» Recenzje » Grobowce Atuanu - Ursula K. Le Guin

Grobowce Atuanu - Ursula K. Le Guin

Grobowce Atuanu - Ursula K. Le Guin
To już druga część cyklu Ziemiomorze. Tym razem główną postacią nie jest czarodziej Ged, bohater opowieści Czarnoksiężnik z Archipelagu, ale młoda dziewczyna o imieniu Tenar. Ofiarowana w wieku 6 lat na służbę Bezimiennym, pierwotnym władcom świata, zostaje uznana za kolejną inkarnację Jedynej Kapłanki Grobowców Atuanu, miejsca ich wiecznego spoczynku. Traci przez to swoją osobowość i imię, zostaje Arhą czyli "Pożartą" przez bogów, zobowiązaną do kontynuowania posługi kapłańskiej swoich poprzednich wcieleń. Jako kapłanka Bezimiennych formalnie jest najważniejszą osobą w całym Imperium Kargadu, przekazując ich wolę nawet potężnym władcom państwa. Faktycznie jednak jej prawa są ograniczane przez Kossil, żądną władzy arcykapłankę świątyni Boga-Króla, monarchy Kargadu. Mając poparcie dworu królewskiego Kossil dąży do likwidacji kultu Bezimiennych i ustanowienia, jako jedynej, religii Boga-Króla, by dzięki temu stać się najbardziej wpływową osobą w państwie. Arha, czując się zagrożona, postanawia bronić swojej pozycji i życia przed rywalką. Niespodziewanym sprzymierzeńcem okazuje się schwytany w pułapkę czarownik poszukujący cennej relikwii, którym okazuje się Ged.

Druga część nie charakteryzuje się tak wartką akcją jak pierwsza, ale nie traci przez to na wartości. W zamian istnieje gradacja napięcia, rosnąca wraz z postępem akcji. Z jednej strony mamy rozwój głównej bohaterki: od uczennicy, poznającej obowiązki kapłańskie, wykonywane w poprzednim wcieleniu, przez posiadającą pełnię władzy Jedyną Kapłankę, nadal jednak zależną i czującą respekt przed Kossil aż po dojrzałą osobę, która nie waha się przeciwstawić rywalce. Jednocześnie wraz z przebiegiem powieści potęguje się wobec Tenar negatywny stosunek arcykapłanki Boga-Króla: od szorstkości przez niechęć aż po nienawiść i chęć jej zniszczenia, kiedy Kossil czuje, że nie potrafi narzucić dziewczynie swej woli.

Powieść zadaje również pytanie o hierarchię wartości. Co jest ważniejsze: ogólnoludzkie zasady moralne: dobroć, współczucie, chęć pomagania innym czy bezwzględna konieczność wypełnienia obowiązków, związanych z wykonywanym zawodem, nawet jeśli doprowadziłyby do krzywdy innych ludzi? Przed takim dylematem staje Tenar. Po raz pierwszy, gdy musi złożyć więźniów w ofierze Bezimiennym. Po raz drugi, kiedy rozważa, co zrobić z uwięzionym Gedem, który, jako intruz, powinien także zostać zgładzony. Jest to konflikt wewnętrzny niemal jak w tragedii greckiej: każdy wybór oznacza porażkę, sprzeniewierzenie się ideałom: moralnym (przy wypełnieniu powinności i doprowadzeniu do śmierci uwięzionych), albo kapłańskim (w przypadku uratowania im życia)

Opowieść powinna być przyjemnością dla osób, zajmujących się problematyką kulturową i religijną. Autorka doskonale potrafiła połączyć zwyczaje i obrzędy, zaczerpnięte od różnych ludów, by stworzyć spójny system religijny, panujący w Atuanie i na Wyspach Kargadu. Każdorazowy proces poszukiwania Jedynej Kapłanki Bezimiennych stanowi analogię do intronizacji buddyjskiego Dalajlamy. Religia Atuanu zakłada, że po śmierci kapłanki następują poszukiwania dziewczynki, która urodziła się w noc śmierci poprzedniej Arhy, gdyż dusza zmarłej przechodzi w to nowo narodzone dziecko. Gdy dziewczynka osiąga wiek 6 lat zostaje oddana Bezimiennym, tracąc swą osobowość i zostając uznaną za kolejne wcielenie tej samej wybranki bogów. Podobnie jest z wyborem przywódcy buddyzmu tybetańskiego. Każdy Dalajlama, jak sądzą wierni, świadomie wybiera swoją kolejną inkarnację, zaś do kapłanów należy jej odnalezienie wśród chłopców, narodzonych w czasie jego śmierci, i dokonanie intronizacji. Także inne zwyczaje obrzędowe Atuanu mają swoje odniesienie w różnych kulturach. Jedynie kapłanka Bezimiennych może wchodzić pomiędzy ich Grobowce i 2 razy w roku składać ofiarę z koźlęcia przed Tronem pierwotnych władców ziemi. Podobny rytuał panował w Świątyni Jerozolimskiej, kiedy do miejsca najświętszego, siedziby samego Jahwe, mógł wchodzić, raz w roku, tylko najwyższy kapłan. Wśród obowiązków Arhy było również przekazywanie odpowiedzi Bezimiennych na pytania różnych wodzów i możnowładców Kargadu, przybywających po radę. Kapłanka wówczas pełniła rolę medium pierwotnych władców świata, udzielających, jej ustami, pouczeń, porad i poleceń. Musiała także składać w ofierze Bezimiennym przestępców, skazanych za świętokradztwo lub zdradę Boga-Króla. Pierwszy ze zwyczajów nawiązuje do Pytii, greckiej wyroczni ze świątyni Apolla w Delfach, która również przekazywała odpowiedzi boga słońca pytającym go ludziom. Drugi natomiast wiąże się z tradycją Azteków, którzy w ofierze bogom składali jeńców wojennych, aby ich krew odnawiała siły żywotne nieśmiertelnych.

Grobowce Atuanu są znakomitą powieścią, lepszą od Czarnoksiężnika.... Bardziej tajemnicza i pełna napięcia fabuła, doskonale wkomponowane elementy kulturowe jak również fragmenty, skłaniające do refleksji nad istotą dobra i zła, czynią z niej ważne dzieło literatury fantasy.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
10.0
Ocena recenzenta
8.28
Ocena użytkowników
Średnia z 23 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 8
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Grobowce Atuanu (The Tombs of Atuan)
Cykl: Ziemiomorze
Tom: 2
Autor: Ursula K. Le Guin
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Wydawca: Książnica
Miejsce wydania: Katowice
Data wydania: 26 lutego 2007
Liczba stron: 224
Oprawa: miękka
Format: 110 × 175 mm
Seria wydawnicza: Książnica kieszonkowa
ISBN-13: 978-83-25000-35-6
Cena: 15,00 zł



Czytaj również

Ziemiomorze
Alternatywa dla Tolkiena
- recenzja
Ziemiomorze
Znać trzeba i basta!
- recenzja
Inny wiatr - Ursula K. Le Guin
Piąty tom trylogii
- recenzja
Czarnoksiężnik z archipelagu
Magiczna podróż do Ziemiomorza
- recenzja

Komentarze


MadMill
    łeeee
Ocena:
0
Ale ktoś przesłodził. Co jak co ale ta książka nie jest tak dobra żeby dostać maxa. Jak na mój gustu to takie 4/6 by wyszło. Czarnoksiężnik z Archipelagu był o wiele lepszą powieścią, Grobowce momentami są nawet nudne.
12-06-2007 12:23
teaver
    :)
Ocena:
0
A może earl lubi takie przydługie, nudnawe momenty? ;)

Osobiście przyznaję rację MadMill - Czarnoksiężnik... bardziej mi się podobał. I mimo wszystko pamiętam tę książkę całkiem nieźle, chociaż wstyd się przyznać ile lat temu ją czytałam...
12-06-2007 23:29
earl
    Jak powiedział prof. Miodek
Ocena:
0
W literaturze pięknej a do takiej zaliczyć można również fantastykę, ważna jest nie tylko akcja, ale również opisy przyrody, refleksje egzystencjonalne czy odniesienia kulturowe czy religijne. Ale, zdaniem Profesora, wielu tylko połyka książki, nie zastanawiając się często nad ich głębszym sensem i goniąc za akcją.

A tak wogóle, teaver, dla mnie te momenty nie są wcale nudne. Jako humanista zwracam na nie uwagę.

A na zarzut, że przesłodziłem, MadMill - odpowiem sentencją : "De gustibus non est disputandum". Każdy w końcu ma prawo do swojej oceny.
13-06-2007 11:19
teaver
    :D
Ocena:
0
No i super. Według mnie nudne, według ciebie zajmujące. Dla każdego coś dobrego. Byleby tylko taki problem.

A tak na poważnie - ostatnio czytam więcej rasowej fantasy i marzy mi się czasem ktoś nowy w stylu LeGuin. Ale jakoś jeszcze nie trafiłam...
13-06-2007 15:06
MadMill
   
Ocena:
0
W tym roku był plany na wydanie nowej Trylogii Le Guin, ale chyba której z wydawnictw przysnęło znowu, chyba Próchno. No ale nie śledziłem tego ostatnio i nie wiem czy Le Guin skończyła tą trylogię w ogóle.

Nie nikomu nie zabraniam słodzenia, przesładzania i innych rzeczy tego typu. Ja po prostu nie zgadzam się z recenzją i tyle.
13-06-2007 15:25
~Dibbler

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Jak sie nie dyskutuje o gustach to o czym sie dyskutuje? No i po co ta recenzja wogóle... jak nie ma dyskusji o gustach to było lepiej zostawić samą wiadomość ze się ukazało i tyle. Gusty jak najbardziej podlegaja dyskusji, trzeba je chwalić zgadzac sie z nimi lub krytykowac... to tworzy dyskusje.
13-06-2007 15:28
ja-prozac
   
Ocena:
0
Mowiac szczerze to recenzja jest cos nie tego. Autor skupia sie interpretacji powieci i chwaleniu sie swoja wiedza.

"Powieść zadaje również pytanie o hierarchię wartości. Co jest ważniejsze: ogólnoludzkie zasady moralne: dobroć, współczucie, chęć pomagania innym czy bezwzględna konieczność wypełnienia obowiązków, związanych z wykonywanym zawodem, nawet jeśli doprowadziłyby do krzywdy innych ludzi?..."

Ten akapit staje sie bardziej interpretacja powiesci i brykiem niz recenzja.

Wystarczyloby dwa zdania:
"Opowieść powinna być przyjemnością dla osób, zajmujących się problematyką kulturową i religijną. Autorka doskonale potrafiła połączyć zwyczaje i obrzędy, zaczerpnięte od różnych ludów, by stworzyć spójny system religijny, panujący w Atuanie i na Wyspach Kargadu."
Reszta akapitu to chwalipiectwo po prosta.

Mozna tez sie nie zgodzic z interpretacja. Pominieto symbolike labiryntu, walke o tozsamosc i elementy feministyczne. mit o Tezeuszu i Ariadnie, bla, bla, bla.

Na rozprawke za malo i za plytko, na recenzje za duzo lania wody.
13-06-2007 21:36
Mandos
   
Ocena:
0
Na rozprawke za malo i za plytko, na recenzje za duzo lania wody.
Muszę się niestety zgodzić.

Akapit zaczynający się od "Opowieść powinna być przyjemnością dla osób, zajmujących się problematyką kulturową i religijną." można byłoby zupełnie wyciąć bez uszczerbku dla recenzji.

Cykl jako taki polecam, mam miłe wspomnienia z lektury ... chociaż tak jak teaver, czytałem to kawał czasu temu.
14-06-2007 10:36
earl
   
Ocena:
0
Ja-prozac: 1) Recenzja jest również pokazaniem wiedzy recenzenta o temacie, inaczej można by spytać, jakie ma on kompetencje, by o tym pisać. Jako dziennikarz z wykształcenia warto o tym wiedzieć.
2) Przytoczyłem tylko kilka przykładów, które uważałem za ważne, co nie znaczy, że nie wiem nic o symbolice labiryntu, walce o tożsamość, micie o Tezeuszu i Ariadnie bla, bla, bla, które zostały wymienione.
3) Recenzja jest również interpretacją tekstu, pokazaniem, jak recenzent go rozumie, uwypukleniem pewnych znamiennych, pozytywnych i negatywnych treści.

Mandos: A ten akapit akurat mi się podoba, bo chciałem pokazać, że powieść Le Guin jest czymś więcej niż tylko miłą opowiastką o czarodzieju i kapłance. Ale chyba nie wszyscy to rozumieją.

Dibbler: Jednym podobają się powieści Sienkiewicza, innym Pilipiuka a innym Orzeszkowej. I nie można z tego czynić nikomu zarzutu ani krytykować go. Każdy ma prawo do własnego wyboru i na tym polega wolność. Ja uważam, że podobają mi się "Grobowce", inni mogą uważać, że są nudne. Wolno im.
14-06-2007 11:34
ja-prozac
   
Ocena:
0
1. Mylisz dwie rzeczy. Pokazywanie wiedzy, a uzycie wiedzy. Dziennikarz czy recenzent ma po pierwsze napisac dobry tekst, ktory obroni sie sam. Czy bedzie w nim rzucal wiedza na lewo i oprawo, to juz kwestia drugorzedna.

2. Na ile twoja interpretacja rozszerza ocene ksiazki? Czy mozna sie jej bez szkody dla tekstu pozbyc, w jakim nowym swietle stawia powiesc? Ta konkretna interpretacja przedstowiana przez ciebie. Wszystkie bla, bla, bla wrzucone przeze mnie sa rownie mozliwymi interpretacjami. Warto wspomniec, ze autorka napisala tekst z podtekstami, aluzjami, odniesieniami, ale dopoki nie masz zamowienia na saznisty tekst, w ktorym mozesz sie calym interpetacyjnym talatajstwem zabawic, to imho w imie przejrzystosci tekstu wspomniec krotko, ale rzeczowo. Twoja interpretacja wyglada, jakby byla prawie przypadkowo wycieta z innego tekstu.

3. Naprawde tak wazne jest, ze autorka korzysta z jakichstam kultur. Napisales najdluzszy akapit o rzeczy, ktora niekoniecznie jest najwazniejsza. Warto o tym wspomniec, jednak poswiecanie temu 1/4 tekstu to imho przesada.

Wszystko sie sprowadza do paru rzeczy:

Przejrzystostosci tekstu, latwosci czytania -
twoj tekst jest bardziej spisaniem twoich skojarzen i mysli niz jasno napisanym tekstem.

Recenzja i dowolny inny tekst dziennikarski lub okolodziennikarski ma jeden cel - czytelnika. Na cuda w rodzaju luznych reportazy, grymasnych felietonow, itp. moga pozwolic sobie tuzy, ktorzy maja wyrobiony styl i marke. Reszta żuczkow siedzi i ma klecic fachowe teksty zgodne z rzemioslem. U ciebie widac chec szerszej mysli, fajnie, ale rzemiosla zabraklo albo trafiles na limit znakow i widac, ze tekst sie rozpada. To nie jest w sumie calkiem twoja wina, tylko braku jasnych standardow, jak ma wygladac recenzja oraz braku odpowiednich ludzi od korekty i redakcji tekstu.
14-06-2007 12:29
Mandos
   
Ocena:
0
A ten akapit akurat mi się podoba, bo chciałem pokazać, że powieść Le Guin jest czymś więcej niż tylko miłą opowiastką o czarodzieju i kapłance. Ale chyba nie wszyscy to rozumieją.

Hmmm ... chyba chodzi o to aby podobał się czytelnikowi, w końcu dla niego ten tekst jest spreparowany. Rozumiem, co chciałeś powiedzieć ale zrobiłeś to w sposób zupełnie nie pasujący do recenzji. Nie wiem który raz to piszę ale cóż, nie wszyscy jakoś to rozumieją. Głównym celem recenzji jest przedstawienie produktu, jego krótki opis, wraz z oceną silnych i słabych stron. Może być mocno subiektywna czy bez odniesień do (szeroko pojętego) "tła" danego dzieła.
Rozumiem że autor chciał zwrócić uwagę na pewne rzeczy zawarte w książce, ale zdecydowanie przesadził ze szczegółowością. Nie chodzi mi o rozkładanie książki na elementy pierwsze, ich analiza i interpretacja. Chodzi mi o rzemieślniczą odpowiedź na pytanie: warto czytać czy nie warto.

Ogólnie zgadzam sie z ja-prozac, jedynym punktem w którym się rozmijamy to redakcja. Lubię jak przepuszcza takie teksty, można wtedy pokomentować.
14-06-2007 16:52
earl
   
Ocena:
0
Ja-Prozac, Mandos: Pisze dopiero teraz, bo przez kilka dni nie miałem dostępu do Internetu. Przede wszystkim dzięki za wyjaśnienie, o co Wam chodziło, bo poprzednie komentarze były ogólnikowe. Teraz przynajmniej wiem, co macie mi do zarzucenia i, szczerze mówiąc, uważam, że dyskusja w tym tonie na pewno jest rozwijająca.

Ja-Prozac: 1) Z tym popisywaniem się wiedzą masz częściowo rację, po Twoich uwagach faktycznie mogę stwierdzić, że akapit o odniesieniach kulturowych można było skrócić o połowę i krótko wskazać jakieś 2 rzeczy. Pokutuje we mnie mania recenzji naukowej, gdzie takie interpretacje są na porządku dziennym. Chociaż dla mnie ważne są te odniesienia, pokazujące jednak olbrzymią wiedzę autorki.
2) Z tym limitem znaków też masz rację, staram się, aby tekst nie przekroczył 5000. Chociaż faktycznie, gdybym jeszcze raz pisał, to może bym położył akcent na inne treści.

Mandos: Wyjaśniłeś to jasno i klarownie. Faktycznie, za dużo miejsca poświęciłem interpretacji kulturowej zamiast napisać prosty i jednoznaczny tekst. Cóż, mądry Polak po szkodzie, ale i ja dopiero teraz dostrzegam mankamenty swojego tekstu.

Ja-Prozac, Mandos: Mam nadzieję, że następny tekst, który napiszę, będzie lepszy od tego. Dzieki, że zwróciliście mi uwagę na pewne kwestie i to w sposób normalny, bez uszczypliwości, jaką charakteryzują się niektóre komentarze.
19-06-2007 14:41

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.