» » Ilustrowany wszechświat Gwiezdnych wojen

Ilustrowany wszechświat Gwiezdnych wojen

Ilustrowany wszechświat Gwiezdnych wojen
Jeden z polskich pisarzy fantasy złośliwie zauważył kiedyś, że nasza mała Ziemia jest pod względem środowiska i klimatu o wiele bogatsza od dowolnego ciała niebieskiego z uniwersum Star Wars. Trudno się z tym nie zgodzić oglądając filmy: wulkaniczna Mustafar, pustynna Tatooine, porośnięty dżunglą Yavin....wydaje się, że biologiczna i geograficzna różnorodność w obrębie pojedynczej planety jest zerowa. Zgoła innego wrażenia można jednak nabrać po lekturze Ilustrowanego wszechświata Gwiezdnych wojen.

Książka przedstawia osiem planet i księżyców, które odegrały niebagatelną rolę w Starej Trylogii. Są to: Tatooine, Coruscant, Dagobah, Hoth, Endor, Bespin, Yavin IV i Alderaan. Każda z nich jest opisana przez osobę związaną z danym miejscem, np. dla Coruscant jest to Pollux Hax, dyrektor wydziału propagandy w administracji Imperatora, a dla Tatooine – antropolog rasy Shi'ido, który prowadził tam badania. Im samym poświęcono krótkie notki biograficzne (największy nacisk położono w nich na związek łączący daną postać z planetą) na początku danego rozdziału.

Lektura opisów dostarcza dużo ciekawych informacji, można m.in. dowiedzieć się, dlaczego określenie "nerfopas" jest (delikatnie mówiąc) niezbyt uprzejme, poznać faunę Dagobah i historię pałacu Jabby. Narratorzy nie ograniczają się do podawania encyklopedycznych faktów – w opisach pojawiają się ich przemyślenia i wrażenia na widok planety, a także wzmianki o trudnościach, z którymi musieli się borykać. Halka Four-Den, kierownik ekspedycji naukowej na Dagobah, kilkakrotnie wyraża obawę, czy ona i jej podwładni przeżyją wyprawę, a radny Po Ruddle Lingsnot zachwala atrakcje turystyczne Bespin. Pojawiają się także wzmianki o znanych skądinąd postaciach, na przykład Teraku, królu Maruderów (główny czarny charakter w filmie telewizyjnym Ewoki: Bitwa o Endor).

Wszystkie teksty wyszły spod ręki gwiezdnowojennego stachanowca Kevina J. Andersona. Mimo wspomnianych już smaczków zawartych między wersami, styl i język wszystkich rozdziałów jest dosyć podobny. Dziwi nieco reklamowanie opisu Alderaan jako poematu – nagromadzenie wyrazów typu "ach" i "jakże" nie czyni jeszcze z kawałka tekstu liryki. Pozostałe rozdziały określane są jako notatki, raporty albo sprawozdania. Całość napisana jest ciekawie i na tyle sugestywnie, że można odnieść wrażenie "bycia tam" z narratorem. Bardzo ważną część książki stanowią ilustracje: od "pocztówkowych" widoków zajmujących dwie strony, po niewielkie ryciny, przedstawiające poszczególne okazy galaktycznego zwierzyńca. Autorem większości obrazów jest Ralph McQuarrie. Zarówno on, jak i pozostali rysownicy dobrze się spisali – ilustracje, wykonane w różnych technikach, są szczegółowe i pozwalają poznać każdy aspekt opisywanej planety.

Polskie wydanie nie budziłoby zastrzeżeń, gdyby książka była szyta. Niestety, jest klejona i po dłuższym użytkowaniu po prostu się rozpada. Kredowy papier i duży format robią lepsze wrażenie, ale to akurat standard w wydawnictwach albumowych. Tłumaczenie Andrzeja Syrzyckiego jest dobre, ale można się przyczepić do nazwy "banth" zamiast "bant ha" (o ile zdarza się w tłumaczeniach dodawać końcówkę "a" do nazw własnych, o tyle sytuacja odwrotna budzi zdziwienie). Swoją drogą, przydałaby się jakaś oficjalna wykładnia, co do odmiany nazw z uniwersum SW, bo polskich wersjach filmów, gier i książek spotkać można zarówno "gungan", jak i "gunganów", "dwie banthy" i "dwa banthy" itd.

Ilustrowany wszechświat Gwiezdnych wojen nie jest może pozycją obowiązkową, ale bez wątpienia godną uwagi. Może przydać się zwłaszcza osobom prowadzącym sesje RPG i larpy w uniwersum Star Wars, jako że opisy dostarczają mnóstwo pomysłów na przygody – wystarczy przeczytać rozdział o Dagobah, a potem wysłać graczy na spotkanie z bagiennym ślimakiem... Fanom stroniącym od gier fabularnych pozycja też dostarczy wiele uciechy, ponieważ jest kopalnią wiedzy o najważniejszych lokacjach Starej Trylogii. Z drugiej strony, to tylko osiem planet, a czym jest osiem światów (nawet tak znanych) wobec całej galaktyki...
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Diuna: Opowieści z Arrakin
Dwa opowiadania, dwie jakości
- recenzja
Diuna #1: Ród Atrydów #1
Polityka, ekonomia, bunt i śmierć... Oto Diuna
- recenzja
Droga do Diuny
Droga do Franka Herberta
- recenzja
Paul z Diuny - Brian Herbert, Kevin J. Anderson
Jest woda na pustyni!
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.