» Imprezy komiksowe » Relacje » I Festiwal Komiksu Historycznego

I Festiwal Komiksu Historycznego


wersja do druku

Dobry początek

Redakcja: Jarosław 'beacon' Kopeć

I Festiwal Komiksu Historycznego
Festiwal Komiksu Historycznego w Centrum Edukacyjnym Instytutu Pamięci Narodowej za nami. Bardzo dużo tych imprez komiksowych w czerwcu, prawda? Dobrze, że chociaż jedna była w Warszawie i nie trzeba było przeliczać, czy wystarczy pieniędzy na bilet do Poznania albo czasu na szybki wypad do Gdańska. Akurat Poznań i Gdańsk ze względów czasowych (odpowiednio) odpadł i odpadnie, więc na pocieszenie wybrałem się na pierwszą odsłonę komiksowej imprezy sprofilowanej.

Festiwal Komiksu Historycznego?! Czy to nie szaleństwo organizować coś takiego? Przecież nawet "ogólnokomiksowe" imprezy narzekają czasami na frekwencję. I to jeszcze z głównym bohaterem pod postacią komiksu historycznego, który ma ostatnimi czasy kiepską prasę?

Zapewne wielu czytelników zrezygnowało ze śledzenia komiksów z tego nurtu, dopatrując się w nich wątpliwej jakości. Można przekonać się o tym choćby śledząc wypowiedzi na forach internetowych. Ja do tej grupy ‘zrezygnowanych’ się zaliczam, a jednak na festiwal poszedłem, posiedziałem, posłuchałem dwóch spotkań i w czasie rozmowy z autorami Wilczych tropów pomyślałem, że chyba warto jednak ponownie zajrzeć do tytułów historycznych. Pomysłodawca tej imprezy, Dariusz Cybulski, ma zatem chyba jednego pół-nawróconego po stronie sukcesów imprezy. Ale nie tylko to jest sukcesem organizatorów. Tomasz Kołodziejczak pogratulował profesjonalnej organizacji wydarzenia. Muszę przyznać rację na podstawie tego, co widziałem, chociaż w bardzo powolnym tempie przemieszczałem się po terenie imprezy, w czym zasługa Wojtka Birka, jednego z gości festiwalu. Nie udało mi się dotrzeć na spotkanie z nim, ale mialem okazję nadrobić to już na samym początku mojego pobytu na terenie FKH.

Cała impreza była podzielona na pięć przestrzeni: sala spotkań, przejściowy korytarz giełdowy, czytelnia z warsztatami, przestronna sala z wystawą Papcia Chmiela i sala z prelekcjami. Na niewielkiej przestrzeni zmieszczono bardzo dużo i wyszło funkcjonalnie. Bardzo ergonomiczne wykorzystanie dostępnego metrażu.

W sali spotkań można było rzucić okiem na wystawione na sztalugach prace z antologii powstańczych, a na końcu sali z tytusową wystawą Papcia Chmiela dotatkowo umieszczono słup oblepiony od góry do dołu materiałami opowiadającymi o komiksie w PRLu. Zerknijcie na zdjęcia, według mnie znakomity pomysł na aranżację wystawy – ten słup przypominał trochę słup ogłoszeniowy, który niemalże przenosił widza w czasie. Wystawa Papcia Chmiela również warta zobaczenia, bo prezentowano na niej oryginały stworzone w dużym formacie (Tytus, Romek i A'tomek w Bitwie Grunwaldzkiej, Tytus, Romek i A'Tomek jako warszawscy powstańcy 1944 i Tytus, Romek i A’tomek w Bitwie Warszawskiej 1920), co pozwalało dojrzeć notatki ołówkiem na brzegach plansz. Na zdjęciach możecie przyjrzeć się tym zapiskom. Złapałem się na tym, że w zasadzie czytałem tylko je, a nie dymki prezentowanych plansz...

Frekwencja po południu mogłaby być większa. Więcej ludzi było na terenie festiwalu rano. Nie ma w tym winy organizatorów, bo impreza była dobrze rozreklamowana nie tylko w serwisach komiksowych, ale i w mediach o profilu ogólnym.

Bardzo dobrym pomysłem było zorganizowanie stolika podczas spotkań. Organizatorzy zadbali o to, żeby każdy z gości był "podpisany", to znaczy, żeby stała przed nim karteczka z imieniem i nazwiskiem, oraz na stojaczkach umieszczali komiksy, o których autorzy opowiadali. Niby drobiazg, ale bardzo dobrze wyglądał i spełnial funkcje identyfikacyjną, nie wszyscy przecież znają wszystkich, a festiwal ma służyć m.in. poznawaniu.

Podczas spotkań, które widziałem, uniknięto tego drażniącego i pojawiającego się z różnym natężeniem podczas innych festiwali (piszę to na podstawie MFK, MFKiG, WSK i FKW) „kolesiostwa” i źle pojętego "luzu", który czasami zmienia spotkania z autorami w irytujące widowiska. W zupełnie innym rodzaju spotkań mogliśmy uczestniczyć podczas FKH.

I Festiwal Komiksu Historycznego był imprezą dosyć kameralną, ale zwracająca uwagę na bardzo duży segment rynku komiksowego w Polsce, który stale rośnie. Czyżby z tego powodu następne Zeszyty Komiksowe postanowiono poświęcić właśnie tej gałęzi rodzimej produkcji słowno-obrazkowej? Ten festiwal, najbliższy temat ZK, niedawny blok komiksu historycznego podczas FKW oraz liczba komiksów historycznych, które można było nabyć na giełdzie, uświadomiły mi rozmiary zjawiska. Jestem zbudowany tym, co zobaczyłem podczas FKH, warto było poświęcić czas na wizytę na tej imprezie. Trzymam kciuki za kolejną edycję, na którą wybiorę się nadrobiwszy zaległości w polskim komiksie historycznym.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Komiksowe wydarzenia roku okiem szefa działu

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.