» Recenzje » Herold zmierzchu - Tom Lloyd

Herold zmierzchu - Tom Lloyd


wersja do druku

Jeszcze więcej burz

Redakcja: Piotr 'Rebound' Brewczyński

Herold zmierzchu - Tom Lloyd
Kiedy dostałem do rąk Herolda zmierzchu i zacząłem przypominać sobie Siewcę burz (pierwszy tom cyklu), zauważyłem, że powieść ta przeszła w mojej głowie pewnego rodzaju gloryfikację – zapamiętałem tę książkę jako potężną dawkę niczym niezmąconej rozrywki w towarzystwie niezwyciężonych bohaterów i opiekujących się nimi bogów. Czy druga część Królestwa Zmierzchu jest tak samo dobra?

Po śmierci Lorda Bahla Isak zostaje nowym lordem Farlan. Wiąże się to z ogromnymi przywilejami, ale także z obowiązkami, które mogą być zbyt dużym obciążeniem dla osiemnastoletniego bohatera. Wybraniec Nartisa musi ponadto wciąż baczyć na kolejne posunięcia Kastana Styraksa, jednego ze swoich największych przeciwników i – prawdopodobnie – najpotężniejszego człowieka Krain. Isakowi nie pomaga wcale to, że czarownice Białego Kręgu próbują uratować swój upadający kult, stając się kolejną stroną w rodzącym się konflikcie.

Dla tych, którzy nie czytali Siewcy burz, powyższe słowa brzmią zapewnie enigmatycznie – i nie ma się czemu dziwić. Jeśli nie zapoznaliście się z pierwszym tomem cyklu, nawet nie próbujcie łapać się za Herolda zmierzchu – ewidentnie jest on łącznikiem między pierwszym i trzecim tomem Królestwa Zmierzchu i sam w sobie nie stanowi zamkniętej całości.

Fabuła nowej powieść Lloyda to jej najmocniejszy punkt. W tekście pojawia się mrowie poprzeplatanych ze sobą wątków, przedstawiających sytuację z wielu punktów widzenia. W przygodach będziemy towarzyszyć Isakowi, Styraksowi, pewnej tajemniczej wampirzycy oraz mrocznemu minstrelowi. Skomplikowanie historii niewątpliwie sprawi, że czytelnik nie będzie się nudzić. Przez większość czasu akcja gna na złamanie karku, choć mniej więcej w połowie książki trochę zwalnia, co nie wydało mi się zbyt dobrym zabiegiem – widać, że Lloydowi dużo lepiej wychodzą fragmenty o wysokim tempie.

Ostatnio chwaliłem bardzo dobrze wykreowane postaci. I tym razem nie mogę napisać nic innego. Po pierwsze, rozwijający się Isak. Nasz bohater należy co prawda do najpotężniejszych wojowników Krain, ale jest tylko osiemnastolatkiem. Lloyd świetnie oddaje jego zagubienie w świecie wielkiej polityki. Po drugie, Kastan Styrax, którego wątek jest zdecydowanie najciekawszy. Autor wspaniale opisuje tę postać, sprawiając, że czytelnik czuje bijącą wręcz od niej potęgę. W dodatku to on stacza pojedynek, który – jak na razie – jest najlepszym fragmentem całego cyklu.
Nie można jednak powiedzieć, że Lloyd skupia się tylko na "starych" postaciach. W Heroldzie zmierzchu pojawia się także mnóstwo "debiutantów". Najbardziej w pamięć zapadł mi major Jachen – postać, która początkowo wydaje się komiczna, okazuje się jednym z ważniejszych bohaterów.

Wspomnieć trzeba o tym, co właściwie definiuje oba dotychczasowe tomy Królestwa Zmierzchu. Mowa oczywiście o klimacie. Kluczowe są tu zwroty, które przywołałem już we wstępie: niezwyciężeni bohaterowie. W Krainach na każdym kroku możemy spotkać maga, podobnie jak i walecznych białookich. Bardzo często sami bogowie ingerują w losy postaci. To wszystko sprawia, że książka wręcz promieniuje patosem. Nie jest to wcale wada, tym bardziej, iż Lloyd nie skupia się na jakichś konkretnych narodach (co mogłoby być "buraczanym patriotyzmem"), a na potężnych herosach właśnie. Połączmy to jeszcze z prastarymi proroctwami i bardzo rozbudowaną historią fikcyjnych Krain, a otrzymamy dokładny obraz atmosfery Herolda zmierzchu.

Styl Lloyda nie wyróżnia się niczym szczególnym - prócz niektórych opisów, które potrafią zaintrygować. Nie ma właściwie na co narzekać – przez książkę "leci" się bezproblemowo, a kolejne odwracane strony uciekają nie wiadomo gdzie.

Jeśli chodzi o wydanie, to mamy do czynienia z jedną bolączka, która drażniła mnie już w przypadku Siewcy burz: inwersje, które pojawiają się właściwie w każdym zdaniu. Redakcja w tej kwestii nie wykonała zbyt porządnie swojej roboty – najmocniej boli „się”, które zamiast po czasowniku, umieszczane jest przed nim. Brzmiałoby to śmiesznie nawet dla dziecka, a przepuszczane jest w poważnej książce...

Herolda zmierzchu co prawda chwalę, ale jakoś umknęła mi jedna ważna rzecz – jest on do bólu wtórny w stosunku do Siewcy burzy. Ostrzegam każdego uczulonego na schematy – drugi tom Królestwa Zmierzchu może Was doprowadzić do wrzenia. Mimo to jednak: jest to całkiem ciekawe heroic fantasy z licznymi bitwami w tle, które może być idealnym "zapełniaczem" czasu.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
6.5
Ocena recenzenta
6.12
Ocena użytkowników
Średnia z 8 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Herold zmierzchu (Twilight Herald)
Cykl: Królestwo Zmierzchu
Tom: 2
Autor: Tom Lloyd
Tłumaczenie: Agnieszka Jacewicz
Wydawca: Rebis
Miejsce wydania: Poznań
Data wydania: 12 listopada 2008
Liczba stron: 584
Oprawa: miekka
Format: 132 x 202 mm
ISBN-13: 978-83-7510-970-6
Cena: 33,90 zł



Czytaj również

Strażnik mroku
Koniec jakich wiele
- recenzja
Złodziej grobów - Tom Lloyd
Nudno bez białookich, panie, nudno
- recenzja
Siewca burzy - Tom Lloyd
Burzy nie będzie
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.