» Recenzje » Grawitacja

Grawitacja


wersja do druku

(Nie taki przeciętny) Kowalski w kosmosie

Redakcja: Kamil 'New_One' Jędrasiak

Grawitacja
Na plakacie reklamującym film możemy wyczytać lakoniczne "Tylko nie puszczaj". Muszę przyznać, że tym razem spece od reklamy stanęli na wysokości zadania. Niemalże przez cały czas trwania seansu, hasło to wybrzmiewa gdzieś w tyle głowy widza. Okazuje się bowiem, że owe trzy słowa idealnie oddają wszelkie obawy nękające główną bohaterkę.

Grawitacja to "teatr dwójki aktorów". Na ekranie ujrzymy bowiem Sandrę Bullock, grającą Dr Stone, oraz George'a Clooney'a w roli kosmonauty o znajomo brzmiącym nazwisku, Kowalsky. Swoją drogą, obrodziło ostatnio Kowalskimi w Hollywood. Wystarczy wspomnieć najbardziej łebskiego z pingwinów z Madagaskaru czy pamiętną kreację Clinta Eastwooda, który w Gran Torino wcielił się w zgorzkniałego do szpiku kości Walta Kowalskiego. Tym razem, dla odmiany, mamy do czynienia z sympatycznym i wygadanym Mattem Kowalsky'm.

Samą fabułę filmu można streścić w kilku zdaniach. Bohaterami są członkowie misji kosmicznej, której celem jest naprawa teleskopu. Wszystko przebiega bez większych problemów do momentu pojawienia się deszczu kosmicznych odpadów. Od tej chwili, aż do końca filmu, będzie nam towarzyszyć wspomniane już hasło: "Tylko nie puszczaj". Historia może i prosta, ale za to jak opowiedziana! Jeszcze nigdy nie przedstawiono kosmosu w tak sugestywny sposób. Wykreowany przez Alfonso Cuaróna świat to zimne, bezduszne, okrutne i obojętne na wszelkie cierpienia miejsce, w którym człowiek jest tylko mikroskopijnym pyłkiem. Nie ma tutaj latających z nadświetlną prędkością statków kosmicznych i brawurowych akcji rodem ze Star Wars. Jest za to ciemność, cisza i wszechobecny stan nieważkości. Okoliczności, które przerażają i przytłaczają. W czasie seansu uświadomiłem sobie, że perspektywa oderwania się od jakiegokolwiek punktu zaczepienia i odpłynięcia (ruchem jednostajnym) w bezmiar wszechświata przeraża mnie bardziej niż niejedna kreatura z klasyki horroru.

Źródło: WarnerBros.com

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Obrazy pojawiające się na ekranie nie są bynajmniej statyczne, co mógł omyłkowo sugerować powyższy opis. W kosmosie dryfują setki mniejszych lub większych obiektów, spośród których każdy stanowi potencjalne śmiercionośne zagrożenie dla bohaterów. Nie bez znaczenia jest fakt, że wszystko to ukazano przy pomocy całej palety efektów specjalnych, w kontraście do których stoją przewijające się na drugim (trzecim?) planie, zapierające dech w piersiach widoki Ziemi. Muszę przyznać, że twórcy filmu przygotowali dla naszych oczu prawdziwą ucztę, podczas której każdy kolejny kąsek okazuje się równie smakowity i apetyczny. Widz zaś, wraz z upływem kolejnych minut, ma wciąż ochotę na więcej i więcej.

Na kilka słów komentarza zasługuje też kwestia techniki 3D, zastosowanej w filmie - której to, na marginesie pisząc, nie jestem wielkim fanem. Bez zbędnych wywodów: pod tym względem jest świetnie! Wbrew temu, z czym dość często można się spotkać w trójwymiarowej kinematografii, w Grawitacji efekt 3D nie przeszkadza ani przez chwilę. Jeżeli dodamy do tego kilka "smaczków", zaplanowanych ewidentnie pod trzeci wymiar (czyli między innymi dryfujące "w stronę widza" śruby czy łzy), to mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że bolący pod ciężarem okularów nos, to stosunkowo niska cena, jaką musimy zapłacić za ten wizualny majstersztyk.

Oprawa muzyczna składa się z kontrastów. Symfoniczne kompozycje wraz z muzyką elektroniczną, idealnie ilustrują bardziej dynamiczne sceny kosmicznej zawieruchy, jak również sprawnie grają na naszych emocjach w momentach wzruszenia. Dodatkowo postanowiono nas uraczyć paroma utworami z pogranicza country i rocka, dobiegającymi z głośników w momentach, kiedy twórcy filmu pozwalają widzom (i bohaterom) nieco odetchnąć. Warstwę dźwiękową dopełnia parokrotne zastosowanie całkowitego wyciszenia, które dodatkowo potęguję efekt bezduszności wszechświata. Nie pamiętam, kiedy ostatnio (zwłaszcza w kinie) cisza miała tak wymowną postać.

Źródło: WarnerBros.com

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Wracając do aktorów, należy im się słowo pochwały. Clooney gra czarującego, pewnego siebie weterana, który potrafi odnaleźć się w każdej sytuacji. Jest to więc typ postaci, którą już niejednokrotnie przyszło mu odgrywać i która ewidentnie mu odpowiada. Sandra Bullock, z kolei, po raz kolejny udowadnia, iż w dramacie sprawdza się o wiele lepiej niż jako Miss Agent i inne bohaterki jej pokroju.

Grawitacja to bardzo udany film. Przede wszystkim nawet przez minutę nie nudzi, a napięcie, jakie wywołuje, jest bardzo dobrze rozłożone w czasie seansu. Półtorej godziny wydaje się wręcz zbyt krótkim czasem, by nacieszyć się wszystkimi dobrociami oferowanymi przez zaserwowane nam widowisko. Film Cuaróna po prostu dobrze się ogląda, a to chyba najlepsza miara dla godnych polecenia produkcji tego typu. Dodatkowym plusem jest na pewno to, że mimo gatunkowego osadzenia w realiach science fiction, obraz bez problemu trafić może również do znacznie szerszego kręgu odbiorców. Tą samą zaletą pochwalić mógł się chociażby słynny Apollo 13 w reżyserii Rona Howarda. Umiejscowienie akcji w kosmosie, wątek lotów kosmicznych czy nagromadzenie gadżetów takich, jak skafandry i tysiące zaawansowanych urządzeń o nieznanym zastosowaniu - to wszystko pozostaje jednak tłem, na którym opowiedziana zostaje historia o ludziach. Ludziach, którzy dokonując trudnych wyborów, zmuszeni są walczyć o przeżycie i za wszelką cenę "nie puszczać".

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta
Tytuł: Gravity
Reżyseria: Alfonso Cuarón
Scenariusz: Jonás Cuarón, Rodrigo García, Alfonso Cuarón
Muzyka: Steven Price
Zdjęcia: Emmanuel Lubezki
Obsada: Sandra Bullock, George Clooney, Eric Michels, Basher Savage, Ed Harris
Kraj produkcji: USA
Rok produkcji: 2013
Data premiery: 11 października 2013
Czas projekcji: 1 godz. 30 min.
Dystrybutor: Warner Bros. Entertainment Polska Sp. z o. o.



Czytaj również

Grawitacja
W kosmosie nikt nie usłyszy Twojego krzyku
- recenzja
2013: Top 5 filmów
Podsumowanie najlepszych filmów minionego roku
Mother!
Mamo, dlaczego?
- recenzja
Birdman
Kim byłem, kim jestem?
- recenzja
Snowpiercer: Arka przyszłości
Pociąg do dobrego SF
- recenzja
Obrońcy Skarbów
W pogoni za Madonną... z Dzieciątkiem
- recenzja

Komentarze


   
Ocena:
0

Okazuje się bowiem, że owe trzy słowa idealnie oddają wszelkie obawy nękające główną bohaterkę.

Też oglądałem ten film i wg mnie główną bohaterkę nękało raczej coś innego.

25-10-2013 21:49

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.