» Blog » Gry strategiczne, a kostki i czas rzeczywisty:
30-03-2017 00:10

Gry strategiczne, a kostki i czas rzeczywisty:

W działach: gry wideo | Odsłony: 361

Temat stary, jak gry komputerowe i obecnie już rzadko się pojawiający. W dawnych czasach kiedy szczyt swej popularności przezywały gry strategiczne toczyła się wielka dyskusja miedzy zwolennikami czasu rzeczywistego, a zwolennikami gier z podziałem na tury. Apologeci tych ostatnich często wywyższali się nad tymi pierwszymi, twierdząc, ze ich gry są lepsze, bo pozostawiają czas na namysł, a poza tym bardziej realistyczne, bo w prawdziwej bitwie nie wygrywa ten, kto szybciej klika w swoje jednostki.

Jednocześnie z boku, w świecie planszówek i gier bitewnych zawsze toczyła się dyskusja między zwolennikami udziału czynnika losowego w grze, a tymi, którzy z niego rezygnowali, na rzecz „czystej strategii”.

Prawdę mówiąc zawsze unikałem tych rozmów, bowiem nie czołem się wystarczająco kompetentny. Dziś jednak pewnie jednak mógłbym z marszu napisać prace magisterska o wojskowości (zresztą jedną już napisałem), wiec jednak się wypowiem.

Bo w prawdziwej bitwie nie wygrywa ten, kto szybciej klika w swoje jednostki”:

Obawiam się, że osoba, która pierwsza napisała te słowa nigdy nigdy niczego o wojskowości nie przeczytała (o doświadczeniu bojowym nie wspominając, ale koniec końców jesteśmy tylko nerdami). Sądząc po lekturze jest dokładnie odwrotnie, jedynym znanym mi teoretykiem, który nie podkreśla znaczenia szybkości przekazu informacji i reagowania nań jest Sun Zi. Prawdopodobnie wynika to z faktu, ze Sun Zi opisuje mimo wszystko idealnego generała, który pewne cechy po prostu robi doskonale. Zamiast tego podkreśla on znaczenia prędkości w natarciu, co biorąc pod uwagę tradycję chińskiej filozofii, gdzie nie podaje się gotowych rozwiązań, tylko liczbę postulatów, nad którymi uczniowie mają dyskutować można interpretować podobnie.

Pozostali natomiast zwracają uwagę na znaczenie tempa przekazu informacji i rozkazów. Von Craveld w „Dowodzeniu na wojnie” posuwa się nawet do stwierdzenia, ze dowódca posiadający szybsze i precyzyjniejsze środki przekazu jest „jak gracz szachowy, któremu na jeden ruch przeciwnika można wykonać dwa własne posunięcia”.

Nie da się też ukryć, że współczesny system dowodzenia idzie właśnie w kierunku zmniejszenia dystansu między dowódcą, a podwładnymi: świadczą o tym kamery nahełmowe, odbiorniki i nadajniki radiowe na poziomie nie tylko każdej drużyny, ale wręcz każdego żołnierza i podobne sprzęty. W wypadu niektórych typów wojsk, jak lotnictwo, obrona przeciwlotnicza czy artyleria wymagania pola walki są tak duże, że przewyższają ludzką zdolność reagowania, oddawane są więc w ręce systemów elektronicznych, które człowiek możne co najwyżej włączyć lub wyłączyć.

Przykro mi, ale w prawdziwej walce przeciwnik nie czeka, aż podejmie się decyzję, jak w szachach. Przeciwnie: stara się doprowadzić do tego, byśmy nie byli w stanie podejmować owych decyzji by wykorzystać ten stan.

To, o czym mowa nazywa się „inicjatywa”.

 

O kościach na Blogu Zewnętrznym.

1
Notka polecana przez: Kanibal77
Poleć innym tę notkę

Komentarze


Bakcyl
   
Ocena:
+1

Ja osobiście nie lubię za bardzo rywalizować z innymi w RTSach właśnie z powodu szybkości klikania. Dla mnie to nie jest fajne.

30-03-2017 22:15
Exar
   
Ocena:
+1

Ja to se mysle, że granie przeciwko AI w RTSie jest spoko, ale granie w StarCrafta online z wymiatarzem 10klików/sekundę już nie jest fajne.

31-03-2017 09:46
Bakcyl
   
Ocena:
+1

Też tak myślę, choć zwolenników tego typu rozrywki nie brakuje. Jednak niektóre misje z AI w RTSach też mogą dać popalić. Zwłaszcza te na czas, kiedy to szybkie klikanie jest niezbędne. Zwłaszcza, że jeżeli nie zrobimy tego w określonym czasie, to wróg przyśle oddziały. Ach, ta ostatnia misja w Warcraft II...

Co prawda nie mam problemu z szybkością klikania w FPSach, ale tam mam wrażenie, że wszystko zależy od wielu czynników i pełnego skupienia, a w RTSie to jest takie strasznie statyczne klikanie.

31-03-2017 10:37
Exar
   
Ocena:
0

No właśnie mialem na myśli ostatnią misję w WII, której nigdy nie przeszedłem ;P

31-03-2017 10:46
TO~
   
Ocena:
0

Też jej nigdy nie zrobiłem :)

31-03-2017 12:44
   
Ocena:
0

Jako człowiek, który najchętniej by Paradoxy sturował, muszę zapytać: a jak się Zegarmistrzu zapatrujesz na szybkość klikania jednostek w grand strategy? Przy czym zaznaczam, mam na myśli wyłącznie szybkość decyzji, absurdalnie doskonałe łączność i rozpoznanie średniego zasięgu to oddzielny podpunkt.

31-03-2017 13:23
Bakcyl
   
Ocena:
0

@Exar, TO~

 

Nie tylko wy. Problem z tą misją polegał na tym, że była spieprzona mechanicznie. Nie wolno tam było popełnić żadnego błędu, a sekunda straty równała się porażce. Podchodziłem do niej z dziesięć racy, zanim udało mi się zająć ten mały spłachetek terenu i już wszystko było dobrze. A przynajmniej tak mi się wydawało, do czasu aż wróg nie zesłał na mnie tabunu smoków... Za drugim razem już byłem na to przygotowany, ale zabrakło mi dosłownie sekundy do wybudowania ostatniej wieży. A właśnie bez niej nie zdołałem zabić smoków. I o mało co na tej misji nie rozwaliłem klawiatury o ścianę. :D

31-03-2017 14:59

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.