Przez lata lud ten, znany jako Kaldorei, doskonalił się w panowaniu nad magią. Ich umiejętności w sztukach czarnoksięskich były wprost niewyobrażalne. Po latach spędzonych nad potężnym jeziorem, Kaldorei zyskali nieśmiertelność, ale też narazili siebie i cały świat na śmiertelne niebezpieczeństwo. Królowa Azshara i Wysoko Urodzeni - jej przyboczni, w swym zaślepieniu mocą skontaktowali się z Płonącym Legionem. Ta diabelska horda zniszczyła już niejeden świat, ale ten szczegół umknął pławiącym się w siłach magii Wysoko Urodzonym. Zadufani w sobie i oszalali od przepełniających ich mocy, wezwali Płonący Legion. Jednak, gdy świat jest w zagrożeniu zawsze znajdą się bohaterowie, którzy go uratują. Tyrande Wisperwind oraz bracia Malfurion i Illidan Stormrage zorganizowali ruch oporu i zaczęli walczyć z najeźdźcą. Zdaniem Furiona problem tkwił w magii, która przyciągnęła demony na Azeroth. W związku z tym zaproponował zniszczenie Studni Wieczności, którą uważał za demoniczny portal. Prawie wszyscy go poparli, tylko jedna osoba się wstrzymała – jego własny brat Illidan. To właśnie on, z miłości do magii, zdradził go i uprzedził królowa Azsharę o planowanym ataku.
Gdy rozpoczęła się ostateczna bitwa, Wysoko Urodzeni byli w trakcie odprawiania rytuału wzywającego dowódcę sił piekielnych. Magiczne wyładowania naruszyły delikatną strukturę rytuału i rozpoczęło się prawdziwe piekło. Wybuchy rozrywały ziemię kończąc czasy, gdy na Azeroth był tylko jeden kontynent. Studnia Wieczności została zniszczona, a niedobitki Kaldorei wyruszyły w kierunku jedynego lądu w zasięgu wzroku – góry Hyjal, która potem stała się świętym miejscem.
Podczas bitwy miało miejsce jedno zdarzenie, które na zawsze rozdzieli braci Stormrage. Illidan tuż przed zniszczeniem Studni zaczerpnął z niej siedem fiolek magicznej wody. Przybył na górę Hyjal przed swoim bratem i do jeziora znajdującego się na szczycie wlał zawartość jednej fiolki. Furion wpadł w szał gdy tylko wyczuł nową Studnię Wieczności i kazał zamknąć swojego brata w podziemiach na wieczność. Zakazano praktykowania sztuk magicznych i zaczęto rozwijać magię natury. Jednak ci z Wysoko Urodzonych, którzy przeżyli nie chcieli się na to zgodzić. Za złamanie prawa wydalono ich w wyspy-kontynentu, który zyskał nazwę Kalimdor. By Wysoko Urodzeni nie mogli trafić z powrotem, cały kontynent otoczono magiczną mgłą, by żaden podróżnik nigdy tam nie trafił.
Wysoko Urodzeni, czy raczej Quel’dorei, jak nazwali się wygnańcy, wyruszyli w poszukiwaniu nowego domu. Przepłynąwszy koło wielkiego wiru - Maelstromu, który powstał w miejscu, gdzie kiedyś była pierwsza Studnia Wieczności, dotarli na kontynent nazywany teraz Lordaeronem. Na północ od niego znaleźli wyspę na której się osiedlili – ich nowy dom - Quel’thalas. Tam, za pomocą fiolek z wodą z pierwszej Studni Wieczności odebranych Illidanowi, stworzyli własną Studnię, a, że zerwali z nocnym trybem życia, nazwali ją Studnią Słońca.
Jednak życie na Lordaeronie nie należało do spokojnych i Wysokie Elfy, bo to właśnie one są Quel’dorei, musiały walczyć o swój nowy dom z trollami z Zul’Aman. Miało to swoje perturbacje, które trwają do dziś.