» Blog » Hans Perberg
07-10-2015 21:45

Hans Perberg

W działach: RPG, Bohater Niezależny | Odsłony: 338

Hans Perberg

Hej, pisałem ostatnio sesję do Warhammera (2 ed.) i podczas tworzenia scenariusza zwykłem dodawać sobie na osobnej kartce Ciekawych Ludzi. Coś w stylu spotkanie z ciekawym człowiekiem. A to marynarz wrócił z rejsu i opowiada bujdę, a to fanatyk się znajdzie, co to opowiada o cudzie, który nigdy się oczywiście nie wydarzył itp.

Jak już mam taką karteczkę to w odpowiednim czasie na sesji, gdy przyjdzie taka potrzeba wrzucam sobie do gry takiego pana (lub panią), trochę dla role-playu, trochę dla klimatu, czasem trochę pod budowę wątku, a jeszcze kiedy indziej żeby zostawić sobie taką małą furtkę, wiecie, dla następnej przygody, nowego zadania lub zwyczajnie żeby sobie pogadać.

Tym razem napisałem Hansa Perberga. To starszy facet, łysiejący, siwy, chudy, z wesołym wyrazem twarzy. I tyle? Wesoły staruszek? Nie. Najważniejszy jest temat na jaki będzie się wypowiadał. Pisząc go inspirowałem się książką "Świat Zofii". Główna bohaterka poznaje różne drogi filozofii, aby na końcu jej mentor (przewodnik) pokazał jej w księgarni książkę "Świat Zofii". Dzisiaj byśmy powiedzieli - heh, Incepcja. No, jak to czytałem to tego filmu jeszcze nawet w planach nie było ,ale troszkę tak. W każdym razie bohaterka w jakiś frywolny sposób wydostaje się z książki do realnego świata, co o dziwo również jest opisane w książce, z której rzekomo się wydostała. No dobrze, żeby już sobie nie robić wody z mózgu powiem o co mi chodzi.

Hans Perberg jest przekonany, że to wszystko co go otacza nie jest prawdziwe. Wydaje mu się, że jest to wytwór czyjejś wyobraźni i zapewne służy to czyjejś zabawie. Podejrzewa, że zapewne stoi za tym jakaś grupa, która stworzyła jego, cały ten świat i wszystko co go otacza dla własnej uciechy. Bogów również. Oczywiście, jeżeli Hans zacznie o tym wołać za głośno to... cóż, nikt nie spodziewa się Hiszpańskiej Inkwizycji. No dobrze, ale jak będzie mówił za cicho to go nikt nie usłyszy i nie podzieli jego przekonań. Stąd też kolejny motyw, gdy gracze spotkają Hansa powinien być on pijany, albo przynajmniej wstawiony. Wiecie, alkohol rozwiązuje język. I wtedy się zacznie. Hans będzie próbował przekonać graczy, że gdzieś tu, wśród nich muszą być jacyś bohaterowie, postaci o których ktoś pisze historię, o których ktoś opowiada.

Oczywiście facet nie ma całej ideologi, to tylko idea którą sobie na przełomie kilku lat wymyślił i zaczął w nią wierzyć. Niemniej jednak taki BN będzie próbował wmówić graczom, że są bohaterami jakiejś opowieści (co właściwie jest prawdą), lecz oni zdecydowanie nie powinni mu wierzyć. Przecież z ich perspektywy powinno to być szaleństwo. MG może pozostawić tego BN w formie urozmaicenia sesji, może wymusić na graczach stanięcie po jego stronie lub przeciw niemu, może spalić go w przeciągu godziny na stosie, albo pozostawić jako furtkę do wątku, gdzie gracze będą szukali bohaterów własnej opowieści. Osobiście uważam, że najlepiej zastosować Hansa jako urozmaicenie i temat do dysputy przy karczemnym piwie. 

A i jeszcze jedno, jakby Hans wytrzeźwiał to jego poglądy staną się o wiele bardziej racjonalne. Powiedzmy, że gęba mu się zamknie jak alkohol wyparuje. Nawet jeżeli BG chcieli wziąć jego stronę i przychylali się do jego poglądów to i tak raczej nie będzie miał ochoty o nich mówić. Do tego wszystkiego ja osobiście postaram się ograniczyć możliwość kontaktu z Hansem do jednego spotkania, ale jeżeli ktoś chce, to nie zamierzam mu tego bronić. Gracz poświęci czas żeby znaleźć oszołoma? Jasne, niech go znajdzie. (Ciekawe gdzie go znajdzie? Co może robić ktoś taki? Pewnie stroi fortepiany jak znam życie.)

Dobrze, a teraz najważniejsze, po co to wszystko? Co mi to da, że wprowadzę takiego, a nie innego BN'a? Przecież jakiś wilk morski opowiadający o bestiach z głębin albo o zatopionym mieście przedwiecznych, gdzie spoczywa jedyny, uśpiony mogłoby być ciekawsze. Ha ha! I tu jest haczyk. Moim celem wcale nie jest tak naprawdę budowanie klimatu czy Role-playu. Ja pragnę przeniknąć grę i poruszyć taki temat, który zakiełkuje w umysłach graczy, aby po piątkowej sesji oni na sobotniej imprezie zaczęli o tym dysputować z innymi ludźmi w przerwach od wlewania w siebie alkoholu, który akurat jakimś trafem na tej imprezie się znajdzie (Ewentualnie herbaty). 

Dlaczego akurat wtedy? Zauważyliście sygnał podprogowy? Hans mówi o swojej idei bycia częścią historii dopiero wtedy gdy popije. Podsumowując, co osiągnę wprowadzając Hansa? Doprowadzę graczy do refleksji na temat idei bycia bohaterem jakiejś gry lub opowieści i miejmy nadzieję dyskusji z innymi ludźmi na ten temat. O ile oczywiście zrobię to dobrze. A jeżeli nie wyjdzie mi najlepiej, to zawsze będę miał barwnego BN'a, który podkręci klimat na sesji.

Spróbujcie napisać swojego Hansa i rzucić graczom jakiś temat, który podchwycą. Dzięki temu możecie wyjść sesją daleko poza grę, poruszyć temat o jakim chcielibyście kiedyś pogadać, albo zwyczajnie zainteresujcie czymś graczy. Czytałeś ostatnio artykuł o Origami? Świetnie! Wprowadź Hansa z tematem origami (tylko nazwij go jakoś bardziej... no bardziej po azjatycku). Widziałeś pokaz połykacza ogni? Wiesz co robić. A jeżeli nie, to zawsze możesz skorzystać z mojego Hansa, o ile uważnie przeczytałeś moją notkę.

A czy ty zastanawiałeś się, czy nie jesteś bohaterem czyjejś opowieści?

Komentarze


ivilboy
   
Ocena:
+1

Fajny myk to raz. Dwa, w końcu cos rpgowego na blogach ;)

07-10-2015 22:24
Paweł Jakubowski
   
Ocena:
+1

Jak dla mnie trochę to przedumane - ten wątek, żeby gracze wyszli z tym poza sesję. Sam BN może być ciekawy jako jakiś tam element poboczny. Fajnie że się podzieliłeś przemyśleniami.

Pamiętam kiedyś wprowadziłem na sesjach takiego Hansa, tylko w nieco innej odmianie. Mój "Hans" poszedł krok dalej - doszedł do wniosku, że główni bohaterowie powieści stoją ponad prawami fizyki - mordują wszystkich wokół, sami będąc bezkarnymi. Dlatego nasz "Hans" postanowił tropić "bohaterów" i ich zabijać. Koniec końców zabił dwie postacie graczy (z tym że jedna była stworzona specjalnie pod epizod z "Hansem" i nie była główną postacią gracza) po czym sam został zabity.

  • 07-10-2015 23:38
    MaksZ
       
    Ocena:
    +1

    @Torgradczyk Tak, masz jak najbardziej rację. Nie widzę tego żeby gracze realnie dumali nad egzystencjalizmem, bo jakiś BN coś tam powiedział na sesji. Wczoraj. Ale to tylko miało pokazać jak budować BN'ów, którzy będą się wypowiadać na tematy, które zainteresują graczy poza sesją. 

    Hans to nie BN, który myśli że jest w grze. Hans to BN, który próbuje przykuć uwagę graczy, żeby ci zainteresowali się na czym polega sztuka parzenia herbaty (no oczywiście nie w Warhammerze), Hans może być alpinistą, który ma ciekawą odpowiedź na pytanie po co zdobywać szczyty górskie. Hans ma za zadanie zarzucić jakiś temat w tle, gdzieś w wolnej chwili, gdy gracze siedzą, jeden sączy piwo, drugi szuka w karczmie kompana do kości, a trzeci wyszedł pogadać przez telefon. Jest spokojnie, nie ma żadnych ckm'ów które psułyby aktualnie ogólnoprzyjęte zdrowe stężenie ołowiu w powietrzu (0,0 g/m3), a gracze muszą zregenerować żywotność/rany/hp etc. Po co przewijać, gdy można nie dość, że wrzucić trochę Role-Play to jeszcze na ciekawy temat, który ma szanse wyjść poza sesję?

    Szczerze mówiąc twój motyw chodził mi po głowie, ale miałem nadzieję, że to gracze będą mu pomagali, mordując kolejne niewinne osoby, tym samym wiedząc że polują sami na siebie (Gracze, postaci oczywiście tego by nie wiedziały). Finał oczywisty -> Zabiliście tylu niewinnych. Teraz, gdy wiecie, że to wy jesteście celem popełnicie samobójstwo i wypełnicie własną misję czy uznacie, że życie tych niewinnych osób było nic niewarte i pójdziecie dalej własną drogą bez oglądania się za siebie? 

    Dzięki za komentarz :)

    07-10-2015 23:59
    amenarhi
       
    Ocena:
    +2

    A czy ty zastanawiałeś się, czy nie jesteś bohaterem czyjejś opowieści?

    Wszyscy jesteśmy zabawkami w szponach Architekta Losu...:>

    Motyw interesujący, pożyczę i zobaczę, jak się sprawi. Ale mój ulubiony mindtrick to alternatywne światy (kłaniam się DC) i alter-wersje moich BG, z których zamierzeniami się zderzają. Albo wycieczki w przeszłość/przyszłość i spotykanie samych siebie. Znam już swoich graczy na tyle, że mogę sobie pozwolić na zrobienie "Hansa" w skórze któregoś z nich:) Nie tak łatwo pokrzyżować szyki samemu sobie, bo ten wróg zna BG na wylot i korzysta z takich samych sztuczek.

    08-10-2015 00:02
    Eithelnen
       
    Ocena:
    +1

    Moim celem wcale nie jest tak naprawdę budowanie klimatu czy Role-playu. Ja pragnę przeniknąć grę i poruszyć taki temat, który zakiełkuje w umysłach graczy

    Ale budowanie rolpleju i klimatu jako środek do tego celu jest chyba dość potrzebne? W sumie właśnie tego mi brakuje w tej notce - technik prowadzenia takiej postaci. OK, mamy poziom wylewności zależny od poziomu zalania, ale generalnie skupiłeś się na papierowej konstrukcji tego BNa. A do uzyskania celu, czyli zmuszenia graczy do dyskusji o sesji po sesji z mojego doświadczenia potrzebna jest dość/bardzo/wyjątkowo głęboka immersja. Samo założenie, że takie zaszczepienie idei graczom poprzez paranoicznego BNa udającego, że pięć minut wcześniej nic nie mówił jest faktycznie lekko przekombinowane.

    Alter wersje BG (jeżeli faktycznie się z tymi graczami ograło) już są krok do przodu, bo niosą z zasady silny ładunek emocjonalny, takie spojrzenie w krzywe zwierciadło samo w sobie gracza przykuwa. Hans jakieś emocje budzi z racji swojej psychologicznej konstrukcji? Niepokój, niepewność? Może gdyby zderzał się z nami w otoczeniu motywów kojarzących się z teatrem czy grą, w sytuacji w której siły wyższe czy wpływowe postaci z nami wyraźnie pogrywają i czujemy (jako postaci graczy), że coś wymyka nam się spod kontroli. Wtedy ten BN pojawiłby się na odpowiednim gruncie i poprzez sieć skojarzeń wzbudzałby refleksje.

    08-10-2015 15:42
    MaksZ
       
    Ocena:
    0

    @Eithelnen słusznie zauważył tony istotnych faktów kryjących się pod moim skrótem myślowym.

    O ile oczywiście zrobię to dobrze.

    Co znaczy zrobić to dobrze? Znaczy tyle, że imersja pozwoli mi na to. Znaczy tyle, że stworzę grunt, o którym piszesz, żeby mój BN mógł realnie zaistnieć. Mój wypełniacz przewiduję na trzy minutki, gdy w rzeczywistości, jeżeli Zrobię To Dobrze będzie dysputował na swój temat przez dziesięć razy tyle.

    Wywołanie jakichkolwiek refleksji wymaga olbrzymiego nakładu pracy, budowania klimatu, po których, gdy przyjdzie chwila rozluźnienia pojawia się Hans. To co napisałem to istotnie konstrukcja BN'a. 

    ...skupiłeś się na papierowej konstrukcji tego BNa.

    Dokładnie. To co napisałem to konstrukcja. Nie piszę JAK wprowadzać go na sesji, tylko ŻEBY go wprowadzać. 

    Ale jeżeli już pojawił się temat, a ja coś zacząłem pisać na temat Hansa, to JAK stworzyć grunt pod niego.

    Przede wszystkim Hans nie może pojawić się na początku. Dajmy graczom posmakować przygody jaką dla nich przygotowaliśmy. Podczas rozgrywki postarajmy się, żeby gracze znaleźli się przy ognisku, gdzie ktoś zacznie opowiadać historię. MG powinien oczywiście mieć przygotowaną historię, którą sobie opowie graczom. Ważne jest, żeby bohaterem tej historii był ktoś z kim postaci graczy będą mogły się utożsamiać. W międzyczasie gracze powinni mieć możliwość podchwycenia wątku pobocznego typu SPEKTAKL! DZIŚ WIECZOREM! NAJNOWSZA SZTUKA Z BRETONI! (przykładowo) Niech pojawi się kilka plakatów, niech gdzieś wiatr zwieje ogłoszenie z słupa i rzuci je pod nogi BG. Pozwólmy, aby wątek przedstawienia się skończył, umówmy graczy na późne spotkanie w karczmie z kimś, kogo mamy w głównym wątku, niech gracze na niego czekają, niech zdążą wypić po trzy piwa i wtedy niech mają okazję wysłuchać co ma do powiedzenia Hans. Ale nie dajmy im szczególnej możliwości doprowadzenia tej rozmowy do finiszu. Niech pozostanie nutka tajemnicy, zostawmy niedosyt, wprowadźmy w tym momencie spóźnialskiego BN z głównego wątku. Niech gracze będą musieli zostawić natychmiast Hansa i brnąć dalej w fabułę. Niech Hans pozostanie za naszymi plecami, nie oglądajmy się za nim. A jeżeli ktoś bardzo zechce go znaleźć i wrócić do rozmowy, gdy fabuła poleciała do przodu to postawmy kilka blokad, żeby gracze musieli się trochę namęczyć, żeby wrócić do tematu. I dopiero wtedy mamy

    ...paranoicznego BNa udającego, że pięć minut wcześniej nic nie mówił...

    I jeżeli Zrobimy To Dobrze (Czytaj, postaramy się o wysoki poziom imersji na sesji, podkręcimy klimat, gracze się wczują) to może uda nam się zmusić graczy do dyskusji po sesji o przedstawionym temacie.

    Mam nadzieję, że ten komentarz uzupełni moją notkę o technikę wprowadzenia takiej postaci jak i podpowie mistrzowi gry jak długo ta rozmowa powinna trwać. Dzięki takiemu zagraniu mój wypełniacz staje się czymś ciekawym. Nie przyspieszamy sesji, nie prowadzimy pustego Role-Play tylko poruszamy realny temat, który gdzieś się tam miejmy nadzieję uchowa w głowach graczy. I nie wyparuje do jutra, kiedy będą siedzieć przy herbacie z innymi ludźmi, których na sesji nie było i nie mają pojęcia o tym o czym opowiadał Hans.

    08-10-2015 16:32
    Kanibal77
       
    Ocena:
    0

    @MaksZ

    Nie wiem ile masz lat chłopcze ale był taki czas zwany rokiem 98 i taki rpg zwany grą narracyjną, gdzie bardzo modne i w dobrym tonie było rycie bani graczom. No jeśli nie uszkodziłeś im psychiki/nie zmusiłeś do głębokich zadum/nie wywołałeś egzystencjonalnych cierpień, to kiepski był z Ciebie narrator... to jest mistrz gry.

    Ale to było dawno, było kiepskie i nie wracajmy do tego.

    09-10-2015 16:26
    Agrafka
       
    Ocena:
    +1

    Kanibal77  - niektórych graczy jeszcze na świecie nie było i wszystko dopiero przed nimi.

    09-10-2015 17:30
    AdamWaskiewicz
       
    Ocena:
    +2

    Skoro nie wiesz, ile lat ma rozmówca, zwracanie się do niego per "chłopcze" średnio ma sens. Nie wspominając już o tym, że niezależnie od jego wieku, trudno uznać je za uprzejme.

    09-10-2015 18:33
    MaksZ
       
    Ocena:
    0
    @Kanibal77 dzięki za komentarz, ale jeżeli mógłbym prosić, wolałbym żeby następnym razem twoja krytyka była konstruktywna. Rok 98 sam za siebie nic nam nie powie i nie wytłumaczy dlaczego wprowadzanie BNa, którego celem jest poruszenie tematu na tyle ciekawego, żeby gracze rozmawiali o nim nie tylko na ale i po sesji, dlatego też chciałbym żebyś rozwinął swoją wypowiedź.

    Jak mniemam ,, rycie bani'' odnosi się do przykładowego tematu jaki podałem. Jak łatwo zauważyć jest on przykladowy, zaczerpnięty z książki o której już pisałem. Osobiście nie sądzę żeby jego celem było niszczenie psychiki, a jedynie puszczenie oczka do graczy.

    Mam nadzieję że podchwycisz temat i opowiesz nam jeszcze o 98. Ja zacząłem grywac w Rpgi od 2006, więc pamiętać nie mogę. Za to z chęcią przeczytał bym artykuł na ten temat :-)
    09-10-2015 19:44
    Eithelnen
       
    Ocena:
    0

    Bardzo bym chciał rozumieć dlaczego wzbudzanie głębszych emocji u gracza jest cechą wyłącznie storytellu i to w dodatku w jakiś sposób niemodną. Jest drobna różnica między 'ryciem bani' a wzbogacaniem napięcia pewnymi zagraniami narracyjnymi czy rolplejowymi. Cechą XXI-wiecznego podejścia do rozgrywki jest łączenie co bardziej wartościowych elementów które wyewoluowały gdzieś po drodze w zbalansowaną i grywalną całość. Już pomijając, że to też kwestia specyfiki systemu, a akurat Warhammer w drugiej edycji nie był jakimś kompletnym heroikiem nastawionym na beztroską rozrywkę.

    ​​Rozumiem, że prowadząc nowego WoDa należy zaciekle walczyć z jego horrorową warstwą żeby odciąć się od, czasem może doprowadzanych do skrajności, trendów z początków polskiego prowadzenia RPG?

    10-10-2015 14:06
    Kanibal77
       
    Ocena:
    0

    @MaksZ

    Po pierwsze primo- sory gregory za protekcjonalny ton.

    Po drugie primo i ultimo- pomysł mi się nie podobał, gdyż

    -ja rozumiem, że na sesji mogą być emocje itp, itd. Ale serio, przykład, którego użyłeś, że może gracze na imprezie nazajutrz dostaną zadumki, czy czasem nie są ludkami z jakiejś gry, zalatuje mi trochę szamanizmem rpgowym w stylu Trzewika (jeśli nie wiesz o co kaman- patrz Trzewikowa Jesienna Gawęda). Z mojego doświadczenia wynika, że najczęściej, przynajmniej na imprezach, tematami są po kolei biust&pośladki tej a tej koleżanki, następnie zawzięte dyskusje polityczne, następnie jak już tej herbatki będzie w opór wypite, omawia się kwestie teologiczne.   

    -w ogóle koncepcja, że jakaś książka, gra, film, czy sesja rpg może być jakimś głębszym przeżyciem odciskającym odcisk na duszy wydaje mi się dosyć taka gimbazowo-licbazowa. Tzn. Wita, rozumita, jak koledzy w licbazie, czy tam gimbazie się jarają nowym blockbusterem, a Wy zaczytujecie się jakimś paragrafem 22, czy innym człowiekiem z wysokiego zamku, może się pojawić syndrom masturbacji mentalnej, objawiający się w przekonaniu, że ,,och, ach, ja to wiem co to sztuka, nie to co reszta bydła,,. I syndrom ten jest bardzo często pielęgnowany przez polonistki, które wreszcie mogą pogadać z kimś kto cośtam czyta (oczywiście szajs, bo jak każda polonistka wie, cała fantastyka to szajs, ale lepszy rydz niż nic). Syndrom ten szczęśliwie najczęściej przechodzi po odejściu z liceum, kiedy człek na studiach zostaje sprowadzony do parteru. Choć czasem utrzymuje się do końca życia- np. jeśli postanowimy pójść na polonistykę. Old wod wręcz kipiał takim nastawieniem. Jak ktoś nie wierzy, proszę wysupłać trochę kwitu i na allegro kupić sobie stare numery magii i miecz i poczytać dział listy, gdzie mniej więcej połowę można streścić do ,,wod jest dla elyty, warhamer i insze dla neandertali,,. A potem polecam lekturę działu świat mroku, gdzie praktycznie każda przygoda miała mieć jakieś głębsze przesłanie, jakiś eksperymentalny pseudoartystyczny twist, czy takie tam. I serio, mam uczulenie na tego typu motywy jak i na sztukę współczesną, o czym może kiedy indziej, bo to nie na temat. Reasumując, jak oglądam blade runnera to wczuwam się, przeżywam itp, no ale po seansie... jest po seansie. A sesja rpg, to nie jest coś, co mam potem kontemplować w swej samotni, czy na imprezie między jedną, a drugą kolejką.

    -Last but not least. Motyw w stylu postać z gry, która wie, albo przynajmniej podejrzewa, że jest postacią z gry jest w/g mnie słaby. Pamiętam, że jak eony temu, grałem w taką przedpotopową gierkę zwaną fallout 2, wkurzałem się jak jeden ludek w grze podszedł do bohatera z tekstem ,,hej czy wiesz, że jesteś bohaterem gry fallout 2?,, Zupełnie to niszczyło klimat po mojemu. Podobnie jak za smarka nie lubiłem oglądając motomyszy z marsa, jak ci źli kwitowali porażkę mówiąc ,,Tym razem się nie udało, ale w następnym odcinku wygramy.,,. Jak widzę niektórzy tutaj zachwycają się jak ten pomysł jest fajny, bo wprowadza taki meta-poziom itp. No w/g mnie kiepskie i bynajmniej ani nie świeże ani nie odkrywcze.

    Wiem, że powyższe, to mojszyzmy, ale przynajmniej mojsze. Pozdrawiam.   

    13-10-2015 10:57
    MaksZ
       
    Ocena:
    0

    Ok, teraz już rozumiem co masz na myśli.

    Ostatnio był Quentin i tam została wyróżniona praca Marka Golonki(Smocze Dziecię). Scenariusz toporny, prawdziwie sztampowy. Ale ten człowiek napisał taki scenariusz nie po to, żeby był ultra ciekawy, tylko po to, żeby pokazać nowy model gry - prawej ręki. W grze występuje gracz, mistrz gry i prawa ręka. Sztampa miała pomóc skupić się na zasadniczym problemie - nowym modelu gry.

    Ja postąpiłem podobnie. Fajnie że zauważyłeś, że motyw BN'a, który wie, że jest w grze jest sztampowy, wystąpił to tu, to tam, świetnie. Rozumiem, cechą polonistyki jest to, i tamto, ok.

    No dobra, przy trzewikowym stylu całkiem trafiłeś. Nie mogę powiedzieć "Nie, tak nie jest!". Tylko... tylko, że mi chodziło o przebicie sesji luźnym tematem. Ot taki mały haczyk dla mistrza gry. Może opowiem historię.

    Prowadziłem kiedyś facetowi, który był myśliwym. Wstawiał zdjęcia upolowanych zwierzątek na fejsa, miał pozwolenie na broń, był w środowisku itp. No i trafił do mnie na sesję. Nawet na kilka. Mamy wspólnych znajomych. Pierwsze co facet zrobił to stworzył sobie postać jakiegoś tropiciela czy łowcy, coś w tym stylu. To go po prostu kręciło, uwielbiał ten cały kontent polowań. No kurde, wreszcie tym się zajmował, takie miał hobby. I grając z nim przygotowałem sobie takiego Hansa Perberga, który w luźnej rozmowie zarzucił temat odnośnie polowania, gdzie zwierzęta już nie mają realnych szans. No... dzisiaj myśliwy ma lunetkę, celownik laserowy tylko wybiera czy trafi w oko, w nochal czy w du... w serce. Graliśmy w jakieś Fantasy, powiedziałem o magicznym sprzęcie wspomagającym celność i tak dalej. Ziarno trafiło na dobry grunt, zaistniała rozmowa, przeszła ze mnie na graczy, minęły minuty, graliśmy dalej. Jak się okazało, nie zmieniło to oczywiście życia tego gracza, nie wniosło to nic nowego, ale nie umarło. Dwa dni później inny gracz opowiedział mi, że był z tamtym graczem i jego znajomymi z środowiska myśliwych w Pubie. I co? I między jednym, a drugim piwem, między pośladkami, a rozmiarem oczu tamtej panowie mówili o zachowaniu zwierzątek, o przypadkach gdy zwierzę ucieka, gdy zwietrzy myśliwego, o tym, że drapieżnik stał się zdobyczą właśnie dzięki broni palnej. Temat wyrósł oczywiście od graczy, ale rozmawiali o nim zupełnie inny ludzie.

    True story, bro. 

    No jasne, zwykle, na przeciętnej, 9 sesji z rzędu, z randomami to byłby zupełny przypadek. So, what's the point here? Mistrzu gry, nie zapychaj sesji rozmową o frędzlowatym dywanie, nie przyspieszaj sesji tylko przygotuj sobie kilka tematów, które w wolnej chwili mogą realnie zainteresować graczy. Czy szczurołapy powinni być opłacani z podatków? Meh... jak ktoś ma super ochotę na roleplay. Czy keczup w słoiczku smakuje lepiej od tego w plastiku? Ciekawiej? Gracze podchwycą? Zapamiętają do jutra? A może nawet kupią Błocławka i porównają, czy lepiej smakuje w słoiczku czy tak samo?

    No i nie popadajmy w skrajności. Trzeba też jakoś budować klimat. Powiedzmy sobie, że grając w Warhammera nie będziemy dysputować o keczupie. Ale w ZC? Aktualnie nie ma żadnego horroru w pobliżu, siedzimy w śniadaniowym barze w Londynie, obok ktoś zamawia jajecznicę, czemu nie wrzucić takiego tematu? Zawsze jest szansa, że przeniknie poza sesję, zostanie zapamiętany, doda sesji odrobinę animuszu. Albo jaką kawę podać? Z kardamonem czy cynamonem? Z mlekiem? Ale jak to! Przecież to zabije jej smak i aromat!

    Po drugie, zadra w sercu została! A tak serio, to spoko, każdy czasem ma protekcjonalny ton :-)

    Polecam czarną z kardamonem, bardzo ciekawy aromat.

    15-10-2015 14:00
    Kanibal77
       
    Ocena:
    0

    Scenariusza ,,Smocze Dziecię,, nie czytałem, ale jeśli ta prawa ręka jest tym co się domyślam, czyli takim generującym konflikty dla bg pomagierem MG, to czytałem o tym artykuł Chrisa Kubasika właśnie w którymś wydaniu Magii i Miecz z 98. Bodajże był zatytułowany ,,Piąta Rola,,.

    Co do gracza-myśliwego. No fajnie, że udało się jakąś dyskusję sprowokować, choć w/g mnie wątek nieuczciwej przewagi człowieka nad zwierzęciem jest odrobinkę oklepany i nadużywany przy każdej okazji przez wszelkiej maści wegelewactwo. Mój ojciec był myśliwym i wiem, że oprócz strzelania do bezbronnych zwierzątek, zdarzało mu się przy trzaskającym mrozie jeździć do lasu by wsypać do paśników paszę dla zwierzyny, co jest standardową praktyką w kołach łowieckich. Jakoś wątpię by zdarzyło się to kiedykolwiek znacznej części przeciwników myślistwa, a ten wątek jest akurat rzadko poruszany przez te środowiska. To tak tytułem dygresji odnośnie łowiectwa.

    Zgadzam się całkowicie, że dyskusje n/t opłacania szczurołapów z podatków i wyższości keczupu hellmans nad musztardą sarepską dodają klimatu. Sprawiają generalnie, że świat nabiera realności i nie jest tylko wymówką, by jakiś kłestodaj dał kłesta do zrobienia. U mnie w ekipie najlepiej wspominamy te chwile, gdy grając w deadlands nasze postacie siedziały w ciepłym, przytulnym saloonie i przy butelce whisky wygadywali farmazony. Przez dobre pół godziny pastuch opowiadał szalonemu naukowcowi o przepędzie bydła, na co ten rewanżował się historią jak to z kumplem próbowali zbudować wehikuł czasu. Fabuła nie szła do przodu, nic się niby nie działo, a klimat i zabawa były przednie. 

    Kawy nie pijam, poza zbożową. Jeśli to nie psuje wrażeń smakowych chętnie spróbuję z kardamonem.

     

    15-10-2015 16:30

    Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.