» Recenzje » Gwiazdy moim przeznaczeniem - Alfred Bester

Gwiazdy moim przeznaczeniem - Alfred Bester

Gwiazdy moim przeznaczeniem - Alfred Bester
Jak odróżnić wyśmienitego rzemieślnika od artysty? W pracach tego pierwszego doceniamy technikę, pieczołowitość wykonania, proporcje składników i fachowość wykończeń. Widzimy, że doskonale zna się na tym, co robi, że jego dzieło pozbawione jest wad, wszystkie elementy znajdują się na swoim miejscu, a połączenia między nimi są płynne i prawie niezauważalne. Jednakże to twórczość tego drugiego przyprawia nas o szybsze bicie serca. Podczas lektury książki Alfreda Bestera niczego takiego u siebie nie zaobserwowałem.

Gwiazdy moim przeznaczeniem − powieść kultowa, "Hrabia Monte Christo XXV wieku", absolutna klasyka science fiction… nie porwała mnie. Nie żebym jej nie doceniał, wręcz przeciwnie, równocześnie jednak pozostałem obojętny wobec losów Gully'ego Foyle'a. Tak było podczas jego pobytu, a raczej w trakcie walki o przetrwanie na pokładzie dryfującego w kosmicznej pustce wraku NOMADA, pozostawionego na pastwę losu przez załogę innego statku kosmicznego, VORGI. Niespecjalnie przejmowałem się wrzącą w żyłach protagonisty nienawiścią do tych, którzy świadomie odmówili mu pomocy, o gęsią skórkę nie przyprawiały mnie kolejne zwroty akcji − coraz to bardziej wymyślne i efektowne. Usiana trupami zarówno wrogów, jak i sprzymierzeńców droga głównego bohatera do celu, jakim było ukaranie załogantów statku, który go porzucił, momentami nieco mnie nawet nużyła. Większe, a właściwie jakiekolwiek emocje wywołał u mnie jedynie finał książki, z udaną próbą oddania wizji świata oczami synestetyka. To jednak trochę za mało.

Owa obojętność może dziwić, zaskakuje nawet mnie samego, bo przecież w Gwiazdach… trudno doszukać się jakichkolwiek niedociągnięć, ba!, z łatwością wymienić można mnóstwo wyśmienitych rozwiązań fabularnych, których przykłady to Linia Szeptu w scenach więziennych czy postać Fourymile'a. Co więcej, powieść usiana jest wyśmienitymi konceptami, jak chociażby najważniejszy z nich − dżunting, czyli możliwość teleportowania się bez asysty jakichkolwiek urządzeń. Bester brawurowo nakreślił kompleksową wizję społeczeństwa po wynikłej z tego wynalazku radykalnej przemianie, która odbiła się na każdym aspekcie życia, od ekonomii po intymność.

W czym więc tkwi problem? Chyba w samym Foyle'u. Protagonista to postać bardzo dobrze skrojona, przede wszystkim konsekwentnie prowadzona, zdominowana żądzą zemsty − przez nią właśnie, a także przez wiele fabularnych analogii (chociażby pobyt w więzieniu, późniejsze doskonalenie się i bogacenie), porównywany jest do hrabiego Monte Christo. Jednakże ja widziałem w nim także odbicie… Conana. Foyle to barbarzyńca, tyle że kosmiczny; jego zwierzęca natura jest wielokrotnie podkreślana, często porównuje się go do tygrysa (w Wielkiej Brytanii książka wyszła pod tytułem Tiger, Tiger). Mimo wielu przeciwności wciąż brnie przed siebie, momentami sprawiając wrażenie wręcz niezniszczalnego. Sęk w tym, iż ani razu nie wątpiłem, że protagonista podoła zadaniu, że niebezpieczeństwo, które mu grozi, może skutkować czymkolwiek innym, niż tryumf Foyle'a. Dlatego pozostałem biernym obserwatorem, niezaangażowanym w losy krwawej krucjaty Gullivera. A ponieważ jego charakter rzutował także na język powieści, również na tym polu Bester mnie nie urzekł (nieco drażniące były dialogi, w których Foyle nazbyt często uciekał się do kolokwializmów i wulgaryzmów).

Gwiazdy moim przeznaczeniem są więc bardzo sprawnie napisaną, pełną akcji powieścią, z ciekawie nakreślonymi postaciami i szczegółowo rozbudowanym tłem, którym jest rzeczywistość XXV wieku. Książka Bestera posiada mnóstwo zalet i tylko jedną wadę − nie potrafiła sprawić, żebym się zaangażował. Nie oznacza to jednak, iż nie doceniam tego klasycznego dzieła science fiction. Wręcz przeciwnie, uważam, że zasługuje ono na miejsce w kanonie gatunku.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.5
Ocena recenzenta
8.91
Ocena użytkowników
Średnia z 16 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Gwiazdy moim przeznaczeniem
Autor: Alfred Bester
Wydawca: Solaris
Miejsce wydania: Olsztyn
Data wydania: 10 lipca 2006
Liczba stron: 324
Oprawa: twarda
Format: 130 x 200 mm
ISBN-10: 83-89951-51-7
Cena: 39,90 zł



Czytaj również

Komentarze


Alkioneus
   
Ocena:
0
Są takie powieści, które mam ochotę przeczytać, tylko po to by się pokłócić z recenzentem. Malakh, zachęcasz, czy ostrzegasz?
06-05-2010 22:32
inatheblue
   
Ocena:
+2
Ja bym się pokółciła. Ale pora późna i trochę mi się nie chce.
"Gwiazdy..." to ulubiona książka mojego taty. Do tej i do "Czas jest najprostszą rzeczą" zwykł porównywać nowe książki fantastyczne, przeważnie na niekorzyść tych ostatnich.
Tata jest purystą twardej, opartej na pomyśle sf. Uważa, że sf XXI wieku ma cechy literatury schyłkowej, chociaż tak tego nie nazywa - używa raczej określeń typu "przegadane, telenowele, bez pomysłu".
Foyle nie może być inaczej skonstruowaną postacią, bo Foyle to nietzchański nadczłowiek, który jednocześnie jest everymanem. Puenta powieści wyraża to w dość jasny sposób. Jeżeli czytamy książkę pod tym kątem, dostajemy bardzo potężne i doskonale amoralne przesłanie - ja, czytelnik, potrafię dokonać wszystkiego, co Foyle, a nawet więcej.
W czasach, kiedy Bester pisał tę książkę, treść tego przesłania była dla czytelnika oczywistą oczywistością. My w XXI wieku jesteśmy chyba trochę zbyt cyniczni.
06-05-2010 23:07
malakh
   
Ocena:
0
Do lektury? Zachęcam. To dobra książka, co podkreślałem.
06-05-2010 23:08
earl
   
Ocena:
0
1) Po przeczytaniu recenzji czytelnik nadal nie wie, o czym jest opisywana książka. Autor powinien w jednym akapicie nakreślić jej treść, główny wątek lub wątki, a tego zabrakło. Zamiast tego zaserwował nam swoje nużące odczucia po jej przeczytaniu. Świadczy to o braku szacunku do czytelnika albo o braku znajomości tego, jak pisze się recenzje albo o jednym i drugim.

2) Recenzja (jakakolwiek - książki, filmu, gry itd.) powinna zaczynać się od jej opisu i przedstawienia treści, cech itd. Dopiero potem można przedstawiać swoje wrażenia. Autor natomiast od razu w pierwszym akapicie przedstawia swoje odczucia do czegoś, czego jeszcze nie zaprezentował. To tak jak z Traktatem Lizbońskim - wielu go komentuje, a niewielu wie, o czym on jest.

3) "Gwiazdy moim przeznaczeniem − powieść kultowa, "Hrabia Monte Christo XXV wieku", absolutna klasyka science fiction… nie porwała mnie".

Albo powieść kultowa, albo książka która nie porwała autora, trzeciej możliwości nie ma, chyba, że autor ma schizofrenię, co też się czasem zdarza.

O innych drobnych kwestiach nie będę się rozpisywał, bo nie ma sensu.

Wogóle puszczanie czegoś takiego uważam za karygodne lekceważenie czytelników, którzy chcieliby poczytać naprawdę dobre recenzje (dzięki Bogu są jeszcze na Polterze osoby, i to niemało, które potrafią pisać), a nie męczyć się nad takimi gniotami, wyprodukowanymi chyba za pięć dwunasta, bo czas gonił.
07-05-2010 11:02
malakh
    @ earl
Ocena:
0
Ad 1
Po przeczytaniu recenzji czytelnik nadal nie wie, o czym jest opisywana książka. Autor powinien w jednym akapicie nakreślić jej treść, główny wątek lub wątki, a tego zabrakło.

Z recenzji:

"Tak było podczas jego pobytu, a raczej w trakcie walki o przetrwanie na pokładzie dryfującego w kosmicznej pustce wraku NOMADA, pozostawionego na pastwę losu przez załogę innego statku kosmicznego, VORGI. Niespecjalnie przejmowałem się wrzącą w żyłach protagonisty nienawiścią do tych, którzy świadomie odmówili mu pomocy, o gęsią skórkę nie przyprawiały mnie kolejne zwroty akcji − coraz to bardziej wymyślne i efektowne. Usiana trupami zarówno wrogów, jak i sprzymierzeńców droga głównego bohatera do celu, jakim było ukaranie załogantów statku, który go porzucił, momentami nieco mnie nawet nużyła."

Polecam podszkolenie się w czytaniu ze zrozumieniem;) Maturzyści mogą pomóc, są z tym na czasie.

Ad 2

Pierwszy akapit, jakbyś nie zauważył, to wstęp, w którym w jednym zdaniu opisuję swoje odczucia po lekturze. Opis akcji jest w drugim akapicie, połączony od razu z jej oceną.

Ale, jak widać z punktu pierwszego, akurat tej części nie zrozumiałeś, więc się nie dziwię;]

Ad 3

Albo powieść kultowa, albo książka która nie porwała autora, trzeciej możliwości nie ma, chyba, że autor ma schizofrenię, co też się czasem zdarza.

Ośmieszasz się. "Gwiazdy..." to powieść kultowa i klasyk SF. W żaden sposób nie zmienia to faktu, że mnie nie porwała.

Sądzę, że nie doczytałeś;) Nigdzie nie napisałem, że powieść Bestera jest dla mnie kultowa.

O innych drobnych kwestiach nie będę się rozpisywał, bo nie ma sensu.

Wnioskując w twoich wcześniejszych argumentów, rzeczywiście nie ma;]

a nie męczyć się nad takimi gniotami, wyprodukowanymi chyba za pięć dwunasta, bo czas gonił.

Racja, książka na rynku od blisko 4 lat - musiałem ostro gonić z recenzją;)

W ogóle puszczanie czegoś takiego uważam za karygodne lekceważenie czytelników, którzy chcieliby poczytać naprawdę dobre recenzje

Cieszy mnie, że na naszym serwisie znajdujesz tylko zdolnych recenzentów;) Moich tekstów nie musisz czytać.

A tymczasem polecam wypicie meliski, bo coś humorek nie tego.
07-05-2010 11:46
Scobin
    Peace!
Ocena:
0
Dla mnie to jest tak, że "standardowe" informacje o książce, w klasycznym układzie etc. czytelnik może znaleźć gdziekolwiek. Natomiast tekst malakha przedstawia utwór w inny sposób; można powiedzieć, że spersonalizowany. Czy to źle? Wydaje mi się, że w serwisie jest miejsce i dla takich tekstów, i dla "zwykłych" recenzji. Pokazują to, tak myślę, pierwsze dwa komentarze.

Pozdrawiam i pędzę na pociąg. :-)
07-05-2010 12:34
earl
   
Ocena:
0
@Malakh
Ad. 1
Jeżeli to coś, co napisałeś, to ma być przedstawienie wątku, no to chyba powinieneś jednak pójść na przeszkolenie warsztatowe. To raczej twoje nudne uwagi, do których przylepiasz, tak na chybił trafił, oderwane od siebie wątki, z których nic nie wynika.

a) nie ma wyjaśnienia skąd się bohater znalazł na tym statku i co on tam robił
b) nie ma wyjaśnienia, dlaczego potrzebował pomocy od załogi innego statku
c) nie ma wyjasnienia, dlaczego inna załoga nie chciala mu pomóc

Nie ma nic, co by można było uznać za opis akcji. Ale cóż, jesteś tak zadufany w sobie, że tego nie widzisz. Trochę pokory, chłopcze, i dużo pracy nad sobą, bo daleko w ten sposób nie zajedziesz.

Ad. 2
Skoro zaczynasz od oceny i łączysz od razu swoje uwagi z czymś co rzekomo ma wyglądać na opis, to coś z tobą jest nie w porządku. Tak się recenzji nie robi i powinieneś o tym wiedzieć, ale widocznie na stanowisku szefa redakcji książkowej zapomniałeś, jak się powinno pisac recenzję (o ile wogóle masz o tym pojęcie)

Ad. 3
Nie czytałem tej książki więc nie mam zamiaru wypowiadać się na jej temat. A co do ośmieszania się, to raczej ty zachowujesz się jak koleś z "Ferdydurke" Gombrowicza, który powtarza jak papuga, że "Słowacki wielkim poetą był". Nieważne, czy się podoba czy nie - książka jest kultowa. Żenujące.

A jeśli nie było to twoje zdanie, to warto było to zaznaczyć, np. dodając: książka XXX "uważana za kultową, "Hrabiego Monte Christo XXV wieku itd". Tego też cię nie nauczono? To co ty tu wogóle robisz? Pisać się trzeba nauczyć a potem dopiero po redakcjach wysiadywać. Wiem to z własnego doświadczenia, bo też zaczynałem od gniotów. Ale z czasem się poprawiałem, ucząc się na błędach i krytyce. Dlatego też powinieneś zacząć od podstaw jeśli chcesz zostać dziennikarzem, który dobrze pisze, a nie jedynie gniotorobem.

Czasem uważam, że niektórzy byli redaktorzy, jak Sting, mają rację, mówiąc, że poziom recenzji książkowych się obniża. Ale jak ma sie nie obniżać skoro sam szef robi taką chałę? Na szczęście jednak nie wszyscy idą w jego ślady.

Natomiast co do twoich tekstów - to z uwagą będę je czytał i patrzył, jak rozwija się twórczość kolegi Zwierzchowskiego. Mam tylko nadzieję, że będzie to tendencja zwyżkowa.

@Scobin
Recenzja to jest recenzja i rządzi się swoimi zasadami, tak jak każdy z gatunków dziennikarskich czy literackich. Jeśli natomiast miało to być coś innego to warto byłoby to zaznaczyć w stylu "Moje wariacje na temat książki" czy tym podobnie. I nie wstawiać w recenzjach tylko na osobistych blogach.
07-05-2010 12:46
malakh
   
Ocena:
0
Doprawdy, widzę, że dyskusja z tobą jest bezcelowa. Ty wiesz lepiej od autora, dlaczego zatytułował książkę tak, a nie inaczej, ty wiesz najlepiej, jak się pisze recenzje.

Skoro zaczynasz od oceny i łączysz od razu swoje uwagi z czymś co rzekomo ma wyglądać na opis, to coś z tobą jest nie w porządku. Tak się recenzji nie robi i powinieneś o tym wiedzieć, ale widocznie na stanowisku szefa redakcji książkowej zapomniałeś, jak się powinno pisac recenzję (o ile wogóle masz o tym pojęcie)

O mój Boże, szybko pisz do redakcji Nowej Fantastyki! Właśnie zajrzałem na chybił trafił do kilku numerów pisma. W 04/2010 - recenzja "Łowców" Żambocha, autorstwa Jakuba Winiarskiego nie zaczyna się od opisu akcji! Podobnież jego ocena najnowszego tomu "Gamedeca...". Ale to nie wszystko! Michał Cetnarowski także źle zaczyna swoją recenzję trzech książek: "Przedksiężycowych", "Głową w mur" i Trzeciego świata" (numer 02/2010). Na czarną listę wpiszmy także Bartłomieja Paszylka, który wyraźnie się nie zna, co pokazał w recenzji "Jakiś potwór tu nadchodzi" (02/2010). A w numerze 12/2009 to już całkiem Sodoma i Gomora - strony 66-67 - na 6 recenzji opisem akcji zaczyna się tylko jedna!

To ty pisz do redakcji, a ja tymczasem nadal będę się wzorował na profesjonalistach;)

a) nie ma wyjaśnienia skąd się bohater znalazł na tym statku i co on tam robił
b) nie ma wyjaśnienia, dlaczego potrzebował pomocy od załogi innego statku
c) nie ma wyjasnienia, dlaczego inna załoga nie chciala mu pomóc


Zakończenie też ci zdradzić? A w sumie, sam o to pytasz w punkcie c;]

Przykro mi, earlu, ale nie jesteś dla mnie autorytetem w dziedzinie pisania recenzji. Może błądzę, może masz rację, ale nie zmieni to tego, ze wolę wzorować się na innych, słuchać rad chociażby Wojtka Sedeńki, który przecież się zna, a z którym pracuję nad recenzjami.

Na twoje szczęście obowiązki sprawiają, że sam rzadko piszę, więc nie będziesz musiał się bardzo męczyć. Chociaż sądząc z twojej wypowiedzi, właśnie zyskałem stałego czytelnika;]
07-05-2010 23:18
earl
   
Ocena:
0
Jeśli tak piszą w "Nowej Fantastyce" to chyba po prostu oznacza, że nie jest to pismo, po które powinien sięgać ktoś, kto chciałby poznać warsztat dziennikarski. Oni po prostu coś piszą. Ale każdy szanujący się redaktor (wyłączając krewnych i znajomych królika) takie teksty wrzuciłby do kosza. Profesjonaliści? Może zdaniem osób, które nie mają bladego pojęcia o dziennikarstwie. (Oczywiście, jeśli jest prawdą to, co piszesz)

Opis recenzji natomiast powinien być spójny a to, co tutaj przedstawiłeś to jakieś parę wstawek, niespójnie połączonych i niepowiązanych ze sobą, okraszonych za to kupą nudnego ględzenia. Oznacza to, że, twoim zdaniem, czytelnik zna tę książkę, skoro nie dbasz o czytelne wprowadzenie go w treść i główny wątek akcji ani w przedstawienie głównego bohatera (bo temu, kto tej książki nie przeczytał, nic nie mówi nazwisko ani to, kim był i po co wybrał się w kosmos i co się stało, że aż potrzebował pomocy, że jej nieudzielenie wywołało w nim taką furię zabijania). Twoja więc praca zdatna jest psu na budę - albo czytelnik zna tę książkę i wisi mu, co recenzent o niej myśli, albo nie zna, ale z tej recenzji i tak niewiele się dowie.

Wogóle czytałeś kiedyś jak powinna wyglądac recenzja? Jakieś teoretyczne zasady pisania jakiegokolwiek gatunku dziennikarskiego? Masz jakieś pojęcie o warsztacie dziennikarskim? Jak na razie to widzę, że robisz coś w ciemno, po omacku. Trochę teorii nie zawadzi, chyba, że chcesz na zawsze pozostać grafomanem.

"Doprawdy, widzę, że dyskusja z tobą jest bezcelowa. Ty wiesz lepiej od autora, dlaczego zatytułował książkę tak, a nie inaczej, ty wiesz najlepiej, jak się pisze recenzje".

Z pierwszą częścią wypowiedzi się zgadzam, bo akurat nie miałem racji. Przyznaję to i wogóle uważam, że tamta rozmowa na temat "Kłamcy" była głupia z mojej strony.

Natomiast co do pisania recenzji i wogóle dziennikarstwa. Cóż, mam dość spore doświadczenie: skończony kierunek dziennikarski, praktyki w radiu i prasie, blisko 2 lata współpracy z lokalną prasą lubelską (m.in. pisanie recenzji kulturalnych ze spektakli teatralnych i filmów), 8 lat pracy naukowej w tym 2 monografie naukowe wydane pod moją współredakcją i członkostwo w komitecie redakcyjnym jednego z pism naukowych oraz kilkanaście recenzji naukowych, ocenionych wysoko w moim środowisku. Mogę więc wypowiadać się w tym względzie z dość dużą pewnością, gdyż mam za sobą solidne przygotowanie i teoretyczne i praktyczne.

Możesz więc pozostać gniotorobem, twoja wola. Powołujesz się na autorytety z "Nowej Fantastyki". Nie wiem, jak oni piszą, bo nie mam czasu tego czytać. Niemniej jednak jakoś wiele osób, które pisały tutaj czy nadal piszą (jak Sting, Ezechiel, Senmara, Teaver, Vanderus, Baczko, Scobin itd) naprawdę wie, o co w tym zawodzie, jakim jest fach dziennikarski, chodzi. Szkoda, że ty, w swoim zadufaniu, nie bierzesz przykładów z dobrych wzorców własnych koleżanek i kolegów, bo mnie słuchać nie musisz.

Powiem ci jedno na koniec - jesteś dobrym szefem (skłamałbym, gdybym powiedział co innego, bo dział prowadzony jest bardzo dobrze), ale musisz jeszcze wiele pracy włożyć, aby stać się porządnym dziennikarzem i redaktorem.

To wszystko w tym temacie. I życzę tendencji zwyżkowej w następnych tekstach.
08-05-2010 18:32
earl
   
Ocena:
0
P.S.
Jak piszesz "mój Boże" to używaj dużej litery. A najlepiej wogóle nie wzywaj Imienia Boga nadaremno.
08-05-2010 18:38
malakh
   
Ocena:
0
Z pierwszą częścią wypowiedzi się zgadzam, bo akurat nie miałem racji. Przyznaję to i wogóle uważam, że tamta rozmowa na temat "Kłamcy" była głupia z mojej strony.

W dyskusji na temat "Kłamcy" byłeś równie pewny swego, ba!, również powoływałeś się na swoje wykształcenie i doświadczenie. A teraz nagle piszesz, że nie miałeś racji. Pomijając fakt, że mogłeś to napisać w tamtym wątku, sam widzisz, że nie jesteś w 100% wiarygodny.

Ja wzoruję się na tych, których umiejętności jestem pewien, w tym choćby Michała Cetnarowskiego - doświadczonego redaktora i krytyka. Ostatnio Konrad Walewski pożyczył mi książkę o krytyce literackiej, po magisterce będę miał czas ją przeczytać, zobaczymy, co się zmieni.

(jak Sting, Ezechiel, Senmara, Teaver, Vanderus, Baczko, Scobin itd

Zabawne. Zauważ, że redaktorem wszystkich recenzji baczka jestem ja. Razem pracujemy nad tekstami, można powiedzieć, że go "prowadzę". Chyba więc musimy zamienić się rolami;)

Powiem ci jedno na koniec - jesteś dobrym szefem (skłamałbym, gdybym powiedział co innego, bo dział prowadzony jest bardzo dobrze), ale musisz jeszcze wiele pracy włożyć, aby stać się porządnym dziennikarzem i redaktorem.

Nigdy nie twierdziłem, że jest inaczej. Oczywistym jest też, że jestem samoukiem. Pochłaniam książki i publicystykę tonami, wciąż pracuję.
08-05-2010 22:51
earl
   
Ocena:
0
Mimochodem przejrzałem kilka wcześniejszych recenzji twojego autorstwa. I co się okazało? Jednak umiesz pisać, gdyż na przykład "Diabeł Łańcucki" czy "Kameleon" przypadły mi do gustu. Nie dość, że ciekawe, to jeszcze zrobione według prawideł sztuki dziennikarskiej. I całkiem inaczej niż, jak piszesz, tworzą ludzie w "Nowej Fantastyce". Nie mogłeś tak zrobić i tej recenzji? Chyba przez ten okres nie zapomniałeś jak się to robi? A skoro prowadzisz Baczkę i on stara się pisać prawidłowo, to dlaczego ty już tak nie piszesz? To jest dziwne.

Natomiast co do kwestii teoretycznych to najlepiej będzie jak zapoznasz się z twórczością medioznawców, m.in. Zbigniewa Bauera, Kazimierza Wolnego, Wojciecha Furmana, gdzie znajdziesz wszystko odnośnie gatunków dziennikarskich, do których recenzja niewątpliwie się zalicza.

Co do "Kłamcy" - nie zachowałem się w porządku wobec ciebie i autora i za to przepraszam. Chodziło mi o zaakcentowanie mojego negatywnego stosunku do anglojęzycznego podtytułu a wyszła zwyczajna walka na noże. Może i nie jestem wiarygodny w pewnych kwestiach, ale potrafię się przyznać do błędu jeśli nie mam racji, tak jak to parę razy uczyniłem na forum Poltera. W każdym razie zdania nie zmienię co do śledzenia z uwagą dalszej twojej twórczości.

PS. I powtarzam prośbę po raz kolejny. Zastosuj dużą literę w wyrazie "Boże" lub wykreśl ten zwrot, bo uraża moje uczucia traktowanie Boga w sposób przedmiotowy.
09-05-2010 14:25

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.