza granice miasta. Stawką jest walka o prymat w dzielnicy, bezcenne kosztowności, zemsta oraz rodzina, zaś w tle rozgrywa się walka o władzę w Barcelonie i mafijne kontakty z najdalszymi zakątkami świata.

Opis fabuły brzmi bogato? Tak też i jest! Dwójka młodych hiszpańskich autorów: scenarzysta Raúl Anisa Arsís, podpisujący się na co dzień jako Raule, oraz ilustrator Roger Ibáñez, dla uproszczenia używający na okładce tylko imienia, stworzyła komiks sensacyjny na miarę hollywoodzkiego kina akcji z największymi jego tuzami. Droga do tego nie była jednak prosta, co wyjaśnia bardzo interesująca przedmowa odsłaniająca kulisy poszukiwania wydawcy, który zaufałby dwóm komiksowym żółtodziobom, niedysponującym do tego pełnym utworem. Jednak oto jest: Jazz Maynard najpierw trafił do księgarni francuskich, a teraz i polskich.

Co panowie zaoferowali? Gnającą na złamanie karku fabułę, gdzie strzelanina goni strzelaninę, a krew leje się litrami. A to nie koniec dostępnego asortymentu: na stronach komiksu nie brakuje również mafijnych porachunków, błyskotliwych kradzieży, handlu żywym towarem, skorumpowanych polityków oraz przedziwnego zakonu nakoksowanych zabijaków z katanami. Pomysłów jest więc mnóstwo i aż dziw bierze, że Raule'owi udało się to upchnąć na przestrzeni ledwie 150 stron komiksu.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Jednak od razu należy uciąć spekulacje: w tym komiksie czytelnik nie odnajdzie niczego oryginalnego, żadnej koncepcji, której już by gdzieś nie widział, począwszy od Johny Wicka, poprzez Gorączkę i Transportera, aż po dowolny obraz z udziałem Stevena Seagala. Autorzy czerpią z dorobku innych twórców pełnymi garściami, lecz czynią to pewną ręką, skutecznie i widowiskowo miksując opatrzone elementy, dzięki czemu komiks zapewnia dwie godziny lektury, którą śledzi się z zapartym tchem.

Również główny protagonista, Jazz Maynard, to antybohater klasy Punishera: przestępcą z zasadami, w imię zasad i w obronie rodziny walczący z oprychami dalece bardziej bezwzględnymi niż on sam. Finalnie jest to gość, któremu można wybaczyć grzechy dzieciństwa, gdzie już jako dzieciak obiema nogami wszedł w mroczny świat przestępczości trawiącej El Raval. Reszta postaci otaczających Jazza jest już bardziej jednowymiarowa, chociaż też nie do końca. Pytanie tylko, czy skruszony polityk, który wcześniej obrósł korupcją niczym niedźwiedź tłuszczem na zimę, potrafi pełnić funkcję łamacza serc? No nie.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Autorom udało się jednak w treści przekazać kilka swoich osobistych doświadczeń, czy raczej poglądów. Panowie niewątpliwie zaangażowani są w problemy społeczne swojego kraju, czemu wielokrotnie dają upust za pomocą haseł wypisanych na murach domów mijanych przez bohaterów. Slogany mają wybitnie antysystemowy, lewicowy charakter, co jednak należy traktować jako ciekawostkę. Świetnie się stało, że polski tłumacz zadał sobie trud przełożenia tych fraz; pozwalają one bowiem lepiej zrozumieć uwarunkowania społeczne stolicy Katalonii, kojarzonej zazwyczaj z pięknym futbolem oraz imponującą katedrą Sagrada Familia.

W swojej przedmowie Raule podkreślił, że jednym z wymogów wydawcy było użycie realistycznej kreski. I co do zasady zadanie to zostało zrealizowane, chociaż trudno mówić o jakimś festiwalu detali. Roger chyba nieco zapatrzył się na Enkiego Bilala, bowiem większość postaci wygląda jakby ich twarze zostały odlane z jednej formy, co nie do końca potrafi zagrać na strunach duszy miłośnika różnorodności w kreacji nawet drugoplanowych bohaterów. Najważniejsze jest jednak to, że Roger potrafił nadać dynamikę scenom akcji, zaś emocje bohaterów są widoczne oraz jednoznaczne. Z kolei szarobura tonacja kolorystyczna na wskroś pasuje do tematu i wydarzeń. Ogólnie rzecz ujmując, może nie ma fajerwerków, ale od strony artystycznej album to kawał dobrego rzemiosła.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

I jeszcze tytułem uzupełnienia słów parę o stronie edytorskiej. Polska wersja komiksu otrzymała twardą oprawę oraz kredowy papier, dzięki czemu prezentuje się bardzo dostojnie. Historię uzupełniono o materiały dodatkowe, w tym przypadku szkice, chociaż jest ich ledwie kilka.

Jazz Maynard to uczciwa porcja komiksu sensacyjnego. Niby nic nowego, niby powielenie pomysłów, ale podane w świetnej formie i bardzo zręcznie ponitowane ze sobą. Efektem końcowym jest po prostu dobra rozrywka, z kilkoma zwrotami akcji, niezłą kreacją głównego bohatera i okraszona mnóstwem krwi. Cieszy też, że nie jest to ostatnie słowo wypowiedziane przez hiszpańskich twórców i należy mieć nadzieję, że polscy czytelnicy nie będą musieli długo czekać na kontynuację w języku polskim.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


8.0
Ocena recenzenta
8
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Jazz Maynard #1: Trylogia barcelońska
Scenariusz: Raule
Rysunki: Roger
Seria: Jazz Maynard
Wydawca: Non Stop Comics
Data wydania: 13 marca 2019
Kraj wydania: Polska
Tłumaczenie: Jakub Syty
Liczba stron: 144
Format: 221×279 mm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
ISBN: 9788381107785
Cena: 59,90 zł



Czytaj również

RIP#1: Derrick. Ciężko przeżyć własną śmierć
Nie dowiesz się z gazety...
- recenzja
Lastman #6
Koniec i nowy początek
- recenzja
Lastman #5
Miszmasz, który działa
- recenzja
Miasto Wyrzutków #2: Chłopak, który zbierał stworzonka
Wracamy na ulice Miasta Wyrzutków
- recenzja
Lastman #4
Kolejny tom, kolejny turniej
- recenzja
Lastman #3
Świat poza doliną
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.