» Artykuły » Publicystyka » III etap turnieju AvP

III etap turnieju AvP

III etap turnieju AvP
Jesteśmy już po III fazie rozgrywek w międzyredakcyjnym turnieju Alien vs Predator. Mecze były emocjonujące, a umiejętności graczy często imponujące. Krótki opis starć reprezentantów serwisu Poltergeist z innymi ekipami możecie przeczytać poniżej:



Okiem Aureusa: Etap trzeci był pierwszym, w którym miałem okazję walczyć o dostanie się do następnej rundy – nie zostałem premiowany na zasadzie walkowera. Słuchawki na uszy, ułożenie kabla myszy, masakry rozpętała się.

Przyznam, że przez cały turniej zaniedbywałem swoje treningi. Spoczywałem na laurach – zazwyczaj w sieci trafiałem na graczy spoza naszego kraju, których pokonywałem bez żadnych trudności, czasem wręcz ziewając. Polacy jednak okazali się emanować potęgą. Pierwszą rundę przegrałem, zajmując trzecie miejsce (a właściwie drugie, licząc, że pierwsze dwa były zajęte ex aequo) z dużymi stratami, a że do kolejnego etapu przedostawało się jedynie dwóch najlepszych – morale podupadło. Zaciskałem ręce na klawiszach tym mocniej, im bardziej uświadamiałem sobie, że wszelkie mecze i oczekiwania na kolejne gry ligowe mogą pójść na marne.

W drugiej kolejce zapomniane odruchy powróciły. Nie, kłamię. Po prostu dwóch graczy postanowiło się odłączyć, stwierdzając najwyraźniej, że nie mają szans. Mniejszy chaos zaowocował przyjemniejszą grą, podczas której zająłem miejsce pierwsze, rzutem szczęścia dostając się do rundy czwartej.

Nic nie zapowiadało zbliżającej się tragedii, o której opowiem w następnej części dziennika spisywanego kwasem ze zwinnego ogona aliena.


Okiem MasterAliego: Dotąd wygrywałem bez większych problemów, wręcz ze zbyt wielkiej pewności siebie zacząłem zaniedbywać treningi. W trzeciej fazie awansowało jedynie dwóch graczy. Organizacyjnie wszystko było już w porządku. Pierwsza runda wypadła nienajlepiej, bo byłem dopiero na trzecim miejscu. Najlepszy gracz miał 25 fragów, a ja tylko 20. W drugim etapie uzyskałem 21 punktów, czyli czwartą pozycję, podczas gdy najlepszy skończył z 28. Wyniki wskazywały na to, że odpadłem, ale pojawiła się informacja o dogrywkach. Czujnie pilnowałem zapisów, kilka sekund po ich otwarciu nie było już wolnych miejsc. Zacząłem ćwiczyć do meczu w każdej wolnej chwili. Tym razem tylko jedna osoba z grupy mogła przejść dalej. Po pierwszej grze jeszcze nic nie było przesądzone, zdobyłem 28 fragów, znajdując się tuż za liderem, który zdobył ich 29. W kolejnej rundzie miały się rozstrzygnąć me dalsze losy w tym turnieju. Tym razem zyskałem już tylko 20 zabójstw, a gracz prowadzący 28. Pogodziłem się z porażką i cieszę się, że dałem radę zajść tak daleko.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.