15-11-2011 00:53
Har, har, Falkon
W działach: Polter, Konwenty | Odsłony: 0
Obok Baron Samedi. Ekipa Falkonowa dała czadu jeśli chodzi o charakteryzację. Wybór był ciężki. Sorry, Ozyrysie, nocia is nocia.
Zanim przejdę do krótkiego podsumowania swojego Falkonu oraz tego, co najważniejsze, czyli podziękowań, refleksja ogólna.
Refleksja ogólna
Kiedyś, jak sam robiłem w konwentach, jeżdżąc do innych miast, obserwowałem noł-hał i zwracałem uwagę na takie rzeczy jak woda na prelkach, papier w kiblach i desygnowany człowiek do odpalania spotkań. Jeśli jakiś konwent nie spełniał takich – z krakowskiej perspektywy – banalnych podstaw, to zawsze mogliśmy się pocieszyć, że może i my mamy połowę ludzi mniej, ale konwent lepiej zrobiony.
Brutalna prawda jest jednak taka, że kony robi się z pasji dla uznania klientów ludzi. I większość orgów, którzy mierzą wysoko, zamieni 99% pozytywnych ocen organizacji na 100% przyrost masy uczestników co roku. W ostatecznym rachunku prawo do nazywania się "najlepszym" lub – co szczególnie pożądane – "największym" konwentem mają te imprezy, które przyciągają ludzi. Proste jak ścieżka kariery zabójcy trolli.
I tego życzę Falkonowi, bez względu na to, co w danym roku się zawali, a co wypali. Dopóki masy ludzi walą w listopadzie do Lublina, dopóty jasne jest, że dzieje się tam coś ważnego.
Mój Falkon
Tegoroczny Falkon to dla mnie:
…lecą podziękowania
Dla:
A jak o kimś zapomniałem, to do zobaczenia najpóźniej za rok.
Zanim przejdę do krótkiego podsumowania swojego Falkonu oraz tego, co najważniejsze, czyli podziękowań, refleksja ogólna.
Refleksja ogólna
Kiedyś, jak sam robiłem w konwentach, jeżdżąc do innych miast, obserwowałem noł-hał i zwracałem uwagę na takie rzeczy jak woda na prelkach, papier w kiblach i desygnowany człowiek do odpalania spotkań. Jeśli jakiś konwent nie spełniał takich – z krakowskiej perspektywy – banalnych podstaw, to zawsze mogliśmy się pocieszyć, że może i my mamy połowę ludzi mniej, ale konwent lepiej zrobiony.
Brutalna prawda jest jednak taka, że kony robi się z pasji dla uznania klientów ludzi. I większość orgów, którzy mierzą wysoko, zamieni 99% pozytywnych ocen organizacji na 100% przyrost masy uczestników co roku. W ostatecznym rachunku prawo do nazywania się "najlepszym" lub – co szczególnie pożądane – "największym" konwentem mają te imprezy, które przyciągają ludzi. Proste jak ścieżka kariery zabójcy trolli.
I tego życzę Falkonowi, bez względu na to, co w danym roku się zawali, a co wypali. Dopóki masy ludzi walą w listopadzie do Lublina, dopóty jasne jest, że dzieje się tam coś ważnego.
Mój Falkon
Tegoroczny Falkon to dla mnie:
- Totalna utrata głosu. Winne były wtorkowe, pięciogodzinne zakupy w galerii z teściową i żoną. No bo przecież nie wcześniejszy, sobotni, wymiatający koncert My Riot. Wszystkim, którzy skorzystali z okazji, by się ze mnie ponabijać, życzę zdrowia, potencji i skasowania Waszych ulubionych seriali.
- Serce Zimy. Ze względu na powyższe nie mogłem się polansować na prezentacji Serca Zimy. Chłopaki z TPSA byli nieco zestresowani, ale IMO wypadli bardzo porządnie.
- 7 cudów świata i Nightfall, czyli dwie gierki w których turniejach sobie wystartowałem. Pierwszej przedstawiać nie trzeba (świetna, szkoda, że kosmicznie droga), a drugą przedstawić sobie warto (obiecująca, szkoda, że dość droga).
- Beefburger w Szewcu (washed down with Murphy – copyright GRRM). Pierwszy od prawie czterech miesięcy. Boskie, jak na Falkon przystało.
- Masa spotkań, za które…
…lecą podziękowania
Dla:
- Mojej żony, choć sobie wyjątkowo nie zasłużyła. = famous last words
- Marhevy, za wspólną wyprawę Kubowozem i dwa kotlety u mojej babci.
- Sebka za pszczółkę.
- Janka i Adama za front rodzinny.
- Kadu za dołączenie do Gangu Repków, konsolowanie oraz ingeniousowanie.
- Kasi, której było zdecydowanie za mało. Wymieniłbym za pół Kadu.
- Pawłów z TEPSY za fajne opowiadanie o naszym wspólnym dzieciaczku.
- Jade za spontaniczne hugsy i masę tego, co dopiero nadejdzie, czyli ocalających Falkon 2011 od zapomnienia foć.
- Beacona za ocalenie konu dla mojej lubej. Dziękówa, man.
- Scobina za zdecydowanie za krótkie posiedzenie przy bufetowym stoliku. W ogóle – bufetu było w tym roku za mało!
- Rincewinda i Talizmana (reset ksyw chyba na Pyrkonie?) za opiekowanie się moją żoną na sesji u niedomistrza mistrzów.
- Magdy za wspólnego Ticketa. Musimy sobie dobrać lepszych rywali do walki i trzeba to powtórzyć.
- Ekipy Galmadrinu za szybki tutorial w Nightfalla.
- Ys i Eziego za 30 pierwszych i 15 ostatnich minut bardzo fajnej prelki. To i tak było około 50% czasu, który spędziłem na spotkaniach w tym roku.
- neishina za "odwrócić tabelę, neishin na czele" w Veto. Pociesz się, że w PMM zająłeś wyższe miejsce.
- Lindala za wyciąganie mnie na turniej Dominiona o północy. To już byłoby zboczone. Musimy kiedyś spróbować.
- Oraz dla osób, których obecność dołożyła się do ogólnego pozytywnego wrażenia artystycznego Falkonu: Morphei, Gerarda Heime, Madaleny, Lucka, Puszona, Viagroma, Gosi, Kornika, Żucha, Michała Studniarka, Wojtka Rzadka, Inkiego, Krzyś-Misia, Motyla, Słowika, Tialla, Ani, Ziemka, Spajdera, Khakiego, Simana, Khali, earla, Mag_maga, Squirel…
A jak o kimś zapomniałem, to do zobaczenia najpóźniej za rok.
Deserek. Skoro wudu i bogowie, to tylko...
16
Notka polecana przez: amnezjusz, Arkadiusz Rygiel, beacon, earl, Inkwizytor, JacekSpider, Jade Elenne, Kosmit, Królik, Mag_Mag, Marigold, MEaDEA, nerv0, Planetourist, Scobin, Zsu-Et-Am
Poleć innym tę notkę