Gemini Rue
Zastanawialiście się kiedyś, jak wiele potrzeba, by stworzyć ciekawą produkcję? Pewnie tak, podobnie jak student UCLA i niezaprzeczalnie wielki fan Blade Runnera. Joshua Nuernberger postanowił zrobić przygodówkę, w której liczy się tylko intrygująca historia i jak najmniejsze nakłady finansowe.
Wątek fabularny Gemini Rue opowie historię dwóch mężczyzn. W pierwszej kolejności poznajemy Azriela Odina, gliniarza z mroczną przeszłością poszukującego swojego zaginionego brata. W tym celu trafia do miasta Pittsburg, którym trzęsie mafijny syndykat Boryokudan wykorzystujący omamiający i silnie uzależniający narkotyk. Oglądając otoczenie, mamy nieodparte wrażenie, jakbyśmy patrzyli na film z lat pięćdziesiątych. Ponura atmosfera wypełnia niemal każdy przedsionek odwiedzanych lokacji.
Nieco inaczej przedstawia się sytuacja drugiego bohatera. Jego przygoda przenosi nas do wielkiego kompleksu zwanego Centrum7, bardzo sterylnego, przypominającego sanatorium. Niestety, prawda jest zupełnie inna. Placówką rządzi okrutny dyrektor próbujący siłą podporządkować sobie umieszczonych w ośrodku nieszczęśników. Karą za niesubordynację jest przymusowa głodówka oraz wymazywanie pamięci. W takich okolicznościach spotykamy Delta-Six. Protagonista spróbował ucieczki, która niestety okazała się fiaskiem. Z brakiem wspomnień z przeszłości chłopak nie wie, komu może zaufać, a komu się postawić. Razem z nim zaczynamy się wszystkiego krok po kroku uczyć.
Fabuła została tak poprowadzona, że z czasem losy obu postaci w pewien sposób się łączą i tworzą spójną całość. Jednak zanim do tego dojdzie przyjdzie nam na przemian kierować obiema postaciami oraz epizodycznie jeszcze innymi. Dawno nie miałem okazji spotkać się z tak dojrzałą historią, a zarazem zaskakującą niemal na każdym kroku. Co ciekawe, Joshua wykreował bohaterów bardzo wiarygodnych, posiadających zarówno silne strony jak i swoje słabości. Nie są to istoty nadprzyrodzone, a ludzie pełną gębą. Zakończenie również robi piorunujące wrażenie i dosłownie powala. Spodziewałem się całkiem innego rozwiązania, a tu niespodzianka: finał okazał się wprost nieprzewidywalny.
Każdy gracz przysiadając do produkcji z tego gatunku zazwyczaj oczekuje skomplikowanych zagadek logicznych. Gemini Rue nieco rozczarowuje na tym polu, chociaż nie oznacza to, że wypada źle. Problematyczne zadania najzwyczajniej w świecie skupiają się na używaniu zwyczajnych rzeczy zgodnie z ich przeznaczeniem, więc raczej od razu wiemy o co chodzi i gładko posuwamy się dalej.
Pewnym urozmaiceniem są chwile, kiedy musimy skorzystać z broni palnej – głównie dotyczy to Ariela, który ma przy sobie pistolet. Sekwencje te wymagają odrobiny zręczności i refleksu. Kierując bohaterem chowamy się za osłoną, gdzie wyczekujemy na odpowiedni moment, by wychylić się i oddać celny strzał w stronę oponenta. W późniejszym etapie tego typu chwile stają się całkiem wymagające. To nie jedyne momenty, w których możemy zginąć. Zdarzy się tak, że zabraknie nam amunicji lub w ogóle będziemy bezbronni, a za nami zacznie gonić jakiś oprych, strzelając na oślep. Wtedy jedyną szansą przeżycia będzie ucieczka. Co jednak, gdy przed nami będą zamknięte drzwi? Zamiast pocałować klamkę, lepiej będzie wykonać pociągnięcie z kopa niczym Chuck Norris.
Pierwszy raz jak zobaczyłem Gemini Rue na screenach, na moich ustach pojawił się złośliwy grymas. Po oczach aż waliło pikselozą. Jednak nie dajcie się temu zwieść. Sądzę, że ta oprawa oddaje specyficzny charakter produkcji. Może to zwyczajnie hołd złożony filmowi Blade Runner, gdzie twórca chciał pokazać, jakby wyglądała gra stworzona w tym samym czasie co dzieło Ridleya Scotta.
Pochwalić można również część dźwiękową, zwłaszcza odgłosy otoczenia. Wsłuchując się w padający deszcz nieraz zdarzało mi się rzucać okiem w kierunku okna, aby upewnić się, że to tylko efekt wydobywający się z głośników. Odrobinę bardziej powinni postarać się aktorzy podkładający głosy pod postacie poboczne. Brzmią one zbyt drętwo i są mniej wymowne niż te prezentujące przez głównych bohaterów.
Gemini Rue to wielkie zaskoczenie, które potwierdza w stu procentach powiedzenie, że książki nie ocenia się po okładce. Po przejściu całości nie mogłem przez dłuższy czas zapomnieć o fabule, która w sposób emocjonalny umiejscowiła się w mojej głowie. Nikt nie powinien się zastanawiać nad kupnem tej gry, tym bardziej, że cena nie wpłynie znacznie na masę skarbonki i na dodatek produkcja jest wydana z polskimi napisami.
Plusy:
Minusy:
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
Intrygująca historia
Wątek fabularny Gemini Rue opowie historię dwóch mężczyzn. W pierwszej kolejności poznajemy Azriela Odina, gliniarza z mroczną przeszłością poszukującego swojego zaginionego brata. W tym celu trafia do miasta Pittsburg, którym trzęsie mafijny syndykat Boryokudan wykorzystujący omamiający i silnie uzależniający narkotyk. Oglądając otoczenie, mamy nieodparte wrażenie, jakbyśmy patrzyli na film z lat pięćdziesiątych. Ponura atmosfera wypełnia niemal każdy przedsionek odwiedzanych lokacji.
Nieco inaczej przedstawia się sytuacja drugiego bohatera. Jego przygoda przenosi nas do wielkiego kompleksu zwanego Centrum7, bardzo sterylnego, przypominającego sanatorium. Niestety, prawda jest zupełnie inna. Placówką rządzi okrutny dyrektor próbujący siłą podporządkować sobie umieszczonych w ośrodku nieszczęśników. Karą za niesubordynację jest przymusowa głodówka oraz wymazywanie pamięci. W takich okolicznościach spotykamy Delta-Six. Protagonista spróbował ucieczki, która niestety okazała się fiaskiem. Z brakiem wspomnień z przeszłości chłopak nie wie, komu może zaufać, a komu się postawić. Razem z nim zaczynamy się wszystkiego krok po kroku uczyć.
Fabuła została tak poprowadzona, że z czasem losy obu postaci w pewien sposób się łączą i tworzą spójną całość. Jednak zanim do tego dojdzie przyjdzie nam na przemian kierować obiema postaciami oraz epizodycznie jeszcze innymi. Dawno nie miałem okazji spotkać się z tak dojrzałą historią, a zarazem zaskakującą niemal na każdym kroku. Co ciekawe, Joshua wykreował bohaterów bardzo wiarygodnych, posiadających zarówno silne strony jak i swoje słabości. Nie są to istoty nadprzyrodzone, a ludzie pełną gębą. Zakończenie również robi piorunujące wrażenie i dosłownie powala. Spodziewałem się całkiem innego rozwiązania, a tu niespodzianka: finał okazał się wprost nieprzewidywalny.
Nie o zagadki chodzi
Każdy gracz przysiadając do produkcji z tego gatunku zazwyczaj oczekuje skomplikowanych zagadek logicznych. Gemini Rue nieco rozczarowuje na tym polu, chociaż nie oznacza to, że wypada źle. Problematyczne zadania najzwyczajniej w świecie skupiają się na używaniu zwyczajnych rzeczy zgodnie z ich przeznaczeniem, więc raczej od razu wiemy o co chodzi i gładko posuwamy się dalej.
Pewnym urozmaiceniem są chwile, kiedy musimy skorzystać z broni palnej – głównie dotyczy to Ariela, który ma przy sobie pistolet. Sekwencje te wymagają odrobiny zręczności i refleksu. Kierując bohaterem chowamy się za osłoną, gdzie wyczekujemy na odpowiedni moment, by wychylić się i oddać celny strzał w stronę oponenta. W późniejszym etapie tego typu chwile stają się całkiem wymagające. To nie jedyne momenty, w których możemy zginąć. Zdarzy się tak, że zabraknie nam amunicji lub w ogóle będziemy bezbronni, a za nami zacznie gonić jakiś oprych, strzelając na oślep. Wtedy jedyną szansą przeżycia będzie ucieczka. Co jednak, gdy przed nami będą zamknięte drzwi? Zamiast pocałować klamkę, lepiej będzie wykonać pociągnięcie z kopa niczym Chuck Norris.
Zabijająca brzydota …i cóż z tego!
Pierwszy raz jak zobaczyłem Gemini Rue na screenach, na moich ustach pojawił się złośliwy grymas. Po oczach aż waliło pikselozą. Jednak nie dajcie się temu zwieść. Sądzę, że ta oprawa oddaje specyficzny charakter produkcji. Może to zwyczajnie hołd złożony filmowi Blade Runner, gdzie twórca chciał pokazać, jakby wyglądała gra stworzona w tym samym czasie co dzieło Ridleya Scotta.
Pochwalić można również część dźwiękową, zwłaszcza odgłosy otoczenia. Wsłuchując się w padający deszcz nieraz zdarzało mi się rzucać okiem w kierunku okna, aby upewnić się, że to tylko efekt wydobywający się z głośników. Odrobinę bardziej powinni postarać się aktorzy podkładający głosy pod postacie poboczne. Brzmią one zbyt drętwo i są mniej wymowne niż te prezentujące przez głównych bohaterów.
Prawdziwa klasyczna przygodówka
Gemini Rue to wielkie zaskoczenie, które potwierdza w stu procentach powiedzenie, że książki nie ocenia się po okładce. Po przejściu całości nie mogłem przez dłuższy czas zapomnieć o fabule, która w sposób emocjonalny umiejscowiła się w mojej głowie. Nikt nie powinien się zastanawiać nad kupnem tej gry, tym bardziej, że cena nie wpłynie znacznie na masę skarbonki i na dodatek produkcja jest wydana z polskimi napisami.
Plusy:
- fascynująca fabuła
- wiarygodne postacie
- oprawa dźwiękowa
Minusy:
- niewymagająca przygodówka
- grafika może nie przypaść wszystkim do gustu
Mają na liście życzeń: 1
Mają w kolekcji: 0
Obecnie grają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Mają w kolekcji: 0
Obecnie grają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Gemini Rue
Seria wydawnicza: Grywalność
Producent: Wadjet Eye Games
Wydawca: Wadjet Eye Games
Dystrybutor polski: CD Projekt
Data premiery (świat): 24 lutego 2011
Data premiery (Polska): 18 listopada 2011
Wymagania sprzętowe: Pentium 4 1,6 GHz,;1 GB RAM; karta grafiki 128 MB (GeForce 5900 lub lepsza); Windows XP/Vista/7
Nośnik: 1 DVD
Strona WWW: wadjeteyegames.com/gemini-rue.html
Platformy: PC
Sugerowana cena wydawcy: 39,99 zł
Wersja demo: wadjeteyegames.com/demos/GeminiRue_...
Seria wydawnicza: Grywalność
Producent: Wadjet Eye Games
Wydawca: Wadjet Eye Games
Dystrybutor polski: CD Projekt
Data premiery (świat): 24 lutego 2011
Data premiery (Polska): 18 listopada 2011
Wymagania sprzętowe: Pentium 4 1,6 GHz,;1 GB RAM; karta grafiki 128 MB (GeForce 5900 lub lepsza); Windows XP/Vista/7
Nośnik: 1 DVD
Strona WWW: wadjeteyegames.com/gemini-rue.html
Platformy: PC
Sugerowana cena wydawcy: 39,99 zł
Wersja demo: wadjeteyegames.com/demos/GeminiRue_...
Tagi:
Gemini Rue