» Recenzje » Green Lantern #4: Ultrawojna

Green Lantern #4: Ultrawojna


wersja do druku

Jeszcze więcej kosmicznego miszmaszu

Redakcja: Tomasz 'Asthariel' Lisek, Daga 'Tiszka' Brzozowska, Wiktor 'Anzelm' Wieczorek

Green Lantern #4: Ultrawojna
Grant Morrison znów świetnie poradził sobie z postacią Hala Jordana, Zielonej Latarni numer 2814. A to niełatwe zadanie: nie wiem, czy jest druga tak niesamowicie pozytywnie pogmatwana seria ze Szmaragdowym Rycerzem w roli głównej.

Ostatnie wydarzenia były dla Hala Jordana, delikatnie rzecz ujmując, trudne: umarł, a jego dusza trafiła przed sąd Młodych Strażników. I kiedy mogłoby się wydawać, że tu zakończą się losy Zielonej Latarni, okazuje się, że to zaledwie kolejny początek. Początek ultrawojny, konfliktu, jakiego jeszcze wszechświat nie doświadczył – i tylko Hal może przeciwstawić się nadciągającym potężnym najeźdźcom.

W poprzednich tomach wydarzenia przebiegały z różną częstotliwością, jako że czytelnik śledził zarówno poboczne wątki z życia Jordana, w tym wiele tych emocjonalnych, jak i kosmiczne bitwy o skali wręcz niewyobrażalnej. Jednak to, co Morrison stworzył w Ultrawojnie przejdzie najśmielsze oczekiwania miłośnika serii. Jak sam tytuł wskazuje, wątkiem przewodnim jest wojna, ale w skali wręcz nieprawdopodobnej, na poziomie psychodelicznej wizji, gdzie ciężko ogarnąć złożoność całej intrygi i jej konsekwencje.

Historii nie brak jednak spójności, a wręcz przeciwnie, pomimo licznych nawiązań, decyzji Hala Jordana i powracających bohaterów, a nawet przenikających się Ziem, wszystko zamyka się w intrygującej, zrozumiałej, ale ciężkiej i przytłaczającej wojnie. Nietrudno już po kilku pierwszych stronach zauważyć, że komiks nie miał być łatwy w odbiorze, a historia miała w dużej części odzwierciedlać powagę ultrawojny, stawiać ją ponad zwykłym konfliktem militarnym czy superbohatersko-militarnym, równocześnie nie tracąc przy tym tempa ani nie być zbyt monotonną. Morrisonowi w pełni to się udało, niemniej kosztem wielu nawiązań fabularnych, jak i ciężkimi dialogami przeładowanymi informacjami, odnośnie bohaterów, miejsc czy zjawisk.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Komiks od początku trzeba czytać z dużą uwagą, bowiem wątki, jakie się pojawiają, dotyczą wydarzeń z poprzednich tomów, a także nawiązują do jeszcze starszych historii ze świata Green Lanterna. Morrison pokazuje sporo kawałków wszechświata, a także jego abstrakcyjność. I to w tych “kawałkach” czytelnik dostrzega zalążki nadchodzącej ultrawojny, przy czym nie są to konflikty w rozumieniu bijatyk. Czasem będzie to powrót starych znajomych, innym razem zawarcie sojuszu ze swoimi alternatywnymi wersjami z innej rzeczywistości, a kiedy indziej konfrontacja z własnymi uczuciami.

Pomiędzy kolejnymi wydarzeniami przewija się też ważny element przemiany i niezłomności jaką reprezentuje sobą Jordan. Z jednej strony uważany za zbyt emocjonalnie działającego żołnierza, a z drugiej cechujący się szybkością oceny sytuacji i trafnym podejmowaniem decyzji – nie bez powodu to jemu przypada najważniejsza rola w ultrawojnie, zwłaszcza, że siła woli i emocje odgrywają tu główne role, co też jest bardzo fajną odskocznią i “świeżością” w kontekście kolejnych superbohaterskich eventów DC.

Od początku przy serii pracuje i współpracuje Liam Sharp i nie inaczej jest w recenzowanym tu tomie czwartym. Jednak o ile wcześniej styl był zbliżony do wyrazistych ilustracji (dokładny kontur, soczyste kolory), tak czwarty tom jest zupełnie "odwrotny": od początku do ostatniej strony wydarzeniom towarzyszy ciężka, wręcz przytłaczająca mieszanka barw, którym zacierają się granice. Niemniej Liam Sharp wręcz idealnie pilnuje szczegółowości postaci. Całość wizualnie ma niezwykły, psychodeliczny styl, w którym można się wręcz zatracić. Z drugiej strony nie jest to łatwa stylistyka, komuś przyzwyczajonemu do schludnej kreski i kolorów zamkniętych w konturach ciężko będzie przebić się przez uporządkowany “chaos” grafik Liama Sharpa.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Ultrawojna kończy ten niezwykły i bardzo ciekawy cykl o Zielonej Latarni. Grant Morrison udowodnił, że jest scenarzystą wybitnym, który łamie schematy, zagląda głęboko w duszę bohatera i przede wszystkim ma niesamowite, abstrakcyjne pomysły na odlotowe psychodeliczne historie. Przy Zielonej Latarni można spokojnie cieszyć się wymagająca i ciężką fabułą oferującą wiele smaczków i zawirowań wokół postaci protagonisty.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


8.0
Ocena recenzenta
8
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Green Lantern #4: Ultrawojna
Scenariusz: Grant Morrison
Rysunki: Liam Sharp
Seria: Green Lantern, Klub Świata Komiksu
Wydawca: Egmont Polska
Data wydania: 23 lutego 2022
Kraj wydania: Polska
Tłumaczenie: Marek Starosta
Liczba stron: 168
Format: 167x255 mm
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
ISBN: 9788328154155
Cena: 49,99 zł



Czytaj również

Green Lantern #3: Blackstars
Hal Jordan zmienił świat
- recenzja
Avengers #03: Wojna wampirów
Czy naprawdę trzeba niszczyć obraz Draculi?
- recenzja
X-Terminacja
Nic niezwykłego
- recenzja
Avengers #01: Ostatnia fala
A więc kto jest silniejszy?
- recenzja
Ultimate Spider-Man (wyd. zbiorcze) #08
Spadek formy?
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.