Jak zostałem mistrzem

Autor: Piotr 'Rastamagic' Juraszek

Jak zostałem mistrzem
Nazywam się Piotr Juraszek i jestem tegorocznym mistrzem Realm Championship Eastern Plaguelands, a w tym tekście chciałbym podzielić się z wami moimi doświadczeniami z tej imprezy.

Po osiągnięciu słabego wyniku na DMF Poznań planowałem od razu zająć się testowaniem talii do formatu Core, by być przygotowanym na Mistrzostwa Eastern Plaguelands w Krakowie. Niestety, musiałem nadrobić zaległości na uczelni i testy mogłem zacząć dopiero we wtorek poprzedzający turniejowy weekend. Deck, którym chciałem grać jest oparty na bohaterze Edwin Vancleef Hero, a znany szerzej jest jako Distraction Rogue. Talia składa się z ekstremalnie silnej interakcji jaką tworzy duet Distraction Technique oraz generatory tokenów w postaci Nasala Silvertree i Benedictus the Twilight Father, bardzo potężnego pakietu kontroli allay'ów, ręki oraz ekwipunku jaki zapewnia Rogue, Viewless Wings oraz alternatywnego źródła naporu jakim jest Archdruid Fandral Staghelm w parze z Aggra.

Mimo wielu mocnych kart, talia posiada swoje słabe strony. Nie posiada żadnego dodatkowego dociągu kart i bazuje tylko na olbrzymiej sile. Ponadto Archdruid Fandral Staghelm kompletnie nie współgra z Nasala Silvertree i czasem zdarzą się rozdania, w których wszystko pójdzie po naszej myśli poza parowaniem Fandrala z silnym ally'em.

Niestety, Archdruid był w tym decku jedyną kartą, która potrafiła odwrócić losy gry z monsterowym hunterem i nie było możliwości gry bez niego. Podczas testowania coraz klarowniej prezentował mi się spis jakim finalnie planowałem grać.

Hero: Edwin Vancleef Hero

Ally:
2x Aggra
2x Benedictus the Twilight Father
2x Vanessa VanCleef
3x Archdruid Fandral Staghelm
4x Edwin Vancleef
2x Maloc Herald of Trickery
4x Nasala Silvertree
4x Faenis the Tranquil
3x Lord Kurtalos Ravencrest
2x Nalisa Nightbreeze
4x Stormwind Summoner

Ability:
3x Helplessness
4x Distraction Technique
2x Devious Dismantle
4x Prey on the Weak
4x Poison the Well
3x Legacy of Betrayal

Equipment:
4x Viewless Wings

Quests & Locations:
4x Shadowfang Keep


Postanowiłem podzielić swoje odpowiedzi na ekwipunek właśnie w taki sposób.
Niechciane w danym pojedynku Devious Dismantle zawsze można wyrzucić za pomocą Helplessness, a Maloc, jak się okazuje, wcale nie jest taki słaby z Archdruidem na stole.

Kontrola stołu jest po prostu zbiorem najsilniejszych rogue'owych kart ability. Z agresją masy i tanimi stworami radzimy sobie za pomocą Poison the Well. Prey on the Weak oraz Legacy of Betreyal są doskonałą odpowiedzią na wrogich Archdruid Fandral Staghelm.

Jeśli chodzi o ally'ów, to największym dylematem jest wyłącznie wybór ilości VenCleefów tak, by zarazem móc korzystać z ich potęgi i nie odczuwać zbyt boleśnie braku ich interakcji z Fandralem.

Brak questów wymaga planowania gry od początkowych tur i przewidywania tego, co może zagrać przeciwnik. Viewless Wings dość często pojawia się na ręce w ilości więcej niż 1, ale jest to tak ważna karta, że warto płacić za to taką cenę. Ta karta po prostu wygrywa gry znikąd.


Pomiędzy przygotowaniami do porcji Core turnieju, próbowałem zdobyć doświadczenie w Drafcie, który od początku mojej przygody z WoWem sprawiał mi wiele problemów. Niestety, przed Realmami nie udało mi się rozegrać ani jednego Drafta w tym formacie i byłem skazany na improwizację.

Na sobotni turniej dotarłem dość wcześnie i zająłem się kompletowaniem talii, a po chwili z gotowym spisem mogłem obserwować czym przyszło grać innym graczom. Jak się okazało, zaprzyjaźniony gracz - Mateusz Rybarkiewicz - postanowił grać identycznym spisem, jako że pomagał mi przy testach i jego sugestie wpłynęły na finalną wersję (dzięki raz jeszcze!). Dostrzegłem też jeszcze kilku innych Edwinów, czego po trochu się spodziewałem.


Po ogłoszeniu pairingów na pierwszą rundę trafiłem na Tomasa Kuchtę.
Jego wybór padł na Arisella Daughter of Cenarius co wskazywało tylko jedno: Harmonize!

Przegrałem rzut kostką i ujrzałem całkiem znośną początkową rękę, która zawierała między innymi Poison the Well/wow] oraz [wow]Prey on the Weak jako odpowiedzi na wczesne ally'e z Harmonize. Nasala Silvertree, Viewless Wings oraz Aggra dawały mi szanse nałożenia presji na przeciwnika i Legacy of the Betreyal, które pomoże usunąć każde zagrożenie, jakie może pojawić się w typowym druidzie opartym na Harmonize.

Niestety, moje drawy okazały się niesamowicie słabe. Góra mojej talii skrywała kolejno Viewless Wings, Maloc, Maloc, Devious Dismantle, Viewless Wings, Viewless Wings. To pozwoliło przeciwnikowi przejąć inicjatywę. Mój stół w postaci Aggry z Assault 4 i Elusive popartej Viewless Wings szybko został zneutralizowany przez armię przeciwnika, która składała się z dwóch Pygmy Pyramid, 4 tokenów treantów, Remulos, Son of Cenarius oraz Buldrug - zwiastowało to szybką śmierć. W takim momencie udało mi się zmusić przeciwnika do błędu. Starałem się, żeby było dla przeciwnika więcej niż pewne, że na ręce trzymam Poison the Well, które jest kartą, chroniącą mnie zalewem ogromnej ilośći tokenów. Tomas kilka razy przemyślał użycie Shadowfang Keep, by obronić swojego Remulosa za pomocą tokenów powstałych z Pygmy Pyramidy, jednak koniec końców, ku mojemu zadowoleniu, dał mi szanse na wygraną. Wystarczyło dobrać Archdruida, podczas gdy przeciwnik dobierze ally'a z atakiem poniżej 3. Niestety, przeciwnik dobrał kolejnego Buldrug, który mimo wszystko odsłonił Shadowfang Keep.

Ja oczywiście dobrałem Archdruida i pomimo szczerych chęci, jedyną opcją na przeżycie był drugi flip Edwina. Po tym flipie zabrakło mi jednego zasobu, by dograć jeszcze Archdruida (korzystając z Shadowfang Keep). Przeciwnik policzył obrażenia i dobił mojego bohatera.

0-1 i 0 wygranych rzutów.


Druga runda : Ben Jaafar, Mehdi
Rohashu, Zealot of the Sun zwiastował tylko jedno: Grand Crusader.

Ponownie przegrałem rzut i zmuliganowałem rękę. Otrzymałem całkiem przyjemną rękę, na którą przeciwnik nie miał jak odpowiedzieć, co skutkowało tym, że gra zakończyła się w piątej turze po zagraniu Viewless Wings.

1-1 i 0 wygranych rzutów.


Trzecia runda : Malisiewicz, Oscar

Oscar zdecydował się zagrać Edwin Vancleefem. Przeciwnik w trakcie rundy zdradził mi, że nie jest to talia oparta na Distraction Technique. Przegrałem kolejny rzut i dokonałem wymiany ręki. Początkowe 7 kart, które otrzymałem, pozostawiało wiele do życzenia.
Przeciwnik w pierwszej turze zagrał mi Darnassus Warrior i Night Elf Arcanist. Szybki napór. Wyrzuciłem Distraction Technique, by móc zagrać za darmo Helpessnessa i z po przyjrzeniu się kartom Oscara poczułem ulgę. Jego ręka składała się Tyrande, High Priestess of Elune, Shandris Feathermoon i Marundal the Kindred. Wyrzuciłem mu Shandris i zająłem się stabilizacją. Z pomocą przyszedł mi Archdruid Fandral Staghelm i... mój przeciwnik. Oscar, zagrawszy Marundala, powiększył mojego Benedictusa, który przy pomocy Fandrala pomógł odzyskać potrzebne punkty życia.

2-1 i 0 wygranych rzutów.


Po tej rundzie wybraliśmy się na orzeźwiający złocisty napój, by trochę się odstresować przed Draftem. Mój stolik okazał się być dość silny. Na prawo ode mnie siedział Czech Tomas Kuchta, na lewo broniący tytułu Mistrza Eastern Plaguelands, Marcin Filipowicz. Finalnie okazało się, że 4 osoby z tego stolika dojdą później do top8.

Draft nie poszedł po mojej myśli. Pierwsza paczka zawiodła swoją siłą, choć na pierwszym picku dostałem moim zdaniem jedną z silniejszych kart w tym dodatku: Timewalker Juggernaut.

Starałem się nie pozostać otwartym przez całą pierwszą paczkę. Jednak Timeless Aim na 6 picku dał mi nadzieję, że może Hunter będzie otwarty. W drugim boosterze otworzyłem Legguards of the Legion. To upewniło mnie, że szukam hunterowych kart. Od tego momentu musiałem znaleźć rasę, którą mogłem pickować, by jak najwięcej zyskać z nowo dobranych Legguards. Pierwsze kilka picków i moim oczom ukazuje się spora liczba orków. Jednak po 4 picku zaczęło się dziać coś dziwnego - otrzymywałem puste boostery bez przedstawicieli frakcji Horde, a zamiast tego bardzo dobre alliance'owe allay'e. Po minie Marcina mogłem stwierdzić, że pomimo tego sygnału nie zmienia frakcji, a i dla mnie nie było już odwrotu. Dobrałem kilku taurenów i pełen obaw przed trzecią paczką dałem do zrozumienia Marcinowi, że będę ucinał Hordę jak tylko mogę. Tak też się stało i prawie każda karta z ostatniego boostera wylądowała w moim finalnym decku.

Poniżej finalny spis:

Huln Highmoutain

The Opening of the Dark Portal
2x The Master's Touch
Escape from Durnholde
The Path of the Dragon Soul

Timewalker Sunguard
Timewalker Grunt
Strike
Orox Darkhorn
Bhen Checks-the-Sky
Dawnhoof Brightcaller
Razor Hill Spiritseer
Timewalker Vanguard
Sinister Watcher
Demon Hunter's Aspect
Timeless Aim
Legguards of the Legion
Hulking Helboar
2x Ahul Moonspeaker
Thunder Bluff Wildheart
Timewalker Juggernaut
Child of Goldrinn
Durnholde Tracking Hound
Thunder Bluff Steelsnout
Zarim Redskull
Unstopable Abyssal
Blazing Infernal
Thunder Bluff Spiritwalker


Spodziewałem się z fatalnego fatalnego 1-2 bądź 0-3. Talia wydawała się bardzo słaba. Uczucie to potęgowała wiedza o tym, że na podzie są talie mające takie bomby jak Vorgo, Timewalker Stormlord i Garrosh, Son of Grom w jednym decku.


Runda 4 : Mateusz Miszczyk.

Deck Mateusza również nie należał do słabych. Posiadał on między innymi Opportunity[wow], kilka [wow]Hidden Strike'ów i olbrzymi Ansem, Timewalker Deathblade.

Ponownie przegrałem rzut.

Pierwsza gra została całkowicie zniekształcona protectorem 7/7, jakim był w tym pojedynku Ansem, Timewalker Deathblade. Całą grę udawało mi się neutralizować zagrożenia Mateusza i gdy zaczynałem ofensywę, olbrzymia ściana całkowicie pozbawiła mnie nadziei. W drugiej grze udało mi się uzyskać przewagę dzięki synergii, jaka łączy taureny. Pomógł też spory błąd, przez który Mateusz sam zniszczył swojego ally'a nie szkodząc żadnemu z moich.

W 3 grze ujrzałem piękną rękę. Duża ilość taurenów i Legguardsy całkowicie przejęły kontrolę nad grą.

3-1 0 wygranych rzutów.


Runda piąta: Marcin Filipowicz.

Marcin grał horde'owym paladynem. Udało mi się wygrać rzut (w końcu).

Zacząłem z bardzo agresywnym rozdaniem. Za pomocą Sinister Watchera ustawiłem sobie Legguardsy na wierzchu talii, które zaraz zostały wyrzucone poza grę za pomocą Orox Darkhorn. Od tego momentu miałem złe przeczucia co do tego jak potoczy się ta gra. Przeczucia szybko zmieniły się w rzeczywistość. Obrażenia na paladyńskim bohaterze stanęły na poziomie mniej więcej 20 punktów i nie ruszyły się do końca gry.

Druga gra była bardzo długa. Neutralizowaliśmy swoje zagrożenia idąc równo cios za cios. Gdy udało mi się osiągnąć przewagę, zostały mi ledwo 3 karty w talii. Nie miałem szans pokonać przeciwnika zanim skończą mi się karty.

3-2 i 1 wygrany rzut.


Runda 6 . Piotr Paleczny.

Alliance Priest. Przegrałem kolejny rzut.

Piotr posiadał olbrzymią ilość ally'ów rasy human, jednak im dłużej trwała gra, tym bardziej widoczne były braki droższych ally'ów. Obie gry udało mi się wygrać mając na swoim bohaterze 25+ obrażeń.

4-2 i 1 wygrany rzut.

Byłem zadowolony z 2-1 w Draft. Jest to całkiem dobry wynik, biorąc pod uwagę kompletnie zerowe doświadczenie w tym formacie limited.


Runda 7 : Dariusz Szczeremba.

Bohaterem Dariusza był Edwin Vancleef Hero.

Dadi grał tym deckiem znacznie dłużej niż ja, dlatego bolesne było dla mnie kolejne przegranie rzutu.

Popełniłem w tym meczu sporo błędów, między innymi marnując Legacy of the Betreyal, by przebić troszkę obrażeń. W tej grze uratowało mnie dobranie w idealnym momencie kolejnego Legacy of Betrayal na Fandrala.

Dariusz również zrobił błąd, gdyż w ostatniej turze mógł zniszczyć mojego Benedictusa.
W następnej postawiłem długo przetrzymywane Viewless Wingsy, by dobić jego bohatera do 29 punktów obrażeń.

5-2 i 1 wygrany rzut.


Runda 8: Michał Minias oraz jego Monster Death Knight

Widziałem ten deck w akcji, gdy niszczył 2 inne Edwiny (w tym jednego o identycznym spisie), co oznaczało, że czeka mnie trudny pojedynek.

Przegrałem rzut i zmuliganowałem słabą rękę.

Ręka po mulliganie również nie zachwycała, jednak para dobranych po sobie Devious Dismantle zmieniła wszystko. Z pomocą Helplessnessa wyczyściłem rękę przeciwnika aż do ostatniej karty, jaką był Despair of Winter. Z pomocą Viewless Wings, Archdruida i Agrry, zmusiłem go do zagrania Despaira. Zanim to zrobił, zdołałem wcześniej zadać olbrzymią ilość obrażeń. Po wyczyszczeniu stołu byłem gotowy wstawić drugą Agrrę.
Michał jednak dał radę się zabezpieczyć przed dodatkowymi obrażeniami dostawiając kolejną parę Rock Furrow Boots, która razem z Blackout Truncheonem i kolejnymi armorami zmusiła mnie, bym zwolnił i zastanowił się na swoimi zagraniami.

Po dobraniu Vanessy, naszedł mnie dość sprytny plan. Jeśli zagram Agrrę z Elusive i Assault 4, to przeciwnik będzie czekał zastawiając się kolejnymi armorami. Jednak, jeśli dam mu motywację do zaatakowania mojej Aggry, Vanessa da mi DOKŁADNIE 32 punkty obrażeń na bohaterze przeciwnika, co przy pustej ręce i niewielkiej ilości zasobów daje mi całkiem spore szanse. Zagrałem ją więc dając umiejętności Assault 4 oraz Mend 4.
Przeciwnik dał się nabrać i w następnej turze ustawiłem go na idealnie 32 życia.

6-2 i 1 wygrany rzut.


Runda 9: Marcin Filipowicz oraz Edwin VanCleef.

Po raz kolejny (i nie ostatni) przyszło mi się zmierzyć z dwukrotnym Mistrzem Eastern Plaguelands.

Wygrałem rzut kostką i zmuliganowałem. Ręka nie należała do idealnych, ale dało się grać. Gra toczyła się dość wyrównanie. Nasala Silvertree zdiscardowana za pomocą Helplessnessa znacznie mnie spowolniła. Krytyczny moment nadszedł po zagraniu przeze mnie Aggry, która dostała elusive i untargetable. Marcin odpowiedział mi własną Aggrą z Untargetable i Assault 4. Pomimo tego, że widział na mojej ręce Viewless Wings i Summonerkę. Dzięki temu moja Aggra skróciła jego, co dało mi olbrzymią przewagę. Ja również popełniłem malutki błąd odpuszczając 1 obrażenie dzięki Assaultowi z Distraction Technique. Gra ciągnęła się jeszcze przez Legacy of Betreyal, którym ukradłem Nasala Silvertree, która została mi odebrana w ten sam sposób.

Koniec końców moja Aggra upewniła się, że przeciwnik leży martwy.

7-2 i 2 wygrane rzuty.


Po ogłoszeniu standingów okazało się, że mimo porażki, Marcin dostał się do topa na 8 miejscu. Jako, że ja trafiłem na pierwsze miejsce, jutro z rana szykowała się epicka powtórka.

Po zakończeniu pierwszego dnia, postanowiliśmy testować nasze pojedynki do późna. Po zakupieniu asortymentu udaliśmy się poćwiczyć.

Testing przy napojach wyskokowych trwał do prawie 4 w nocy. Dzięki temu rano czułem się bardzo pewny podchodząc do tego pojedynku. Przed samym wyjściem na turniej zagrałem kilka gier z Harmonize Druid (co okazało się bardzo pomocne).


Pierwszy mecz Top 8 miałem zagrać z Marcinem Filipowiczem. Byłem dośc pewny zwycięstwa, gdyż mój spis był nieco lepiej przygotowany do walki Edwinów. Wiedziałem jednak, że w tym meczu nie można pozwolić sobie na choćby najmniejszy błąd, gdyż nasze decki ich nie wybaczają.

Wygrałem rzut i po mulliganie otrzymałem świetną rękę. Krytycznym momentem gry była trzecia tura Marcina. Po zagraniu przeze mnie Nasala Silvertree Marcin chciał zagrozić mi wstawiając Lord Kurtalos Ravencrest, po tym zagrał Helplessnessa odrzucając Poison the Well starając się wyrzucić mi Edwina. Nie przewidział jednak, że będę miał na ręce 2 sztuki tej karty. Poza Edwinami miałem również Legacy od Betreyal i Archdruid Fandral Staghelm. W mojej opinii poprawnym zagraniem byłoby zagranie Helplessnessa zanim zagra Lorda, gdyż w tej sytuacji będzie miał więcej informacji i być może zrezygnuje z zagrania tego ally'a. W mojej turze zagrałem Edwina, który wraz z tokenami dał mojemu bohaterowi z Distraction Technique Assault 4 (1 z tokena Nasali), dzięki czemu udało mi się wymienić 1 obrażeń za Lord Kurtalos Ravencresta. Kilka tur później bohater Marcina poległ.

1-0

W drugiej grze znowu postanowiłem zmuliganować. Otrzymana ręka była nieco lepsza. Gra toczyła się dość wyrównanie. Viewless Wingsy Marcina zostały skradzione przeze mnie za pomocą Maloc, Herald of Trickery, który został skradziony za pomocą Legacy of Betreyal i z powrotem odebrał tę kartę ekwipunku. Co ciekawe, miałem jeszcze na ręce własne Legacy of Betreyal, by kontynuować zabawę, ale udało mi się dobrać własne Wingsy, które na miejscu zmusiły Marcina do poddania gry.

2-0 w i 3 wygrane rzuty w całym turnieju.


W półfinale zmierzyłem się z Michałem Sowińskim, graczem z mojego rodzinnego miasta. Wiedziałem, że łatwo nie będzie, ale nie miałem zamiaru się poddawać. Talią, jaką wystawił przeciw mnie, był Harmonize Deck na Arisella Daughter of Cenarius. Przegrałem rzut kostką i zmuliganowałem rękę, która nie miała żadnej interakcji z wczesnymi ally'ami poza Prey on the Weak. Ręka, którą ujrzałem, była beznadziejnie słaba.

Zmuszony byłem wystawić Lorda Kurtalosa tylko po to, by na chwilę odciążyć mojego bohatera. Mimo to tempo talii Michała stanęło. W międzyczasie udało mi się wystawić Archdruida Fandrala Staghelma. Przeciwnik odpowiedział mi zagrywając Shade of Aran, kopiując moce Fandrala. W mojej turze wystawiłem Agrrę, która mogła bardzo szybko zakończyć mecz na moją korzyść. Jak się okazało przeciwnik nie znalazł nic, co mogłoby mi przerwać napór składający się z tych kart i w następnej turze po wstawieniu Wingsów udało mi się go zabić.

1-0

Druga gra to również mulligan z mojej strony. Ręka, którą zatrzymałem, była lepsza niż w poprzedniej grze, jednak talia Michała wykręciła niesamowite tempo i w okolicach 5 tury byłem już bez żadnych szans na wygraną.

1-1

W ostatniej grze udało mi się osiągnąć dość szybko przewagę, regularnie usuwając zagrożenia przeciwnika. Pomimo usunięcia mi Wingsów za pomocą Commander Ulhok, Legacy of Betreyal zajęło jego własne Ulthoki. Ulthokiem usunąłem Doom Commander Zaakuul, który dawał mu jeszcze szanse na odzyskanie kontroli. Reszta tej gry sprowadzała się do rozpaczliwej obrony przeciwnika, lecz kilka tur później udało mi zapewnić sobie zwyięstwo.

2-1 i 3 wygrane rzuty kością do tej pory.


Drugim finalistą był Tomas Kuchta, który dał radę pokonać mnie w pierwszej rundzie. Mimo tego udało mi się zaobserwować zdenerwowanie na jego twarzy. Po krótkiej rozmowie, rzuciliśmy kością, o dziwo znowu przegrałem. Zmuliganowałem rękę i ujrzałem FATALNĄ rękę. Nie mogłem w niczym zagrozić Tomasowi, który z drugiej strony dobrał świetny zestaw kart. Przez 4 tury statystowałem w tej grze, by zostać zniszczonym bez litości.

0-1

Druga gra i mulligan. Tomas zatrzymał rękę, której później żałował. Udało mi się dostosować moją grę do roli całkowitej kontroli i za pomocą Distraction Technique i Nasala Silvertree niszczyłem wszystko, co wystawi Tomas, natomiast zawartością ręki pozbywałem się innych zagrożeń. Dzięki temu miałem całkowitą pewność, że Tomas nie będzie miał szans odpalenia swojego comba przez cały czas trwania gry. W dogodnym momencie wrzuciłem Benedictus the Twilight Father, który spokojnie dostawiał cultistów. Po uzyskaniu piątego tokena Tomas poddał grę.

1-1

W trzeciej grze zatrzymałem agresywną rękę z dwoma Helplessnesami. Przed moim oczyma ukazał się Archimonde, Hand of Sargeras, który całkowicie zmienił moje podejście do gry.

Pomimo dwóch Nasala Silvertree oraz Benedictus the Twilight Father na ręce, wraz z Distraction Technique w stole postanowiłem całkowicie zanegować tego allaya. Zagrałem Lord Kurtalos Ravencrest, którego chwilę później wspomogła Agrra z Assault 4 i Untargetable. Ucieszyłem się więc, gdy za pomocą Muln Earthfury przeciwnik odsłonił drugiego Archimonde'a.

Turę wcześniej jednak Tomas zrobił bardzo duży błąd. W swojej czwartej turze wystawił
Pygmy Pyramid nie zostawiając wolnego Shadowfang Keepa. Gdyby odczekał cierpliwie turę, możliwe, że gra skończyłaby się moją porażką. Korzystając z Legacy of Betreyal pozbyłem się Pramidy, który był później moim gwarantem zwycięstwa. Podczas gdy moje ally'e zawzięcie atakowały bohatera Tomasa, on sam próbował na stole ustawić krytyczną masę ally'ów. Jednak doskonale znając zawartość jego ręki oraz talii wiedziałem, że Tomas nie ma możliwości przerwania mi mojego naporu pomimo siły ally'ów na jego stole.

Zagrałem jego Pyramidę zostawiając otwartą lokację i zostawiłem Tomasa w sytuacji, gdzie jeśli nie zniszczy mi Aggry, to w następnej turze przegra. Za pomocą Archimonde zaatakował orczycę. Protectowałem Pyramidą po czym poświęciłem ją za pomocą lokacji wstawiając 3 tokeny, które zatapowały 3 ally'ów Tomasa. Zagrał drugiego Mulna odsłaniając w 4 kartach Shade of Aran. Shade w 5 kartach nie odsłonił nic wartościowego i już po chwili byłem zwycięzcą.

2-1 i 3 wygrane rzuty kością.


Po grze zwrócono mi uwagę, że zaryzykowałem w ostatniej turze i powinienem skrócić mu Mulna. Przystaję nadal przy swojej decyzji. Gdybym zniszczył mu Mulna, nie miałbym szans pokonać Druida w następnej turze, a dałbym mu 1 resource i 1 kartę do odsłonięcia więcej. Zostawiłbym go przy życiu kolejną turę, co przy tak rozwiniętym stole wcale nie musiało oznaczać mojego zwycięstwa. Po mojej wygranej byłem zbyt zmęczony psychicznie, by cieszyć się z wygranego turnieju, jednak po jakimś czasie przyszedł czas na radość.

Korzystając z okazji chciałem po raz enty podziękować wszystkim, którzy pomogli mi testować przed turniejem czy do późna w nocy przed finałami. Dzięki panowie!