Jak zniszczyć układ słoneczny i z czego zrobić demona (tu nie ma nic o ZjAvie, na której mnie nie będzie)
Odsłony: 60Piszę sobie, jak wspominałam niedawno, blogaska. Blogasek mój, jak również wspominałam niedawno, jest zabawą z popularnym tu (i ówdzie) sporem o sf i f. W związku z tym przysparza mi nieco wyzwań.
Pisanie o kosmosie wcale nie jest takie łatwe. To znaczy, jest, póki człowiek nie pamięta o skali, za to pamięta się filmy SF, w których jest dużo ładnych wybuchów. Ja niestety(?) o skali czasem sobie przypominam, ostatnio naszło mnie jak wracałam późnym popołudniem do domu i akurat były gwiazdki. Idę sobie, patrzę w te gwiazdki i myślę sobie o blogasku moim, który jest taki estetyczny i gwiazdkowy i nagle uderza mnie myśl, że one są duże w sumie. Znaczy, takie... Niewyobrażalnie ogromne.
Zastanawiam się czy to efekt bycia córką fizyka czy po prostu tej, popularnej ostatnio na fejsach i kwejkach aplikacji, która pokazuje skalę kosmosu. Wiecie, jaka jest Ziemia na te Jowisza, jaki jest Jowisz na tle Słońca i takie tam.
Zaklęłam szpetnie, orientując się jakie faux pas mogłam popełnić, ale wypogodziłam się zaraz. To nie był mój pierwszy tego typu problem, więc wiedziałam, że zbliża się jeden z Tych Dialogów.
Bo wiecie, mam trójkę fizyków w rodzinie.
Udałam się więc (na gg) do siostry mej i rzekłam co następuje:
- Słuchaj, jak zniszczyć gwiazdę wielkości słońca i jeśli ją, na przykład, wybuchniemy to ile trwa taki wybuch?
Na co otrzymałam (natychmiast) odpowiedź następującą:
- Znaczy, ręcznie czy na drodze ewolucji gwiazdy?
- Ręcznie - odrzekłam. - A, i przeżyć.
Przeżyć się nie da. Znaczy, u mnie się da, ale to fantastyka.
Porozważałyśmy sobie różne opcje sposoby ("a to banalne. Wystarczy przyspieszyć ewolucję gwiazdy"), dostałam link do cyklu życia słońca na wiki, aż w końcu padło pytanie kluczowe:
- A wolałabyś żeby oni już nie żyli, czy nadal żyjemy?
- A nie wiem. Znaczy, myślałam, że nie żyją, ale dzisiaj doszłam do wniosku, że jakby to były ostatnie lata ich życia to by było miło. Ale ostatnie, w sensie, że następnego pokolenia to już nie będzie. Bo jakby mieli więcej czasu to mogliby się ratować. Albo zostać uratowani bo pozostałych systemów jest sześć jednakowoż. I one żyją.
- Ale jak będą mieli kilka lat i będą wiedzieć, to po prostu uciekną.
- To można ominąć... W zasadzie pomoc z zewnątrz też można, ale kilka lat jest dramatyczne. Znaczy, można im pozabijać magów wcześniej, albo po prostu zrobić tak, że to, co się stało z tą gwiazdą popsuło magię w systemie i nie działa. O. To ostatnie mi się podoba. Nie to, że wiem bardzo dokładnie jak działa ta ich magia, ale pasuje do całokształtu.
-To zrób im magię napędzaną na fotony o odpowiedniej częstotliwości, przesuń trochę widmo w stronę nadfioletu (UV), wybijać ich będzie promieniowanie, a oni nie będą mogli nic zrobić, bo ich podczerwona (IR) mana będzie niedostępna
- To nie jest zła myśl, wiesz? Znaczy, wszystko im się świeci, trzymają manę w kryształach, które się świecą jak się je napełni i w ogóle. To znaczy, zasadniczo to ta magia jest napędzana demonami, ale kto powiedział, że demon nie może być z fotonów o odpowiedniej częstotliwości.
Jako rzekłam, uwielbiam takie dialogi (jak kiedyś, kurde, przeczytam w jakiejś książce o magii na fotony i demonach z nich zbudowanych, to znowu będzie w gazetach, że autor oskarżony o plagiat, jak z Rowling, Meyerową i gościem od facebooka ;) )