Graj pierdołą
Odsłony: 14Tworząc postać, większość moich znajomych skupia się na umiejętnościach bojowych. Takie podejście kończy się rozpisaniem na karcie punktów dla banalnych wojowników, co to sięgają głową do powały, super sprawnych Ninja, snajperów zdmuchujących kulą popiół z papierosa z odległości dwustu metrów. Czasem zdarzy się mag władający potężnymi mocami i ktoś odpowiedzialny za gadanie, ale koniecznie pewny siebie, bogaty i przystojny niczym Fabio.
A to pierdoła nie może przeżyć przygody?
Z tym przeżywaniem, to może przesadziłam. Ostatnio rozegrałam dwie różne sesje postaciami, które na pierwszy rzut oka są kulą u nogi. A oto one.
Joanna
Życie siedemnastolatki z katolickiej rodziny nie jest łatwe. Trzeba robić co każą, a cokolwiek zrobisz jest złe. Joanna to dziewczyna nijaka, patykowata. Jeśli chodzi o oceny szału nie ma. Jedynym jej atutem jest wspaniały głos, którym wzbogaca kościelny chór.
Życie nastolatki to generalnie kicha, zwłaszcza jak się trafia do Cór Kakofonii. Nie dość, że człowiek, ekhm.. wampir nijak nie pasuje do mrocznych braci i sióstr, to jeszcze ten klan taki z dupy...
Jak w Sabacie ma się odnaleźć odszczepieniec z resztkami poczucia wartości i siłą woli bliskiej zeru? Wspaniale! Nikogo nie zaczepia, nie mądrzy się, robi co starsi każą i to z oddaniem, by choć przez chwilę poczuć się lepiej. Ponadto staranne wychowanie Joanny bardzo spodobało się Pani Kardynał. Coś czuję, że moje dziewczątko stanie się jej pupilkiem. Przez całą sesję ani nie skrzywdziłam nawet muchy, całe szczęście, bo dla Aśki wybrałam ścieżkę człowieczeństwa, co dla sabatniczki powinno skończyć się tragicznie po kilku rozgrywkach. A takiego!
Jane Kowalski
Na potrzeby przygody „Rocket Nazis on the Orient Express” (polecam) stworzyłam postać dziennikarki. Całkiem ładna, zawsze gustownie ubrana, uparta jak osioł, a swoim wścibstwem nadepnęła na odcisk niejednej personie w Nowym Yorku. Typ wkurzającej baby, która trafiwszy na ciekawy trop prowadzący do Europy, dostała od wydawcy zaliczkę na bilet w jedną stronę. W dodatku Jane nie umie strzelać (pożyczony rewolwer zepsuła przy pierwszym strzale), prowadzić, pilotować, bić się. Boi się pająków, jest delikatna i całkiem brak jej zwinności, co akurat nie dziwi. Spróbujcie poskakać w szpilkach i ołówkowej spódnicy.
Moją bohaterkę uzbroiłam w notatnik, ołówek, aparat fotograficzny i walizę z ciuchami. W trakcie sesji aparat okazał się najprzydatniejszą rzeczą. Świetnie nadaje się do oślepienia zbirów.
Jane przeżyła nalot nazistów, katastrofę kolejową, pościg przez Central Park, lot prototypem myśliwca i ostrzał z CKMu. Jak? Kryjąc swoje zgrabne cztery litery jak się tylko dało. Oczywiście to nie oznacza, że była całkiem bezużyteczna. Jak już wspomniałam poradziła sobie z unieszkodliwieniem kilku nazioli, a dzięki sporej wiedzy w dziedzinie naprawy różnego tałatajstwa uratowała drużynę przed upadkiem z kilkudziesięciu metrów. Już nie wspomnę o komunikacji z NPCami. Jako jedyna znała niemiecki.
Cóż mogę powiedzieć na sam koniec. Pierdoła też bohater.