02-04-2010 02:08
Historia moich bazgrołów
W działach: bazgroły | Odsłony: 0
Postanowiłam zrobić małe porównanie moich rysunków. To będzie szok, więc się proszę przygotować. Zacznijmy od początku.
Rysowałam zawsze. Moi rodzice opowiadają, że jak byłam już wstanie utrzymać kredkę zostawiali mnie z wielkim kartonem papieru, po którym godzinami bazgroliłam. Z czasem kulfony zaczęły przeobrażać się w księżniczki i tak powstawały pokaźne Stada Księżniczek (nazwa własna, ponoć nadana przeze mnie samą).
Potem zaczęła się przygoda z kółkami plastycznymi i udziałem w różnych projektach. Przykładowo miałam okazję robić dekoracje do programu, w którym pojawił się Spielberg – kręcił akurat Listę Schindlera. Obciach straszliwy. W trakcie programu wybrano mnie jako dziewczę do opowiadania o tym „co artysta miał na myśli”. Poproszono o pokazanie pracy. Wskazałam na wielkiego krasnoluda z jeszcze większym toporem. Spikerka spytała czy to może krasnal z polskiej (podkreśliła to) bajki o bidulce Marysi. Program miał wielkie ambicje edukacyjne i starano się, aby zachodni reżyser poznał sól naszej kultury. Niestety ja już wtedy grałam w RPG i odparłam, że to Zabójca Troli…
Na długi czas porzuciłam rysowanie – nie z powodu traumy wywołanej programie telewizyjnym. Wróciłam do bazgrolenia dopiero jak poznałam mojego cudownego męża (Cmok! Dzięki za gonienie mnie do rysowania komiksów). Czasu sporo zmarnowałam. W wieku, w którym powinnam już umieć coś nagryzmolić rysowałam jak przedszkolak.
Około roku 1999 - bardzo koślawe początki (UWAGA! Tylko dla osób o silnych nerwach!)
Rok 2007 – początki korzystania z techniki
Rysowałam zawsze. Moi rodzice opowiadają, że jak byłam już wstanie utrzymać kredkę zostawiali mnie z wielkim kartonem papieru, po którym godzinami bazgroliłam. Z czasem kulfony zaczęły przeobrażać się w księżniczki i tak powstawały pokaźne Stada Księżniczek (nazwa własna, ponoć nadana przeze mnie samą).
Potem zaczęła się przygoda z kółkami plastycznymi i udziałem w różnych projektach. Przykładowo miałam okazję robić dekoracje do programu, w którym pojawił się Spielberg – kręcił akurat Listę Schindlera. Obciach straszliwy. W trakcie programu wybrano mnie jako dziewczę do opowiadania o tym „co artysta miał na myśli”. Poproszono o pokazanie pracy. Wskazałam na wielkiego krasnoluda z jeszcze większym toporem. Spikerka spytała czy to może krasnal z polskiej (podkreśliła to) bajki o bidulce Marysi. Program miał wielkie ambicje edukacyjne i starano się, aby zachodni reżyser poznał sól naszej kultury. Niestety ja już wtedy grałam w RPG i odparłam, że to Zabójca Troli…
Na długi czas porzuciłam rysowanie – nie z powodu traumy wywołanej programie telewizyjnym. Wróciłam do bazgrolenia dopiero jak poznałam mojego cudownego męża (Cmok! Dzięki za gonienie mnie do rysowania komiksów). Czasu sporo zmarnowałam. W wieku, w którym powinnam już umieć coś nagryzmolić rysowałam jak przedszkolak.
Rok 2007 – początki korzystania z techniki