14-05-2012 10:51
Granie tronami po żabiemu 3
W działach: PLiO | Odsłony: 10Wreszcie obejrzałem 4 i 5 odcinek serialu produkcji HBO zatytułowanego Gra o Tron.
Przede wszystkim, utwierdziłem się w przekonaniu, że nie lubię ekranizacji. Zdecydowanie przyjemniej się oglądało Rzym czy Tudorów, mimo, że tam też znałem z grubsza przebieg fabuły. Ekranizacja zawsze wypadnie gorzej niż oryginalny scenariusz od początku przygotowywany do wyświetlania w telewizji. Fabuła zawsze będzie pełniejsza i mniej chaotyczna, bo za taką jest uznawana ta z Gry o Tron przez ludzi którzy książki nie czytali. Ci którzy czytali będą kląć na zmiany jakich dokonali twórcy. W piątym nie było ani jednej sceny, która byłaby powtórzona choć trochę podobnie do tej z powieści.
Nie jestem ortodoksem i cieszę się ze zmian, bo przynajmniej serial mnie nie nudzi. Niestety nie wszystkie zmiany mają sens. Szczególnie źle jest w odcinku czwartym.
Spoilery, także do fabuły powieści
Najpierw omówmy scenę z lekarką, tak ostro krytykowana, dla mnie nie była zła. Pokazywała, że Rob nie ma pomysłu na wygranie wojny. Jest jednak jedno ale.
Czemu absolutnie nikogo nie dziwi, co robi lekarka z Volantis na polu bitwy w Westeros? Czytelnicy wiedzą o co chodzi, ale bohaterowie filmu powinni być nieco podejrzliwi. Bo to trochę jakby perski medyk włóczył się po polu bitwy po Grunwaldem. No i ten niezamierzony komizm, przy scenie urzynania nogi. .Na pewnym forum przeczytałem pewien żart
"Tato, Mamo, jak się poznaliście?"
"Achhh, to było wtedy gdy mama ucinała nogę pewnemu rybakowi"
Za to kompletnie nie rozumiem sceny z rodzeniem cienia. Skąd te kraty i jaskinie? W powieści miała ona miejsce w innych okolicznościach..
No i scena pod Quarthem. Czemu Danuta bała się się je pokazać? Wytłumaczy mi ktoś (za to fajnie popatrzyła gdy usłyszała o hordzie Dothraków). Przecież i tak by jej je odebrali, gdyby chcieli. Czy szkoda było kasy na efekty, czy chcieli poprowadzić na siłę scenę z Xarem tak, a nie inaczej?
Xaro to wogóle ciekawa sprawa. Gdyby nie to, że był bardzo fajnie nakreślony, to bym się roześmiał. Wiecie, zmienianie koloru skóry bohatera na zasadzie "bo trzeba jakiegoś czarnego" jest żenujące i paradoksalnie rasistowskie względem ludności murzyńskiej.
W ogóle w serialu przedstawianie mniejszości wychodzi zabawnie. Jak gej, to ciota, jak czarny, to gangster z getta. Zacząłem się zastanawiać, czy nie dadzą Gryfowi różowych włosów. Xaro rozwiał moje obawy... prawie. Niestety, został przedstawiony jako czarny niewolnik i biedak, który się wybił mimo złych białych rzucających mu kłody pod nogi. Nosz ludzie, trzeba tak jechać po stereotypach? Zwłaszcza, że w powieści letniacy byli przedstawiani jako cywilicowani kupcy i handlarze, nie uznawani przez nikogo za podludzi.
Zmiany w piątym odcinku wypadły znacznie lepiej. W sumie drażni rozradowany Staś, który w książce przypłacił akcję Melisadre wyczerpaniem fizycznym i psychicznym
Zresztą, scena morderstwa wypadła tak sobie, może dlatego, że została podzielona na dwa odcinki, co było nieco bezsensownym zabiegiem.
Nie do końca też zrozumiałem zdziwienia Tyriona gdy usłyszał, że nazywany jest małpą... Przecież zarówno w serialu jak i powieści przywykł do wyzwisk pod swoim adresem
I chyba mam wrażenie, że relacje między Daenery i jej dwórkami zostaną "rozbudowane". Nie żebym miał coś przeciwko, bo dziewczyny są naprawdę ładne (zwłaszcza rudawa), no i to zawsze lepsze niż Ros.
No i na koniec jedna rzecz, która mnie irytuje. Czemu zmieniono kulturę żelaźniaków? W powieści byli przedstawiani trochę jak Wikingowie, tutaj przypominają "Islandzkich wielorybników", którzy zakumplowali się z gośćmi z Innsmouth. Niby wikingowie byli ahistoryczni, ale za to zabawniejsi. W ogóle mam czasem wrażenie, że twórcy chcą być bardziej realistyczni niż Martin. Stąd wybielanie Cersei i Tywina, żeby byli "realistyczni" (choć w realu znam co najmniej dwie Cersei). Oczywiście, w drugim sezonie chyba ktoś zauważył, że w powieści brakuje czarnych charakterów, więc trzeba było zeźlić Margery i Stanisa.
Jeśli chodzi o techniczną stronę serialu to jest fajnie. Świetne plenery na północy (choć absolutnie idiotyczne z punktu widzenia realizmu:). Ładny Quarth i lepsza Przystań. Za to przesadzili ze zrujnowaniem Harenhall. Jak wyobrażają sobie jego obronę? Smoki (w liczbie jednego co prawda) wyglądają fajnie. Niestety, wilkorów nadal brak. Zastanawiam się, czy nie lepiej byłoby je zastąpić wilkami (granymi przez malamuty/husky). Denerwuje mnie też zmienny wzrost Brienne. Raz jest Lady górą, a raz z grubsza normalna.
Ogólnie serial nie jest zły, ale to nadal tylko ekranizacja.