» Blog » Ja! Mizogin!
18-05-2012 22:18

Ja! Mizogin!

W działach: Fanboj i Życie, Książki | Odsłony: 251

Kilka dni temu dobra znajoma zarzuciła mi, że – czytając mojego bloga – można dojść do wniosku, że (przynajmniej w fantastyce) nie ma dobrych, kobiecych bohaterów. I wiecie co? Powiem szczerze: jeśli bohaterem książki, a zwłaszcza głównym bohaterem jest kobieta, to automatycznie dostaje Zegarmistrz dostaje +10 do Podejrzliwości i Oszczędności. Powód jest bardzo prosty:


W fantastyce kobiety postrzegane przez pryzmat płci!


Każdy zna chyba ten obrazek. Powieść pisana przez jakiegoś paszkwilistę lub naśladowcę Howarda. Okładka. Na niej: półnagi osiłek walczy z niewypowiedzianie plugawym potworem (jakąś Gwałcimacką Rozpustną lub czymś w tym guście), w tle czarnoksiężnik. Na pierwszym planie: omdlała, cycata panienka. Ot, typowa okładka typowej powieści fantasy czy science fiction (jeśli podmieni się czarnoksiężnika na szalonego naukowca) z okresu sprzed nastania Nowej Fali. Chyba wszyscy znamy ten typ: głupie babony, które nie potrafiły zrobić nic innego, niż tylko dawać się porywać, więzić i składać w ofierze, które co chwila mdlały i które bohaterowie musieli raz po raz cucić i odbijać z rąk porywaczy.


Ja bym takie zostawił na pastwę losu. Widać prawdą jest to, co mówią i miłość faktycznie jest ślepa, głucha i upośledzona. Wydawałoby się jednak, że tego typu uprzedmiotowiająca wizja kobiet, spychająca je w zasadzie wyłącznie do roli nagrody dla wojownika dziś, w erze równouprawnienia nie ma racji bytu.


Niestety jest nawet gorzej!


Niestety obecnie, jeśli kobiety pojawiają się w rolach pierwszoplanowych, to najczęściej, to w prawdzie zwykle już nie półnagie i omdlałe (ufffff!), jednak ich sytuacja poprawia się niewiele. Fabuła najczęściej przybiera trzy formy. Tak więc:


- Świat, w którym żyją Bohaterowie władany jest przez Moce Magii. Moce Magii płyną z wewnętrznego talentu / słów użytych przez Stwórcę w trakcie Aktu Kreacji / Zwierząt Chińskiego Horoskopu / Krwawych Poświęceń i Zaprzedawania Duszy. Posługiwać się nimi mogą jednak wyłącznie mężczyźni. W rękach kobiet pozostają natomiast wyłącznie sztuki niższe / zabijane jeśli w ogóle lizną cokolwiek z magii, pewnego dnia pojawia się niezwykle utalentowana dziewczyna, najpotężniejszy mag, jaki kiedykolwiek chodził po świecie. Musi jednak ukrywać swoje istnienie, gdyż skostniały, patriarchalny beton reprezentowany przez Gildię Magów / Mędrców z Roke / Złych Doradców Cesarza / coś innego w tym stylu sięgnie po wszelkie środki, by zgładzić!


- Świat w którym żyją Bohaterowie władany jest przez moce Barbarzyństwa i / lub Patriarchatu. Jedyny wyjątek stanowi idylliczne Królestwo władane przez Praworządnie Dobrą Królową. Do pomocy ma ona zastęp Paladynów / Kosmicznych Marines (też Praworządnie Dobrych) władających magią / technologią / gadającymi koniami / smokami / wymyślcie sobie, co chcecie. Królestwo ma jednak masę wrogów zewnętrznych (tzn. wszystkich naokoło) i wewnętrznych, którzy nienawidzą go za jego otwartość dla mniejszości seksualnych oraz równość praw dla kobiet, rzeczy w tym świecie egzotyczne, a w tym jednym i jedynym miejscu nie tylko akceptowane, co akcentowane. Przed nieuchronną zagładą państwo ocalić może jedynie odważna bohaterka...


- Świat w którym żyją Bohaterowie ponownie władany jest przez moce Barbarzyństwa i / lub Patriarchatu. Władzę w nim sprawują brutalni i bezmyślni szowiniści, traktujące kobiety jak niewolnice, znęcające się nad dziećmi, ciągle pijane potwory zwane mężczyznami. Sprzeciwiają się im i czynią los kobiet znośnym jedynie nieliczne osoby płci pięknej, zrzeszone w jakieś tam sekretne bractwo / kapłanki Bogini-Matki, władające mocami magii / technologii / innymi. Niestety nadciąga okropne zło, najczęściej w postaci straszliwej, patriarchalnej religii lub ideologii. Czy dzielne kobiety zdołają ochronić swój jedyny azyl przed napompowaną testosteronem agresją?


Dlaczego nie podoba mi się to, że baby stale walczą z Patriarchatem?


Bo czytałem już z milion książek o tym. Chętnie poczytałbym o czymś nieco innym. Na przykład o tym, jak baby walczą ze smokami. Albo z wampirami. Albo jak kobieta odkrywa tajemnicę myślącej planety-oceanu. Albo jak zakrada się do strefy lądowania obcych, by kraść pozostawione przez nich, tajemnicze artefakty...


Wiecie co mnie dziwi? Że autorki fantasy (bowiem, jak już wszyscy zdążyli się domyślić preferuje fantasy nad science fiction, tak więc siłą rzeczy tam trafiam na więcej tego typu odchyłów), bo to właśnie najczęściej kobiety piszą tego typu książki notorycznie udowadniają, że kobiety są gorszą płcią! Nie dziwiłoby mnie, gdyby snuły jakieś feministyczne fantazje, w których jedyne sensowne państwa są władane przez królowe, mężczyźni chodzą na smyczach, a reszta świata błaga je o rzucenie kaganka oświaty. Ot, taki Gor, tylko napisany przez babę...


Natomiast piszą...


Piszą powieści, z których jasno wynika, że nie radzą sobie w świecie równouprawnienia. Bo w przedstawionych przezemnie schematach fabularnych postacie kobiece prezentują tylko jedną, wyróżniającą je cechę: swoją płeć. Prócz tego, że są kobietami są nikim. Co więcej pozycje te często pełne są jakiejś dziwnej, negatywnej energii... Bo widzicie: żyjemy w XXI wieku, czasy, w których pani Andre Norton musiała podawać się za pana Andre Nortona, bo wydawca bał się, że babskie imię wystraszy czytelników dawno już minęły. Większość widowni nie będzie też miała nic przeciwko kobiecym postaciom. Oczywiście jeśli będą z jajem.


Tymczasem pierwsza kobieta-mag, pirat, wojownik czy space marine w świecie, w którym kobietom nie wolno być magami, piratami, wojownikami czy space marine nie jest kimś z jajem. To postać, która znajduje się w dość sztucznej dla czytelnika sytuacji. Tym bardziej, że w naszym świecie kobiet pracujących na równi z mężczyznami i traktowanych na równi z nimi w typowo męskich zawodach jest całe mnóstwo i nie budzą żadnej sensacji.


W fantastyce też jest wiele dobrych, kobiecych postaci. Sara Connor z Terminatora, Ellen Ripley z Obcego, komandor Karen Halabi z Osi Czasu, kapitan Maneka Trevor z Bolo! Weterani, Honor Harington z cyklu o Honor Harington czy nawet howardowskie Belith i Czerwona Sonja... Postacie o których piszę w tej notce nie zasługują jednak, by stawać z nimi w jednym szeregu. A wszystko to dlatego, że autorzy ich przygód robią wszystko, by pokazać, że radzą sobie dobrze, jak na kobiety...

Komentarze


earl
   
Ocena:
0
@ Zegarmistrz

Belith i tak ostatecznie jest pokazana jako gorsza od mężczyzn, bo przecież ulega Conanowi i staje się jego kochanką a w końcu okazuje znacznie mniej sprytu i przebiegłości niż jej męski partner.
19-05-2012 09:45
Albiorix
   
Ocena:
0
Wydaje mi się że opierasz się na jakimś wycinku dziwnym, dawaj tytuły.
19-05-2012 14:51
earl
   
Ocena:
0
Jutro Ci podam, bo nie mam pod ręką tej książki. Ale jest to opowiadanie w zbiorze Howarda "Conan i pradawni bogowie".
19-05-2012 14:55
~Eire

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
No i wyszło szydło z wora- kobieta nie ma prawa kochać, czy współpracować z facetem, bo automatycznie zostaje uznana za "gorszą". Tvtropes twierdzi, że "real woman never wear dresses" ale ja wolę wierzyć w "Gdybym legła martwa, a tobie przyszło walczyć o życie, z otchłani pospieszyłabym ci na pomoc..."

Gdzie w "Królowej Czarnego Wybrzeża" Conan jest "sprytny" czy "przebiegły"? Najpierw uszedł rzezi swoich ludzi, bo leżał naprany narkotycznym zapachem, dał się zaskoczyć na statku, a w ostatecznym starciu uratowała go tylko interwencja Belit. No słaba kobieta jak w mordę strzelił.
19-05-2012 15:11
earl
   
Ocena:
0
Ma prawo kochać, ale tutaj wyraźnie jest pokazane, że Belit, zaskoczona odwagą Conana, stawiającego opór jej piratom, złożyła mu nago hołd.
19-05-2012 15:13
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Zlożyła mu hołd w wianie czy wiano w hołdzie? :)
19-05-2012 15:37
~Eire

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
No fakt, nie chciało jej się po majtki biegać po striptizie tudzież myśleć o formach w obliczu obopólnego zakochania.

Swoją drogą Zenobia też niby tylko dama z haremu a jednak podbiła Conana rozsądkiem w dyskretnym doborze broni i konia.
19-05-2012 16:02
earl
   
Ocena:
0
@ Zig
Raczej to drugie :P
19-05-2012 16:30
   
Ocena:
0
U Sandersona feminizm?
19-05-2012 17:44
Eva
   
Ocena:
+1
Slann - księżniczka w Elantris choćby. Kresu wytrzymałości byłam najbliżej kiedy zaczęła organizować lekcje szermierki.
Vin nie miała takich odchyłów szczęśliwie, jakkolwiek była po pierwsze mistbornem, po drugie mistbornem potężniejszym od wszystkich innych mistbornów, więc podpada jak najbardziej pod zegarmistrzowe wypominki. No i Kelsier chyba miał jakieś feministyczne monologi, Elend też mi się tak kojarzy.
We fragmentach Stopu Prawa, które widziałam też była jakaś wojująca feministka z uniwersytetu czy coś takiego.
19-05-2012 18:06
Aravial Nalambar
   
Ocena:
+1
@zegarmistrz

Późna Le Guin? O_o? Które powieści masz na myśli? Ja zawsze miałem wrażenie, że to najzdrowiej podchodząca to kwestii płci autorka fantasy. A przynajmniej - pochodząca humanistycznie.

Swoją drogą co do kobiet w SF... Jak się zastanowie to może właśnie poza Le Guin i Herbertem to szowinizm króluje to mizagonia króluje tu tak samo jak w fantasy.
19-05-2012 18:25
earl
   
Ocena:
0
Jeśli idzie o kobiety, które wpływają swoim postępowaniem na bieg historii w fantastyce, to warto wspomnieć chociażby o cyklu "Starship" Mike'a Resnicka i postaci Wal, cyklu "Elenium i Tamuli" Davida Eddingsa i postaci Sephrenii czy chociażby cykl o kuzynkach Kruszewskich Andrzeja Pilipiuka.
19-05-2012 18:59
37965

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Tak tylko chciałem zauważyć, gdyż mnie niezmiernie bawi, jak wiele razy dyskusja w tym temacie została spłycona i właściwie zawłaszczona przez profeministyczną nadgorliwość niesłusznie podpinającą się pod równouprawnienie:

Mężczyźni są równie nieudolnie przedstawiani w książkach fantasy co kobiety. I mają równie głęboką psychikę.

Tyle, że w naszej kulturze przyzwyczailiśmy się do tego, iż karykaturalny byt: niedojrzały, niezbyt inteligentny, często prymitywny; można przypisywać mężczyznom bez skrępowania. I taki poziom stał się standardem. I stąd patriarchalny model, z którym kobiece bohaterki walczą. Gdyż walczą z modelem zbudowanym na standardzie, a sięgnięcie po ten wariant płciowy wydaje się autorom naturalne. Dlatego też próby podpięcia postaci kobiecych pod ten standard wywołują często takie reakcje. Ot, nie przyzwyczailiśmy się, a w efekcie możemy spojrzeć na tenże standard na nowo i zobaczyć, jak niski jest.

Problemem nie jest zachwianie równowagi w kontekście przedstawiania płci w książkach fantasy (które zapewne ma miejsce). A właściwie ciężko mówić o problemie, gdyż taka jest właściwość gatunku fantasy: nie jest ambitne. I dojrzała, inteligentna, oparta o rozbudowany model psychiki postać to rzadkość. Niezależnie od płci.

W skrócie. HF
19-05-2012 19:19
Venomus
   
Ocena:
0
Ja do niedawna nawet nie wiedziałem, że Honor harrington to kobita (ot, meskie imię a babka z okladki to tak by zwabic samców). Dopiero jak na wiki sprawdziłem chcąc dowiedziec sie o co chodzi w fabule skonstatowałem, że to jakaś azjata. What a twist!

A pisząc o dobrze skonstruowanych postaciach kobiecych prosze nie zapominać o Yennefer i w ogóle Babskim Kręgu (tm) z Wiedźmina.
19-05-2012 21:30
Behir
   
Ocena:
0
@Eva

Jakichś mocno feministycznych skrętów w książkach Sandersona nie zauważyłem, ale nie będę się kłócił. W jego książkach bohaterowie są pretekstem, żeby pokazać jak działa magia świata :D. Czy to facet, czy kobieta, to znaczenie ma niewielkie (chociaż te bardziej ofensywne zdolności chyba jednak bardziej rozbudowane mają mężczyźni, chociaż tutaj rzeczywiście Vin będzie wyjątkiem, mimo że Elend też potrafił dać do pieca, a Kelsier był klasą samą w sobie).

@temat notki

Moim zdaniem mocno pojechałeś. Z polskiej fantastyki na przykład Achaja i Toy nie są głupie i nie trzeba ich ratować. A jeśli chodzi o przykład "magią władają tylko faceci", to polecam The Wheel of Time. Tam legalnie mogą to robić tylko kobiety, facetów się "uspokaja" jak zaczną manifestować zdolności, bo ich połowa źródła magii jest skażona i wariują. Aczkolwiek fanem żeńskich postaci tego cyklu nie jestem, muszę przyznać, że często w bardzo fajny sposób radzą sobie z facetami (tzn. namawiają ich do robienia tego co chcą).
19-05-2012 22:00
Eva
   
Ocena:
+1
Z polskiej fantastyki na przykład Achaja
Milczęmilczęmilczęmilczę, nie pluję jadem i jestem cywilizowana...
19-05-2012 22:33
zegarmistrz
   
Ocena:
+4
Moim zdaniem mocno pojechałeś. Z polskiej fantastyki na przykład Achaja i Toy nie są głupie i nie trzeba ich ratować.

Achaja? Przecież ta książka to praktycznie rzecz biorąc zapis fantazji erotycznych i mokrych snów. I lesbijki i bondage torture submision i rape i nawet kocie uszka są. Kurcze, jakby to sfilmować, to ino na RedTube można byłoby to puszczać.
19-05-2012 22:42
Behir
   
Ocena:
0
@ Eva
Masa koleżanek zna i lubi tę bohaterkę, ona miała ciężko tylko na początku, potem to i osiołka nosiła na plecach ;). No i proszę Cię, szermierz natchniony :D! A że Ziemiański jest "wstrętną szowinistyczną świnią" to inna sprawa.

@ zegarmistrz
Kiedy czytałem to w gimnazjum, odniosłem trochę inne wrażenie. Z tych trzech książek (Pomnika jeszcze nie czytałem, tata jest pierwszy w kolejce, bo kupił) ze scen erotycznych pamiętam to żałosne na pustyni, las ludzi kotów i to by było w zasadzie na tyle. Ale scen fajnych walk to pamiętam sporo ;).
19-05-2012 22:42
Eva
   
Ocena:
+1
Boże, kobiety są takie proste -.-

EDYTA: Kiedy czytałem to w gimnazjum, odniosłem trochę inne wrażenie. Z tych trzech książek (Pomnika jeszcze nie czytałem, tata jest pierwszy w kolejce, bo kupił) ze scen erotycznych pamiętam to żałosne na pustyni, las ludzi kotów i to by było w zasadzie na tyle. Ale scen fajnych walk to pamiętam sporo ;).
A nie, chłopcy też. Dobrze.
Znaczy, c'mon, przecież to była szmira, jak pisze zegarmistrz, mokre sny nastolatka. Seks, flaki i bluzgi, z serii "bo jak Sapkowski się na tym sprzedał to ja też mogę" z pominięciem drobnego faktu, że Sapkowski zasadniczo ma mniej durne pomysły i więcej klasy. Kurde, księżniczko-żołnierzo-niewolnico-KOTOŁAK (tego ostatniego nie jestem pewna, ale mam dziwne wrażenie, że tak właśnie było), żwawo dająca za ochronę, Ponury Świat Niebezpiecznych Przygód w najbardziej naiwnej z możliwych wersji (bo WSZYSCY są źli i cyniczni, a samotna kobieta musi zostać zgwałcona, to jest jak prawo fizyki) i język, obliczony na jaranie gimnazjalistów, którzy jeszcze nigdy ladacznicy w druku nie widzieli. Czasem się zastanawiam czy Yara nie jest lepsza (krótko wprawdzie).
19-05-2012 22:45
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Bo są.
19-05-2012 22:46

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.