» Recenzje » Gwiazda Wenus, gwiazda Lucyfer

Gwiazda Wenus, gwiazda Lucyfer


wersja do druku

Cztery tomy wcielonego zła

Redakcja: Michał 'M.S.' Smętek

Gwiazda Wenus, gwiazda Lucyfer
Historyczne fantasy to nie lektura dla mięczaków. Jak się o tym przekonać? Wystarczy postarać się przeczytać Trylogię Husycką Andrzeja Sapkowskiego w taki sposób, aby zapamiętać imiona wszystkich postaci nie-epizodycznych, to jest tych występujących w więcej niż jednym rozdziale. Wykonalne? Być może. Jeżeli Tobie, drogi czytelniku, taki wyczyn nie sprawił problemu, to możesz śmiało brać się za Gwiazdę Wenus, gwiazdę Lucyfer autorstwa Witolda Jabłońskiego – jest pewna szansa, że zapamiętasz więcej niż 50% treści.

Cały cykl, na który składają się cztery tomy – Uczeń czarnoksiężnika, Metamorfozy, Ogród miłości i Trupi korowód – to prawdziwe wyzwanie nawet dla wytrawnych fanów fantastyki historycznej. Opowiada on o losach Witelona – śląskiego mędrca, potężnego czarnoksiężnika i, co tu dużo mówić, prawdziwego sukinsyna, który w dodatku jest postacią historyczną. Witelo, jak czasem zapisuje się jego imię, żył w czasach Polski dzielnicowej, kiedy nikt nie mógł być pewien, pod czyim panowaniem obudzi się następnego ranka. Władcy wzrastali w chwale, płodzili potomków, gnuśnieli i byli mordowani. Kraj uginał się pod ościennymi potęgami, by za parę lat zmieść swoich przeciwników niepowstrzymanym ciosem… Słowem – wspaniały czas dla kogoś, kto w życiu kieruje się wyłącznie wyrachowaną logiką i czystym pragmatyzmem. Taki właśnie jest główny bohater – amoralny (czy może raczej: stojący ponad moralnością), demoniczny i – bardzo często – odpychający oraz wstrętny jak mało kto. Witelon bez skrupułów pnie się po szczeblach dworskiej kariery (bynajmniej nie ograniczonej do jednego tylko dworu), morduje ludzi maluczkich i potężnych (w tym trzech królów), pławi się w sodomii i czarnej magii, a wszystkie swoje dokonania dokładnie opisuje na kartach osobistej kroniki. Nie da się nawet pokrótce streścić losów tego przerażającego człowieka – już sam pierwszy tom jest napakowany ważnymi wydarzeniami aż po krawędzie okładki, a spamiętanie ich wszystkich wydaje się niemożliwością. Losy Witelona są diabelnie interesujące i choć ich śledzenie bez żadnej przerwy może zamęczyć na śmierć, to czytelnik nie ma ochoty odstąpić od tego zamierzenia.

Tak, to nie błąd – zamęczyć na śmierć. Bo choć książka Witolda Jabłońskiego to istna uczta dla wyobraźni, to czytanie jej w większych dawkach niesamowicie męczy. Postacie mieszają się ze sobą, wątki wylatują z pamięci, zależności zaczynają się przenikać. Więcej niż trzydzieści stron lektury na raz sprawia, że w czytelnik gubi się w tym wszystkim i podświadomie chce – choćby przez chwilkę – poczytać coś lżejszego, coś, co nie będzie wymagało od mózgu przetwarzania tak niesamowitej ilości informacji. Tym bardziej, iż nawet sama forma książki jest mało przyjazna dla odbiorcy – narrator jest pierwszoosobowy, niezwykle elokwentny i nie skąpi stylizacji, a dialogów jest tak mało, że można by nimi wszystkimi zapisać co najwyżej trzy, może cztery kartki. Z tego ostatniego powodu strony są tak gęsto zadrukowane, że już po kilku minutach można dostać oczopląsu.

Pomimo tego warto się "pomęczyć" i przeczytać dzieło Witolda Jabłońskiego. "Dzieło", bowiem coś takiego wychodzi spod pióra pisarza raz w życiu i nie sądzę, by temu – bądź co bądź uznanemu autorowi – chciało się kiedykolwiek pisać coś bardziej monumentalnego. Każda stronica książki pokazuje, jaki ogrom pracy Jabłoński włożył w jej stworzenie, nawet jeśli czasem nie trzymał się ściśle realiów historycznych, czy wręcz naginał je w celu sparodiowania współczesnej rzeczywistości (jak choćby w przypadku nawiązania do "łabędziej sprawy" w Toruniu czy jednego z jego sławetnych mieszkańców) i nie tylko.

Jeśli więc ktoś uważa się za wielbiciela historycznej fantasy, a Lux perpetua już dawno za nim, powinien bez wahania zakupić całość cyklu o Witelonie i zacząć go pochłaniać. Byle pomału i niewielkimi porcjami (bo czytanie wszystkiego pod rząd mogłoby – jak podejrzewam – doprowadzić do pomniejszej choroby psychicznej). Gwiazda Wenus, gwiazda Lucyfer to prawdziwa perełka gatunku, która powinna być znana każdemu, kto mieni się fanem polskiej fantastyki.




Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta
Tytuł: Uczeń czarnoksiężnika
Cykl: Gwiazda Wenus, Gwiazda Lucyfer
Tom: 1
Autor: Witold Jabłoński
Wydawca: superNOWA
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: wrzesień 2003
Liczba stron: 346
Oprawa: miękka
Format: 120 x 195 mm
ISBN-10: 83-7054-157-7
Cena: 27,50 zł



Czytaj również

Uczeń czarnoksiężnika
Czarna owca Witelon
- recenzja
Trupi korowód - Witold Jabłoński
W imię Lucyfera, najwyższego pana mej duszy...
- recenzja
Ślepy demon. Sieciech
Kraj ożywionego mitu
- recenzja
Słowo i miecz - Witold Jabłoński
Słowiańska Gra o tron?
- recenzja
Jedenaście pazurów
Szczyt piramidy - Artur Baniewicz

Komentarze


Mandos
   
Ocena:
0
Recenza w porządku. Być może się skuszę.
25-12-2007 14:33
earl
   
Ocena:
0
Dobrze wiedzieć, że coś takiego powstało. Warto chyba mieć w domu te książki.
25-12-2007 22:59
~r

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Recenzent wprawdzie wspomina o charakterystycznych postępkach Witelona, ale nie wystarczająco. Trzeba powiedzieć, że Witelo to antyklerykał i morderca, zaprzedał duszę diabłu, przez całą powieść panuje mroczna duszna atmosfera demonicznych sił, a autor nie stroni od homoseksualnych opisów. Tak więc, bardzo nie dla wszystkich.
26-12-2007 00:31
~~rror

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
~r, ale tak dokładnie to o co Ci chodzi, bo się nie dookreślasz. Antyklerykał i morderca to źle czy dobrze? Mroczna atmosfera demonicznych sił to źle czy dobrze? Homoseksualna miłość jest zła czy dobra? Jak dla mnie morderstwa, antyklerykalizm, mroczność i homikowatość mogą się świetnie odnaleźć w dobrej prozie fantasy i zdaje się, że tu się odnalazły. Więc dlaczego piszesz "bardzo nie dla wszystkich"? Czy chodzi o to, że boisz się, że morderczy i demoniczny antyklerykał homik może zaszkodzić czyimś poglądom, czyjemuś światopoglądowi? Ejże. Jabłoński to artysta, ma oddech i dystans. Jakoś nie wyobrażam sobie, że mógłby komuś zrobić krzywdę. To raczej prowokator i dobrze, bo pobudza do myślenia.
03-01-2008 10:23
~r

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Witelon to homoseksualista i antyklerykał, powieść jest przesiąknięta demoniczną i satanistyczną atmosferą - to cechy charakterystyczne. Nie oceniam ich, ale w recenzji wypadałoby o nich poinformować, bo to właściwie one definiują ten cykl. Bez poinformowania o nich potencjalny czytelnik nie wie z jaką książką może mieć do czynienia. Myślę, że niektórym osobom często opisywane akty homoseksualne mogą nie pasować, a nienawiść do chrześcijaństwa, którą prezentuje sobą główny bohater tym bardziej.
Mi osobiście to nie przeszkadza, cykl Jabłońskiego moim zdaniem jest świetny, ale chyba nie zaprzeczysz, że niektórych może ona zniesmaczyć czy ugodzić w ich światopogląd? Stąd też właśnie tekst nie uprzedzając o tym jest bardzo niekompletny.
04-01-2008 15:36
Rebound
    Hmm...
Ocena:
0
"Nienawiść" to o wiele za dużo powiedziane. W żadnej cześci Witelon nie prezentuje typowej nienawiści - raczej politowanie. Zauważ, że Witelon nie walczy z Jedyną Słuszną religią, a raczej działa obok niej, służąc temu, kogo sam uznał za prawdziwego władcę świata.
05-01-2008 16:20
~tata

Użytkownik niezarejestrowany
    czytam
Ocena:
0
przeczytalem -Ogrod milosci-teraz muszę 1,2,4 cześć to jest fantastyczna powiesc brawo p.Jablonski
04-06-2009 21:45
~Pablo

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Nie rozumiem jak można przeczytać trzeci tom, nie sięgnąwszy po poprzednie. Dla "Ogrodu miłości" "Metamorfozy" są moim zdaniem bardzo istotne.
07-06-2010 14:53

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.