» Blog » Gramy!: Nightmares from the Deep: Wyspa Czaszki
23-06-2020 07:17

Gramy!: Nightmares from the Deep: Wyspa Czaszki

Odsłony: 113

Okładka Nightmares from the Deep (AND)

Dzieło polskiego studia Artifex Mundi jest pierwszą częścią trylogii, o czym jednak dowiedziałem się dopiero po skończeniu Wyspy Czaszki. Gry są normalnie w sprzedaży w dystrybucji cyfrowej, więc nigdy bym się pewnie o nich nie dowiedział, jednak The Cursed Heart pojawiło się razu pewnego jako pełniak w CDA. Nie wiedząc za bardzo z czym mam do czynienia postanowiłem kilka dni temu dać grze szansę i razem z żoną zasiedliśmy do komputera i...wchłonęliśmy na kilka godzin:)

Nightmares from the deep to przygodówka typu hidden - object. Wcześniej nigdy nie grałem w gry tego typu i sądziłem, że to nie dla mnie, jednak się myliłem. Niewiele mamy tutaj rozmów, cała zabawa polega na znajdywaniu przedmiotów i ich odpowiednim użyciu, jak to w przygodówkach, rozwiązywaniu łamigłówek (całkiem sporo ich w tej produkcji) oraz, co jest specyficzne dla gier tego typu zabawach w "znajdźki". Na czym to polega? Mamy ekran z wieloma przedmiotami, "na dole" mamy listę przedmiotów do znalezienia i trzeba je właśnie wszystkie znaleźć. Kiedy wszystkie znajdziemy w nagrodę dostaniemy przedmiot niezbędny do "popchnięcia" gry naprzód (zazwyczaj jest to jeden z przedmiotów, które mieliśmy na liście). W NFTD łamigłówki stoją na łatwym bądź średnim poziomie trudności i raczej nikt włosów z głowy rwać sobie nie będzie (inna sprawa że w tym względzie moja ocena nie jest właściwa, gdyż całą grę "przechodziłem" wraz z żoną, a co dwie głowy to nie jedna). Na wielki plus zaliczam system pomocy. Gra ma zaimplementowaną solucję (nie trzeba więc szukać w necie), istnieje też specjalny przycisk pomocy, dzięki któremu, jeśli utkniemy, gra wskaże nam co robić dalej, jaki przedmiot przegapiliśmy, w skrajnych sytuacjach rozwiąże za nas łamigłówkę. To dobre rozwiązanie, dzięki temu gracz skończy grę i pozna całą fabułę bez bluzgania i zniechęcenia :) 
Właśnie. Fabuła. Nic o tym nie wspomniałem. W grze wcielamy się w postać właścicielki muzeum, która jest w trakcie przygotowań do wystawy o piratach. Sęk w tym, że najważniejszy eksponat, legendarny pirat, nie jest martwy. Jest nieumarły, a co najgorsze porywa córkę naszej bohaterki i chce ją wykorzystać w rytuale voodoo, by wskrzesić swoją bardzo dawno temu zmarłą ukochaną. Ruszamy więc za piratem by pokrzyżować mu jego niecne plany, przy okazji poznając losy naszego oponenta i jego damy serca. Choć sama fabuła garściami czerpie z opowieści o piratach, w tym z popkultury (patrz:seria filmów Piraci z Karaibów) to jest całkiem fajna i z ciekawością się ją odkrywa. Także technikalia gry są w porządku. Grafika bardzo ładna, nie odstaje od współczesnych przygodówek (mamy widok FPP; poruszanie "skokowe", jak np. w Atlantis), bardzo dobrze zostały także podłożone głosy, no a muzyka jest bardzo dobra, znakomicie podkreśla wspaniałą atmosferę gry; szkoda tylko że mamy bodajże trzy utwory na krzyż, gdzie przez większość czasu gry słyszymy jeden utwór i z biegiem czasu się nudzi, ale to na tyle fajna melodia że nie irytuje.

Nawet jeśli nigdy nie grałeś lub nie przepadasz za grami typu HO, daj tej grze szansę bo naprawdę warto. Ja (ani żona) nie żałuję spędzonego nad nią czasu. Grać!

0
Nikt jeszcze nie poleca tej notki.
Poleć innym tę notkę

Komentarze


Henryk Tur
   
Ocena:
0

Fajna jest, ale pod jednym warunkiem - nie znasz innych produkcji Artifex Mundi.

Każda ma taki sam schemat z obowiązkowym tworzeniem eliksiru pod koniec.

23-06-2020 17:18

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.