» World of Warcraft TCG » Artykuły » Główne wady WoW TCG

Główne wady WoW TCG

Główne wady WoW TCG
Jestem ogromnym fanem dorobku Blizzarda. Podoba mi się, jak ta firma dba i stara się ciągle udoskonalać każdy element gry, którą stworzy. Moja fascynacja nie wiąże się tylko z jej grami, ale również sposobem ich promocji oraz dystrybucji.

Blizzard jest firmą, która buduje więź ze swoimi klientami, wprowadza w życie mniejsze lub większe innowacje oraz ciągle zaskakuje czymś ludzi. To firma, która odniosła w swojej branży wiele sukcesów i zapowiada się na to, że będzie odnosić kolejne w zbliżających się miesiącach.

To, co mnie ostatecznie przekonało do grania w takie gry jak Warcraft, Starcraft czy Diablo, jest świetna fabuła, jaką Blizzard wkomponowuje w swoje dzieła. Oczywiście, zwracam również uwagę na grafikę oraz grywalność gry, jednak najwięcej radości sprawia mi dzieło z ciekawą i barwną fabułą.

Blizzard tworzy dla swoich gier bardzo ciekawe historie, pełne skomplikowanych postaci i tym właśnie zaskarbiła moje uczucia. W dużym stopniu właśnie dzięki uwielbieniu dla świata i bohaterów World of Warcraft zdecydowałem się grać World of Warcraft Trading Card Game.

Gram w tę karciankę już sześć lat i mam nadzieję, że będę mógł grać jeszcze długo. Polubiłem tak bardzo grę i firmę ją tworzącą, że postanowiłem pisać o niej na Polterze. Dopiąłem nawet wszelkich starań, by nasz sektor o WoW TCG dołączył do Affiliate Program, który został założony przez Cryptozoic Entertainment w celu wsparcia pisarzy zajmujących się ich produktami.

Jak widać, bardzo lubię tę grę, jednak nie oznacza to, że WoW TCG nie posiada żadnych słabych stron, których sam nie jestem w stanie dostrzec. Na co dzień poświęcam swój czas tutaj, by pokazać wam ile ciekawych rzeczy oferuje ta gra. Jednak, stojąc przed wyborem grania lub nie w WoW TCG, powinno się również znać również wady, na które można natrafić, jeśli zdecyduje się wkroczyć w świat tej karcianki. Dzisiaj przedstawię wam to, co uważam za wady WoW TCG.


Gra do jednej wygranej w formacie Core

Jako wielki zwolennik turniejów, muszę zacząć od tego punktu. Samo wprowadzenie rotacji dodatków, z którego składa się format Core, uważam za bardzo udane posunięcie - dzięki tej rotacji scena turniejowa stała się mało przewidywalna, a ciągła zmiana puli kart legalnych w formacie Core, który stał się głównym turniejowym formatem, zmusiła graczy do ciągłego udoskonalania swoich talii lub konstruowania czegoś zupełnie nowego.

To, co uważam za złą zmianę, to wprowadzenie "best of 1" - w Core o zwycięstwie jednego gracza decyduje tylko jedna wygrana. Jako osoba, która pamięta bardzo dobrze czasy formatu Classic oraz jego "best of 3", grę do jednej wygranej uważam za decyzję krzywdzącą graczy. W przypadku, gdy gra się w trakcie jednej rundy tylko jedną grę, o zwycięstwie o wiele częściej może decydować szczęście niż możliwości gracza oraz wybranej przez niego talii.

Jedno pechowe dobranie beznadziejnej startowej ręki może przekreślić marzenia o wygranej, zanim nawet położymy pierwszą kartę na stół. W przypadku gry do dwóch wygranych, znaczenie szczęścia nigdy nie jest tak widocznie, ponieważ nawet jeśli gracz przegrywa jedną grę, nadal ma szansę odbić się od dna i zwyciężyć w pojedynku poprzez wygranie pozostałych. W formacie Core dopiero dostanie się do finałowej 16 lub 8 pozwala graczowi nie martwić się o jedno złe dobranie, ponieważ grane jest wtedy wspomniane wcześniej "best of 3".

Przystępując do turnieju w formacie Core, musimy brać więc pod uwagę, że czasem zwykły pech uniemożliwi nam zajęcie wysokiego miejsca, obojętnie jak bardzo by się było przygotowanym na dany turniej.


Tworzenie nieodpowiednich kart na nieodpowiedni moment

Ten problem stał się szczególnie uciążliwy w ostatnich miesiącach wraz ze zmianą ilości blocków w Core z trzech do dwóch. Przy bardzo ograniczonej puli kart w formacie, Cryptozoic zaliczył według mnie parę poważnych błędów związanych z mocą kilku kart.

Pierwszym przykładem jest combo Twilight Citadel i Etched Dragonbone Girdle. Połączenie tej dwójki daje najlepszy draw w całym Blocku Worldbreaker i Aftermath. Nic innego nie może się równać z nim pod tym względem. Jeśli jeszcze tego nie wiecie, to podpowiem wam, że draw dodatkowych kart jest bardzo ważny w WoW TCG. Ten, który zdołała dobrać więcej kart, zazwyczaj wygrywa grę. W związku z tym, łatwo jest się domyślić, że combo lokacji i pancerza przy braku skutecznych sposób na neutralizację tej kombinacji kart przez długi czas faworyzowało klasy, które były w stanie korzystać z Twilight Citadel oraz Etched Dragonbone Girdle.

Jeśli zapragnęło się dobrego drawu, trzeba było postawić na jedną z trzech klas wymienionych na Etched Dragonbone Girdle. Inne, w czasie Blocku Worldbreaker, nie posiadały takiego odpowiednika.


Podobny problem dotyczył się również takich kart jak Grand Crusader oraz [wow]Mazu'kon[/WoW]. Każda z nich została wydana w dodatkach, które zarazem nie posiadałyby dla nich żadnej alternatywy. Przez to między innymi doszło na ostatnich Mistrzostwach Świata do bardzo niemiłej sytuacji, w której większość graczy grało taliami mającymi wymienione powyżej karty.

Ich wielka siła oraz brak konkurencji ze strony innych potencjalnych strategii spowodowało, że scena turniejowa była przepełniona bardzo podobnymi do siebie taliami. Ta sytuacja wpływała bardzo negatywnie na nastroje graczy, którzy pragną gry, w której nie tylko jedna lub dwie kombinacje mają szansę zaistnieć.

Na szczęście, wprowadzenie dodatku Crown of the Heavens przywróciło pewną równowagę i metagame znów stał się wyzwaniem dla graczy. Trzeba brać jednak pod uwagę, że twórcy gry nie zawsze trafnie dobierają karty do danych dodatków i rezultatem tego może być podana wcześniej przeze mnie sytuacja.


Efekt Edwin VanCleefa

Cena karty o nazwie Edwin VanCleef dobiła ostatnio sumy około 175 dolarów amerykańskich za sztukę. W całej historii WoW TCG jest to rekordowa cena. Żadna inna wowowa karta tyle nie kosztuje.

Z punktu widzenia grywalności tej karty, nie ma co ukrywać, że jest to bardzo dobra pozycja, w sumie nie ma ona słabych punktów. Jednak to, co najbardziej wpłynęło na cenę Edwina, jest bardzo niska podaż - ten neutralny ally jest bardzo rzadki. Można go trafić w produkcie, który nie jest tak bardzo popularny jak zwyczajne boostery z Blocków - w Dungeon Treasure packach, które są droższe od przeciętnych boosterów rodzaju Throne of the Tides lub Crown of the Heavens.

Sprzedawcy kart nie są skorzy do otwierania zbyt wielu Dungeon Treasure Packów, wiedząc, że jedyną bardzo cenną kartą jest Edwin. W tym samym momencie jednak wielu graczy zapragnęło posiadać komplet tej karty. Przy niskiej podaży oraz rosnącym popycie, cena produktu rośnie.

Możecie powiedzieć, że takie jest piękno karcianek kolekcjonerskich. Prawdą jest, że pewne karty w tej grze powinny być rzadsze i droższe, ponieważ takie jest założenie tej gry, które się sprawdza do pewnego momentu, należy jednak również spojrzeć na ten problem z drugiej strony - każdemu graczowi powinno zależeć na rozwoju swojej ulubionej karcianki, bo więcej graczy oznacza więcej kart, turniejów, nagród oraz większego wsparcie ze strony producentów gry.

Fakt, że jedna z najpopularniejszych i najmocniejszych kart kosztuje już 175$ nie jest czymś, co zapewni masę nowych graczy WoW TCG. Tylko nielicznym koszty kupionych kart zwracają się za osiągnięcie wysokiego miejsca na turnieju, czasem nawet wygrana może nie przynieść takich bonusów, by móc bronić argumentu, że warto wydać tyle pieniędzy na coś, co jest tak naprawdę kawałkiem papieru.

Moje obawy skupiają się jednak przede wszystkim na nowych graczach, którzy słysząc, że jedna karta tyle kosztuje, mogą zniechęcić się do zagrania w WoW TCG. Cryptozoic powoli stara się ugasić pożar, jaki wywołał Edwin poprzez dodanie tej karty do puli nagród w takich turniejach jak Mistrzostwa Kontynentu. To rozwiązanie z pewnością nie przyczyni się do znaczącego spadku ceny, ale można je uznać za dobry początek. Widać, że firma nie jest obojętna na takie problemy.

Trzeba jednak pamiętać, że zawsze istnieje szansa, na powtórzenie się fenomenu Edwina. Niestety.


Brak polskojęzycznej wersji WoW TCG

Jako osoba, która płynnie posługuje się językiem angielskim, fakt braku polskiej wersji gry nie jest wielką wadą. Osobiście zaliczam to nawet do listy zalet, ponieważ gra jest świetną okazją do nauki lub szkolenia języka angielskiego.

Dla osób leniwych, nie lubiących nauki języków lub zwyczajnie nie mających talentu do ich nauki, brak polskiej wersji może się jednak okazać barierą nie do pokonania - zapamiętywanie umiejętności kart na podstawie samych obrazków może się okazać bardzo uciążliwe. Jednak, dzięki dobrej pamięci oraz cierpliwości nawet to jest możliwe.


Jak widzicie, według mnie WoW TCG nie ma zbyt wielu wad. Na dodatek, dotyczą one głównie systemu turniejowego, a nie gry czysto towarzyskiej, więc ludzie chętni do zabawy we własnym małym gronie z pewnością nie będą pod zbyt dużym wpływem tych wad.

Oczywiście, mogą istnieć inne elementy, które mogą się nie podobać wielu graczom, takie jak grafiki na kartach lub pewne mechanizmy gry. Te czynniki jednak są bardzo zależne od naszych indywidualnych gustów.


Wymienione przeze mnie wady uważam za najbardziej szkodliwe dla rozwoju WoW TCG. Pozytywny jest jednak fakt, że Cryptozoic stara się wciąż wprowadzać zmiany mające na celu poprawę jakościową gry. Każde przedsiębiorstwo w trakcie swojej działalności popełnia mniejsze lub większe błędy i trzeba się z tym liczyć, gdy decydujemy się na grę w tę karciankę. Trzeba też pamiętać, że Cryptozoic wykonuje również wiele dobrego dla gry i w ostatecznym bilansie WoW TCG posiada więcej zalet niż wad i możecie się spodziewać, że jeszcze wiele razy będę pisał o dobrych stronach gry.

Na koniec powtórzę - to jest moja opinia, każdy może przecież mieć swoje spojrzenie na wady i zalety WoWa w wersji TCG.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.