» Recenzje » Gobeliniarze - Andreas Eschbach

Gobeliniarze - Andreas Eschbach


wersja do druku

Czyli prosta, epicka historia

Redakcja: Małgosia 'Malgosia' Wilczyńska

Gobeliniarze - Andreas Eschbach
Napiszę bez ogródek - czekałem na tę książkę od dawna. Nie jestem koneserem science-fiction, więc fabuła książki w takim właśnie klimacie, musi mnie zachęcić czymś wyjątkowym. Oryginalny pomysł, przelany na papier w sprawny, rzemieślniczy sposób to dla mnie minimum. Książką, która mogłaby mnie zachwycić, wydali się właśnie Gobeliniarze Andreasa Eschbacha. Zachęcony renomą autora Video z Jezusem, zabrałem się do lektury. Poprzeczkę postawiłem wysoko.

W tej książce najbardziej frapujący jest pomysł. Gdzieś w zapomnianej galaktyce istnieją słabo rozwinięte cywilizacyjnie planety, gdzie egzystencja jest nierozłącznie związana z Kobiercami. Mężczyźni przez całe życie tkają je, wykorzystując włosy bliskich im kobiet - matek i córek. Powstałe dzieła mają posłużyć jako dekoracja pałacu mitycznego Cesarza czczonego niczym bóstwo. Od dawien dawna na planetę regularnie przylatują handlarze, którzy podobno wywożą Kobierce do pałacu. Pewnego dnia w uporządkowane życie jednej z planet, wkrada się obcy przybysz, który obwieszcza niewiarygodną nowinę o obaleniu i zamordowaniu Cesarza...

Pierwszą rzeczą, na którą zwróciłem uwagę, był bardzo solidny warsztat autora. Nie uświadczymy tu wybitności, jednak widać lata spędzone nad literackim kształtowaniem się, zarówno poprzez pisanie jak i czytanie. I choć na początku odnosiłem wrażenie, że autor zbyt długo ciągnie zupełnie nie połączone ze sobą wątki, to nie mogę jednak odmówić całości gracji i dynamizmu.

We wstępie Eschbach pisze, że nie obiecuje, że ta powieść nam się spodoba. Jest za to pewien, że jej nie zapomnimy i niewątpliwie ma rację. Epicki świat Cesarstwa, choć kreowany za pomocą prostych zdań i radykalnie wielkiej liczby ogólników, sprawia wrażenie nieskończenie wielkiego i jest... po prostu imponujący. Czytelnik tego początkowo nie odczuwa, jednak im bardziej opowieść zbliża się ku końcowi, tym lepiej poznajemy ogrom tego uniwersum.

Rozpoczynając lekturę Gobeliniarzy byłem pewien, że jest to książka specyficzna, która nie każdemu może się spodobać. Niecodzienne spojrzenie na science-fiction, fabuła, która może się komuś wydać pretensjonalna i nieco naciągana... Nic bardziej błędnego! Autor daje popis prawdziwej elastyczności i dostarcza nam prosty, niezobowiązujący tekst, który nie dość, że prezentuje ciekawą wizję dalekiej przyszłości, to w dodatku nie nudzi i doskonale się spełnia w roli antidotum na wieczorną nudę.

Pisałem w samych superlatywach, nie da się jednak ukryć, że ta książka nie jest idealna. Nie ma tu klasycznego podziału na krótkie zawiązanie, rozwinięcie i zakończenie fabuły. Pierwsza wymieniona przeze mnie część trwa praktycznie przez ponad połowę powieści. Potem, przez jakiś czas, mamy rozwinięcie fabuły, zaś na koniec zdecydowanie za szybkie zakończenie. Nie można mu odmówić klasy, jednak wygląda to tak, jakby autor pisał powieść z wizją świetnego początku i ekscytującego końca, tylko nie miał za bardzo pomysł na wypełnienie jej środka.

Gobeliniarze bawili mnie całą jedną noc. Oto książka, którą czyta się jednym tchem i, tak jak obiecał autor, niełatwo się o niej zapomina. Pozostaje tylko uczucie niedosytu, kiedy jesteśmy już urzeczeni klimatem świata a opowieść nagle się kończy. Niemniej polecam - tak zapalonym fanom tego typu literatury, jak i zupełnym laikom.

Dziękujemy wydawnictwu Solaris za udostępnienie książki do recenzji.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.