Guitar Hero III: Legends of Rock

Autor: Janek 'ashmourne' Gruszka

Guitar Hero III: Legends of Rock
To był świetny koncert. Klub, w którym się odbywał dosłownie pękał w szwach. To pierwszy raz, kiedy mój zespół, Trvam, miał tak tłumną publikę. Czułem tremę, ale wiedziałem, że to moja wielka szansa – jeśli zagram tak, jak tego ode mnie oczekiwano, przed moją kapelą otworzą się nowe drogi do sławy. Wziąłem głęboki oddech, chwyciłem gitarę i zaczęliśmy koncert. Szybko zapomniałem o moim niepokoju. Skupiłem się tylko i wyłącznie na muzyce. Dawaliśmy czadu! Tłum podskakiwał w rytm muzyki i razem z nami śpiewał kolejne zwrotki „Paranoid’a”. Cały świat przestał na moment istnieć, liczyła się tylko bieżąca chwila. Z tego stanu wyrwała mnie prosta, ale jakże treściwa informacja pochodząca gdzieś z oddali, jakby z innego świata – „Obiaaaaaaad!”. Zapauzowałem Guitar Hero III i odszedłem od komputera.


Charakter gry Guitar Hero III można opisać w kilku słowach. To zręcznościowo-rytmiczna gra imitująca brzdąkanie na gitarze. Na ekranie wyświetlany jest gryf, na którym pojawiają się kolorowe kółka, odpowiadające dźwiękom – naszym zadaniem jest zagranie całego utworu poprzez „trafienie” wszystkich dźwięków przypisanymi do nich klawiszami. Wydaje się banalne. I rzeczywiście, idea gry jest prosta jak konstrukcja cepa, czego nie można traktować jako wadę – właśnie nietypowa tematyka oraz prostota, połączone z solidnym wykonaniem, decydują o uroku serii Guitar Hero!


Let’s rock!


Pierwszym krokiem, jaki uczynimy rozpoczynając grę Guitar Hero III jest stworzenie własnej kapeli, choć to określenie troszkę na wyrost. Gra ogranicza nas do wklepania nazwy zespołu, czego nie można tego zrobić za pomocą klawiatury! Literki trzeba wpisywać metodą znaną z konsol, tj. przewijanie całego alfabetu i zatrzymanie się na interesującym nas znaku. Paskudztwo. Następnie wybieramy gitarzystę, który będzie naszym odpowiednikiem na ekranie komputera. Tego, gdy nam się znudzi, możemy zmienić w dowolnym momencie gry.


Sex, Drugs & Rock’n’roll


Kiedy już uporamy się z nazwaniem naszego zespołu, staniemy przed wyborem – kariera, quick play, czy może zabawa w towarzystwie.

Tryb kariery opowiada historię kilku rockmanów, w których skład wchodzi gracz – gitarzysta, wokalista, basista o aparycji wychudzonego neandertalczyka oraz – mój ulubiony członek kapeli – perkusista, którego inteligentny wyraz twarzy zawsze wywoływał uśmiech politowania.

Fabuła jest bardzo prosta – gramy kilka koncertów w coraz to bardziej szpanerskich miejscach. W skład każdego z nich wchodzi kilka utworów oraz bis. Poszczególne występy są połączone za sobą prostymi cut-scenkami, zrealizowanymi w formie animowanego komiksu, w których przez całą grę nie pada ani jedno słowo. Efekt końcowy jest okej – przerywniki spełniają swoje zadanie, jednocześnie nie siląc na opowiadanie złożonej i wciągającej historii- w końcu nikt tego od nich nie oczekuje.

Kiedy mamy już własny, pnący się w górę, wyczesany zespół, możemy przejść do sedna sprawy, a mianowicie do grania utworów. Jak już wyżej wspomniałem, polega ono na naciskaniu odpowiednich klawiszy, gdy odpowiadające im kolorowe kółka zbliżają się końca gryfu wirtualnej gitary, który zajmuje centralną część ekranu komputera. W tle widać animacje przedstawiające naszą kapelę oraz, jakże by inaczej, tłumy fanów.


Pierwszorzędnym celem jest to, aby ich nie zawieść – gdy nie spełnimy pokładanych w nas oczekiwań zostaniemy po prostu wygwizdani. O jakości naszego brzdąkania informuje nas umieszczony po prawej stronie wskaźnik „Rock”, przybierający kolory od czerwonego, poprzez żółty, do zielonego. Co pewien czas na gryfie pojawiają się sekwencje dźwięków oznaczonych nie kółeczkami, a gwiazdkami. Bezbłędne zagranie tego fragmentu pozwala nam aktywować Star Power, który pomoże osiągnąć lepszy wynik na wskaźniku „Rock”. Dodatkową formą gry, na którą natkniemy się w trybie kariery, jest Guitar Battle. Udział w takiej gitarowej wojnie przyjdzie nam wziąć w sumie trzy razy. I to nie z byle kim! Przeciwko nam staną takie osobistości jak Tom Morello z Rage Againt The Machine, legenda rocka Slash z Guns’n’Roses oraz sam… Szatan (tak, ten Szatan z czeluści piekielnych.)

Guitar Battle polega na graniu na zmianę sekwencji dźwięków, kto to zrobi gorzej- odpada. W tym trybie gry Star Power został zastąpiony czymś znacznie bardziej perfidnym – utrudnieniami dla przeciwnika. Jeśli bezbłędnie trafimy wszystkie „gwiazdki”, możemy jeszcze bardziej pognębić naszego przeciwnika sprawiając, że jego „kółka” oznaczające nuty do zagrania na gryfie będą irytująco mrugać, bądź dostanie do zagrania dodatkowe dźwięki.


Muzyka


Zdecydowanie najważniejszym elementem Guitar Hero III: Legends of Rock jest muzyka. O ile grafika, mimo, że nie najwyższej jakości, w ogóle mnie w przypadku tej gry nie interesuje, to ścieżka dźwiękowa stanowi jej istotę.

Listę utworów skompletowano pod hasłem „Rock z lat 80”, aczkolwiek tu i ówdzie wplotły się nieco mocniejsze akcenty, jak na przykład słynne „Raining Blood” Slayer’a, a także utwory nowsze, pochodzące z naszego milenium (np. „Before I Forget” Slipknot’a czy „Stricken” Disturbed).

Jedne kawałki przypadły mi do gustu bardziej, inne mniej. Przez niektóre przechodziłem dość obojętnie, skupiając się jedynie na tym, żeby dotrwać do końca z w miarę dobrym wynikiem, a w niektóre wkładałem trochę więcej serca (jak w wyżej wspomniane „Raining Blood”). Całość trzyma jednak poziom, choć jest to bardzo mocno zależne od gustu grającego. Nie sądzę, że za grę chwycą się ludzie stroniący od rockowych klimatów.


Gitara


Istotnym element gry Guitar Hero jest tytułowa gitara (w skład zestawu nie wchodzi jednak bohater). Gracze PCtowi są pod tym względem troszkę pokrzywdzeni i przymusowo zacofani. Kontroler, jaki dołączono do komputerowej wersji gry, to plastikowa „gitara” o długości około 50 cm, wzorowana na instrumencie Gibson X-Plorer. Ten nietypowy pad wyposażony został w pięć przycisków na gryfie, imitujących przyciskanie strun, odstający klawisz, mający za zadanie udawać uderzanie w struny, wajchę whammy bar oraz dwa przyciski sterujące menu.

Ciężko mi oceniać jakoś tego kontrolera, nie mając porównania do innych, których na rynku praktycznie nie ma (przeglądając sklepy internetowe natknąłem się chyba na jeden lub dwa, oraz na model, będący wierną repliką gitary elektrycznej, lecz cena była zaporowa), ale dokładność i jakość wykonania wydaje się być w porządku. Trzeba się tylko do niego przyzwyczaić – używa się go zupełnie inaczej niż klawiatury. To już jest koniec, nie ma już nic…

Guitar Hero III zawiera około 70 utworów. Przejście gry na poziomie easy oraz medium zajmuje kilka godzin. Po ukończeniu możemy spróbować tego samego, tylko na wyższym poziomie trudności. Możemy także młócić wciąż te same utwory, pobijając własne rekordy, bądź też spróbować swoich sił w gitarowym duecie za pośrednictwem Internetu lub co-op’u na jednym komputerze.

Jeśli jesteś człowiekiem, który lubi robić to samo wiele razy, w celu udoskonalenia najdrobniejszych szczegółów – wszystko jest w porządku. Jeśli nie (jak w moim przypadku) jest troszkę gorzej.

Po zagraniu wszystkich dostępnych kawałków czułem pewien niedosyt i chciałem więcej. Miałem nadzieję, że w Internecie znajdę kawałki adaptowane do gry przez fanów. Niestety, z tymi jest krucho.

Jeśli nie chcesz rzucić plastikowej gitary w kąt, ale też nie kręci cię granie tego i samego, jedynym wyborem, jaki masz są darmowe odpowiedniki Guitar HeroFrets on Fire oraz Guitar Zero (po zainstalowaniu odpowiedniej łatki wyglądają bardzo podobnie do starszego brata; zobacz Frets on Fire: Alarian Mod). Do tych freeware’owych, niewielkich produkcji (zwłaszcza do FoF) fani adaptują setki utworów. Szczerze powiedziawszy, można nawet ominąć etap kupna Guitar Hero i grać za pomocą klawiatury (co prawda to nie to samo, ale dwie - trzy stówy w kieszeni) bądź, jeżeli jesteś obeznany z elektroniką, samemu wykonać kontroler (w Internecie można natknąć się na wiele instrukcji).


Podsumowując…


Guitar Hero III: Legends of Rock to gra jedyna w swoim rodzaju, genialna w swojej prostocie, która na pewno przyciągnie uwagę każdego fana rocka. Główną wadą tego tytułu jest ograniczenie do 70 utworów i brak możliwości wgrania nowych.

Barierą, dzielącą graczy od Guitar Hero III, może być brak dostępności produktu w Polsce (testowany egzemplarz został sprowadzony zza granicy za pośrednictwem jednego ze sklepów internetowych w cenie około 230zł).


Plusy:




Minusy:





A oto zwiastun gry: