» Blog » Jasiek i Stasiek
03-04-2010 14:09

Jasiek i Stasiek

W działach: komiks, krótkie portki, scenariusze | Odsłony: 18

Jasiek i Stasiek

Dobra, nie chciało mi się hotlinkować, więc otwórzcie ramkę po prawo i zobaczcie... Jednostronówka, którą Moorek narysował do mojego scenariusza.

Wczoraj z Konradem Szczeblewskim napisaliśmy trzecią część "Epopei mrodowej", którą prezentujemy poniżej. Dzieło owe to nic innego jak robienie sobie jajec z jajec. Kraj nasz, a w szczególności to, co się w nim dzieje, to jedne wielkie jajca. A robienie z wielkich jajec jeszcze większych jajców to po prostu sztuka. Nie uważacie?

 

III

Z „Kronik dzisiejszych” Galla Vudkonima.

 

  Od roku czterdziestego piątego wieku dwudziestego panował okres stagnacji rozwojowo-psychologiczno-fizjologicznej Rzeczpospolitej Mrodowej. Szczególnie ową dekoniunkturę widać było za rządów Leszka Bimbllera, Marka Butelki i Donalda Pluska, za którego panowania pojawiło się dotąd niespotykane zjawisko sondażowania rządzenia pod dyktando nastrojów społeczeństwa. Miało to katastroficzne skutki dla rzeczpijackiej gospodarki bimbrowniczej. Do roku 2007, kiedy Plusk obejmował rządy, produkowano czterdzieści pięć miliardów litrów spirytusu rocznie, czyli jakieś piętnaście hektolitrów na obywatela. Tymczasem, gdy po buncie zwanym obecnie przewrotem pijackim, liczba ta wynosiła zaledwie dziesięć litrów. Mrówczany lud poczuł się niezwykle ciemiężony, dodatkowo w roku 2011 rząd zaostrzył kary za pędzenie bimbru w przydomowych melinach.

  Na wiosnę roku 2012 rządowa polityka asa (antyspirytusowa akcja, przyp. red.) sprawiła, że mrówki wyszły na ulicę. Powstały niezależne związki pijackie pod flagową nazwą „Bimbrolidarność”. Na czele buntu stanął bezrobotny pijak z Wrocławia – Fryderyk Kiepski. Został on trzykrotnym prezydentem, dożywotnio sprawował również urząd ministra ds. repijacji narodu oraz rolnictwa z biobimbrownictwem. Wódka w tym czasie staniała poniżej cen z roku 2008. I to o ile! Za flaszkę spirytusu obywatel musiał zapłacić jedynie dwa złote i pięćdziesiąt groszy. Powstał nawet zapis w Konstytucji całkowicie zabraniający wzrostu cen artykułów pierwszej potrzeby, tj. wódki, piwa, wina, bimbru, ba, ceny miały tanieć o określony procent wraz z dniem pierwszego stycznia każdego roku. A jeśliby nawet zabrakło monet na pokrycie kosztów alkoholu, NBP (czyt. Narodowy Bank Pijacki) zobowiązany był do wybicia odpowiedniej ich ilości.

  Trudności z dostępem do alkoholu przełożyły się na formę mrodowej reprezentacji pijackiej już w roku 2006, czyli na dwa lata przed rozpoczęciem polityki asa. 30 maja tegoż roku doszło do rzeczy niebywałej, kiedy to po meczu Polska – Kolumbia zmierzono poziom alkoholu we krwi polskiego bramkarza – Tomasza Puszczaka. Stężenie wyniosło, ku zdziwieniu nawet największych ówczesnych fizjologów, minus sześć promili. Wyczyn goalkeepera został zapisany w Księdze Niechlubnych Rekordów Bimbrensa i do dziś jest nie pobity. Podobnie słabą formą drużyna zaprezentowała się miesiąc później na Mundialu w Niemczech, gdzie odpadła już w fazie grupowej imprezy. Wywołało to wielkie oburzenie w zarządzie PZPN-u (czyt. Pijackiego Związku Piłki Nożnej), który po długich naradach postanowił zwolnić szkoleniowca reprezentacji – Pawła Prytasa. Na jego miejsce 11 lipca zatrudniono słynnego holenderskiego trenera, Leona Benflaszkera. Jednak jedynym sukcesem prowadzonej przez niego drużyny był awans do Mistrzostw Europy 2008, ale już sam występ na mrowiskach austriacko-szwajcarskich pozostawmy bez komentarza, podobnie eliminacyjną drogę do kolejnego Mundialu… Oczywistym posunięciem ze strony PZPN była zmiana trenera, tym razem na rodzimego Franciszka Wódę.

  Jedynym, na którego antyspirytusowa akcja zadziałała pozytywnie był jeden z najsłynniejszych rzeczpijackich sportowców – Adam Gorzałysz. Najpierw w sezonie 2006/2007 wywalczył on Kryształową Flaszkę w Pucharze Świata w skokach narciarskich po pijaku, a na Zimowych Bimbrzyskach Olimpijskich w Gorzałkuver zdobył dwa srebrne medale, dwukrotnie ustępując miejsca Szwajcarowi Simonowi Piwmmanowi.

 

A kto nie trawi takiego humoru, może zainteresuje się lekturą scenariusza...

 

Strona 1 

Kadr 1: Panel, jak i następne, narysowany w odcieniach szarości. Półmrok, trochę ponura atmosfera. Perspektywa na łóżko, na którym leży dwunastoletni chłopiec; widać tylko jego głowę wystającą spod kołdry. Obok na ścianie wisi lampka nocna.

  Komentarz chłopca: Głosy, dziwne skrzypienie. Co noc to samo…

 

Kadr 2: Ujęcie pod innym kątem. Widać pochylającą się nad łóżkiem babcię chłopca.

  Chłopiec: Dlaczego ta szafa tak skrzypi?

 

Kadr 3: Babcia poprawia kołdrę.

  Babcia: Bo jest stara.

  Komentarz chłopca: Ciągle te same odpowiedzi…

 

Kadr 4: Wspomnienie. Na panel dodatkowo nałożona zostaje mgła, lekkie rozmazanie. Widok na stolik. Siedzący przy nim chłopiec czegoś mocno nasłuchuje, a jego babcia urabia ciasto.

  Komentarz chłopca: Szlochy, jęki…

  Chłopiec: To szafa, to ona tak płacze?

  Babcia: Nie. Nieważne. Ale obiecaj, że nigdy do niej nie wejdziesz?

 Strona 2 

Kadr 1: Podobnie, jak poprzednio, z nieco innej perspektywy.

  Chłopiec: Dlaczego?

  Babcia: Bo dzieci lubią chować się w szafach.

 

Kadr 2: Zbliżenie na chłopca. Jest zamyślony.

  Chłopiec: Ale dlaczego miałbym do niej nie wchodzić?

 

Kadr 3: Kadr dosyć duży. Zbliżenie na twarz babci. Jej wyraz jest pełen tajemniczości, grozy, jakiegoś obłędu. Lodowate spojrzenie.

  Babcia: Bo mógłbyś z niej już nie wyjść…

 

Kadr 4: Koniec wspomnień. Panele znów bez powłoczki mgły lub efektu rozmazania. Łóżko, głowa chłopca oparta na poduszce. Jego twarz. Zbliżenie na oczy i źrenice, przypominające długie, ciemne tunele.

 

Kadr 5: Babcia całuje chłopca w czoło.

  Babcia: Śpij dobrze, Piotrusiu.

 Strona 3 

Kadr 1: Babcia wychodzi z pokoju.

 

Kadr 2: Chłopiec podnosi kołdrę; wstaje z łóżka.

  Komentarz chłopca: Może wreszcie się to skończy…

 

Kadr 3: Chłopiec wychodzi z pokoju.

 

Kadr 4: Wchodzi do jakiegoś innego pomieszczenia.

 

Kadr 5: Garderoba. Przez okno wpada do pokoju światło księżyca i rzuca refleksy na ogromną, starą szafę.  

  Komentarz: Wejść i wyjść. To wcale nic strasznego…

 Strona 4 

Kadr 1: Chłopiec uchyla drzwi szafy. Głowę ma już w jej środku.

  Komentarz: Starość, starość. Zapach naftaliny…

 

Kadr 2: Nagle za chłopcem drzwi się zamykają. Widać ciągnące się za nimi smugi, co ma podkreślić dynamikę.

  Chłopiec: Ej!

 

Kadr 3: Widok na zamkniętą szafę. Od środka dobywają się uderzenia: „ŁUBB!”, „DUBB!”.

  Chłopiec: Cholera, otwierajcie się! Otwierajcie!

 

Kadr 4: Podobnie, jak poprzednio. Bez onomatopej.

  Komentarz: Śnię, śnię! Na pewno! Zaraz się obudzę! Albo i nie…

 

Kadr 5: Widok przez okno. Na księżyc zachodzą chmury.

  Komentarz: Płacz, płacz. Tylko to mi pozostało…

 

Przy scenariuszu już ktoś powoli dłubie, a z rzeczy ukończonych w jednym z najbliższych numerów Grabarza Polskiego ukaże się komiks "Mo", który zrobiliśmy wraz z Maciejem Łuńskim.

 

Do przeczytania!

0
Nikt jeszcze nie poleca tej notki.
Poleć innym tę notkę

Komentarze


earl
   
Ocena:
0
Ciekawa proza, chociaż przypomina mi nieco stylem i tematyką opowieść Klary Veritas "Co gryzie Malkolma Pluska" w RMF.
03-04-2010 16:46

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.