» Blog » Grzech zaniechania
15-05-2010 23:19

Grzech zaniechania

W działach: Eintopf, Malkontentka na zakupach | Odsłony: 1

 

 Grzech zaniechania popełnia biblioteka, zaopatrując się w cześć 3, 4 5 jakiegoś cyklu, nie dbając o nabycie pierwszego i wpuszczając tym samym klienta przybytku w maliny. Zwłaszcza wtedy, gdy jest on /ona ( homo bibliothecus) niekompetentny i nie wie, czy to cześć I , II czy któraś z kolei ( tak, ja tez mogę popatrzeć na okładkę, lecz nie zawsze tam umieszczą informacje). I dziwić się, że czytelnictwo w kraju kuleje na obie nogi ( lub media znów kłamią na ten temat,  to jest możliwe. Chociaż w tym wypadki jestem skłonna im wierzyć). Kiedy system organizacji w bibliotece jest beznadziejnie wprost chaotyczny, bo szuka człowiek narodowością autora a nie gatunkiem literackim. I pół biedy mamy, kiedy książki są właściwie podpisane i ustawione. Cała zaś bieda z nędzą na dokładkę wychodzą z ukrycia, gdy na półeczce panuje bajzel, Sodoma i Gomora, i diabli wiedza, co jeszcze. A zawiadujące przybytkiem osoby nie maja pojęcia, gdzie co jest ( mimo że teoretycznie wiedzą, gdzie stać powinno).  O zachęcaniu do czytelnictwa w wydaniu polskich bibliotek szkoda mówić, spotkania z autorami są rzadkie, a tzw. "kluby książki" to, przynajmniej w znanych mi przypadkach, kolejny przybytek gdzie 

 - propaguje się durne czytadła, Grocholę czy inne Szwaje. 

 - skupia na gadaniu o bzdetach przy kawie i ciastkach, a każdą próbę wprowadzenia czegoś nowego kwituje durnowatym chichotem . 

Nie mówiąc już o tym ,że najbardziej zniechęca stosunek bibliotekarzy do interesantów....

 

 Grzech zaniechania popełnia księgarnia,  gdy na witrynie sklepowej stawia w jednym rzędzie kalekie płody domorosłych pisarzyn klonujących "Zmierzch" i przyzwoitą literaturę. Zaniechanie polega tu na tym, że paskudztwo ilościowo dominuje nad pożyteczną literaturą ( nad takim Komudą na przykład), zasłaniając je swoimi pretensjonalnymi, pseudo klimatycznymi okładkami.  Jak ludzie mają być zainteresowani literaturą, jeśli osoba mająca zachęcać do jej kupna (gdy klient prosi o polecenie czegoś) zdanie rozpoczyna od " Eeee... ", a potem udaje, że wie, o co chodzi. A nie wie nawet, że ma stos książek autora, o którego potencjalny kupujący pyta. Do momentu, w którym klient przyniesie pod nos panu sprzedawcy i nie wyciągnie mamony, by uiścić rachunek. Osobiście znam tylko jedną księgarnie, gdzie pan za ladą wie, co posiada na składzie,  co ma sie ukazać i kiedy  oraz służy porządną pomocą ( bo sam chyba tez lubi czytać). Poza tym rozpacz ogarnia.

 

 Limit zakupów książkowych na najbliższe miesiące ( jeszcze jeden wyjątek się zrobi) wyczerpany.  Ale tak sobie mówię tylko,  obiecuję, oszukuję się. Zobaczę jakaś ciekawą recenzję, zapowiedź..  Zakupoholizm ukierunkowany na dobro papierowe z drukiem..... Trzeba podwyższyć średnią krajową chociaż w jednym względzie...

 


 

 

Komentarze


Alkioneus
   
Ocena:
0
Ja ze swojej strony mogę tylko nadmienić, że u mnie po księgarniach zawsze się spotykałem z przychylnym i rzeczowym podejściem. Zdarzyło mi się raz, że za poszukiwaniami jakiegoś tomu Pieśni Ognia i Lodu pracownik obdzwonił pozostałe Empiki w Bydgoszczy i namierzył jakiś zakurzony egzemplarz, bo coś kojarzył, że gdzieś jakiś musi się walać.

A gwoli układania na jednej półce Zmierzchów i Komudów. Wbrew pozorom to Komudy na tym też korzystają - bo Komudowiec posarka na Zmierzchy na półce, ale on wie, czego chce. A jest szansa, że Zmierzchowiec kupi Komudę, bo stoi obok Zmierzchu.


15-05-2010 23:39
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Ale Komuda nie ma mrrrocznej okładki, znamionującej obecność elementu wampirzego, poza tym to inny język, wszystko inne. Mało interesujące dla miłośnika romantycznych krwiopijców.
15-05-2010 23:47
rincewind bpm
   
Ocena:
0
"Trzeba podwyższyć średnią krajową chociaż w jednym względzie..."

Ja na tej zasadzie uznałem, że na książkach i filmach nie oszczędzam. Zawsze można nie iść do pubu, nie iść do restauracji, nie kupić słodyczy, darować sobie kawę na mieście...

Jasne, czasem i z dobrami kultury trzeba przystopować, ale to w ostatniej kolejności ;)
16-05-2010 11:01
Blanche
   
Ocena:
0
Z kolei ja ostatnio kupuję raczej niewiele książek - brak mi czasu na czytanie w natłoku zajęć uczelnianych, a ciężko mi znieść patrzące na mnie z wyrzutem z półek nieprzeczytane pozycje, których już teraz jest całkiem sporo. :P
16-05-2010 11:18
malakh
   
Ocena:
+3
Z kolei ja ostatnio kupuję raczej niewiele książek - brak mi czasu na czytanie w natłoku zajęć uczelnianych, a ciężko mi znieść patrzące na mnie z wyrzutem z półek nieprzeczytane pozycje, których już teraz jest całkiem sporo. :P

xD

Ja jestem pewien, że u mnie niedługo liczba nieprzeczytanych ksiązek na półkach przewyższy liczbę tych, które mam juz za sobą;)
16-05-2010 18:07
lucek
   
Ocena:
0
omg. szczęściarze...


l.
16-05-2010 22:38
Chamade
   
Ocena:
0
Liczba nieprzeczytanych książek na półkach zwykle przewyższa tę, która już za czytelnikiem, ponieważ "popie oczy, wilcze gardło" w odniesieniu do literatury także obowiązuje. A czas niestety nie ulega rozciągnięciu...
16-05-2010 22:42
Rapo
   
Ocena:
0
Problem "nieoznaczonych" tomów lub części cykli pomogła rozwiązać mi biblionetka.pl - zazwyczaj przed wypożyczeniem, czy zakupem sprawdzam tam daną pozycję.

Poza tym mam szczęście do bibliotek i bibliotekarzy, gdyż serie zazwyczaj zakupywane są w całości (kwestia funduszy). Dużo większy kłopot stanowią ludzie, którzy z niezrozumiałych mi powodów "zapominają" oddać książki. I tym sposobem w katalogach są pozycje, których termin zwrotu upłynął np. siedem lat temu.


Co zaś się tyczy ekspozycji książek w księgarniach to w pełni zgadzam się z Alkioneusem.
16-05-2010 23:27

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.