» Blog » Graj Graczem
01-04-2011 10:08

Graj Graczem

W działach: rpg | Odsłony: 6

Graj Graczem

Skoro tworzenie postaci zostało omówione przejdziemy do wyważania sufitu. Post jest skierowany do GRACZY. Mistrzowie mogą go przeczytać ale nie powinni się nim sugerować w trakcie tworzenia przygód.

 

czytaj i komentuj na moim blogu

 

Załóżmy że postacie zostały stworzone, zaczęła się sesja postacie się spotkały, przedstawiły, ku zdziwieniu mistrza gry okazało się ze nekromanta mroczny elf i praworządny dobry paladyn krasnolud nie zabili się od razu. Bardzo fajnie kiedy gracze próbują utrzymać dróżynę w całości chociaż czasem wychodzi sztucznie. Sesja się potoczyła jakkolwiek, zazwyczaj pierwsza sesja (przynajmniej u mnie) polega na tym że: poznajcie się i w zasadzie tyle.

 

 

Zaczyna się kolejna sesja, mistrz gry poznał trochę postacie wie jakie są cele postaci, co chcą osiągnąć i wtedy gracze idą do karczmy i pytają karczmarza o to czy ma questa. Co karczmarz może odpowiedzieć:

A) Tak się składa że prowadzę ministerstwo pracy więc zawsze mam jakaś prace

B) Tak skończyło mi się piwo i ogórki kiszone, skoczcie do piwnicy bo mnie plecy bolą

C) Nie Quest się skończył ale mam jeszcze inne piwo

D) Tak, mam problem z poszukiwaczami przygód którzy robią burdy w moim barze

Nie wierzysz? To idź do baru i zapytaj barmana. To w mmorpg-ach w karczmach są questy.

 

Gracze zazwyczaj z jakiegoś dziwnego powodu uważają że przygoda powinna sama do nich przyjść. Że cały świat kręci się i wiruje dookoła nich. Że są jak magnes który przyciąga przygody. Tak się zazwyczaj dzieje bo ile czasu można siedzieć w barze i nic nie robić. Mistrz gry w końcu przyśle jakiegoś tajemniczego gościa który powie że ma questa i tylko gracze mogą mu pomóc, bo akurat wszystkie kompetentne osoby są zajęte załatwianiem własnych spraw i nie mają czasu zajmować się sprawami innych i odwalać za nich brudną robotę, ale od czego są głupi gracze. To jest też jeden ze sposobów na odróżnienie tego czy jesteś w rpg-u czy w rzeczywistym życiu, jeśli siądziesz na kanapie i będziesz siedział to nic się nie stanie, w prg-u po najwyżej 5 minutach przez okno wleci ci do pokoju smok.

 

Z powrotem wrócę do kwestii: Czego chcesz od sesji? Jaki jest cel mojej postaci? Zadaj sobie to pytanie, pomyśl i odpowiedź. Potem zapisz dużymi literami na karcie żebyś nie zapomniał. Więc kiedy zaczyna się sesja, mistrz opisuje że siedzicie w barze i pijecie piwo, to jeszcze raz zadaj sobie pytanie: Jaki jest cel mojej postaci? A potem zacznij go REALIZOWAĆ! Zrób COŚ! Jeśli sam tego nie zrobisz to nikt za ciebie tego nie zrobi. Więc zacznij działać. Chcesz żeby twoja postać była najważniejsza, by fabuła kręciła się dookoła niej, jej problemów i celów? To zacznij realizować swój cel, cel postaci.

 

Postacie graczy dzielą się na bohaterów i lamy. Bohaterowie działają. Nie chodzi o to że działają bohatersko i ratują dziewice,zabijają smoki. Są kowalami swojego losu i sami decydują co chcą zrobić i co zrobią. Postacie lamki czekają aż coś się stanie, mogą przejść przez cały świat i jeśli przygoda nie trafi ich centralnie w twarz to nic nie zrobią. Wiele razy się z tym spotykałem. Gracze trafiają do miasta, idą do karczmy i pytają karczmarza czy ma questa dla nich, jeśli nie ma to idą do kolejnego miasta i pytają kolejnego karczmarza czy ma questa, jeśli nie to idą do kolejnego miasta... To może być nawyk z sesji mistrzów gry którzy mają scenariusz i nie pozwalają graczom ruszyć się ani w prawo ani w lewo od scenariusza bo improwizacja ich przeraża i powoduje wysypkę. Dlatego kiedy gracze zaczynali cokolwiek robić niezgodnego z fabułą zwalali im na głowę górę problemów. Tacy mistrzowi nadają się do pisania paragrafówek a nie do prowadzenia więc niech lepiej wezmą się za coś co nie jest prowadzeniem a nie psują całkiem dobrych graczy. Gracze którzy działają i realizują własny plan to najlepsi gracze jacy mogą się zdarzyć. Przychodzisz na sesje jako mistrz gry i nawet nie musisz mieć scenariusza. Gra się sama gra, gracze grają w to co chcą i są szczęśliwi. Ty jesteś szczęśliwy. Wszyscy są szczęsliwi. A może po prostu LSD się rozsypało?

 

Jeszcze trochę o graczach lamkach i graczach bohaterach i byciu kowalem własnego losu. Jeśli wyznaczyłeś sobie Cel swojej postaci i wiesz co chcesz robić na sesji, co chce twoja postać osiągnąć to bardzo dobrze.

Pogadajmy trochę o tym, załóżmy że celem postaci jest zemsta. Co więc robi postać lamka? Idzie do baru i pije tak długo aż do baru wejdzie osoba na której chce się zemścić i wtedy ją zabija. Ewentualnie robi różne bezsensowne questy (z punktu widzenia celu postaci) i czeka aż dostanie quest na zabicie tego gościa na którym chce się zemścić. Nuda z olejem bez śledzia. Co robi gracz który jest bohaterem, nie pozwala żeby jego przyszłość zależała od mistrza gry tylko zwija się i pędzi na drugi koniec świata żeby znaleźć tego gnojka który mu zaszedł za skórę a potem albo staje do konfrontacji albo zaczyna knuć jak go pogrążyć. Nie potrzebuje mistrza gry do tego żeby wiedzieć co chce zrobić. Lubie grać z graczami którzy są bohaterami i lubię grać graczami którzy są bohaterami chociaż wiem że nie jest to łatwe.

 

Bohaterem się nie rodzi, bohaterem trzeba zostać. Trochę widzę to tak że bardzo często postać staje się bohaterem przez mistrza gry. To mistrz gry powoduje że postać spotykają przygody, że coś się z nią dzieje. Jedyne co może zrobić gracz to nie spaprać tego. Wielkie osiągnięcie prawda? Tak grają lamy, nic nie robią i czekają aż przygoda sama zacznie się dziać. Istnieje taka opinia że gracze grają takimi specjalnymi osobami których przeznaczeniem jest bycie wielkimi i dlatego wszystkie te rzeczy się im zdarzają. Ta religia kompletnie mi nie podchodzi. Moim zdaniem to gracz powinien sprawić że jego postać zostanie bohaterem, nie mistrz gry. Więc niech gracze wezmą się do roboty i zaczną coś robić. Niech stworzą bohatera. Niech nim grają, niech ich wielkość wynika z ich akcji i czynów a nie z akcji i czynów które mistrz gry zaplanował dla graczy.

 

Niestety wiele książek i filmów opowiada właśnie o takich bohaterach którzy nic nie robili i nagle przygoda zwaliła się im na głowę. Przykład władcy pierścieni. Jakiś popierdułkowaty niziołek dostał najpotężniejszy przedmiot magiczny w galaktyce i tylko dlatego został bohaterem. Gdyby mistrz gry mu nie dał to przeżył by całe swoje życie w dziurze w ziemi pilnując marchewki.

 

Kolejną popierdułką we władcy jest Aragorn. Gracz spotyka kilku niskopoziomowców w Shire, ratuje im tyłek i sprowadza do Rivendell, tam spotykają resztę drużyny i idą dalej po opracowaniu standardowego samobójczego planu, czyli idziemy na pałę do przodu i zobaczymy co mistrz gry przygotował. Gracze oczywiście idą jak po sznurku, po drodze tracą tylko jednego członka drużyny który chyba był znudzony graniem z niskopoziomowcami. Kiedy na końcu przygody gracze mają 'finalną' walkę rozbiegają się na wszystkie strony a potem nie mogą się znaleźć. Trąbią na siebie trąbkami ale niewiele to dajeć. Tu nasz wielki Aragorn daje ciała jak zwykle, miał tylko ochraniać niskopoziomowców ale pobiegł za expem i pół drużyny szlak trafił. Mistrz gry nie chciał być wredny i powiedział że tylko ich porwano. Przyspieszę trochę opis bo nudno się robi. Gracz dołącza do jakiejś armii rochanu i idzie na wojnę z wielkim złym. Tak się dziwnie składa że armia obozuje koło Ścieżki Umarłych, strasznego przerażającego miejsca gdzie mieszkają duchy. Ja gdybym miał armię też bym rozłożył się obozem koło... leża smoka czy coś, a nuż jakiś bohater tam pujdzie i zdobędzie poziom, a co. Oprócz zbiegu okoliczności z lokacją do gracza przyjeżdża Elrond, i daje graczowi miecz +5 przeciwko duchom i mówi że musi wejść przejść przez Ścieżkę Umarłych (graczowi trzeba kilka razy powtórzyć bo jeszcze zapomni). Przechodzi przez tą ścieżkę i dołącza do niego armia duchów. Potem gracze razem biją się koło Gondoru. Tak szczęśliwie się dzieje że władca Gondoru się podpala i skacze z klifu więc jest wolne krzesło. Gracz zostaje więc jednogłośnie przez innych graczy wybrany królem bo ma największą charyzme i żyją długo i szczęśliwie. Piękna historia, gracz nic nie zrobił z własnej woli tylko szedł od questa do questa jakie stawiał przed nim mistrz gry. Aragorn to popierdułka.

 

Prawdziwym bohaterem jest moim zdaniem Conan, mistrz gry kilka razy chciał mu wcisnąć szczęśliwe zakończenie i proponował graczowi tron i władzę ale gracz uparł się że sam do tego dojdzie a nie w prezencie dostanie i dopiął swego.

 

Podejście wyżej opisane nie jest jedynym słusznym. Nie wszystkie sesje muszą być prowadzone w ten sposób. Ale jako gracz muszę powiedzieć, prawdziwe emocje są wtedy kiedy realizujesz swój własny plan. Czujesz że to ty zrobiłeś i nie musisz głupio pytać mg czy to zaplanował, czy to była część jego planu. To był Twój plan, to Tobie się udało a nie mistrzowi gry. Nie jesteś pajacykiem na sznureczkach. Gratuluje.

 

komentuj na moim blogu 

3
Notka polecana przez: Grimdark, Sethariel
Poleć innym tę notkę
Komentarze pod tą notką zostały zablokowane przez autora.